Loe raamatut: «Rzecz wyobraźni», lehekülg 29

Font:

IV

Recenzje? Sukcesy? Koncepcje? Programy? Szkoły? Prądy? Znów skłonny jestem postawić hipotezę, że całkiem inne zjawisko stanowi konkretną gwarancję zarówno powodzenia, jak gaśnięcia danego poety w opinii publicznej. Ci, którzy doznali największego powodzenia i najszerszego rozgłosu, zawsze wyrażali jakąś sumę pragnień lirycznych i postaw uczuciowych znamiennych dla określonego pokolenia, uważanych przez to pokolenie za jego własność nie potrzebującą dowodu. Poeci największego powodzenia na tym się wspierają kruchym fundamencie i wspólnie z nim przemijają. Wspólnie ze swoją generacją. Bo ci potencjalni poeci i nabywcy tomików to prawie bez wyjątku młodzi. Wystarczy zapytać księgarzy, nie są konieczni w tym miejscu socjologowie.

Co zaś pozostanie, kiedy przeminie wrażliwość danego pokolenia, kiedy przestanie być ona górującą, co z dorobku poety naprawdę pozostanie, ba, gdybyż to wiedzieć. Wobec Gałczyńskiego jesteśmy na pewno w takim momencie odsiewania tego, co było wrażliwością generacji, od tego, co ma pozostać. W sprawie zaś samej i zasadzie tylko Norwid miał rację:

 
Rozwrzaskliwe czasów przechwałki,
co, mniemałbyś, że są trąb graniem? —
To padające w urnę gałki…
Gdy cisza jest głosów-zbieraniem.
 

W tych słowach Norwida mieści się zarazem gorzka pociecha twórcy, pozagrobowa pociecha pisarza, którego wrażliwość i doświadczenie nigdy się nie zbiegły z potrzebą ideową całego pokolenia, nigdy nie stanęły w łącznej zgodzie. Odczytywane dzisiaj Vade-mecum to przecież największy przełom w poezji polskiej, po Słowackim i aż do Leśmiana652 największy i najgłębszy. A przecież to zarazem żaden przełom, bo nikt go nie podjął, nikt mu nie zaświadczył, i poezja polska toczyła się ku Asnykowi653 i Kasprowiczowi654, jak by te genialne zapisy w ogóle nie istniały.

Jeszcze nikt w wypadkach takich jak Norwidowski nie napisał prawdziwej historii literatury. Prawdziwej co do funkcji społecznej pisarza, to znaczy umieszczając go nie według dat, lecz tam, gdzie dopiero oddziałał on naprawdę lub – gdzie powinien był istnieć. Andre Malraux655 wśród mistrzów holenderskich XVII stulecia, w jednej z nimi epoce, nie bał się umieścić w Les voix de silence656 genialnego fałszerza – Van Meegerena657.

Dla generacji z samego końca zeszłego stulecia był takim poetą, głównym nosicielem jej złudzeń i świadomości moralno-estetycznej, Kazimierz Tetmajer658, i wspólnie przeminął. Dla roczników z obydwu progów pierwszej wojny światowej, wstępnego i końcowego, był nim Leopold Staff659. Dla pierwszej generacji Polski międzywojennej został nim Tuwim660. Pomimo sukcesu czytelniczego Kwiatów polskich, typowy sukces według przywileju rozgrzeszenia, już dalej nie doszedł. Później ta konkretna, w ramach publicznego dobra wrażliwości poetyckiej recepcja się mąci, może po prostu naszym oczom nie jest widoczna. Zwłaszcza że krytykowi nie wolno w takim wypadku własnych upodobań mylić z powszechnymi, podawać je za takowe. Więc – chyba tylko Gałczyński dla roczników z obydwu progów drugiej wojny światowej. Dzisiaj w klasyków wstępuje także w ocenie najmłodszej generacji, a podobna ocena rozstrzyga.

Rzecz oczywista, że ten ciąg nie wyczerpuje całej funkcji poezji, wszystkich tej funkcji objawów. Nie oznacza on przecież poetów najbardziej nowatorskich czy tak drążących, tak dociekliwych w jednym problemie czy jednej postawie, że nie nadąża za nimi wyobraźnia powszechna generacji. Lecz to są już inne sprawy. Ratując siebie samego przed udręką Norwid nauczał, że głosy w ciszy padają, głosy, które będą liczone przez przyszłość. Lecz i on powiadał, wciąż w Vade-mecum:

 
Potomni nie są tylko grobami z kamienia,
Ciosanymi cierpliwym dłutem doskonale:
Są oni pierw Współcześni, których przeznaczenia
Od do-raźnego w chwili że zależą słowa.
 

PS Byłbym zapomniał. Słuchaczy różnych dyscyplin i różnych kierunków uniwersyteckich z Teatru 38 także do potencjalnych poetów zaliczam. Chociażby dlatego, że są bez etatów i takimi powinni pozostać. Bliższego przydziału nie nadaję, przydziału do grupy w obrębie potencjalnych poetów.

1958

Podzwonne i powitanie

I

Trzebaż rozpoczynać od daty nieledwie symbolicznej: 31 maja 1957 roku zgasł Leopold Staff661. Nie dlatego owa data wydaje się być symboliczną, ażeby postać i poetyka Staffa w stosunku do dwunastu lat klęski i początków ponownego odrodzenia poezji w Polsce Ludowej posiadała podobny walor patronatu bezpośredniego, opiekuństwa i przewodnictwa, jaki był jej udziałem lat temu czterdzieści, na przedprożu poezji Polski międzywojennej. A także w ciągu ewolucji owej poezji.

Podzwonne ma inny charakter. Staff zmarł w niewiele lat po zgonie kilku najwybitniejszych poetów następnych generacji – Juliana Tuwima662, Konstantego Gałczyńskiego663, Jana Lechonia664. I kiedy we właściwym świetle ujrzeć te daty końcowe i historii polskiej poezji już przynależne, wypadnie zaprotokołować stwierdzenie: na oczach naszych odwróciła się jakaś wybitna karta owej poezji. Zmieniły się żywe proporcje i układy personalne na drabinie kolejnych pokoleń literackich.

Nie to oczywiście mam na myśli, ażeby ci znakomici lirycy w swoich latach tużprzedśmiertnych jeszcze wyznaczali aktualne zadania naszej poezji. By wytyczali jej aktualną poetykę i najbliższe rozwiązania. Tylko Gałczyński, który do pięćdziesiątki jeszcze nie dotarł, odchodził z podobnego miejsca. Staff, Tuwim, Lechoń w jakimś sensie byli już klasykami. Byli nimi w sensie mniej lub bardziej odległych stróżów tradycji poetyckiej, a nie współbojowników na froncie poetyckim w jego dzisiejszym przebiegu. Nawiązywać młodemu poecie dzisiaj do ich tradycji w sposób bezpośredni to czysty paseizm665. Jak trzydzieści, czterdzieści lat temu paseizmem było sięgać bezpośrednio do Tetmajera666, Kasprowicza667 czy Langego668.

Tak więc karta poezji polskiej odwróciła się w innym wyglądzie użytej metafory. Naturalny bieg czasu i następstwo pokoleń, wraz ze śmiercią tych czterech poetów, innych wysuwa na czoło. Ponadto zaś akuratnie w tych latach, kiedy Staff, Tuwim, Lechoń669, Gałczyński zeszli lub schodzili z widowni, rozpoczęło się odrodzenie poezji w naszym kraju. Nastąpiły debiuty pozorne tych, co w latach podporządkowania poezji pod jedną doktrynę obecni byli jako autorzy tylko we własnej szufladzie. Nie nazywam tej doktryny realizmem socjalistycznym, ponieważ w stosunku do twórczości poetyckiej nigdy nie została ona w latach 1949–1955 tak sformułowana, jak miało to miejsce wobec gatunków fabularnych. Debiuty pozorne to Miron Białoszewski670, Marian Jachimowicz671, Zbigniew Herbert672, Andrzej Kuśniewicz673, a także Aleksander Wat674.

Dokonały się też debiuty rzeczywiste autorów przynależnych do generacji zrodzonej gdzieś w latach 1930–1935, dla której wszystko sprzed roku 1939 równie jest dalekie jak czasy Ziemomysła czy innej Rzepichy. Ci przede wszystkim poeci stanowić powinni probówkę doświadczalną przemian dojrzewających i mających po pewnym czasie rozwinąć się w aktualnej poezji polskiej. Jerzy Harasymowicz675, Stanisław Grochowiak676, Bohdan Drozdowski677, inni debiutanci, jeszcze nieokreśleni w swoich możliwościach.

Sytuacja wszakże jest paradoksalna i rzadko spotykana. Najczęściej bowiem przemiana ideowa i artystyczna w literaturze kojarzy się z wystąpieniem rówieśnej grupy młodych, która zadania owej przemiany bierze na siebie jako najbardziej własne. Jeżeli za wystąpieniem podobnym pójdzie sukces, grupa podobna otrzymuje nominację na pokolenie. Nic podobnego obecnie! Już poeci o debiucie pozornym, bo opóźnionym, komplikują ten rówieśny charakter dokonującej się przemiany, rozciągając takową na znacznie szerszy wachlarz roczników.

Nie tylko oni wszakże. Co uderza w latach 1955–1957, to udział poetów przynależnych do generacji poprzednich, ich wejście do wspólnego frontu. Poemat dla dorosłych Ważyka678 do frontu owego przynależny jest na miejscu chronologicznie jednym z najwcześniejszych. A przecież młodość tego pisarza to młodość polskiego futuryzmu, grupa „Nowej Sztuki”. Dalszy przykład to publikowane w prasie literackiej, zupełnie przejmujące jako dokument moralno-psychologiczny, gęste od doświadczenia nowoczesnej problematyki moralnej utwory Aleksandra Wata. Kiedy w zbiorze wyjdą, będzie to ponowny i od pierwszego debiutu tego autora nie mniej pamiętny i niezwykły debiut poety sześćdziesięcioletniego już dzisiaj.

Nie za wszystkimi z tych oznak szkice niniejsze nadążają. Zarówno ze względu na niewydolność pióra krytycznego, jak wobec swoistego tempa produkcji wydawniczej, które, nakazując określonego dnia zamknąć maszynopis, poza jego obrębem pozostawia nowe oznaki. Oto przy Bieńkowskim679 wyrażało się zdziwienie, dlaczego ów poeta milczy i że chyba nie będzie on milczał dośmiertnie. Drukowana w „Twórczości” (1957, nr 7) Nieskończoność jakiż to wyjątkowego waloru manifest wiary w wyobraźnię poetycką, fuga wygrana na wszystkich instrumentach, którymi ona rozporządza. Zarazem odpowiedź na Traktat poetycki Miłosza680, dwugłos z tym świetnym poematem, traktat poetyckiej nadziei przeciwstawiony traktatowi publicystycznej rezygnacji.

Na tym więc polega rzadko spotykany charakter obecnej sytuacji poetyckiej, że nie jest ona dziełem jednej tylko rówieśnej grupy. Na jej skrzydłach dalsze siły i posiłki. Wreszcie też i do sytuacji tej wpisać należy ostrzegawcze głosy krytyki. Wśród nich miejsce główne przyznać wypada Błońskiemu681 za jego wystąpienie Za pięć dwunasta czyli O warunkach poezji. Nie pomyliwszy się jako krytyk-diagnosta, Błoński na szczęście pomylił się jako krytyk-profeta: „Poezja w roku 1955 nie będzie przypuszczalnie ta sama co w roku 1950. Przynajmniej: jej aspiracje nie będą te same. Lecz jeśli głupstwem lat 1950 byli pryszczaci bojownicy tromtadracji, to przekleństwem lat 1955 mogą być łatwo ulizani. Nienawidzę poprawnych, nienawidzę pośrednich, sprytnych, letnich, których Pismo poleca wypluć”.

Nienawidzimy razem. Kiedy poczęła się karta odwracać – nie zwyciężyli łatwo ulizani. Karta zaś na pewno odwróciła się. Oto dlaczego łącznie podzwonne i powitanie.

II

Powróćmy do postaci Leopolda Staffa. Nie było w ciągu wszystkich stuleci rozwoju naszej poezji przykładu żywota poetyckiego tak zgodnego z kolejnymi przemianami czasu, chociaż przeszło pół wieku jego działalności twórczej liczyć się może śmiało – w skali wydarzeń politycznych, społecznych i cywilizacyjnych – za całe stulecie. Staff bodaj ani jednej recenzji atakującej w swoim życiu nie zaznał. Był samą harmonią. Nazwisko jego umieścił był kiedyś Wacław Borowy682 w tytule antologii – Od Kochanowskiego do Staffa. Lecz nazwisko to umieścić się daje także w tytule innej antologii – Od Staffa do – do kogoż ona sięgać będzie?

Mimo to wszystko moment, w jakim Staff przestawał być żywym patronem nowej materii poetyckiej, już dawno nastąpił i warto się pokusić o jego aproksymatywne683 ustalenie. Zwłaszcza że dla wyglądu obecnej odnowy poetyckiej ma to również znaczenie. Więc kiedy? Pomijam sprawę nowatorów poetyckich i ich stanowiska wobec Staffa, było ono zawsze chłodne i powściągliwe. Wydaje się, że zerwanie nastąpiło w drugim dziesięcioleciu międzywojennym, ze strony generacji żagarystów684 oraz u ich rówieśników w innych ośrodkach poetyckich. Nastąpiło podówczas, kiedy nad ówczesną młodzieżą poetycką obejmują prymat nowatorzy, czy będzie to Czechowicz685, czy będzie Przyboś686. Dla poetów tego dziesięciolecia Staff już nie jest „pierwszym czytaniem” (wyrażenie T. Łopalewskiego z księgi ofiarowanej Staffowi w roku 1948), także i dlatego, ponieważ poetyka prostoty i codzienności, przez niego pierwszego przed rokiem 1914 zaproponowana, po roku 1930 została już powszechnie powielona przez skamandrytów oraz ich naśladowców. Bardziej niż nowym kwiatem, stawała się ona podówczas chwastem.

Napisałem – „także i dlatego”. To znaczy nie przypisuję tej przyczynie roli pierwszorzędnej, lecz raczej okazjonalną. Powód pierwszorzędny dostrzegałbym raczej gdzie indziej. Poetyka Staffa, najogólniej i najprościej biorąc, była zwycięską w jego osobistym doświadczeniu próbą przezwyciężenia symbolizmu, nastroju i ciemnej tonacji lirycznej przez tonację optymistyczną, porozumienie proste z czytelnikiem i harmonię postawy wewnętrznej. Poetyka Staffa poprzez swoją prostotę i dostępność była też próbą likwidacji rozdźwięku pomiędzy językiem poezji jako językiem szczególnym i hermetycznym, jako mową obrazów wyrażającą prawidła wyobraźni indywidualnej, pomiędzy tym językiem szczególnie wysoko postawionym przez teorię i praktyką artystyczną doby symbolizmu – a pomiędzy komunikatywną i niehermetyczną mową potoczną, mową nielirycznych gatunków literackich również.

Ars poetica Staffa z jego tomu Barwa miodu powszechnie jest znana i wielokrotnie się ją cytuje. Powiedział w niej był poeta wszystko właściwie o swojej najgłębszej intencji twórczej: w język dostępny i porozumienie liryczne powszechne zamienić tajemniczy zew nienazwanego, ciemne bełkotanie przeżycia. Lecz przeciw komu właściwie, w ówczesnej sytuacji poetyckiej, powiedział:

 
I niech wiersz, co ze strun się toczy,
Będzie, przybrawszy rytm i dźwięki,
Tak jasny jak spojrzenie w oczy
I prosty jak podanie ręki.
 

Poezja polska po roku 1930 tej ręki nie podejmuje. Oddaje dalsze hołdy poecie, który ją wyciąga, lecz ręki nie podejmuje. To, co się dzieje w młodej poezji po roku 1930, kiedy autorytet skamandrytów dla wschodzącej podówczas generacji artystycznej niewiele się liczy, stanowi powrót na szerokim froncie do zasad języka hermetyczno-aluzyjnego, do zasad obrazowania według tajemnic wyobraźni i ja utajonego, wreszcie do posępnej i pesymistycznej tonacji właściwej poezji symbolicznej. Proszę przeczytać dzisiaj, nieuprzedzonym okiem i datami wydań nie sugerując się specjalnie, ówczesnego Miłosza, Jastruna687, Czechowicza, Sebyłę688 i innych.

Doświadczenie symboliczne w poezji naszej tylko dlatego tak łatwo (i pozornie) dało się przezwyciężyć, ponieważ pobite zostały jedynie tylne straże i maruderzy owej formacji, nie jej siły główne. Wielki protagonista Staffa – Bolesław Leśmian689, bynajmniej nie był pobity, schodząc z areny w roku 1937. Przeciwnie, jego gwiazda wschodziła coraz mocniej. On był znacznie częściej „pierwszym czytaniem” nadchodzącej generacji. A doświadczenie Leśmiana stało w całkowitej opozycji do wkładu harmonii zaproponowanego przez Staffa.

W swojej Ars poetica Staff odpowiada właściwie Leśmianowi, kiedy ten w Traktacie o poezji składa znamienne wyznanie: „słowo jest skazane na żywot pełen bolesnego i tragicznego rozdwojenia, ma bowiem do spełnienia aż dwa biegunowo różne zadania. Z jednej strony na twórczych wyżynach poezji ma być sobą – słowem dla słowa – z drugiej strony na terenie życia bieżącego krąży w mowie potocznej jako utarte, bezbarwne, bezdźwięczne pojęcie”.

Gdyby wskazać w omawianym dziesięcioleciu poetę, u którego w przedziwny sposób ważyły się te dwie tonacje, ciemna i jasna, Leśmianowska i Staffowska, harmonijna według wypracowanej powierzchni zewnętrznej wiersza, jego strofy i rytmu, a jednocześnie zapatrzona we wnętrze, w jego niespokojną tajemnicę – czyjeż nazwisko? Mieczysław Jastrun. To wyjaśnia, dlaczego na przykład K. W. Zawodziński690, wychowany na późnym symbolizmie rosyjskim i na akmeizmie691, z wszystkich poetów po roku 1930 entuzjazm nieskłamany żywił tylko dla Jastruna (Ciemność rzeźbiona milczeniem ze złota, jedno z najbardziej wnikliwych wystąpień tego krytyka). Dla poety, który powiadał: „W moim doświadczeniu wiersz rodzi się ze szczególnego stanu, który nazwałbym ciemnością wewnętrzną, każdorazowe jego pojawienie się jest jakby tylko mocniejszym nagrzaniem jej powłoki, lśnieniem jej powierzchni”.

Takiego wyznania nie podałby Staff. Podpisze je natomiast symbolista. W roku 1937 pisał pewien bardzo wybitny poeta: „Symbolizm, jak wiadomo, usunął z poezji tematy opisowo-narracyjne, oczyszczając ją do liryki. W poszukiwaniu treści specyficznie lirycznej poszedł dalej niż wszyscy lirycy minionych czasów. Powiem więcej: dopiero oni, lirycy symbolizmu, zrobili pierwszy naprawdę śmiały krok od czasów Safony. Poeci symbolizmu po raz pierwszy w dziejach liryki zaczęli chwytać w wiotką siatkę swych wierszy uczucia in statu nascendi692. Nie gotowe, sformułowane już uczucia, lecz narodziny uczuć…”

Któż owym poetą, obrońcą symbolizmu? Julian Przyboś693. Tak, Julian Przyboś. Wiadomo również, że dla niego najbardziej oryginalnym poetą polskim obecnego stulecia pozostaje Bolesław Leśmian.

Nacisk ówczesnej sytuacji poetyckiej na pisarzy czujnych w kwestii wyrazu artystycznego i jego programowego sensu wyraża się nie tylko u Przybosia. Świadectwem jeszcze dobitniejszym jest zarówno własna praktyka twórcza, jak właśnie wówczas, krótko przed rokiem 1939, wypowiadane poglądy Jana Brzękowskiego694.

Ten poeta i teoretyk nurtów awangardowych bodaj całkowicie wypadł z pola widzenia dzisiejszej krytyki. Źle to świadczy o jej pamięci oraz oczytaniu! Nie tutaj miejsce analizować szerzej praktykę poetycką Brzękowskiego. Jego wieloraki asocjacjonizm695 daleki był od zwięzłości zalecanej przez Przybosia, a mimo to jego bogata i rozległa fraza nie wpadała w koleiny wyżłobione przez Peipera696. Kroczył on własną drogą. Dlatego zapewne w tych latach Brzękowski wypowiada się w sposób ważki dla niniejszego rozumowania. W jego ówczesnych wypowiedziach teoretycznych (Integralizm w czasie, Wyobraźnia wyzwolona, Czas poetycki; wszystko w „Pionie”) dwa są główne motywy:

„Głosimy poetycką syntezę romantycznego widzenia świata i rzeczywistości zewnętrznej, poezję nowego człowieka opartą na wyobraźni”.

„Zasadniczym elementem poezji jest nie forma, nie piękne metafory czy zdania, ale obrazy in statu nascendi, sama kuźnia obrazów czy metafor: wyobraźnia… Akt poetycki wyzwala tylko istniejące elementy fantazji. Mówiąc pragmatycznie: poezja jest po prostu wyobraźnią wyzwoloną”.

Oto w jakich okolicznościach Staff przestaje być pierwszym czytaniem, a jego przypomnienie w Kwiatach polskich to już przypomnienie czysto historyczne. Okoliczności zaś przywodzę krótko ku pamięci nie tylko ze względu na charakterystykę tamtego dziesięciolecia, ale przede wszystkim z uwagi na konsekwencje ujawniające się dzisiaj, konsekwencje przeoczane, fałszywie rozumiane.

Zbyt wiele było prostej mądrości w Staffowskiej ucieczce od dramatu, ażeby nie powstawała wśród ponownie skłóconych tęsknota za podobną wyspą harmonii i jej apolińskim mieszkańcem. Ten mieszkaniec pozostaje wszakże samotny. Wyspę salutują i żegnają słowa Miłosza, użyte w jego pierwszym zbiorze Poemat o czasie zastygłym:

 
Prokuratorze, idzie pusta noc, na naszych oczach leży ślepa noc symboliczna,
a z magnetycznych pól, jak martwy posąg na koniu,
cwałuje wśród chrzęstu lat
prawda nielogiczna.
 

III

Oddając podzwonne i witając nowych poetów, nie piszę historii poezji polskiej ostatnich lat trzydziestu. Bo na ogół to dla krytyka jest żywą historią poezji, co oczy jego na witrynach księgarskich oglądały jako nowe tytuły. Więc pozostawiam na boku sprawę Tuwima. Indywidualne właściwości jego poetyki stanowiły wzór tak jednorazowy, że nie nadawał się on na kamień węgielny szkoły. Tuwim nie pozostawił uczniów, chyba całkiem trzeciorzędnych. Powojenne przyjęcie Kwiatów polskich przez krytykę było kwaskowate i dalekie od entuzjazmu, zaś szeroka ich lektura przez zwykłą publiczność bardziej odbywała się na prawach Pegaza dębem aniżeli Beniowskiego.

Niemniej ambiwalentne sądy wybitnych pisarzy. Z jednej strony, Spóźniona gałązka bzu Adolfa Rudnickiego697. Z jednej więc strony pokłonne po śmierci – nigdy w tym sposobie nie składane Tuwimowi, póki był on w pełni sławy. Z drugiej strony, kostyczna notatka w Dzienniku Gombrowicza698: „Nie wprowadził nas w nic, niczego nie odkrył, w nic nie wtajemniczył, nie dostarczył żadnego klucza… Gdyż Tuwim jako Tuwim, to jest jako osobowość, nie istniał. Harfa bez harfiarza”.

No, cóż. Już tak raz kiedyś pewien bardzo wielki twórca powiedział o swoim socjuszu699 ze wspólnego grobowca wawelskiego, że jest kościołem bez Boga. Dobra jest więc tradycja w tej harfie bez harfiarza, rodem z Lilii Wenedy. I przypuszczać można, że skuteczność tej metafory okaże się podobna do Mickiewiczowskiego zniecierpliwienia.

Pozostawiam na boku sprawę Gałczyńskiego. O wiele bardziej skomplikowaną aniżeli Tuwima. Gałczyńskiego dziedziców i uczniów bezpośrednich można wskazać wielu, jeszcze nie wszyscy zapewne się wyroili. W zastanawiającej skali się to dokonywa: od najwybitniejszych talentów najmłodszej poezji po puściznę anonimową, niejako rozpyloną w powietrzu, której użytkownicy w ogóle nie pytają lub w ogóle nie są świadomi, skąd ta puścizna pochodzi. I mało kto dobitniej prócz Gałczyńskiego potwierdza prawdę mądrej obserwacji T. S. Eliota700, że rola społeczna poety to nie tyle to, co dany twórca oddaje i pozostawia następcom, znawcom i czytelnikom wyrobionym, lecz to, co pozostawia anonimowo ludziom od poezji dalekim – we wzorze mowy, uczucia, humoru. Gałczyński pozostawił takie dziedzictwo już prawie bezimienne i bezautorskie, pozostawił je w zespole rudymentarnych postaw poetycko-uczuciowych.

Pozostawiam na boku sprawę Jastruna701. Ustawiczna pulsacja nurtu lirycznego, jego wrażliwość na przemiany chwili, aktywność obywatelska ja poetyckiego w obliczu każdego tematu, oto co wydaje się być staffowskie u tego poety o ciemnej powierzchni wzruszeń podstawowych.

Pozostawiam na boku sprawę Przybosia702. Moralna w istocie czujność na sprawę własnej wizji poetyckiej, głęboka jedność wyobrażeniowego i samokrytycznego warsztatu, któremu Przyboś podlega, zarówno gdy sam tworzy, jak kiedy drugich osądza, całkowicie człowiecze i pozametafizyczne poczucie świata kreowanego wyłącznie ręką ludzką, oto co postawiwszy tego poetę w epoce pieców całopalnych, czyni go przecież niewrażliwym na inne podniety prócz tych, jakie mu dobierze jego własna organizacja wewnętrzna.

Trzebaż skończyć tę wyliczeniową figurę. Prowadzi ona do ewidentnego wniosku: w poezji polskiej roku 1957 nie ma indywidualnych patronów. Obserwacja równa komunałowi, postaramy się z tego komunału wyprowadzić dalej sięgające wnioski. Brak indywidualnych patronów nie jest sprawą skali indywidualnych talentów. Skądinąd zdaje się on wynikać: z faktu tak daleko sięgającego rozszczepienia praktyk indywidualnych i poetyk, że trudno wskazać jakąkolwiek praktykę i poetykę jako tę, która stanowi drogowskaz kierunkowo słuszny i jedyny.

Prowadzi to do jeszcze dalszej konstatacji. Śledząc debiuty lat 1955–1957 krytyk jako zadanie bodaj najwdzięczniejsze dostrzega to, by ukazać, w jakie zgoła nieprzewidziane konstelacje – często też mgławice! – układają się gwiazdy już dawno obecne na firmamencie. Jak odmiennie i swoiście układają się wpływy, tradycje, o istocie rozwoju twórczego mówiące – powinowactwa z wyboru. Brak powszechnie i jednolicie uznanych patronów sprawia bowiem, że młodzi cały ich dorobek, a z nim dziedzictwo dwudziestolecia witają nie według hierarchii ongiś ustalonych.

Nie mam zamiaru powtarzać obecnie i zestawiać buchalteryjnego bilansu odpowiednich nazwisk. Elementy owego bilansu dają się odczytać zapewne ze szkiców dotyczących zjawisk poetyckich i debiutów ostatnich dwóch lat. Pragnę jedynie przekazać westchnienie owego młodego poety podkrakowskiego, który nareszcie, po raz pierwszy w życiu, otrzymawszy do rąk krajowe wydanie Lechonia703, powiedział z wyraźną ulgą: „Więc to tylko tyle?! A może ci chwalcy po tygodnikach znają jakieś inne teksty? Niech się pan przyzna…”

Jeżeli w części poświęconej podzwonnemu wskazywałem, że puścizna głębiej pojmowanego dorobku symbolistów w drugim dziesięcioleciu międzywojennym wyraźnie się objawiła, czyniłem to także z zamiarem dotyczącym aktualnego bilansu poezji polskiej. Odzywają się w niej skłonności ekspresjonistyczne, symboliczne, nawet sięgające późnej twórczości Słowackiego. I zamiast niecierpliwym kropidłem przepędzać owego szatana i przypuszczać, że to po prostu zacofanie młodych, braki w lekturze i smaku, że to znów Przybyszewski704 straszy kozią bródką – lepiej by się zastanowić nad pewną propozycją mądrego Karola Irzykowskiego705.

Tą mianowicie, że według niego Wyspiański706 nie był w literaturze polskiej zjawiskiem koniecznym i mającym przyszłość, był zaś takowym, mimo całej miernoty własnych osiągnięć, Stanisław Przybyszewski. Czytelnik egzystencjalistów, Kafki707, Brunona Schulza708, później przez trybunał powołanych świadków sądu Irzykowskiego, wie na pewno dobrze, o co chodzi. Wniósłbym tylko tę poprawkę, że mierzwa pod przyszłe propozycje duszoznawcze oznaczana ogólnie nazwiskiem Przybyszewski znachodzi się również u Wyspiańskiego, przytłoczona i zduszona obowiązkami neowieszcza.

Tak więc aż po dwudziestolecie i głębiej, aż po nowe spojrzenie na kreację obrazu i języka proponowane przez symbolistów, układa się synkretyczny, dopiero będący w toku kształtowania bilans nowych powinowactw z wyboru. Chodzi mi przede wszystkim o sens owego bilansu i takiego zjawiska. Kształtuje się na pewno nowa i kontynuacyjna tradycja poezji polskiej, przez to prawdziwa, ponieważ nie jest wymuszona pokrzykującymi referatami na plenarnych zjazdach, lecz wynika z własnych propozycji poetów, z ich własnego wyboru. W tej mierze tylko oni są prawdziwie kompetentni. I tylko tak kształtująca się linia powiązań artystyczno-ideowych posiada szanse, jeżeli nie trwałości całkowitej, to przynajmniej prawdy, autentyzmu.

Pokrzykujące referaty są dzisiaj śmieciem, typowym świstkiem papieru z traktatów przez nikogo niehonorowanych. Teksty poetów, warstwy wyobrażeń w nich obecne, geneza tych warstw oraz konwencji, całkowicie te świstki zastąpią.

652.Leśmian, Bolesław (1877–1937) – poeta, tłumacz (m. in. opowiadań Edgara Allana Poe), dla którego twórczości charakterystyczny jest erotyzm, zwrot w stronę natury oraz nietypowa wizja zaświatów. [przypis edytorski]
653.Asnyk, Adam (1838–1897) – poeta, przedstawiciel pozytywizmu, członek Rządu Narodowego podczas powstania styczniowego. [przypis edytorski]
654.Kasprowicz, Jan (1860–1926) – poeta, krytyk literacki, dramaturg, profesor Uniwersytetu Lwowskiego, tłumacz. W twórczości związany był z kilkoma nurtami młodopolskimi: od naturalizmu (Z chłopskiego zagonu), przez symbolizm, katastrofizm i ekspresjonizm (Hymny) do prymitywizmu (Księga ubogich). [przypis edytorski]
655.Malraux, Andre (1901–1976) – francuski pisarz i eseista, zainteresowany Orientem, pełnił urząd ministra kultury. [przypis edytorski]
656.Les voix de silence (fr.) – głosy ciszy. [przypis edytorski]
657.Van Meegeren, Han (1889–1947) – holenderski tradycjonalistyczny malarz i genialny fałszerz, wsławił się sprzedażą fałszywych obrazów Vermeera Hermannowi Goeringowi, oraz udowodnieniem swoich umiejętności w eksperymencie sądowym. [przypis edytorski]
658.Tetmajer, Kazimierz (1865–1940) – czołowy poeta Młodej Polski. [przypis edytorski]
659.Staff, Leopold (1878–1957) – poeta, eseista, tłumacz. Uznawany za przedstawiciela współczesnego klasycyzmu, łączony z parnasizmem i franciszkanizmem. Należał do trzech epok literackich, w refleksyjno-filozoficznej poezji łączył spontaniczną afirmację życia z postawą sceptyka-humanisty, nobilitował codzienność; tomiki poetyckie: Sny o potędze, Uśmiechy godzin, Martwa pogoda, Wiklina, symbolistyczne dramaty, przekłady. [przypis edytorski]
660.Tuwim, Julian (1894–1953) – polski poeta, pisarz, satyryk, tłumacz poezji ros., fr. i niem. W dwudziestoleciu międzywojennym był jedną z najpopularniejszych postaci świata literackiego; współzałożyciel kabaretu Pikador i grupy poetyckiej Skamander, blisko związany z „Wiadomościami Literackimi”. W latach 1939–1946 na emigracji, m. in. w Rio de Janeiro. [przypis edytorski]
661.Staff, Leopold (1878–1957) – poeta, eseista, tłumacz. Uznawany za przedstawiciela współczesnego klasycyzmu, łączony z parnasizmem i franciszkanizmem. Należał do trzech epok literackich, w refleksyjno-filozoficznej poezji łączył spontaniczną afirmację życia z postawą sceptyka-humanisty, nobilitował codzienność; tomiki poetyckie: Sny o potędze, Uśmiechy godzin, Martwa pogoda, Wiklina, symbolistyczne dramaty, przekłady. [przypis edytorski]
662.Tuwim, Julian (1894–1953) – polski poeta, pisarz, satyryk, tłumacz poezji ros., fr. i niem. W dwudziestoleciu międzywojennym był jedną z najpopularniejszych postaci świata literackiego; współzałożyciel kabaretu Pikador i grupy poetyckiej Skamander, blisko związany z „Wiadomościami Literackimi”. W latach 1939–1946 na emigracji, m. in. w Rio de Janeiro. [przypis edytorski]
663.Gałczyński, Konstanty Ildefons (1905–1953) – poeta, znany z absurdalnego poczucia humoru, ujawniającego się m. in. w serii Teatrzyk Zielona Gęś. Gałczyński, Konstanty Ildefons (1905–1953) – poeta, znany z absurdalnego poczucia humoru, ujawniającego się m. in. w serii Teatrzyk Zielona Gęś. [przypis edytorski]
664.Lechoń, Jan – właśc. Leszek Serafinowicz (1899–1956), poeta, prozaik i autor dziennika, jeden z założycieli grupy poetyckiej „Skamander”, od 1939 na emigracji. [przypis edytorski]
665.paseizm – przywiązanie do tradycji i przeszłości. [przypis edytorski]
666.Tetmajer, Kazimierz (1865–1940) – czołowy poeta Młodej Polski. [przypis edytorski]
667.Kasprowicz, Jan (1860–1926) – poeta, krytyk literacki, dramaturg, profesor Uniwersytetu Lwowskiego, tłumacz. W twórczości związany był z kilkoma nurtami młodopolskimi: od naturalizmu (Z chłopskiego zagonu), przez symbolizm, katastrofizm i ekspresjonizm (Hymny) do prymitywizmu (Księga ubogich). [przypis edytorski]
668.Lange, Antoni (1861 lub 1863–1929) – pseud. Napierski, pisarz, tłumacz, krytyk literacki, publicysta pochodzenia żydowskiego. Autor przekładów m.in. E.A. Poego, Baudelaire'a, Tennysona, Rimbauda, Petőfiego. [przypis edytorski]
669.Lechoń, Jan – właśc. Leszek Serafinowicz (1899–1956), poeta, prozaik i autor dziennika, jeden z założycieli grupy poetyckiej „Skamander”, od 1939 na emigracji. [przypis edytorski]
670.Białoszewski, Miron (1922–1983) – poeta, prozaik, zajmował się także teatrem. Jako poeta skupiał się na przedstawianiu codzienności, posługując się skondensowaną i przesadną formą języka potocznego. Jego najważniejszym dziełem prozatorskim jest antyheroiczny Pamiętnik z powstania warszawskiego. [przypis edytorski]
671.Jachimowicz, Marian (1906–1999) – poeta, tłumacz oraz malarz. [przypis edytorski]
672.Herbert, Zbigniew (1924–1998) – poeta, eseista i dramaturg, często odwołujący się do elementów kultury antycznej i tradycji malarskiej, autor m. in. rozciągniętego między kilka książek poetyckich cyklu Pan Cogito. [przypis edytorski]
673.Kuśniewicz, Andrzej (1904–1993) – prozaik, eseista i poeta. [przypis edytorski]
674.Wat, Aleksander – właśc. Aleksander Chwat (1900–1967), poeta, tłumacz, autor wspomnień, w młodości związany z futuryzmem, w czasie II wojny światowej więzień NKWD, od 1961 na emigracji. [przypis edytorski]
675.Harasymowicz, Jerzy (1933–1999) – poeta, związany z Bieszczadami, odwołujący się do kultury łemkowskiej. [przypis edytorski]
676.Grochowiak, Stanisław (1934–1976) – poeta, prozaik, dramaturg, autor scenariuszy filmowych. Jego wiersze, mocno wystylizowane, mieściły się w estetyce turpizmu (od łac. turpis: brzydki), wprowadzającej do literatury tematy powszechnie uznawane za brzydkie i oddziałującej na czytelnika z pomocą szoku estetycznego. [przypis edytorski]
677.Drozdowski, Bohdan (1931–2013) – poeta, prozaik i publicysta, autor sztuk teatralnych, tłumacz dramatów Shakespeare'a. [przypis edytorski]
678.Ważyk, Adam – właśc. Adam Wagman (1905–1982) poeta tłumacz i eseista, przedstawiciel Awangardy Krakowskiej, po wojnie socrealista, a następnie autor krytycznego wobec stalinizmu Poematu dla dorosłych (1955). [przypis edytorski]
679.Bieńkowski, Zbigniew (1913–1994) – poeta, tłumacz literatury francuskiej i rosyjskiej, żołnierz Armii Krajowej. [przypis edytorski]
680.Miłosz, Czesław (1911–2004) – poeta, prozaik, eseista i tłumacz, przed wojną związany z wileńską grupą poetycką „Żagary” i reprezentant katastrofizmu, emigrant w latach 1951–1993, laureat Nagrody Nobla w roku 1980. [przypis edytorski]
681.Błoński, Jan (1931–2009) – historyk literatury i wpływowy krytyk, badacz poezji Mikołaja Sępa-Szarzyńskiego, twórczości St. I. Witkiewicza i literatury współczesnej, profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego. [przypis edytorski]
682.Borowy, Wacław (1890–1950) – historyk literatury, krytyk literacki, profesor Uniwersytetu Warszawskiego. [przypis edytorski]
683.aproksymatywny – przybliżony. [przypis edytorski]
684.Żagary – wileńska grupa poetycka powstała w roku 1931, należąca do tzw. drugiej awangardy, w skład której wchodził m. in. Czesław Miłosz; słowo stanowiące jej nazwę to regionalizm oznaczający chrust a. suche drewno. [przypis edytorski]
685.Czechowicz, Józef (1903–1939) – poeta, przedstawiciel tzw. II awangardy, reprezentant katastrofizmu, redaktor pisma literackiego „Reflektor” oraz pism dla dzieci „Płomyk” i „Płomyczek”. [przypis edytorski]
686.Przyboś, Julian (1901–1970) – poeta, eseista, przedstawiciel awangardy; awangardową poetykę łączył z tematem pracy, a w późniejszym okresie – także z motywami wiejskimi. [przypis edytorski]
687.Jastrun, Mieczysław (1903 –1983) – poeta, tłumacz, autor książek biograficznych i kilku dzieł prozą, znany głównie jako twórca liryki filozoficznej. [przypis edytorski]
688.Sebyła, Władysław (1902–1940) – poeta, oficer piechoty zamordowany w Katyniu. [przypis edytorski]
689.Leśmian, Bolesław (1877–1937) – poeta, tłumacz (m. in. opowiadań Edgara Allana Poe), dla którego twórczości charakterystyczny jest erotyzm, zwrot w stronę natury oraz nietypowa wizja zaświatów. [przypis edytorski]
690.Zawodziński, Karol Wiktor (1890–1949) – żołnierz Legionów, krytyk, historyk sztuki. [przypis edytorski]
691.akmeizm (z gr. akmḗ: szczyt) – nurt w poezji rosyjskiej w latach 1912–1932, unikająca wieloznaczności odmiana klasycyzmu; akmeizm reprezentowali m. in. Nikołaj Gumilow, Osip Mandelsztam i Anna Achmatowa. [przypis edytorski]
692.in statu nascendi (łac.) – w trakcie powstawania (dosł.: rodzenia się). [przypis edytorski]
693.Przyboś, Julian (1901–1970) – poeta, eseista, przedstawiciel awangardy; awangardową poetykę łączył z tematem pracy, a w późniejszym okresie – także z motywami wiejskimi. [przypis edytorski]
694.Brzękowski, Jan (1903–1983) – poeta, prozaik i teoretyk sztuki, na początku drogi twórczej związany z Awangardą Krakowską, od 1928 mieszkający we Francji. [przypis edytorski]
695.asocjacjonizm – tu: twórczość oparta na luźnych skojarzeniach. [przypis edytorski]
696.Peiper, Tadeusz (1891–1969) – poeta, krytyk i teoretyk sztuki, przedstawiciel awangardy, redaktor czasopisma „Zwrotnica”, twórca koncepcji „zdania rozkwitającego”. [przypis edytorski]
697.Rudnicki, Adolf (1909–1990) – prozaik i eseista pochodzenia żydowskiego, autor sformułowania „epoka pieców”. [przypis edytorski]
698.Gombrowicz, Witold (1904–1969) – pisarz i dramaturg, autor powieści Ferdydurke i Trans-atlantyk, dramatu Ślub oraz Dzienników. Charakterystyczna była dla niego przekorna pochwała niedojrzałości oraz zwrócenie uwagi na rolę narzuconej zewnątrz formy („gęby”) w kontaktach międzyludzkich. [przypis edytorski]
699.socjusz (z łac.) – towarzysz. [przypis edytorski]
700.Eliot, Tomas Stearns (1888–1965) – anglojęzyczny poeta modernizmu, laureat Nagrody Nobla (1948), autor m. in. poematu Ziemia jałowa (1922). [przypis edytorski]
701.Jastrun, Mieczysław (1903 –1983) – poeta, tłumacz, autor książek biograficznych i kilku dzieł prozą, znany głównie jako twórca liryki filozoficznej. [przypis edytorski]
702.Przyboś, Julian (1901–1970) – poeta, eseista, przedstawiciel awangardy; awangardową poetykę łączył z tematem pracy, a w późniejszym okresie – także z motywami wiejskimi. [przypis edytorski]
703.Lechoń, Jan – właśc. Leszek Serafinowicz (1899–1956), poeta, prozaik i autor dziennika, jeden z założycieli grupy poetyckiej „Skamander”, od 1939 na emigracji. [przypis edytorski]
704.Przybyszewski, Stanisław (1868–1927) – pisarz, dramaturg, poeta, twórca manifestu Młodej Polski (Confiteor), jeden z pierwszych ekspresjonistów w literaturze europejskiej, skandalista, członek cyganerii krakowskiej, redaktor krakowskiego „Życia”, artystyczny przywódca Młodej Polski. Pisał m.in.: powieści (Dzieci szatana, Homo sapiens), dramaty (Śnieg, Matka), poematy prozą, eseje, wspomnienia. [przypis edytorski]
705.Irzykowski, Karol (1873–1944) – polski pisarz, dramaturg, krytyk literacki i filmowy. Autor licznych szkiców, np. Słoń wśród porcelany (1934), Dziesiąta muza (1924), Czyn i słowo (1913) oraz powieści psychoanalitycznej Pałuba (1903). [przypis edytorski]
706.Wyspiański, Stanisław (1869–1907) – polski dramaturg, poeta, malarz, grafik, inscenizator, reformator teatru. W literaturze związany z symbolizmem, w malarstwie tworzył w duchu secesji i impresjonizmu. Przez badaczy literatury został nazwany „czwartym wieszczem”. Tematyka utworów Wyspiańskiego jest bardzo rozległa i obejmuje dzieje legendarne, historyczne, porusza kwestie wsi polskiej, czerpie z mitologii. [przypis edytorski]
707.Kafka, Franz (1883–1924) – piszący po niemiecku autor z Pragi czeskiej, tworzący pesymistyczne, naznaczone przemocą i anonimową presją wizje świata i człowieka w powieściach takich jak Proces czy Zamek. [przypis edytorski]
708.Schulz, Bruno (1892–1942) – pisarz, malarz i krytyk, autor zbiorów opowiadań Sklepów cynamonowych i Sanatorium pod klepsydrą. [przypis edytorski]