Loe raamatut: «Zacznijmy od kawy»
Przedmowa
Czy lubisz kawę? A z mlekiem? Może z cynamonem lub kardamonem? Lub bezkofeinową jak ja? Mocniej? Gorącą? A zapach kawy?
Kawa to mała przyjemność w naszym życiu, którą możemy sobie bardzo łatwo zorganizować. Dokładnie wiemy, co jest do tego potrzebne i jak to zrobić. Jeśli jednak na to spojrzeć, całe nasze życie składa się z małych elementów, przyglądając się im uważniej i pod pewnym kątem, aby zrozumieć, jak uporządkować i usprawnić każdą jego sferę tak samo jak picie pysznej kawy.
W tej książce chcę podzielić się z Wami sposobami, za pomocą których, jak sądzę, można to zrobić.
Dlaczego nie wszystkie metody działają?
Dziś różnorodność sposobów parzenia kawy pozwala osobie wybrać. Jednak z reguły nawet nie zastanawiamy się nad tymi złożonymi procesami, dzięki którym otrzymujemy to, czego chcemy.
Obecnie istnieje wiele metod, teorii, technik stworzonych w celu ułatwienia człowiekowi życia – przyciągnięcia pieniędzy, bogactwa, zdrowia, miłości. Niektóre z nich opiszę tylko w celach informacyjnych, ale możesz, jeśli chcesz, poznać je lepiej w Internecie, w książkach lub filmach. Zacznę od opisania filmu, który zainspirował mnie do napisania tej książki. Wiedziałam o nim od dłuższego czasu. Jednak nigdy nie miałam nawet ciekawości, chęci poświęcenia czasu na przejrzenie tego, ponieważ jestem sceptycznie nastawiona do takich nauk. A jednak pewnego dnia, w pewnym nastroju, spróbowałam obejrzeć ten film. Jedna fraza przykuła moją uwagę: „Wizualizuj przynajmniej filiżankę kawy, zacznij od czegoś bardzo prostego”.
To zdanie skłoniło mnie do rozpoczęcia eksperymentów w dziedzinie zjawisk paranormalnych. Wszystko, czego się nauczyłam i czego próbowałam, przekonało mnie o tym, czego byłam już pewna – nie da się udowodnić tego, co opiera się na wierze. Nie zamierzam niczego obalać ani udowadniać. Chcę podzielić się tym, jak w niektórych kombinacjach wszystko może działać zgodnie z prawami zwykłej psychologii, a nie mistycznej, ezoterycznej nauki, która jest trudna do udowodnienia i nie zawsze jest dobrze odbierana.
Film „Tajemnica”
Budząc się z pierwszymi promieniami słońca, przeciągnęłam się słodko i pomyślałam: „Chciałabym teraz filiżankę pysznej kawy, a mój poranek będzie podwójnie cudowny!” To tak, jakby za pomocą magii mój ukochany wszedł do pokoju z tacą z upragnionym napojem kawowym. „Niewiarygodne!” – pomyślałam i w tym momencie się obudziłam.
Film „Sekret” ukazał się w 2006 roku. Po pewnym czasie na jego podstawie opublikowano książkę o tym samym tytule, której autorką była Ronda Burne – australijska pisarka i scenarzystka.
U podstaw filmu leży założenie, że ludzka osobowość jest w stanie wpływać, a nawet znacząco zmieniać otaczającą rzeczywistość, wpływając na nią siłą własnego umysłu. Wpływa to na różne aspekty – na przykład zdolność do leczenia chorób i urazów za pomocą myśli, przedłużania życia, przezwyciężania paniki, lęków, fobii. Szczególną uwagę przywiązuje się do takiego kierunku jak praktyczne zrealizowanie oraz urzeczywistnienie lęków i pragnień pojedynczej osoby. Eksperci z różnych dziedzin wyrażają swoją opinię na ten temat – w dziedzinie finansów, medycyny, filozofii, teologii i wielu innych. Film kładzie szczególny nacisk na historie ludzi, którzy, jak twierdzą, byli w stanie osiągnąć pożądane lub zmienić swoje życie za pomocą własnej świadomości.
Główną ideą, którą autorzy i twórcy tego filmu chcą przekazać publiczności, jest rzeczywistość tak zwanego „prawa przyciągania”. Termin ten oznacza: myśli i oczekiwania istoty ludzkiej oraz wydarzenia, które się z nią dzieją w rzeczywistości, są ze sobą powiązane. W zależności od charakteru myśli danej osoby dzieje się z nią coś pozytywnego lub negatywnego. Innymi słowy, Wszechświat otrzymuje impuls myślowy i wysyła go z powrotem już w praktycznym wcieleniu.
Film „Sekret” odniósł wielki sukces: wysuwana w nim teoria miała wielu zwolenników, w tym bardzo znanych ludzi. Wśród nich można wymienić na przykład kultową amerykańską prezenterkę telewizyjną Oprah Winfrey. Jednocześnie twórcy filmu stanęli w obliczu dość ostrej krytyki. Głównym roszczeniem do idei jest brak ważności naukowej.
Efekt obserwatora
Uwielbiam mocną kawę bezkofeinową. Moja przyjaciółka Ira uwielbia cappuccino z różnymi syropami. Gdybyśmy wypiły razem ten sam napój kawowy, dla każdej z nas miałby on swój własny smak i aromat, pomimo tego samego gatunku, sposobu przygotowania i podania.
Efekt obserwatora lub, jak to się nazywa w niektórych źródłach, świadomość obserwatora – nie jest to nawet metoda w naszym rozumieniu. To hipoteza, a nie jedna. Co więcej, hipotezy te początkowo nie miały związku z psychologią, ale pochodziły z mechaniki kwantowej i sugerowały, że obecność lub nieobecność obserwatora może mieć wpływ na cząstki elementarne. W przypadku obecności zachowują się jak cząstki, a w przeciwnym razie zachowują się jak fale. Zostało to potwierdzone w eksperymencie z dwoma szczelinami Thomasa Junga.
Wydawałoby się, co ma wspólnego psychologia? Fizyka, mechanika, neurony… jednak nie wszystko jest tak jednoznaczne! Naukowcy Jung i Pauli ogólnie stwierdzili, że prawa fizyki i świadomości powinny być postrzegane jako komplementarne. Oczywiście nie doszli do takiego wniosku spontanicznie, ale udowodnili to obserwacjami i eksperymentami. Najsłynniejszym eksperymentem, w którym obserwator nieuchronnie wpływa na wynik, jest „Kot Schrödingera”. Jego treść w skrócie: w pudełku umieszcza się żywego kota, ampułkę z trującą substancją i mechanizm, który może uruchomić ampułkę. W klasycznym eksperymencie jest to atom radioaktywny. Czas jego rozpadu (w którym pęknie ampułka) jest nieznany, ale badacz zna okres półtrwania (gdy prawdopodobieństwo osiąga 50 procent). Dla obserwatora kot w pudełku istnieje w dwóch stanach: albo żywy, albo martwy, jeśli ampułka już pękła. Z czasem wzrasta prawdopodobieństwo rozpadu radioaktywnego. Próba otwarcia szuflady prowadzi również do aktywacji ampułki. Okazuje się, że dopóki obserwator nie otworzy pudełka, kot zawsze będzie balansował na granicy życia i śmierci, a jego los zależy wyłącznie od działań obserwatora.
W tym i innych podobnych eksperymentach eksperymentatorzy nieuchronnie wpłynęli nie tylko na przebieg, ale także na wynik eksperymentu. Ta zasada (lub, jak już wspomnieliśmy, efekt) rozciąga się na psychologiczne postrzeganie osoby. Jeśli wyjaśnić to bardzo krótko, w kilku słowach, zabrzmi to mniej więcej tak: znaczenie każdego lub prawie każdego zjawiska zależy od obserwatora. Tak więc efekt obserwatora przejawia się w następujący sposób. Osoba staje w obliczu sytuacji, zjawiska, incydentu. To znaczy, wchodzi w warunki jakiejś nowej rzeczywistości. Ocenia ją. Następnie dzieje się tak: rzeczywistość dostosowuje się do oceny obserwatora, aby się do niej dopasować. Rzeczywistość staje się dokładnie taka, jaką jednostka jest gotowa ją postrzegać.
Panteizm
A może ty, ja i kawa to jedno i tworzymy siebie i wszystko wokół siebie?
Rozważmy teraz coś takiego jak „panteizm”. W rzeczywistości ta koncepcja nie jest psychologiczna, ale filozoficzna. Panteizm jest nauką, w której Bóg i otaczający go świat są utożsamiani lub przynajmniej zjednoczeni. Oznacza to, że wyznawcy panteizmu postrzegają Boga nie jako osobny indywiduum, ale wyłącznie w połączeniu z wszechświatem.
Zjawisko „panteizmu” ma długą i bogatą historię. Opisanie go w formacie tej książki nie ma sensu, zwłaszcza że zainteresowani pytaniem czytelnicy zawsze będą mogli znaleźć niezbędne informacje w Internecie.
Istotę człowieka w panteizmie można opisać w następujący sposób: jeśli Bóg jest częścią otaczającego świata, to człowiek jest częścią Jedynego Stwórcy. Istota ludzka tylko na chwilę uświadamia sobie siebie we wszechświecie, a następnie rozpuszcza się w nim ponownie, w nieskończoności i ponadczasowości. Tak więc na świecie zarówno człowiek, jak i najmniejszy owad są równowartościowi i równoważne. Doktryna panteizmu zaprzecza istnieniu pewnych zasad moralnych, wolnej woli i wyboru człowieka, nie wyznacza granicy między dobrem a złem. Takie poglądy są sprzeczne z postulatami chrześcijaństwa i są silnie krytykowane przez teologów.
Jeśli jednak stanąć na stanowisku panteizmu i zaakceptować, że człowiek, który jest częścią otaczającego świata, jest jednocześnie Stwórcą?
Stąd wynika, że człowiek ma taki sam wpływ na otaczający go świat, jak świat na niego, że jego miara wpływu jest wystarczająco duża, aby wprowadzić zmiany i korekty we wszechświecie, a tym samym zmienić swoje życie.
Świadomy sen
Jeśli mam ochotę na kawę we śnie, mogę sobie na to pozwolić.
Sny to bardzo dziwne pojęcie. Z jednej strony są uważane za coś efemerycznego, z drugiej strony wiele osób ma tendencję do wierzenia w nie lub szukania pewnych znaków, lub prognoz. Istnieje wiele opinii na ten temat, ale w każdym razie warto rozważyć pojęcie „świadomych snów” w ramach tej pracy.
Eksperci przypisują świadome sny zmienionym stanom świadomości. Ich istota jest następująca: człowiek widzi sen i zdaje sobie z tego sprawę. Co więcej, może w jakiś sposób wpływać na zdarzenia, które widzi we śnie, wpływać na nie i zarządzać nimi. Termin ten zaproponował holenderski psychiatra Frederik van Eeden, później istnienie świadomych snów zostało potwierdzone przez innych naukowców. Pojęcie to stało się przedmiotem licznych badań naukowych. Na przykład Stephen Laberge wniósł ogromny wkład w badania.
Chociaż sam termin wszedł do użytku stosunkowo niedawno (z punktu widzenia nauki), zjawisko to było znane od czasów starożytnych. Wystarczy powiedzieć, że świadome śnienie (a raczej ich nauczanie) jest integralną częścią szamańskich i niektórych innych praktyk religijnych. Wśród tych ostatnich można wymienić buddyzm tybetański. A w taoizmie istnieje cały kierunek zwany „Mistrzostwem snu”, który z kolei dzieli się na wiele metod i teorii.
Dlaczego współczesny człowiek potrzebuje takiej techniki i czy w ogóle jest potrzebna? Czy sen może w jakiś sposób wpłynąć na nasze życie w rzeczywistości? Osoba, która nauczyła się pewnie radzić sobie z problemami, przeszkodami, przeciwieństwami w stanie snu, jest w stanie przenieść tę pewność siebie na wydarzenia swojej codziennej egzystencji.
Samospełniające się proroctwo.
Myślę, że kiedy piję kawę, podnosi mi się ciśnienie krwi. Z tego przekonania moje wskaźniki ciśnienia będą wyższe niż tych, którzy tak nie uważają.
W XX wieku amerykański socjolog Robert K. Merton zaproponował społeczności naukowej termin „samospełniające się proroctwo” – self-fulfilling prophecy. Jednak sama koncepcja nie jest nowa: była znana od najdawniejszych czasów, a dowody na to znajdujemy w źródłach folklorystycznych – starożytnych mitach greckich, legendach indyjskich itp. Właściwie to jest przepowiednia. Jednak niezwykłe, ale bezpośrednio lub pośrednio wpływające na rzeczywistość. Wiarygodność przepowiedni nie ma znaczenia, tutaj jest to bardziej kwestia wiary. Proroctwo może być absolutnie niewiarygodne. Jednak im silniejsza jest wiara człowieka w przewidywanie, tym bardziej zmienia się jego zachowanie, a w konsekwencji otaczająca go rzeczywistość.
Rozważmy to zjawisko nieco bardziej szczegółowo. Tak więc osoba otrzymuje prognozy dotyczące wydarzeń, które w najbliższej przyszłości będą miały miejsce w jej życiu. Strach lub inne emocje zmuszają ją do zmiany kolejności swoich zwykłych działań. Ten nowo wymodelowany scenariusz prowadzi do dokładnie takiego wyniku, jaki został wskazany w proroctwie.
Badając to zjawisko, Robert C. Merton oparł się na twierdzeniu Thomasa – twierdzenie socjologiczne. Oto jak to brzmi: „Jeśli dana osoba definiuje sytuację jako rzeczywistą, jest ona rzeczywista w jej konsekwencjach”. W pracy „Teoria społeczna i struktura społeczna” Merton traktował następującą sytuację jako swoistą ilustrację własnych twierdzeń: istnieje fikcyjny bank o stabilnej sytuacji finansowej. Szereg zdarzeń losowych, nic nieznaczących w odosobnieniu, rozwiązane pogłoski o możliwym bankructwie banku prowadzą do paniki wśród deponentów. Rozpoczyna się odpływ inwestycji i depozytów, a bank naprawdę dochodzi do bankructwa.
A oto przykład bardziej zbliżony do otaczającej nas rzeczywistości. Student martwi się zdaniem poważnego egzaminu. Mimo przygotowań tak przekonuje się o porażce, że tak właśnie dzieje się z nim podczas egzaminu. Nie ma w tym nic zaskakującego ani magicznego: po prostu człowiek w stresie był zdezorientowany, zapomniał o materiale, nie mógł się skoncentrować na czas i zdać egzaminu. Negatywny wynik dodatkowo przekonuje go o „predestynacji” tego, co się wydarzyło.
Rozpoznanie samospełniających się przepowiedni jest dość łatwe: mają dwie wspólne cechy. Po pierwsze, negatywny charakter, a po drugie niski stopień prawdopodobieństwa. Rozumiejąc, jak to działa, takie rzeczy można wykorzystać w pracy, na przykład z zależnościami. Powiedzmy, że osoba zakodowana w uzależnieniu od nikotyny zaprogramuje się na to, że jeśli zapali, poczuje się źle. Tak się stanie i wzmocni jego zaufanie do tego. Jednak ja wolę metody pracy, które nie działają poprzez strach, nawet z takimi rzeczami jak uzależnienie.
Tasuta katkend on lõppenud.