Tasuta

Ze skarbnicy midraszy

Tekst
Märgi loetuks
Šrift:Väiksem АаSuurem Aa

Wytrzymał próbę

Rabbi Matia ben Charasz900 był niezwykle prawym człowiekiem. Był cadykiem901 w pełnym znaczeniu tego słowa. Spędzał wiele czasu na studiowaniu Tory902 w beit hamidraszu903. Jakby promieniał blaskiem słońca. Z urody i postaci podobny był do anioła. Nigdy jego oko nie spoczęło na kobiecie. Pewnego dnia szatan na jego widok zadał sobie pytanie:

– Czy jest to możliwe, żeby taki piękny mężczyzna nie zgrzeszył?

I nie udzieliwszy sobie odpowiedzi, stanął przed Bogiem i zapytał:

– Kim jest u Ciebie Matia ben Charasz?

Bóg na to odpowiedział:

– Matia ben Charasz jest w moich oczach prawdziwym cadykiem.

– Pozwól, namówię go do grzechu.

– Nie zmożesz go. Jestem tego pewien, ale mimo to spróbuj. Masz Moje zezwolenie.

Szatan przyoblekł się w kształty pięknej kobiety. Tak pięknej, jakiej na świecie nie było od czasu Naamy904, siostry Tewela Kaina905, która uwiodła niejednego anioła. Kiedy szatan pod postacią pięknej kobiety stanął przed cadykiem, ten odwrócił głowę w prawo. Piękna kobieta stanęła wtedy z prawej strony. Cadyk obrócił twarz w lewą stronę. I tak było w kółko. W pewnej chwili cadyk pomyślał w duchu:

– Co będzie, jeśli zły instynkt tkwiący w człowieku weźmie górę i doprowadzi mnie do grzechu? Boję się tego!

I w obawie o to, co się może stać, zawołał jednego ze swoich uczniów:

– Przynieś mi – powiedział do niego – zapaloną pochodnię i gwoździe.

Rozpalił gwoździe do czerwoności i wbił je sobie do oczu, żeby nie patrzeć na piękną kobietę.

Na ten widok szatana przeszły ciarki. Upadł ze strachu na ziemię. W tej samej chwili Bóg zawołał anioła Rafaela906 i polecił mu zejść na ziemię i uleczyć rabbiego Matię ben Charasz. Kiedy stanął przed cadykiem, ten go zapytał, kim jest.

– Jestem aniołem Rafaelem. Bóg mnie posłał, żebym cię wyleczył ze ślepoty.

– Zostaw mnie w spokoju. Niech już tak pozostanie.

Rafael wrócił do nieba i opowiedział Bogu o decyzji cadyka.

– Pójdź do cadyka i powiedz mu w Moim imieniu, że zły instynkt nigdy go nie zmoże.

Dopiero wtedy cadyk Matia ben Charasz poddał się leczeniu anioła Rafaela.

Nie przysięgaj

„Nie przysięgaj na Imię Boga” – nakazuje Tora907 – nawet gdyby chodziło o czystą prawdę.

Był kiedyś bardzo bogaty człowiek, który w ciągu całego swego życia ani razu nie chciał przysiąc. Przed śmiercią zawołał syna i nakazał mu, żeby nigdy nie przysięgał. Obojętnie, czy rzecz dotyczy prawdy, czy kłamstwa.

– Moje bogactwo – oświadczył synowi – wzięło się z tego, że zawsze wystrzegałem się składania przysiąg. Bóg mnie za to obdarzył błogosławieństwem, wskutek czego powodziło mi się dobrze w interesach i w życiu osobistym.

– Obiecuję ci, ojcze – oświadczył syn – że postąpię, jako rzekłeś. Nigdy nie będę składał przysiąg.

Po śmierci ojca przyszli do syna oszuści, którzy zażądali zwrotu pieniędzy, jakoby przez nich pożyczonych jego ojcu.

– To kłamstwo – zawołał syn. – Wiem dobrze, że mój ojciec nigdy od was pieniędzy nie pożyczał.

Oszuści zaciągnęli syna do sądu. Gdy oświadczył, że roszczenia oszustów są bezpodstawne, sędzia zażądał od niego złożenia przysięgi. W duszy syna rozegrała się walka. Jeśli złożę przysięgę, złamię słowo dane ojcu, jeśli nie złożę przysięgi, stracę cały majątek. Wybrał to drugie. Oszuści zagarnęli majątek, ale nie poprzestali na tym. Zażądali dodatkowo dziesięciu złotych denarów908. Biedny syn nie miał już ani grosza.

– Przysięgnij – oświadczyli mu – że nie masz więcej pieniędzy.

– Przedtem nie przysiągłem i dalej nie mam zamiaru przysięgać – odpowiedział syn.

Oszuści sprawili, że sąd nakazał osadzić go w więzieniu. Miał w nim siedzieć tak długo, aż pieniądze zostaną im wypłacone. Żona osieroconego syna była kobietą niezwykłej piękności, zarazem pobożną i sprawiedliwą. Wstydziła się prosić ludzi o wsparcie pieniężne. Podjęła się pracy praczki. Zbierała po domach bieliznę i prała ją w rzece. Za zarobione pieniądze utrzymywała dzieci i posyłała paczki z żywnością mężowi w więzieniu.

Pewnego dnia, kiedy w towarzystwie dzieci prała bieliznę, przepływał przez rzekę statek. Kapitan statku zauważył ją. Uroda kobiety wywarła na nim duże wrażenie. Zatrzymał statek, zszedł na brzeg i zapytał ją, czy zechce wyprać jego bieliznę. Zgodziła się i kapitan wręczył jej za to złoty denar, który dała dzieciom, by przechowały na wykupienie ojca. Po wypraniu bielizny weszła na statek, żeby oddać ją kapitanowi. Zanim zdążyła się obejrzeć, kapitan zamknął ją w kajucie i statek pełną parą odpłynął od brzegu. Pozostawione nad brzegiem rzeki dzieci zaczęły płakać i wzywać pomocy. Statek wkrótce zniknął im z pola widzenia. Osierocone dzieci poszły do więzienia i za otrzymany złoty denar wykupiły ojca. Opowiedziały też ojcu, jak matka została porwana i uwięziona. Nieszczęsny mąż wzniósł oczy ku niebu i zawołał:

 

– Niech będzie błogosławione Imię Króla Królów. Błogosławiony niech będzie Wiekuisty, który doprowadził mnie do tego, że zostałem bez majątku i pieniędzy na życie. Wejdź jednak, Boże, w moje położenie i okaż miłosierdzie mnie i moim dzieciom.

Nie zastanawiając się długo udał się z dziećmi nad rzekę, która niedaleko od miasta wpadała do morza. Na rzece jednak nie było żadnej łodzi. Zdjął ubranie, żeby wpław przebyć drogę do morza, ale nagle woda w rzece wzburzyła się. Powstały wysokie fale i o mało nie utonął. Bóg mu jednak zesłał deskę, na którą wsiadł wraz z najmłodszym synem. Na tej desce dopłynęli szczęśliwie do portu w obcym kraju. Tam został pasterzem. Pilnował i wypasał bydło należące do obcych mu ludzi. Pozostałe jego dzieci, pozbawione ojca i matki, siedziały nad brzegiem rzeki tęsknie wypatrując rodziców. Wkrótce pojawił się na rzece nowy statek. Z pokładu zeszli jacyś mężczyźni. Podeszli do dzieci i siłą uprowadzili je na statek.

Tymczasem nasz pobożny i nieszczęśliwy ojciec pasąc bydło dotarł do rzeki, wzdłuż której roiło się od węży, żmij i innych gadów. Siedząc na brzegu przypomniał sobie czasy, kiedy był bogaty i szczęśliwy. Wzniósł oczy ku niebu i zaczął wylewać swoje żale:

– Stwórco świata! Zostałem bez żony, bez dzieci i bez grosza przy duszy. Nikt nie okazuje mi litości. Ty chyba najlepiej wiesz, że śmierć jest dla mnie lepsza od takiego życia.

Wyrzekłszy te słowa, chciał rzucić się w otchłań wody. Na widok jednak martwych ciał ludzi zabitych i otrutych przez węże obleciał go strach. Nie był w stanie wykonać najmniejszego ruchu. Nagle wśród zabitych spostrzegł osobę, która tak do niego się odezwała:

– Nie bój się. Leży tu ukryty w ziemi od wielu lat skarb przeznaczony dla ciebie. Teraz nadszedł czas, żebyś go wziął. Bóg cię wywyższył dlatego, żeś się wstrzymał od składania przysięgi. Nie sprofanowałeś w ten sposób Imienia Boskiego i dotrzymałeś słowa danego ojcu.

Na wskazanym przez dziwną osobę miejscu odnalazł ukryty skarb. Za uzyskane pieniądze wybudował nowe miasta. Zbudował w nich piękne pałace. Wkrótce też został królem. I Pan Bóg uczynił z nim jeszcze jeden wielki cud. Odnalazły się żona i dzieci. Razem z rodziną żyjąc w dostatku, nie żałował pieniędzy na cele dobroczynne.

Kara rozbójników

Zeszli się kiedyś dwaj osobnicy, żeby pomyśleć, jak tanim kosztem zarobić na życie. Doszli do wniosku, że najlepszą drogą do tego jest zbójectwo. Co do samej idei byli zgodni. W sprawie zaś sposobu wykonywania zbójectwa mieli różne zdania. Jeden uważał, że trzeba zrobić zasadzkę na drodze i napadać na przechodniów i przejezdnych. Drugi wyraził obawę:

– A co będzie, jak sprawa się wyda? Wtedy grozi nam kara śmierci.

– Mam na to radę – oświadczył pierwszy. – Wykopiemy dwa doły. W jednym pochowamy zamordowanych, w drugim schowamy zagrabione pieniądze.

– Może być – zgodził się drugi.

Wykopali dwa doły i zaczaili się na drodze. Napadali na przejezdnych, zabijali ich i zabierali pieniądze. Następnie ciała zakopywali w jednym dole, a pieniądze ukrywali w drugim.

Pewnego dnia drogą przejeżdżała karawana. Jeden z jej uczestników w pewnej chwili zauważył, że kiedyś już tędy przejeżdżał, ale wtedy droga była utarta, a teraz zarosła trawą.

– Czy to możliwe – zapytał – żeby ludzie przestali tędy chodzić? Coś w tym musi być. Musimy to sprawdzić. Poszukamy i być może znajdziemy coś.

Przeszukali dokładnie teren i znaleźli dwa zasypane doły. W jednym były pieniądze, w drugim trupy.

– No i co? Mówiłem – oświadczył pomysłodawca – że jeśli poszukamy to znajdziemy. A skoro znaleźliśmy pieniądze i trupy, to szukajmy dalej. Może odnajdziemy zbójców?

Wszczęli poszukiwania i odnaleźli ukrywających się zbójców.

– Co tu robicie? – zapytali ich. – Kim właściwie jesteście?

Zbójcy chcieli wykręcić się kłamstwem, ale wnet zjawił się niewidzialny Anioł Śmierci (dla którego zbójcy stanowili konkurencję) i sobie tylko znanym sposobem przeniósł to, co było u nich w sercu, na język. Słowem, zbójcy przyznali się do swoich czynów.

Wzięli ich pod straż i zaprowadzili do króla. Z jego wyroku osadzono ich w więzieniu i aż do śmierci codziennie wymierzano im karę chłosty.

Z powodu długiego i złośliwego języka

Pewien człowiek miał trzy córki. Jedna była leniwa, druga była złodziejką, a trzecia miała długi złośliwy język. Przy takich „zaletach” rzecz oczywista, że wszystkie trzy nie znalazły amatorów do żeniaczki i pozostały starymi pannami.

I oto któregoś dnia odwiedził ojca panien pewien przyjaciel z dawnych lat. Na widok trzech córek gospodarza gość oświadczył:

– Mam trzech synów i jeśli odpowiada ci moja rodzina, proszę o rękę twych córek dla nich.

– Moje córki nie zasługują na to, żeby twoi synowi pojęli za żony.

– Dlaczego? Jakie mają wady?

Ojciec wymienił wtedy wszystkie wady swoich córek. Gość przez chwilę rozważył sprawę, po czym oświadczył:

– Mimo to proszę o ich rękę dla moich synów.

Wkrótce też odbyło się wesele i wszystkie trzy rodziny zamieszkały w obszernym domu ojca synów. Jak, myślicie, postąpił teść ze swoimi trzema synowymi? Leniwą umieścił w łóżku i obstawił ją mnóstwem służących, które za nią wykonywały każdą robotę. Złodziejce oddał wszystkie swoje pieniądze i oświadczył, że może z nimi zrobić, co tylko chce. W stosunku do gadatliwej synowej był niezwykle dobry i uprzejmy. Każdego ranka przychodził do niej wypytując o zdrowie, samopoczucie itd. Na przywitanie zwykł był całować ją i zapewniać, że jeśli czegoś pragnie od męża, niech zwróci się do niego, a on wszystko załatwi. Po jakimś czasie przestała obgadywać złośliwie bliźnich.

Po jakimś czasie przyszedł do nich w gości ojciec trzech córek. Chciał się dowiedzieć, jak im się żyje z mężami. Najpierw odwiedził leniwą. Na pytanie, jak jej się żyje z mężem, odpowiedziała:

– Obyś był błogosławiony, ojcze mój, za to, żeś mnie wydał za takiego męża, który otoczył mnie rojem służących nie pozwalających mi wykonywać najmniejszej pracy.

Ojciec podziękował Bogu i poszedł do drugiej córki, do złodziejki. Ta również oświadczyła, że żyje jej się dobrze z mężem. Złożywszy Bogu dzięki, udał się do trzeciej córki, do złośliwej obgadywaczki. Ta na widok ojca zaczęła płakać i użalać się:

– Ojcze – zawołała – na świecie panuje zwyczaj, że rodzice wydają za mąż córkę jednemu mężczyźnie, a ty wydałeś mnie dwom mężczyznom naraz. Memu mężowi i jego ojcu. Jeśli mi nie wierzysz, to ukryj się u mnie w pokoju i wtedy zobaczysz na własne oczy, jak wygląda sprawa.

Ledwo ukryła go za parawanem, wszedł teść i zapytał, jak zwykle, o zdrowie i samopoczucie. Podniosła głos i powiedziała:

– Odejdź stąd! Nie rusz mnie! Nie wystawiaj mnie na hańbę!

Zaszokowany jej zachowaniem teść odpowiedział:

– Nie przyszedłem przecież w złych zamiarach. Nigdy mi do głowy takie myśli nie przyszły.

To powiedziawszy, szybko opuścił pokój synowej. Ojciec złośnicy wyskoczył wtedy ze swojej kryjówki i zabił teścia. Zaraz jednak zbiegli się domownicy i zabili złośnicę razem z jej ojcem. Z tego wyraźnie widać, jak wskutek długiego i złośliwego języka śmierć poniosły trzy osoby.

Oszukany złodziej

Pewien kupiec wyruszył w daleką podróż po zakup towaru. W portfelu miał pięćset złotych szekli909. Przybywszy do obcego miasta, stanął przed problemem, co zrobić z pieniędzmi. Trzymać je przy sobie było niebezpiecznie. W mieście grasowali złodzieje. Ceny towarów czasowo podskoczyły do góry. Trzeba było przeczekać, aż spadną, i wtedy kupić towar. Co więc zrobił kupiec? Wyszukał jakieś odludne miejsce i sprawdziwszy, że nikogo nie ma w pobliżu, zakopał portfel z pieniędzmi. Nie mógł wiedzieć, że w niedalekim, na pozór ślepym murze domu jest dziura, przez którą jakiś człowiek obserwował teren.

I oto zaraz po odejściu kupca ów człowiek wyszedł z domu, podszedł do miejsca, w którym schowany był portfel, i wyjął wszystkie pieniądze.

Po kilku dniach kupiec, który zdołał tymczasem wytargować korzystne ceny za towar, udał się do schowka po portfel, a tu ani śladu po nim.

– Co zrobić? U kogo się upomnieć? Kiedy chowałem portfel – powiedział do siebie – żywego ducha nie było.

Rozejrzawszy się dookoła, zauważył ślepy mur. Podszedł i zaczął go obszukiwać. Wkrótce znalazł w nim dziurę. Nabrał podejrzeń, że portfel musiał ukraść właściciel domu. Nie namyślając się, wszedł i zwrócił się do niego:

– Słyszałem, że jesteś mądrym człowiekiem, który potrafi udzielić właściwej rady. Przyszedłem więc do ciebie, żebyś mi poradził, co mam zrobić. Przybyłem do tego miasta, żeby kupić towar. Zabrałem z sobą dwa portfele z pieniędzmi. W jednym pięćset złotych szekli, w drugim osiemset. Jestem tutaj człowiekiem obcym i nie znam nikogo. Dwa portfele było mi ciężko nosić z sobą, postanowiłem więc jeden z pięciuset szeklami schować w odludnym miejscu. Drugi natomiast mam jeszcze przy sobie. Powiedz mi, czy nie należałoby go również zakopać w tym samym miejscu, czy też w zgoła innym? A może powierzyć jakiemuś uczciwemu obywatelowi tego miasta?

– Jeśli chcesz – odpowiedział złodziej – posłuchać mojej rady, to nie powierzaj pieniędzy żadnemu tutejszemu obywatelowi. Weźmie i potem zaprzeczy, że wziął. Nie szukaj też innego schowka. Schowaj pieniądze w tym samym miejscu, gdzie leży twój pierwszy portfel.

Oszust mówiąc to nie przestawał kombinować w myślach:

– Najlepszy sposób na zdobycie jego drugiego portfela to zakopać z powrotem pierwszy portfel. Odkopie i zobaczy, że leży na swoim miejscu, więc nie zawaha się ukryć w ziemi drugi portfel z ośmiuset złotymi szeklami. Wtedy zagarnę oba.

Kupiec był pewny, że oszust tak postąpi. Kiedy tak się stało, kupiec poszedł do schowka i wyjął oba portfele. Można sobie wyobrazić minę oszusta, kiedy stwierdził, że schowek jest pusty.

Prawdziwe życie

Pewien bezdzietny człowiek zwrócił się do Boga z żarliwą prośbą, żeby uszczęśliwił go synem. Jeśli urodzi mu się syn – zapewniał Boga – to wychowa go na wielkiego miłośnika Tory910.

Bóg wysłuchał go i w niedługi czas potem żona urodziła mu syna. Ojciec nadał mu imię Szaul.

Rósł Szaul i doroślał na pociechę rodzicom. Pilnie uczył się Tory i obok wiedzy zasłynął również mądrością. Kiedy Szaul osiągnął dwudziesty piąty rok życia, jego ojciec odszedł z tego świata. Po pogrzebie matka wyjęła z kasy pieniądze ojca i powiedziała do niego:

– Weź te pieniądze i zajmij się handlem.

Szaul wziął pieniądze i udał się na targowisko, żeby ubić jakiś interes. Przyjrzawszy się życiu na targu, zauważył, czym się tam ludzie zajmują. Jedni kradną, drudzy rabują, inni zaś fałszywe składają przysięgi. Po powrocie z targu matka go zapytała:

– Dlaczego, synu, nie ubiłeś żadnego interesu?

– Nie podoba mi się handlowanie. Handel to nieuczciwe życie. Wszyscy kupcy kłamią.

Potem wyruszył na miasto. Chodząc po ulicach zauważył, że jacyś ludzie niosą trumnę na cmentarz. Pobiegł do matki i oświadczył, że włączy się do konduktu pogrzebowego, bo chce zarobić micwę911 (zbożny uczynek). Matka wyraziła zgodę. W drodze powrotnej z cmentarza zobaczył człowieka orzącego pole. Pozdrowił go słowem „szalom alejchem912. Ten w odpowiedzi pozdrowił go słowem „alejchem szalom”. Tym człowiekiem był prorok Eliasz913, który przebrał się za rolnika. Na pytanie Szaula, co robi, prorok Eliasz odpowiedział:

 

– Orzę pole, żebym ja, moja żona i moje dzieci mieli co jeść. Skorzystają z tego również ubodzy ludzie oraz bydło i ptactwo.

– Oto życie, którego szukam – oświadczył Szaul.

– Dam ci wszystko, czego tylko zapragniesz – powiedział prorok.

– Szanowny panie! Torę dał mi już Wiekuisty. Teraz potrzebuję dobrej, przystojnej i pobożnej żony.

– Synu mój! Daleko stąd na Wschodzie jest taka dzielna kobieta imieniem Chana. Druga taka dzielna Chana znajduje się daleko na Zachodzie. Ta właśnie Chana jest tobie przeznaczona. Trzech dni drogi potrzeba, żeby do niej dotrzeć.

Prorok Eliasz wziął go za rękę i zaczął go prowadzić. W połowie drogi jednak zostawił Szaula i sam udał się do Chany. Przybywszy do jej domu, oświadczył:

– Mam dla ciebie narzeczonego. Co ty na to? Weźmiesz go za męża?

– Jeśli takie jest przeznaczenie, to nie mam nic przeciwko temu.

Wrócił wtedy prorok Eliasz do Szaula i wkrótce go ożenił z Chaną.

Siódmego dnia po weselu, kiedy prorok przyszedł do młodej pary w odwiedziny, zastał młodych objętych w uścisku. Oboje byli sobą zachwyceni.

– To tak spędzasz czas? – zapytał Szaula. – Opuściłeś Torę i zapomniałeś o prawdziwym życiu! Za te siedem weselnych dni przyjemności odpokutujesz siedem lat jako niewolnik.

Po tych słowach prorok zniknął, pozostawiwszy młodego żonkosia w nieutulonym żalu. Młoda żona nie słyszała słów proroka. Na widok smutnej twarzy męża zapytała go:

– Dlaczegoś taki smutny? Może przestałam ci się podobać? Może brakuje ci pieniędzy? Możesz wziąć sobie cały mój majątek. Jeśli tęsknisz za matką, to oboje możemy zaraz do niej wyruszyć.

Zaprzęgli osły do wozów. Załadowali na nie cały dobytek i razem ze swoimi służącymi udali się w drogę. Po drodze natknęli się na dużą rzekę. Na wniosek żony urządzili sobie popas. Zasiedli do spożywania posiłku. Mąż przed jedzeniem podszedł do rzeki, żeby umyć nogi. Zjawił się wtedy prorok Eliasz i porwawszy Szaula, zaniósł do obcego kraju, gdzie sprzedał go na targu niewolników.

Młoda żona, stwierdziwszy, że mąż jej zniknął, doszła do wniosku, że jest to sprawa Nieba. Dlatego postanowiła nie ruszać się z tego miejsca. Zleciła służącym zbudować duży dom i przystąpić do uprawiania pola. Z biegiem czasu jej ferma stała się sławna i kupcy z różnych miast zaczęli przyjeżdżać do niej po zboże i wełnę. W pięć lat po zniknięciu męża zjawił się u niej pewien kupiec zbożowy w asyście wielu niewolników. Wśród tych niewolników rozpoznała męża. Poprosiła kupca, żeby pozwolił jej zaprowadzić tego niewolnika do swego domu. Kiedy znaleźli się sami w pokoju, zapytała go:

– Czy poznajesz mnie? Jestem twoją żoną – co rzekłszy, zaczęła go ściskać i całować.

Mąż ją również poznał i opowiedział o tym, jak prorok Eliasz go porwał i sprzedał w niewolę na okres siedmiu lat. Z tego wynika, że ma przed sobą jeszcze dwa lata niewoli.

Żona rozstała się z nim wprawdzie z żalem, ale od tej chwili była już pewna, że wróci do niej.

W dwa lata później Szaul wrócił. Zabrali cały majątek i udali się do jego matki. Razem z matką i całą rodziną żyli odtąd w szczęściu i radości do końca swoich dni.

Nauczka dla skąpca

Pewien kupiec w drodze do wielkiego miasta, do którego udawał się w interesach, spotkał właściciela karczmy. Po wymianie pozdrowień kupiec poinformował karczmarza, że ma zamiar ubić w mieście jakiś większy interes. Karczmarz z miejsca wyraził chęć przystąpienia do spółki. Kupiec wyraził zgodę i obaj wspólnicy dalszą drogę odbyli razem.

Po jakimś czasie spotkali stojącego na drodze ślepego żebraka. Kupiec sięgnął po portfel, wyjął monetę i wręczywszy ją biedakowi, powiedział do karczmarza:

– Idź w moje ślady i daj biedakowi jałmużnę.

– Nie – odpowiedział karczmarz. – Ja mu niczego nie dam. Tyś mu dał, ponieważ go znasz, ja zaś wcale go nie znam.

– Jak chcesz – oświadczył kupiec.

Po chwili ruszyli w dalszą drogę. Szli i szli, gdy nagle zastąpił im drogę Anioł Śmierci. Oni, rzecz jasna, nie wiedzieli, kto przed nimi stoi.

– Dokąd idziecie? – zapytał Anioł Śmierci.

– Idziemy do miasta w sprawach handlowych.

– Otóż przyjmijcie do wiadomości, że ja jestem Aniołem Śmierci.

Na dźwięk tych słów obaj podróżni padli z przerażenia na ziemię.

– Tobie – oświadczył Anioł Śmierci, zwracając się do kupca – śmierć teraz nie grozi, ponieważ dałeś biedakowi jałmużnę. Jeszcze pożyjesz pięćdziesiąt lat.

A zwracając się do karczmarza, rzekł:

– Dla ciebie nastał koniec. Nastała godzina twojej śmierci.

Karczmarz zaczął się tłumaczyć, błagać i jęczeć o litość:

– Jak to? Szliśmy przecież razem. Ja i mój przyjaciel, kupiec, udaliśmy się w jednej sprawie do miasta. Teraz on wróci bezpiecznie do domu, a ja mam umrzeć tutaj, na obcej ziemi. Czy tak się godzi?

– On się przy mnie zatrzymał. Ja byłem tym ślepym biedakiem. On mi dał jałmużnę. A kto jałmużnę daje, ten swoje życie ocala – oświadczył Anioł Śmierci.

– Pozwól mi żyć. Obiecuję, że ja również będę dawał jałmużnę.

– Człowiek, który wybiera się w podróż morską, przedtem na lądzie doprowadza swój statek do porządku. Kiedy znajdzie się na pełnym, burzliwym morzu, jest już za późno na remont statku. Tuż przed śmiercią za późno jest na pokutę i skruchę.

– Zaczekaj z wykonaniem wyroku. Pozwól mi wrócić do domu, abym mógł opowiedzieć ludziom o wielkości Wiekuistego.

– Skoro chcesz opowiedzieć ludziom o wielkości Wiekuistego, to zostawię cię przy życiu.

900Matia ben Charasz – tannaita trzeciej generacji działający w Rzymie, gdzie założył żydowską szkołę oraz sąd. Stworzył liczne, znane do dziś, sentencje halachiczne; znany również z agad jego autorstwa. [przypis edytorski]
901cadyk – zwany również rebe; wzór pobożności, sprawiedliwości i pokory; ponadto: otoczony czcią, charyzmatyczny przywódca wspólnoty chasydzkiej. [przypis edytorski]
902Tora (hebr.) – Tora opisuje genezę i rozwój prawa na tle wydarzeń historycznych lub uważanych za historyczne. Na całość Tory składają się Tora Pisana i Tora Ustna. Tora Pisana składa się z pięciu Ksiąg Mojżeszowych, Ksiąg Prorockich i Pism. Na Torę Ustną składają się dodatki i komentarze (midrasze), przepisy prawne (halachy) oraz przypowieści i legendy objaśniające (agady). Obie części, dane Mojżeszowi przez Boga, są nierozdzielne. [przypis edytorski]
903beit hamidrasz, a. bejt hamidrasz, a. bet ha-midrasz, a. bet midrasz, a. besmedresz (hebr. dosł. dom nauki) – rodzaj instytucji edukacyjnej jak również pomieszczenie przeznaczone dla chłopców i dorosłych mężczyzn do studiowania Tory, choć nie tylko; zaopatrzone w bibliotekę; wykorzystywane także jako przestrzeń do modlitwy, gdyż znajdowała się tam arka, w której umieszczona była Tora. Beit hamidrasze zaczęły powstawać w okresie hellenistycznym. [przypis edytorski]
904Naama (hebr. dosł.: przyjemny) – córka Lameka, descendenta Kaina, siostra Tubal-Kaina (Rdz 4,22). [przypis edytorski]
905Tewel Kain a. Tubal-Kain – syn Lameka, descendenta Kaina, brat Naamy (Rdz 4,22). [przypis edytorski]
906anioła Rafaela właśc. archanioł Rafael (hebr. dosł.: Bóg, który uzdrawia) – archanioł wg tradycji żydowskiej i chrześcijańskiej; występuje w Księdze Tobiasza (Tb 12,15). [przypis edytorski]
907Tora (hebr.) – Tora opisuje genezę i rozwój prawa na tle wydarzeń historycznych lub uważanych za historyczne. Na całość Tory składają się Tora Pisana i Tora Ustna. Tora Pisana składa się z pięciu Ksiąg Mojżeszowych, Ksiąg Prorockich i Pism. Na Torę Ustną składają się dodatki i komentarze (midrasze), przepisy prawne (halachy) oraz przypowieści i legendy objaśniające (agady). Obie części, dane Mojżeszowi przez Boga, są nierozdzielne. [przypis edytorski]
908denar a. zuz (hebr.) – srebrna moneta rzymska bita od III w. p.n.e.; jej ciężar i zawartość srebra zmieniały się. Z czasem określenie denar zaczęto używać jako uniwersalne i oznaczało monetę, niekoniecznie srebrną. [przypis edytorski]
909szekel (hebr. dosł.: ważyć) – jednostka wagi ale równocześnie jednostka pieniężna. Zanim zaczęto bić monety na Bliskim Wschodzie szeklem określano ilość, a właściwie, wagę srebra. Od końca VI w. p.n.e. termin szekel odnosił się do wybijanej wtedy srebrnej monety. [przypis edytorski]
910Tora (hebr.) – Tora opisuje genezę i rozwój prawa na tle wydarzeń historycznych lub uważanych za historyczne. Na całość Tory składają się Tora Pisana i Tora Ustna. Tora Pisana składa się z pięciu Ksiąg Mojżeszowych, Ksiąg Prorockich i Pism. Na Torę Ustną składają się dodatki i komentarze (midrasze), przepisy prawne (halachy) oraz przypowieści i legendy objaśniające (agady). Obie części, dane Mojżeszowi przez Boga, są nierozdzielne. [przypis edytorski]
911micwa (hebr. dosł.: przykazanie, obowiązek) – przykazanie halachiczne zawierające zakazy i nakazy; religijne prawo żydowskie wyróżnia 613 micwy do których każdy dorosły Żyd ma się stosować. [przypis edytorski]
912szalom alejchem (hebr.) a. szolem alejchem (jid.) – pozdrowienie o znaczeniu pokój z Tobą, na które odpowiada się zwyczajowo alejchem szalom. [przypis edytorski]
913Eliasz (IX/VIII w. p.n.e) – prorok, zamieszkiwał pustelnię przy potoku Kerit, jedzenie codziennie przynosiły mu kruki (1Krl 17,3–6); następnie zamieszkał w mieście Sarepta u wdowy, której wskrzesił syna (1Krl 17,17–22). Przekonał króla Achaba o fałszywości boga Baala, którego ten wprowadził kult (1Krl 18,39–40). Następnie Bóg nakazał Eliaszowi iść do Damaszku i namaścić Chazaela na króla Aramu, Jehu na króla Izraela oraz Elizeusza na swojego następcę, jako proroka (1Krl 19,16). [przypis edytorski]