Tasuta

Ze skarbnicy midraszy

Tekst
Märgi loetuks
Šrift:Väiksem АаSuurem Aa

Trzej bracia

Do króla Salomona519 zgłosili się kiedyś trzej bracia, aby pobierać naukę i przyswoić sobie trochę mądrości. Król zgodził się ich przyjąć pod warunkiem, że będą pełnili służbę wartowniczą w jego pałacu.

Po 13 latach służby sprzykrzyła im się praca i zaczęli szemrać:

– Cośmy najlepszego uczynili? Opuściliśmy miły dom rodzinny ze wszystkim, co w nim było dobrego. Trzynaście lat pracowaliśmy i niczego się nie nauczyliśmy. Poprośmy króla, aby nas chociaż na jeden dzień puścił do domu.

Powziąwszy takie postanowienie, stanęli przed królem i powiedzieli:

– Panie nasz i władco! Od trzynastu lat jesteśmy poza rodzinnym domem. Służyliśmy ci do tej pory uczciwie. Pozwól nam na jeden chociaż dzień odwiedzić naszą rodzinę.

Król zawezwał skarbnika i polecił mu przynieść trzysta złotych dinarów520, po czym zwróciwszy się do braci, oświadczył:

– Macie dwie rzeczy do wyboru. Albo każdy z was zgodzi się przyjąć ode mnie jedną mądrą radę, albo sto złotych dinarów. Zastanówcie się i wybierajcie.

Bracia odbyli krótką naradę, po której postanowili wziąć pieniądze.

Król wydał im po sto złotych dinarów i zezwolił udać się w drogę do domu.

Kiedy już uszli spory szmat drogi, najmłodszy z trzech braci nagle się zatrzymał i zawołał:

– Cóżeśmy uczynili! Czyśmy przyszli do króla po to, aby wziąć pieniądze, czy po to, aby się czegoś mądrego nauczyć? Posłuchajcie mojej rady. Wróćmy do króla, oddajmy pieniądze i uczmy się dalej.

Pozostali dwaj bracia nie przyjęli rady najmłodszego i oświadczyli:

– Jeżeli ty chcesz zwrócić królowi Salomonowi pieniądze i dalej się uczyć u niego, to twoja sprawa, ale my nie wyzbędziemy się gotówki dla jakichś tam mądrości.

I najmłodszy zawrócił. Przyszedł do pałacu i stanąwszy przed obliczem króla, powiedział:

– Królu mój! Zwracam pieniądze, gdyż nie one były celem mego przybycia do ciebie. Proszę cię jak najuprzejmiej, abyś mnie dalej kształcił.

I król Salomon z miejsca udzielił mu mądrej rady:

– Posłuchaj, mój synu! Jeśli poweźmiesz zamiar wybrania się w drogę, musisz wcześnie wstać, a na nocleg wybieraj miejsce przed wieczorem, kiedy jeszcze widno. Do wody nie wchodź, kiedy jest wezbrana. Zaczekaj, aż opadnie. Trzecia rada zaś brzmi tak: sekretu nie powierzaj żadnej kobiecie, nawet własnej żonie.

Otrzymawszy te trzy rady i pozwolenie na powrót do domu, najmłodszy syn poczekał do świtu, po czym wybrał się w drogę. Dosiadł konia i energicznie go popędzając zaczął doganiać braci. Powoli odrabiał stracony czas i wkrótce też ich dopędził. Ci z drwiną w głosie zapytali go:

– No i czegoś się tam u króla nauczył?

– To już moja rzecz.

Po dziesięciu godzinach dotarli na miejsce, które ze wszech miar nadawało się do rozbicia obozu. Najmłodszy zaproponował braciom zatrzymać się tu na nocleg.

– Miejsce – powiedział – jest dobre, jest woda do picia, suche drzewo do rozpalenia ogniska i trawa dla koni. Przenocujemy tu, a jutro skoro świt, przy Bożej pomocy, wyruszymy w dalszą drogę.

– Głupi jesteś – odpowiedzieli mu bracia. – Oddając żywą gotówkę za mądrość Salomona, utwierdziłeś nas w tym przekonaniu. My jedziemy dalej. Nim zapadnie noc zdążymy przemierzyć jeszcze co najmniej pięć mil. Zachowaj twoją radę dla siebie.

– Róbcie, jak chcecie. Ja zostaję tutaj na noc.

Bracia zostawili go i pojechali. On zaś zbudował sobie szałas. Ugotował posiłek i ułożył się do snu.

Tymczasem noc dopadła braci w drodze. W ciemnościach nie mogli znaleźć paszy dla koni. Nagle spadł śnieg i zrobiło się chłodno. Nie zdążyli zabezpieczyć sobie schronienia i zamarzli na śmierć. Najmłodszego, jak widać, śnieg i zimno nie zaskoczyły. Miał zawczasu przygotowany szałas i dosyć drzewa dla podtrzymania ognia w palenisku.

Po przespanej nocy, skoro świt wstał, nakarmił konia jęczmieniem, zjadł gorący posiłek i ruszył w drogę. Po kilku minutach natknął się na ciała zamarzniętych braci. Rozpacz jego nie miała granic, ale długo pozostać na miejscu nie miało sensu. Wykopał grób i zgodnie z obyczajem pochował braci. Pozostawione przez nich pieniądze włożył do torby i pojechał dalej.

Tymczasem wzeszło słońce i śnieg stajał. Woda z roztopionego śniegu wypełniła koryto rzeki po brzegi. O przejściu nie mogło być mowy. Młodzieniec zsiadł więc z konia i czekając, aż woda opadnie, zaczął chodzić wzdłuż brzegów, aby znaleźć odpowiednie miejsce do przejścia. Tu natknął się na grupę sług Salomona, którzy prowadzili dwa osły objuczone workami złota. Nie bacząc na gwałtowny prąd rzeki i na ostrzeżenie młodzieńca, słudzy Salomona weszli do wody, która natychmiast ich pochłonęła. Na brzegu zostały osły z workami złota. Nasz młodzieniec cierpliwie doczekał się opadnięcia wody w rzece, po czym wziąwszy za uzdę osły ze złotem, przeprawił się na drugi brzeg.

Kiedy przybył do domu, szwagierki od razu zapytały go, gdzie są ich mężowie. Nie chcąc ich zasmucić, powiedział, że zostali na dworze króla Salomona, aby dalej się kształcić. Sam zaś zabrał się do robienia interesów. Pieniądze i złoto miał, więc nietrudno mu przyszło skupowanie gruntów i sadów. Założył hodowlę bydła i zaczął handlować na szeroką skalę. Wybudował również dla siebie i rodziny kilka pałaców. Żona, która znała dawny stan posiadania swego męża, ze zdziwieniem zapytała go:

– Skąd wziąłeś tyle pieniędzy?

Oczy męża błysnęły gniewem:

– Głupie pytanie! Co to cię obchodzi?

Ona jednak nie zadowoliła się odpowiedzią męża i tak długo nagabywała go, aż jej wszystko opowiedział. Była przerażona, ale długo tłumiła w sobie żal.

Pewnego jednak dnia podczas ostrej sprzeczki z mężem nie wytrzymała i zawołała:

– Nie dość, że zamordowałeś swoich braci, to jeszcze mnie chcesz zamordować?

Szwagierki, które usłyszały to, natychmiast udały się ze skargą do króla Salomona.

Król polecił sprowadzić go i wysłuchawszy oskarżenia szwagierek, wydał na niego wyrok śmierci. Zaprowadzono go do celi więziennej, gdzie oczekiwał na wykonanie wyroku. Przed egzekucją wyraził ostatnie życzenie. Poprosił o widzenie z królem Salomonem, a kiedy ten stanął przed nim, rzucił mu się do nóg i zawołał:

– Królu mój i władco! Jestem jednym z owych trzech braci, którzy służyli ci przez trzynaście lat w zamian za naukę i mądrość. Twojej właśnie mądrości zawdzięczam życie i bogactwo.

Król przyjrzał mu się dobrze i przypomniał sobie rozmowę z trzema braćmi. Przekonawszy się, że mówi prawdę, oświadczył:

– Nie ponosisz winy, więc nie należy ci się kara. Pieniądze po braciach i złoto po moich sługach prawnie ci się należą. Swoją mądrością uczciwie na nie zasłużyłeś.

Salomon521 i córka faraona522

Budowa Bejt Hamikdaszu523 trwała siedem lat. Przez cały ten czas Salomon nie pił wina. W dniu, w którym została zakończona budowa Świątyni, Salomon poślubił córkę faraona Batię524. Dopiero wtedy pozwolił sobie wypić większą ilość wina. Wyprawił dwa bale. Jeden na cześć Świątyni, drugi na cześć swojej żony, egipskiej księżniczki. Na tym balu Baria odtańczyła 80 różnych tańców. Wiwaty na jej cześć zagłuszały wiwaty na cześć zbudowanej Świątyni.

 

Kiedy bal się skończył i ludzie rozeszli, Batia rozwiesiła nad łóżkiem Salomona baldachim wysadzany brylantami i perłami. Ilekroć Salomon budził się w nocy, wydawało mu się, że ma nad sobą firmament niebieski usiany gwiazdami. Przekonany, że noc jeszcze trwa, pozostawał dalej w łóżku, obok żony. Wskutek tego opóźniało się składanie ofiary całopalnej. Ofiarę składało się na terenie Świątyni, a klucze Salomon miał zawsze przy sobie. Kapłani musieli przeto najpierw udać się do Batszeby525, matki Salomona, która jako jedyna miała prawo wejścia do sypialni syna. Ona dopiero budziła go i brała klucze. Przy tej sposobności prawiła mu nieraz kazania, ale niewiele to pomagało, bo składanie ofiary całopalnej odbywało się najczęściej z opóźnieniem.

Mądrzejszy od faraona526

Kiedy król Salomon527 postanowił wznieść Świątynię, wysłał do króla Egiptu delegację z darami i listem, w którym prosił faraona o skierowanie do Jerozolimy528 kilku znanych ze swego mistrzostwa architektów egipskich. Rzecz jasna, pisał, że architekci zostaną sowicie wynagrodzeni.

Co uczynił chytry faraon? Zebrał swoich astrologów i polecił im odczytać z gwiazd, którzy z licznych w jego kraju architektów mają umrzeć w tym roku. Chodzi o to, tłumaczył, że tych właśnie skazanych na śmierć wyśle do Jerozolimy, a potem, kiedy umrą, oskarży króla Judei, Salomona, o spowodowanie ich śmierci i zażąda wielkiego pieniężnego odszkodowania.

Salomon, jak wiadomo, nawiedzany był często przez Ducha Świętego i dzięki temu przejrzał plan faraona. Dał więc przybyłym architektom każdemu po całunie i odprawił ich z powrotem do Egiptu. Za ich pośrednictwem przekazał faraonowi list następującej treści:

„Nie starczyło ci środków na to, aby twoim skazanym na śmierć architektom sprawić całun, więc weź je ode mnie i pochowaj ich tak, jak się należy”.

Salomon529 i kobiety

Król Salomon podczas jakiejś rozmowy na temat charakteru mężczyzn i kobiet wyraził się w ten sposób:

– Wśród tysiąca mężczyzn udało mi się znaleźć jednego porządnego człowieka, ale wśród tysiąca kobiet nie znalazłem ani jednej porządnej.

To oświadczenie króla Salomona wywołało zdumienie nie tylko wśród członków Sanhedrynu530, ale również wśród szerokich rzesz narodu, Jak to? Salomon ma taką opinię o kobietach? Niepojęta zaiste rzecz. Ludzie nie mogli dać temu wiary.

Król Salomon zwołał przeto wielkie zgromadzenie ludzi, których zapytał, czy ma dla uzasadnienia swojej opinii o kobietach przytoczyć jakieś fakty. Ludzie, rzecz jasna, na to czekali.

I wtedy król oświadczył:

– Niech każdy z was uda się na poszukiwanie porządnego mężczyzny i uczciwej, porządnej kobiety. Kiedy takich znajdziecie, sprowadźcie ich przed moje oblicze.

I wkrótce ludzie wytypowali osoby. Najpierw postawili przed królem mężczyznę. Na pytanie króla, czy wie, w jakim celu przyprowadzony został do pałacu, mężczyzna odpowiedział, że nie ma pojęcia. Król wtedy oświadczył, że ma zamiar mianować go podkomorzym dworu. Decyzja jednak należy do niego. Może przyjąć propozycję i może ją odrzucić.

– Jestem twoim poddanym – odpowiedział mężczyzna – i gotów jestem ci służyć tak jak wszyscy twoi słudzy.

– Jeśli tak – powiedział Salomon – to mam dla ciebie zadanie: idź do domu i zabij żonę, a głowę jej przynieś mi tu do pałacu. W nagrodę dam ci moją córkę za żonę i powierzę ci władzę nad ludem.

– Dobrze, królu, uczynię, jak każesz.

I jako rzekł, tak i zrobił. Udał się do domu gotów wykonać zadanie króla. Na widok jednak pięknej żony i małych dzieciątek serce zamarło mu w piersiach. Stał i bezradnie załamywał ręce. Żona zaniepokojona jego przygnębieniem spytała o powód.

– Zostaw mnie w spokoju – odpowiedział – mam poważne zmartwienie, ale nie mogę ci ujawnić przyczyny.

Kobieta więcej nie nalegała. Podała kolację i zabrała się do wykonywania swoich czynności. Mąż jednak nie tknął kolacji. Przeżywał, zmagał się z sobą i cierpiał. W duchu wciąż powtarzał: Co mam zrobić? Czy mam zabić ukochaną żonę? Czy mam pozostawić dzieci bez matki?

Tymczasem żona ułożyła się z dziećmi do snu. Mąż wydobył wtedy miecz i podszedł do śpiącej. Już podniósł go, aby uderzyć, gdy nagle zobaczył, że najmłodszy synek leży przytulony do piersi żony, a starszy śpi z główką opartą o jej plecy. Załamał się.

– Co na Boga chciałem uczynić? – szepnął zrozpaczony.

Ze wzruszenia zaczął się trząść.

– Przecież te małe, niezaradne jeszcze dzieci bez matki niechybnie umrą.

Oprzytomniał. Opuścił miecz, po czym wsunął go do pochwy. Szatana, który namówił go do zabójstwa, energicznie odpędził od siebie. W kilka chwil potem znowu się zawahał. Czy słusznie postąpił rezygnując z córki króla, władzy i bogactwa? I znowu wyciągnął miecz, aby zabić żonę, ale ujrzawszy jej długie, piękne włosy oplecione wokół dzieci, jakby chciała je w ten sposób obronić, rozczulił się nad ich losem i ostatecznie zrezygnował z zabicia żony.

– Gdyby nawet – powiedział do siebie – król oddał mi swój pałac wraz z całym majątkiem, nie zabiję żony.

Z samego rana zjawili się w jego domu wysłannicy króla i zaprowadzili go do pałacu. Tam stanął przed obliczem Salomona, który zapytał go, czy wykonał zadanie. W odpowiedzi mąż tak rzekł:

– Wybacz mi, królu, okaż łaskę i nie gniewaj się. Dwa razy usiłowałem zabić żonę, ale serce nie pozwalało.

Wtedy król oświadczył zebranym w pałacu ludziom:

– Oto macie dowód, że wśród tysiąca mężczyzn znalazłem jednego uczciwego.

W miesiąc po tym wydarzeniu Salomon polecił sprowadzić do pałacu żonę owego męża. Zadał jej na wstępie następujące pytanie:

– Czy twój mąż jest dobry?

– Tak. Nawet bardzo dobry.

– Podobno pojął cię za żonę wyłącznie przez wzgląd na twoją urodę, bo innych zalet – twierdził – nie posiadasz. Ja postanowiłem jednak uczynić z ciebie królową, której mam zamiar powierzyć władzę nad wszystkimi innymi królowymi. Ubiorę cię od stóp do głów w złoto. Czy jesteś zadowolona?

– Tak.

– Muszę cię jednak uprzedzić, że istnieje pewna przeszkoda. Tą przeszkodą jest twój mąż.

– Co w takim wypadku mam uczynić?

– Masz zabić męża. Będziesz wtedy wolna i ja cię pojmę za żonę.

– Skoro tak, to się zgadzam.

Tej kobiecie – pomyślał król Salomon – można z całą pewnością wierzyć, że zabije swego męża. Trzeba więc zastanowić się, co uczynić, aby niewinny i porządny człowiek nie zginął.

Po głębszym zastanowieniu wręczył kobiecie miecz odlany z cyny. Wprawdzie pięknie błyszczał, ale był tępy i do zabijania raczej się nie nadawał.

Kobieta wzięła miecz i udała się do domu. Kiedy wieczorem mąż wrócił z pracy, przywitała go z niezwykła czułością. Słowo „kochany” nie schodziło jej z ust. Mąż był wniebowzięty. Razem zjedli kolację, razem trochę wypili. Razem się weselili. W oczekiwaniu na przyjemną noc mąż zapytał:

– Co masz w planie tej nocy, moja miła?

– Chcę się z tobą do syta nacieszyć. Musimy jeszcze raz to oblać. Chcę, żebyś tej nocy dobrze sobie popił.

Mąż ucieszył się z tej propozycji i tęgo sobie popił. Wkrótce zapadł w głęboki sen.

Żona utwierdziwszy się, że mąż pogrążony jest w głębokim śnie, wyjęła miecz i zaczęła nacinać mu skórę na szyi. W jednej chwili mąż się obudził i widząc żonę z mieczem w ręku, zawołał:

– Skąd wzięłaś miecz? Co chciałaś zrobić? Mów, bo rozszarpię cię na strzępy.

Przestraszona kobieta opowiedziała mu o rozmowie z królem Salomonem i o zadaniu, którego się podjęła. Ten zaczął ją uspokajać:

– Nic się nie bój. Nic złego ci się nie stanie.

Nad ranem wysłannicy króla zaprowadzili ich oboje do pałacu. Zebrał się tam cały Sanhedryn. Na widok małżonków król uśmiechnął się i polecił im opowiedzieć całą historię zgromadzonym członkom Sanhedrynu.

Najpierw zabrał głos małżonek. Opowiedział rzecz szczegółowo i zakończył tymi słowy:

– Gdyby miecz nie był z cyny, byłbym już trupem. Ja się nad nią ulitowałem, ale ona nie okazała nawet śladu miłosierdzia.

Po nich zabrał głos król, który oświadczył:

– Wiedziałem, że kobiecie obce jest uczucie litości, i dlatego zabezpieczyłem się, wręczając jej tępy miecz z cyny.

Pustynny kogut

Na rozkaz króla Salomona531 urządzona została w Jerozolimie532 wielka rewia, w której głównymi aktorami były zwierzęta, ptaki i wszelkiego rodzaju diabły, biesy533 i duchy. Wśród tańczących ptaków nie było pustynnego koguta. Król zauważył jego nieobecność i uniesiony gniewem, że wbrew rozkazowi nie stawił się wraz ze wszystkimi ptakami na rewię, rozkazał sprowadzić go siłą.

 

Dla wykonania rozkazu króla wyleciały na pustynię najbardziej doborowe orły. Po krótkich poszukiwaniach dopadły koguta i siłą sprowadziły go przed oblicze Salomona. Kogut zaczął się gęsto tłumaczyć przed królem:

– Królu, nie gniewaj się na mnie za to, że nie stawiłem się wraz ze wszystkimi ptakami na rewię. Nie ma w tym śladu złej woli lub lekceważenia z mojej strony.

– Gdzie więc byłeś i co masz mi do powiedzenia?

– Minęły już trzy miesiące od chwili, kiedy postanowiłem oblecieć cały świat, by ustalić, czy istnieje jakiś kraj lub jakieś państwo, do którego jeszcze nie dotarła sława mego króla i z tej racji naród tego państwa nie płaci ci podatku. Jak postanowiłem, tak uczyniłem. Dziewięćdziesiąt dni i nocy przebywałem w powietrzu. Nie jadłem i nie piłem, dopóki nie doleciałem do położonego już na samym krańcu świata miasta Kitor534, stolicy kraju o tej samej nazwie. Przyjrzałem się dokładnie temu położonemu na krańcu wschodniej części świata krajowi i stwierdziłem, że ziemia tam jest pokryta warstwą czystego złota, a na ulicach miasta poniewierają się całe stosy srebra. I dziwna rzecz. Nikt z mieszkańców nie zwraca na nie uwagi. Zobaczyłem też wspaniałe ogrody i sady – prawdziwe rajskie ogrody zasadzone chyba w dniach stworzenia świata przez Boga. Z boskiego raju wypływa rzeka, która zrasza wszystkie te ogrody. Na drzewach rosną wspaniałe owoce o smaku nie dającym się porównać ze smakiem żadnych dotychczas mi znanych owoców. Ludzie zamieszkujący ten kraj są z natury spokojni, pogodni i uczynni. Każdy zażywa tam spokoju w cieniu własnej winnicy lub w ciszy figowego sadu. Nie posiadają broni i nie znają sztuki prowadzenia wojny. W dalszych moich badaniach dowiedziałem się, że krajem włada kobieta, którą nazywają „królową Saby535”. Panuje tam już od dłuższego czasu, a jej poddani, od starców począwszy, a na dzieciach skończywszy, otaczają ją wielkim szacunkiem i poważaniem. Bez niej nic się w tym kraju nie dzieje. Jeśli zaś, królu mój, rozkażesz, gotów jestem polecieć znowu do tego kraju, aby sprowadzić przed twoje oblicze zakutych w kajdany ministrów owej władczyni.

W kraju Kitor536

Wyjaśnienie pustynnego koguta spodobało się Salomonowi537. Polecił służbie nakarmić i napoić koguta. Potrawy i napoje podano z jego rozkazu w złotych naczyniach. Posiliwszy się, kogut oświadczył, że gotów jest do dalszej drogi.

Salomon zwołał nadwornych pisarzy i podyktował im list do królowej Saby538. Treść listu była następująca:

„Pokój Tobie, królowo Saby! I pokój wszystkim Twoim poddanym! Z łaski Boga wyznaczony zostałem na króla i władcę wielu państw i narodów. Bóg mi powierzył również władzę nad zwierzętami, ptakami, rybami i płazami. Jeśli przybędziesz do mnie i pokłonisz się, wyniosę Cię jako królową nad wszystkimi zaprzyjaźnionymi ze mną królami. Gdybyś jednak nie przyjęła mego zaproszenia, wyślę przeciwko Tobie moje zbrojne zastępy, które Cię zniszczą. Jeśli interesuje Cię, jakimi wojskami rozporządzam, to Ci od razu wyjaśniam: moja kawaleria składa się z ptaków niebiańskich, a piechota ze zwierząt lądowych. Wystarczy jeden mój rozkaz i cała ta armia runie na Twój kraj. W jednej chwili obróci go w perzynę”.

List zapieczętowano i przywiązano do skrzydła pustynnego koguta. Ten, nim się wzbił w powietrze, polecił wielkiemu zgrupowaniu ptaków towarzyszyć mu w locie do królowej Saby.

Na miejsce przylecieli o świcie. Królowa Saby właśnie wyszła na dwór, aby pokłonić się słońcu. Pustynny kogut polecił towarzyszącym mu ptakom wylądować na placu i czekać na dalsze rozkazy. Kiedy ptaki obniżyły lot i zbliżyły się do ziemi, zasłoniły sobą słońce i cały obszar ziemski uległ zaciemnieniu. Królowa Saby przeraziła się:

– Biada mi – zawołała. – Co się stało? Oślepłam! Nie widzę słońca.

W tej samej chwili pustynny kogut wylądował u jej stóp. Uniósł skrzydło, aby mogła odczepić przywiązany do niego list. Po zapoznaniu się z treścią listu królowa Saby natychmiast zwołała starszyznę na naradę. Po dłuższej debacie starcy orzekli:

– Nie mamy pojęcia o istnieniu króla Salomona ani o jego państwie. Dlatego nie przywiązujemy wagi do jego listu.

Królowa Saby nie podzielała zdania swoich doradców. Zwołała dowódców swojej morskiej floty i poleciła załadować na okręty worki złota i srebra. Ponadto wybrała sześć tysięcy chłopców i sześć tysięcy dziewcząt. Poleciła ubrać ich w jedwabne stroje i wysłać razem ze złotem do króla Salomona.

Za ich pośrednictwem przekazała list następującej treści:

„Tako rzecze królowa Saby: Siedem lat trwa podróż od mojej stolicy Kitor do twego kraju Erec Israel539. Sama się do Ciebie wybieram. Aby jednak posłuchać twojej mądrości, postaram się skrócić podróż do trzech lat. Z poważaniem

Królowa Saby”

Kobieta pełna fałszu

Działo się to w czasach panowania króla Salomona540. Pewnego pięknego dnia drogą prowadzącą z Tyberiady541 do Bejtaru542 szedł młody mężczyzna. W Bejtarze mieściła się słynna szkoła religijna, w której nasz młodzieniec miał pobierać nauki. A był on niezwykle urodziwy. Tak piękny, że na jego widok pewna panienka z miejscowości, przez którą przechodził, od razu się w nim zakochała. Poprosiła swego bogatego ojca, aby wziął go za zięcia. Ojciec, jak to ojciec, chciał dogodzić córce, więc pobiegł za młodzieńcem i tak do niego powiedział:

– Mam dla ciebie dobrą propozycję. Jeśli mi nie odmówisz, to ożenisz się z moją córką, która cię pokochała.

Młodzieniec był z początku zdziwiony, ale wyraził chęć obejrzenia dziewczyny. Widocznie mu się spodobała, bo zgodził się ją poślubić. I wkrótce odbył się z wielką paradą ślub. Młodzi po ślubie zamieszkali w domu ojca dziewczyny. Po upływie roku młody żonkoś543 postanowił udać się z żoną do swoich rodziców w Tyberiadzie.

Załadowali do toreb słodkie owoce, żywność, napoje, po czym wsiedli na konie i pojechali. Właśnie przejeżdżali przez jakiś większy las, kiedy nagle wyskoczył zza drzew rozbójnik i napadł na nich. Młodzieniec był bezbronny, a napastnik uzbrojony. I oto stała się rzecz prawie niewiarygodna. Młoda kobieta z początku się przestraszyła, ale nagle poczuła przypływ sympatii, a nawet miłości do rozbójnika. Pomogła rozbójnikowi przywiązać męża do drzewa, po czym zasiadła z nim do uczty. Nieszczęsny mąż zmuszony był patrzeć, jak zabawiają się jego kosztem.

Po uczcie oboje położyli się spać. Rozbójnik postawił sobie u wezgłowia dzban z winem, aby zaraz po obudzeniu móc się napić. I oto stała się dziwna rzecz. Do dzbana podczołgała się żmija, która napiwszy się wina wpuściła do dzbana sporo jadu.

Nad ranem rozbójnik, ledwo otworzywszy oczy, sięgnął po dzban i napił się wina. Wystarczył jeden łyk i rozbójnik padł martwy.

Przywiązany do drzewa małżonek dojrzał w tym, co się stało, prawdziwy cud Boski. Zażądał od żony, aby go uwolniła z więzów.

– Boję się, że mnie potem zabijesz – powiedziała żona.

– Przysięgam, że cię nie skrzywdzę – odparł mąż.

Żona uwolniła go, a on sprawdziwszy, czy rozbójnik rzeczywiście nie żyje, wsiadł na konia, aby pojechać do jej rodziców. Wtedy ona dosiadła drugiego konia i udała się w ślad za nim.

Rodzice żony ucieszyli się z ich przybycia. Szybko zastawili stół i zaprosili młodych do biesiady. W czasie biesiady zięć opowiedział o tym, co się w drodze stało. Ojciec niewiernej córki ciężko to przeżył i nie panując nad sobą, własnoręcznie ją zabił. Kiedy wieść o tym tragicznym wypadku dotarła do króla Salomona, jeszcze bardziej umocnił się w swoim sądzie o kobietach.

519Salomon – syn Dawida i Batszeby (2Sm 12,24), król Izraela, następca Dawida (1Krl 1,39), znany ze swej mądrości, oraz, wg tradycji judaistycznej, również z władzy nad demonami. [przypis edytorski]
520dinar – anachroniczne użycie określenia dinar; dinar to arabska moneta złota, bita od VII do XV wieku. [przypis edytorski]
521Salomon – syn Dawida i Batszeby (2Sm 12,24), król Izraela, następca Dawida (1Krl 1,39), znany ze swej mądrości, oraz, wg tradycji judaistycznej, również z władzy nad demonami. [przypis edytorski]
522faraon (hebr. Paro, dosł.: ściągać, zdzierać, płacić) – jedno z określeń na starożytnych władców egipskich; zaczęto go używać na początku Nowego Państwa (XVI–XI w. p.n.e.). [przypis edytorski]
523Bejt Hamikdasz – świątynia na wzgórzu w Jerozolimie zbudowana na zlecenie króla Salomona (1Krl 3,1–2), umieszczono w niej rzeczy znajdujące się do tej pory w Przybytku Mojżeszowym. Świątynia wybudowana przez Salomona została zniszczona w czasie najazdu wojsk babilońskich w 587 lub 586 r. p.n.e. Po zakończeniu niewoli babilońskiej, w latach 520–515 p.n.e. wybudowano drugą, mniejszą świątynię, która została ostatecznie zburzona w roku 70 n.e. w czasie I wojny rzymsko-żydowskiej. [przypis edytorski]
524Batia – imię córki faraona, z którą ożenił się Salomon nie jest wymienione w Biblii. [przypis edytorski]
525Batszeba – jedna z żon Dawida, króla Izraela. Dawid zobaczył kąpiącą się Batszebę, uwiódł ją, mimo, że była żoną Uriasza Chetyty, jednego z najdzielniejszych żołnierzy Dawida. Kiedy okazało się, że Batszeba jest w ciąży, kazał Uriaszowi stanąć w pierwszym szeregu w czasie bitwy, by zginął. Po jego śmierci Dawid sprowadził wziął ją za żonę i sprowadził do swojego pałacu (2Sm 11,2–27). [przypis edytorski]
526faraon (hebr. Paro, dosł.: ściągać, zdzierać, płacić) – jedno z określeń na starożytnych władców egipskich; zaczęto go używać na początku Nowego Państwa (XVI–XI w. p.n.e.). [przypis edytorski]
527Salomon – syn Dawida i Batszeby (2Sm 12,24), król Izraela, następca Dawida (1Krl 1,39), znany ze swej mądrości, oraz, wg tradycji judaistycznej, również z władzy nad demonami. [przypis edytorski]
528Jerozolima a. Jeruzalem – miasto położone na wzgórzach Judei. Nazwa Jerozolima funkcjonuje od zdobycia miasta przez Dawida, który ustanowił ją stolicą swojego państwa (poprzednią stolicą był Hebron) (2Sm 5,5). Wcześniej miasto przynależało do rodu Jebusytów, stąd nazwa Jebus (Joz 18,28). W Księdze Rodzaju, w czasach Abrahama, występuje miasto o nazwie Salem a. Szalem, w którym panował Melchizedek; miasto jest utożsamiane z późniejszą Jerozolimą (Rdz 14,18). Król Salomon wybudował w mieście tzw. Pierwszą Świątynię (1Krl 5,19), miejsce przechowywania Arki Przymierza (1Krl 8,1–13), od tego czasu jest to najważniejsze miasto w religii żydowskiej. [przypis edytorski]
529Salomon – syn Dawida i Batszeby (2Sm 12,24), król Izraela, następca Dawida (1Krl 1,39), znany ze swej mądrości, oraz, wg tradycji judaistycznej, również z władzy nad demonami. [przypis edytorski]
530Sanhedryn – zwany też Wysoką Radą lub Wielkim Sanhedrynem; najwyższa instytucja sądownicza i religijna starożytnego Izraela. Zgodnie z tradycją rabiniczną istniała nieprzerwanie od czasów mojżeszowych do IV w n.e., jednak pierwsze pisemne potwierdzenie istnienia Sanhedrynu pochodzi z 203 r. p.n.e. Sanhedryn zbierał się w Jerozolimie na Wzgórzu Świątynnym, przewodniczył mu arcykapłan. W czasie diaspory miejsce, w którym zbierał się Sanhedryn ulegało zmianom. [przypis edytorski]
531Salomon – syn Dawida i Batszeby (2Sm 12,24), król Izraela, następca Dawida (1Krl 1,39), znany ze swej mądrości, oraz, wg tradycji judaistycznej, również z władzy nad demonami. [przypis edytorski]
532Jerozolima a. Jeruzalem – miasto położone na wzgórzach Judei. Nazwa Jerozolima funkcjonuje od zdobycia miasta przez Dawida, który ustanowił ją stolicą swojego państwa (poprzednią stolicą był Hebron) (2Sm 5,5). Wcześniej miasto przynależało do rodu Jebusytów, stąd nazwa Jebus (Joz 18,28). W Księdze Rodzaju, w czasach Abrahama, występuje miasto o nazwie Salem a. Szalem, w którym panował Melchizedek; miasto jest utożsamiane z późniejszą Jerozolimą (Rdz 14,18). Król Salomon wybudował w mieście tzw. Pierwszą Świątynię (1Krl 5,19), miejsce przechowywania Arki Przymierza (1Krl 8,1–13), od tego czasu jest to najważniejsze miasto w religii żydowskiej. [przypis edytorski]
533bies – w przedchrześcijańskich wierzeniach Słowian: zły duch, demon; od czasów chrześcijańskich bies jest synonimem diabła. [przypis edytorski]
534Kitor – nazwa takiego miasta ani królestwa nie pojawia się zarówno w Biblii, jak i w przekazach historycznych. Chodzi tu najpewniej o królestwo królowej Saby. [przypis edytorski]
535królowa Saby – władczyni jednego z największych królestw przedmuzułmańskich położonych na Bliskim Wschodzie o nazwie Saba (lub Szeba); obecne tereny Jemenu. Pierwszą znaną królową Saby była Makeda, wg tradycji etjopskiej (lub Bilkis, wg tradycji arabskiej, lub Nikalue, wg tradycji rzymskiej); żyła ona w czasach współczesnych królowi Salomonowi. [przypis edytorski]
536Kitor – nazwa takiego miasta ani królestwa nie pojawia się zarówno w Biblii, jak i w przekazach historycznych. Chodzi tu najpewniej o królestwo królowej Saby. [przypis edytorski]
537Salomon – syn Dawida i Batszeby (2Sm 12,24), król Izraela, następca Dawida (1Krl 1,39), znany ze swej mądrości, oraz, wg tradycji judaistycznej, również z władzy nad demonami. [przypis edytorski]
538królowa Saby – władczyni jednego z największych królestw przedmuzułmańskich położonych na Bliskim Wschodzie o nazwie Saba (lub Szeba); obecne tereny Jemenu. Pierwszą znaną królową Saby była Makeda, wg tradycji etjopskiej (lub Bilkis, wg tradycji arabskiej, lub Nikalue, wg tradycji rzymskiej); żyła ona w czasach współczesnych królowi Salomonowi. [przypis edytorski]
539Erec Israel a. Erec Jisrael (hebr.) – Ziemia Izraela, również Ziemia Obiecana. Ziemia obiecana Żydom przez Boga wg Biblii. [przypis edytorski]
540Salomon – syn Dawida i Batszeby (2Sm 12,24), król Izraela, następca Dawida (1Krl 1,39), znany ze swej mądrości, oraz, wg tradycji judaistycznej, również z władzy nad demonami. [przypis edytorski]
541Tyberiada – miasto położone w północnym Izraelu na zachodnim brzegu Jeziora Tyberiadzkiego, na południe od Galilei. Zostało założone w I w. n.e. W czasie wojny żydowsko-rzymskiej (lata: 66–73) jedno z niewielu zasiedlonych przez Żydów, których nie wyburzono. Po wypędzeniu Żydów z Jerozolimy w 135 r. Tyberiada i sąsiednie, Seforis, stały się głównymi miastami żydowskimi. Jedno z czterech świętych miast judaizmu. [przypis edytorski]
542Bejtar a. Betar – starożytne miasto leżące na wzgórzach Judei. Fortyfikacje miasta Betar były ostatnim stanowiskiem oporu Żydów podczas walk w trakcie powstania Bar Kochby w 135 r. Ostatecznie miasto zostało zniszczone. [przypis edytorski]
543żonkoś – mężczyzna żonaty, w szczególności od niedawna. [przypis edytorski]