Loe raamatut: «Złoczyńca, Więźniarka, Królewna »
ZŁOCZYŃCA, WIĘŹNIARKA, KRÓLEWNA
(KSIĘGA 2 CYKLU O KORONIE I CHWALE)
MORGAN RICE
PRZEKŁAD: SANDRA WILK
O autorce
Morgan Rice plasuje się na samym szczycie listy USA Today najpopularniejszych autorów powieści dla młodzieży. Morgan jest autorką bestsellerowego cyklu fantasy KRĄG CZARNOKSIĘŻNIKA, złożonego z siedemnastu książek; bestsellerowej serii WAMPIRZE DZIENNIKI, złożonej, do tej pory, z jedenastu książek; bestsellerowego cyklu thrillerów post-apokaliptycznych THE SURVIVAL TRILOGY, złożonego, do tej pory, z dwóch książek; oraz najnowszej serii fantasy KRÓLOWIE I CZARNOKSIĘŻNICY, składającej się z dwóch części (kolejne w trakcie pisania). Powieści Morgan dostępne są w wersjach audio i drukowanej, w ponad 25 językach.
Morgan czeka na wiadomość od Ciebie. Odwiedź jej stronę internetową www.morganricebooks.com i dołącz do listy mailingowej, a otrzymasz bezpłatną książkę, darmowe prezenty, darmową aplikację do pobrania i dostęp do najnowszych informacji. Dołącz do nas na Facebooku i Twitterze i pozostań z nami w kontakcie!
Wybrane komentarze do powieści Morgan Rice
„Jeśli po zakończeniu cyklu KRĄG CZARNOKSIĘŻNIKA uznałeś, że nie warto już żyć, nie masz racji. POWROTEM SMOKÓW Morgan Rice rozpoczyna coś, co zapowiada się na kolejną fantastyczną serię powieści, prowadzących w świat fantasy zamieszkany przez trolle i smoki. Jest to opowieść o męstwie, honorze, odwadze, magii i wierze w przeznaczenie. Morgan po raz kolejny udało się stworzyć silne postaci, którym kibicujemy na każdym kroku… To powieść, która powinna się znaleźć w biblioteczce każdego, kto uwielbia dobrze napisane fantasy.”
--Books and Movie Reviews
Roberto Mattos
“Pełna akcji powieść fantasy, która bez wątpienia przypadnie do gustu fanom twórczości Morgan Rice, a także fanom takich powieści jak cykl DZIEDZICTWO Christophera Paoliniego… Fani powieści młodzieżowych pochłoną najnowszą książkę Morgan Rice i będą błagać o kolejne.”
--The Wanderer, A Literary Journal (w odniesieniu do Powrotu smoków)
„Porywające fantasy, w którego fabułę wplecione są elementy tajemnicy i intrygi. Wyprawa bohaterów opowiada o narodzinach odwagi oraz zrozumieniu celu życia, które prowadzi do rozwoju, dojrzałości i doskonałości… Dla miłośników treściwego fantasy – przygody, bohaterowie, środki wyrazu i akcja składają się na barwny ciąg wydarzeń, dobrze ukazujących przemianę Thora z marzycielskiego dzieciaka w młodzieńca, który musi stawić czoła nieprawdopodobnym niebezpieczeństwom, by przeżyć… Zapowiada się obiecująca epicka seria dla młodzieży.”
- Midwest Book Review (D. Donovan, eBook Reviewer)
„KRĄG CZARNOKSIĘŻNIKA ma wszystko, czego potrzeba książce, by odnieść natychmiastowy sukces: intrygi, kontrintrygi, tajemnicę, walecznych rycerzy i rozwijające się związki, a wśród nich złamane serca, oszustwa i zdrady. To świetna rozrywka na wiele godzin, która przemówi do każdej grupy wiekowej. Wszyscy fani fantasy powinni znaleźć dla niej miejsce w swojej biblioteczce.”
- Books and Movie Reviews, Roberto Mattos
“W pierwszej części epickiej serii fantasy Krąg Czarnoksiężnika (obecnie liczy czternaście części), odznaczającej się wartką akcją, autorka zapoznaje czytelników z czternastoletnim Thorgrinem „Thorem” McLeodem, który marzy o tym, by dołączyć do Srebrnej Gwardii, rycerskiej elity, która służy królowi… Styl Rice jest równy, a początek serii intryguje.”
- Publishers Weekly
Książki autorstwa Morgan Rice
RZĄDY MIECZA
MARSZ PRZETRWANIA (CZĘŚĆ 1)
O KORONIE I CHWALE
NIEWOLNICA, WOJOWNICZKA, KRÓLOWA (CZĘŚĆ 1)
ZŁOCZYŃCA, WIĘŹNIARKA, KRÓLEWNA (CZĘŚĆ 2)
RYCERZ, DZIEDZIC, KSIĄŻĘ (CZĘŚĆ 3)
KRÓLOWIE I CZARNOKSIĘŻNICY
POWRÓT SMOKÓW (CZĘŚĆ #1)
POWRÓT WALECZNYCH (CZĘŚĆ #2)
POTĘGA HONORU (CZĘŚĆ #3)
KUŹNIA MĘSTWA (CZĘŚĆ #4)
KRÓLESTWO CIENI (CZĘŚĆ #5)
NOC ŚMIAŁKÓW (CZĘŚĆ #6)
KRĘGU CZARNOKSIĘŻNIKA
WYPRAWA BOHATERÓW (CZĘŚĆ 1)
MARSZ WŁADCÓW (CZĘŚĆ 2)
LOS SMOKÓW (CZĘŚĆ 3)
ZEW HONORU (CZĘŚĆ 4)
BLASK CHWAŁY (CZĘŚĆ 5)
SZARŻA WALECZNYCH (CZĘŚĆ 6)
RYTUAŁ MIECZY (CZĘŚĆ 7)
OFIARA BRONI (CZĘŚĆ 8)
NIEBIE ZAKLĘĆ (CZĘŚĆ 9)
MORZE TARCZ (CZĘŚĆ 10)
ŻELAZNE RZĄDY (CZĘŚĆ 11)
KRAINA OGNIA (CZĘŚĆ 12)
RZĄDY KRÓLOWYCH (CZĘŚĆ 13)
PRZYSIĘGA BRACI (CZĘŚĆ 14)
SEN ŚMIERTELNIKÓW (CZĘŚĆ 15)
POTYCZKI RECERZY (CZĘŚĆ 16)
TRYLOGIA O PRZETRWANIU
ARENA JEDEN: ŁOWCY NIEWOLNIKÓW (CZĘŚĆ 1)
ARENA DWA (CZĘŚĆ 2)
WAMPIRY, UPADŁA
PRZED ŚWITEM (CZĘŚĆ 1)
WAMPIRZE DZIENNIKI
PRZEMIENIONA (CZĘŚĆ 1)
KOCHANY (CZĘŚĆ 2)
ZDRADZONA (CZĘŚĆ 3)
PRZEZNACZONA (CZĘŚĆ 4)
POŻĄDANA (CZĘŚĆ 5
ZARĘCZONA (CZĘŚĆ 6)
ZAŚLUBIONA (CZĘŚĆ 7)
ODNALEZIONA (CZĘŚĆ 8)
WSKRZESZONA (CZĘŚĆ 9)
UPRAGNIONA (CZĘŚĆ 10)
NAZNACZONA (CZĘŚĆ 11)
OPĘTANA (CZĘŚĆ 12)
Pobierz powieści Morgan Rice już teraz z Play!
Posłuchaj serii KRĄG CZARNOKSIĘŻNIKA w formie audiobooka!
Dostępna jest na:
Amazon
Audible
iTunes
Chcesz darmowe książki?
Dopisz się do listy mailingowej Morgan Rice, a otrzymasz bezpłatnie 4 książki, 3 mapy, 1 aplikację, 1 grę, 1 powieść graficzną i ekskluzywne upominki! Aby do niej dołączyć, odwiedź stronę:
Copyright © 2016 Morgan Rice
Wszelkie prawa zastrzeżone. Poza wyjątkami dopuszczonymi na mocy amerykańskiej ustawy o prawie autorskim z 1976 roku, żadna część tej publikacji nie może być powielana, rozpowszechniana, ani przekazywana w jakiejkolwiek formie lub w jakikolwiek sposób, ani przechowywana w bazie danych lub systemie wyszukiwania informacji bez wcześniejszej zgody autora.
Niniejszy e-book przeznaczony jest wyłącznie do użytku osobistego. Niniejszy e-book nie może być odsprzedany lub odstąpiony innej osobie. Jeśli chcesz podzielić się tą książką z inną osobą, należy zakupić dla niej dodatkowy egzemplarz. Jeśli czytasz tę książkę, choć jej nie zakupiłeś, lub nie została ona zakupiona dla ciebie, powinieneś ją zwrócić i kupić własną kopię. Dziękujemy za uszanowanie ciężkiej pracy autora.
Niniejsza książka jest utworem literackim. Wszystkie nazwy, postacie, miejsca i zdarzenia są wytworem wyobraźni autora i są fikcyjne. Wszelkie podobieństwo do osób żyjących lub zmarłych jest całkowicie przypadkowe.
Jacket image Copyright Kiselev Andrey Valerevich, © Shutterstock.com.
SPIS TREŚCI
ROZDZIAŁ PIERWSZY
ROZDZIAŁ DRUGI
ROZDZIAŁ TRZECI
ROZDZIAŁ CZWARTY
ROZDZIAŁ PIĄTY
ROZDZIAŁ SZÓSTY
ROZDZIAŁ SIÓDMY
ROZDZIAŁ ÓSMY
ROZDZIAŁ DZIEWIĄTY
ROZDZIAŁ DZIESIĄTY
ROZDZIAŁ JEDENASTY
ROZDZIAŁ DWUNASTY
ROZDZIAŁ TRZYNASTY
ROZDZIAŁ CZTERNASTY
ROZDZIAŁ PIĘTNASTY
ROZDZIAŁ SZESNASTY
ROZDZIAŁ SIEDEMNASTY
ROZDZIAŁ OSIEMNASTY
ROZDZIAŁ DZIEWIĘTNASTY
ROZDZIAŁ DWUDZIESTY
ROZDZIAŁ DWUDZIESTY PIERWSZY
ROZDZIAŁ DWUDZIESTY DRUGI
ROZDZIAŁ DWUDZIESTY TRZECI
ROZDZIAŁ DWUDZIESTY CZWARTY
ROZDZIAŁ DWUDZIESTY PIĄTY
ROZDZIAŁ DWUDZIESTY SZÓSTY
ROZDZIAŁ DWUDZIESTY SIÓDMY
ROZDZIAŁ DWUDZIESTY ÓSMY
ROZDZIAŁ DWUDZIESTY DZIEWIĄTY
ROZDZIAŁ TRZYDZIESTY
ROZDZIAŁ TRZYDZIESTY PIERWSZY
ROZDZIAŁ TRZYDZIESTY DRUGI
ROZDZIAŁ TRZYDZIESTY TRZECI
ROZDZIAŁ TRZYDZIESTY CZWARTY
ROZDZIAŁ TRZYDZIESTY PIĄTY
ROZDZIAŁ TRZYDZIESTY SZÓSTY
ROZDZIAŁ TRZYDZIESTY SIÓDMY
Dla Angeli Morrison: Niech Bóg ma w opiece jej piękną duszę.
Dla Kendry Lipscomb-Poole: Twoja matka nie mogłaby sobie wymarzyć lepszej córki.
Dwie prawdziwe bohaterki, teraz tak bliskie sobie jak nigdy.
To wyróżnienie dla tej powieści, że jest Wam dedykowana.
ROZDZIAŁ PIERWSZY
- Ceres! Ceres! Ceres!
Ceres słyszała skandowanie ciżby tak wyraźnie, jak łomotanie własnego serca. Uniosła w odpowiedzi miecz, zaciskając mocniej dłoń na jego rękojeści i przesuwając palcami po skórze. Nie miało dla niej znaczenia to, że poznali jej imię najpewniej ledwie kilka chwil wcześniej. Wystarczyło jej, że je znali i że rozbrzmiewało ono w niej, że czuła je niemal jak coś fizycznego.
Po przeciwnej stronie Stade jej przeciwnik – krzepki mistrz boju – chodził w tę i we w tę. Spojrzawszy na niego, Ceres przełknęła nerwowo ślinę. Czuła, że wzbiera w niej trwoga, choć usiłowała ją zdusić. Wiedziała, że to może być ostatnia walka w jej życiu.
Mistrz boju krążył niczym lew zamknięty w klatce, kreśląc mieczem łuki w powietrzu, jak gdyby pragnął pochwalić się swymi wielkimi muskułami. W swym napierśniku i hełmie z zasłoną zdawał się być wykuty z kamienia. Ceres trudno było uwierzyć, że jest zbudowany z krwi i kości.
Dziewczyna zamknęła oczy i zebrała siły.
Podołasz temu, rzekła sobie. Może nie zwyciężysz, ale musisz dzielnie stawić mu czoła. Jeśli masz zginąć, musisz zginąć z honorem.
Nagły ryk trąbki zagrzmiał Ceres w uszach, wzbijając się nawet ponad krzyki ciżby. Rozszedł się po arenie i jej przeciwnik nagle zaszarżował.
Ceres nie spodziewała się, że tak wielki mężczyzna może być tak szybki i znalazł się przy niej, nim zdążyła zareagować. Zdołała jedynie uchylić się, wzniecając tuman kurzu i usuwając się wojownikowi z drogi.
Mistrz boju zamachnął się trzymaną w obu rękach bronią i uchylając się, Ceres poczuła świst powietrza. Mężczyzna siekł niczym rzeźnik tasakiem i gdy Ceres obróciła się i zatrzymała cios, od uderzenia metalu o metal zadrżały jej ręce. Nie sądziła, że jakikolwiek wojownik może być tak silny.
Krążąc wokół niego zaczęła się cofać, a jej przeciwnik ruszył za nią z ponurą pewnością.
Ceres słyszała swe imię pośród radosnych krzyków i gwizdów ciżby. Zmusiła się, by się skupić; nie spuszczała oczu ze swego przeciwnika i próbowała sięgnąć pamięcią do swego szkolenia, usiłując przewidzieć, co może się teraz zdarzyć. Próbowała ciąć, po czym obróciła nadgarstek, by skręcić miecz i parować cios.
Mistrz boju jednak tylko prychnął, gdy miecz Ceres wyszczerbił zbroję na jego przedramieniu.
Uśmiechnął się, jak gdyby sprawiło mu to przyjemność.
- Zapłacisz za to – ostrzegł ją. Mówił z silnym akcentem, pochodzącym z jednego z odległych krańców Imperium.
I znów zaatakował, zmuszając ją, by parowała ciosy i uchylała się, i Ceres wiedziała, że nie może ryzykować bezpośredniego starcia. Nie z kimś tak silnym.
Dziewczyna poczuła, że ziemia pod jej prawą stopą ustępuje i w miejscu, gdzie powinna poczuć twarde podłoże nie wyczuła nic. Zerknęła pod nogi i ujrzała piach osypujący się w dół. Przez chwilę jej stopa zawisła w powietrzu i Ceres pchnęła mieczem na ślepo, z trudem próbując utrzymać równowagę.
Mistrz boju parował cios niemal z pogardą. Przez sekundę Ceres była pewna, że zginie, gdyż nie było sposobu, by mogła zatrzymać cios, którym mężczyzna odpowie. Poczuła uderzenie miecza, który zetknął się ze zgrzytem z jej orężem. Spowolniła go jednak tylko i cios spadł na jej zbroję. Napierśnik Ceres wygiął się, wbijając w jej ciało z ogromną siłą, a w miejscu, gdzie się kończył, poczuła silne ukłucie bólu, gdy ostrze przecięło skórę wzdłuż obojczyka.
Zatoczyła się w tył i ujrzała, że na terenie całej areny rozwierają się kolejne doły, niczym paszcze wygłodniałych bestii. Wtem zrozpaczonej dziewczynie przyszło coś na myśl: może mogłaby je wykorzystać.
Ceres obeszła brzeg dołu z nadzieją, że spowolni atak mężczyzny.
- Ceres! – zakrzyknął Paulo.
Odwróciła się, a orężnik rzucił jej krótką włócznię. Jej trzon wpadł w jej śliską dłoń, drewno było chropowate. Włócznia była krótsza niż taka, której użyto by w prawdziwej bitwie, lecz wystarczająco długa, by posłać zakończoną grotem w kształcie liścia broń ponad dołami.
- Będę cię ciął kawałek po kawałku – mruknął mistrz boju, posuwając się wzdłuż skraju dołu.
Przy tak silnym przeciwniku, pomyślała Ceres, najlepszym rozwiązaniem było go zmęczyć. Jak długo ktoś tak krzepki mógł walczyć? Ceres już czuła, że palą ją mięśnie, a po twarzy spływa pot. Jak długo jeszcze będzie mógł walczyć mistrz boju, naprzeciw którego stała?
Nie sposób było tego przewidzieć, lecz taka taktyka była jej jedyną nadzieją. Uchylała się więc i cięła, najlepiej jak mogła wykorzystując długość włóczni. Zdołała przebić się przez obronę potężnego wojownika, lecz grot jedynie odbijał się od jego zbroi.
Mistrz boju kopnął, podrywając chmurę piachu w oczy Ceres, lecz dziewczyna zdążyła się odwrócić. Zamachnęła się i przesunęła włócznią nisko, ku jego odsłoniętym nogom. Mężczyzna przeskoczył nad nią, lecz Ceres zdołała zadać mu ranę w przedramię, gdy cofała włócznię.
Zadawała teraz ciosy w górę i dół, mierząc w kończyny przeciwnika. Rosły mężczyzna parował i blokował, badając jej wytrzymałość, lecz Ceres nie zatrzymywała się ani na chwilę. Dźgała ku jego twarzy z nadzieją, że zdoła go choćby rozkojarzyć.
Mistrz boju chwycił jej włócznię. Złapał ją za grotem i pociągnął w przód, usuwając się na bok. Ceres musiała wypuścić ją z rąk, nie chcąc ryzykować, że mężczyzna pociągnie ją na swój miecz. Jej przeciwnik strzaskał włócznię na kolanie z taką łatwością, z jaką przyszłoby mu złamanie gałązki.
Ciżba zawyła z uciechy.
Ceres poczuła, że plecy zrosił jej pot. Na chwilę przed oczyma wyobraźni stanął jej obraz mężczyzny, który z równą lekkością gruchocze jej kości. Przełknęła na tę myśl i znów uniosła miecz.
Posypały się na nią kolejne ciosy i Ceres zacisnęła na rękojeści obie ręce, gdyż tylko w ten sposób mogła je choć trochę spowolnić. Pomimo tego były one dla niej niezwykle trudne do obrony i przy każdym z nich czuła się jak dzwon uderzany przez młot. Każdy z nich wprawiał jej ręce w drżenie.
Ceres już czuła, że się męczy. Każdy jej oddech był urywany, jak gdyby siłą wciągała powietrze w płuca. Nie było teraz mowy o tym, by mogła kontratakować albo uczynić cokolwiek innego, niż cofnąć się z nadzieją, że jakimś sposobem zdoła przetrwać.
I wtedy stało się. Ceres poczuła, jak z wolna wzbiera w niej moc. Nadeszła wraz z ciepłem, niby pierwsze żarzące się drwa w ognisku. Spoczęła w jej brzuchu i czekała, a Ceres sięgnęła do niej.
Energia przepłynęła przez jej ciało. Wszystko dokoła spowolniło i zaczęło poruszać się ospale jak mucha w smole, i Ceres nagle poczuła, że ma mnóstwo czasu, by parować kolejny atak.
Miała też mnóstwo siły. Z łatwością zablokowała cios, po czym zatoczyła mieczem i –tak szybko, że wszystko wkoło zawirowało – cięła mistrza boju w ramię.
- Ceres! Ceres! – ryknęła ciżba.
Ciżba nie przestawała krzyczeć jej imienia i Ceres spostrzegła rosnącą wściekłość mistrza boju. Rozumiała jego gniew. Powinni byli skandować jego imię, ogłaszać jego zwycięstwo i radować się jej śmiercią.
Mężczyzna ryknął i rzucił się w przód. Ceres zwlekała tak długo, jak długo starczyło jej odwagi, nie poruszając się aż przeciwnik był już niemal przy niej.
Wtedy raptownie się pochyliła. Poczuła szmer tnącego nad jej głową ostrza i szorstki piasek, gdy dotknęła kolanami ziemi. Rzuciła się w przód, zataczając łuk mieczem, który ugodził biegnącego mistrza boju w nogi.
Mężczyzna zatoczył się w przód, a miecz wypadł mu z dłoni.
Ciżba ryknęła z uciechy.
Ceres stanęła nad nim, patrząc, jak jej miecz pokiereszował nogi wojownika. Przez chwilę zastanawiała się, czy mężczyzna zdoła choćby wstać, lecz ten osunął się na powrót na ziemię i odwrócił na plecy, unosząc dłoń i błagając o litość. Ceres zawahała się i rozejrzała, wypatrując możnowładców, którzy zdecydują, czy leżący przed nią mężczyzna zginie, czy przeżyje. Bez względu na to, co orzekną, postanowiła Ceres, nie uśmierci bezbronnego wojownika.
Rozległ się kolejny nagły dźwięk trąbki.
Żelazne bramy z boku areny otwarły się i rozległ się ryk, którego sam ton sprawił, że po plecach Ceres przebiegł dreszcz. W tej chwili poczuła się jak zwierzyna, którą zamierzano upolować, która musi uciekać. Ośmieliła się zerknąć w górę, ku trybunie możnowładców, wiedząc, że musieli uczynić to z rozmysłem. Walka się zakończyła. Ceres zwyciężyłaby. To nie było jednak po ich myśli. Zamierzali ją zabić – spostrzegła się – w ten czy inny sposób. Nie pozwolą, by wyszła ze Stade żywa.
Na arenę ciężko stąpając wsyzedł większy od człowieka, porośnięty gęstym futrem stwór. Z niby niedźwiedziej mordy wystawały mu kły, a na grzbiecie sterczały kolczaste wypustki. Jego łapy zakończone były szponiskami długości sztyletów. Ceres nie wiedziała, co to za zwierz, lecz nie musiała wiedzieć, jak go nazywają, by wiedzieć, że może ją ukatrupić.
Przypominający niedźwiedzia stwór opadł na cztery łapy i ruszył naprzód, a Ceres uniosła miecz.
Dopadł wpierw leżącego mistrza boju i Ceres odwróciłaby wzrok, gdyby starczyło jej na to odwagi. Mężczyzna krzyknął, gdy stwór skoczył na niego, lecz nie zdążył odsunąć się w czas. Ogromne łapy opadły z łoskotem w dół i Ceres usłyszała trzask ustępującego napierśnika. Bestia rycząc rozszarpywała jej przeciwnika.
Gdy podniosła łeb, jej kły były mokre od krwi. Spojrzała na Ceres, obnażyła zębiska i ruszyła naprzód.
Dziewczyna ledwie zdołała odsunąć się na czas, tnąc mieczem w stronę biegnącej bestii. Stwór zawył z bólu.
Siła rozpędu jednakże porwała jej broń z rąk, aż miała wrażenie, że wyrwie jej rękę, jeśli jej nie wypuści. Patrzyła z przerażeniem, jak miecz ślizga się po piasku i wpada do jednego z dołów.
Bestia zbliżała się i Ceres rzuciła rozpaczliwe spojrzenie na miejsce, w którym na piasku leżały dwie części włóczni. Rzuciła się ku nim, chwyciła jedną z nich i przetoczyła się po ziemi.
Gdy podniosła się na jedno kolano, bestia już szarżowała. Nie może uciekać, rzekła sobie. To była jej jedyna szansa.
Bestia uderzyła w nią z impetem i jej ciężar i prędkość poderwały Ceres z ziemi. Nie było czasu na rozmyślanie, nie było czasu na lęk. Pchnęła odłamaną częścią włóczni, uderzając raz po raz, gdy łapy przypominającej niedźwiedzia bestii zaciskały się na niej.
Jej siła była ogromna, zbyt wielka, by Ceres mogła się z nią równać. Ceres miała wrażenie, że żebra jej pękną. Jej napierśnik trzeszczał pod naporem bestii. Czuła jej szpony przecinające skórę na jej plecach i nogach i rozlewający się po ciele ból.
Skóra stwora była zbyt gruba. Ceres uderzała raz za razem, lecz czuła, że grot włóczni jedynie nakłuwa jego ciało, podczas gdy ten rozszarpywał ją, jego szpony rozrywały każdy kawałek odsłoniętej skóry.
Ceres zamknęła oczy. Zebrawszy wszystkie siły, sięgnęła do kryjącej się w niej mocy, nie wiedząc nawet, czy jej się powiedzie.
Poczuła, jak nagle wypełnia ją kula energii. Całą tę siłę przeniosła w swą włócznię i pchnęła broń w miejsce, gdzie – jak miała nadzieję – znajdowało się serce stwora.
Bestia wrzasnęła i odsunęła się.
Ciżba zawyła.
Obolała po ranach zadanych przez bestię Ceres wydostała się spod jej cielska i niepewnie wstała. Spojrzała na stwora, który z zatopioną w piersi włócznią przetaczał się po ziemi i rzęził, wydając odgłosy, które zdawały się zdecydowanie zbyt nikłe jak na tak ogromne stworzenie.
Wtem zesztywniał i zdechł.
- Ceres! Ceres! Ceres!
Stade ponownie wypełniło się radosnymi okrzykami. Gdziekolwiek Ceres się obróciła, ludzie wykrzykiwali jej imię. Możnowładcy wespół z prostym ludem przyłączali się do skandowania, zapominając się w tej jednej chwili jej zwycięstwa.
- Ceres! Ceres! Ceres!
Spostrzegła, że zaczęła się tym napawać. Nie sposób było nie dać się porwać uczuciu uwielbienia. Całe jej ciało zdawało się pulsować w rytmie rozlegających się dokoła krzyków i Ceres rozłożyła ręce, jak gdyby pragnęła zagarnąć je wszystkie. Obróciła się powoli dookoła, przypatrując się twarzom tych, którzy dzień wcześniej nawet o niej nie słyszeli, a którzy teraz odnosili się do niej tak, jak gdyby była najznaczniejszą osobą na świecie.
Ceres tak bardzo pochłonęła ta chwila, że niemal nie czuła już bólu zadanych ran. Teraz rozbolało ją ramię, więc przyłożyła do niego dłoń. Była mokra. Krew w promieniach słońca miała barwę żywej czerwieni.
Ceres wpatrywała się w tę plamę przez kilka sekund. Ciżba nadal skandowała jej imię, lecz naraz znacznie głośniej słyszała łomotanie swego serca. Podniosła wzrok na ciżbę i minęła chwila, nim zorientowała się, że klęczy. Nie pamiętała, by osuwała się na kolana.
Kątem oka Ceres dojrzała Paulo spieszącego w jej stronę, lecz zdał jej się zbyt odległy, jak gdyby nie miało to z nią żadnego związku. Krew ściekała z jej palców na piasek, znacząc go czerwienią. Ceres nigdy nie kręciło się w głowie tak silnie, jak w tej chwili.
Spostrzegła się jeszcze tylko, iż upada twarzą na ziemię areny, czując, że już nigdy się nie poruszy.