Tasuta

Ze skarbnicy midraszy

Tekst
Märgi loetuks
Šrift:Väiksem АаSuurem Aa

Na złe i na dobre

Rabbi Iszmael977 opowiada, że pewnego razu anioł Hagnesgael tak do niego powiedział: „Usiądź przyjacielu, na moich kolanach, a powiem ci, co czeka Żydów w przyszłości”.

Siedziałem na jego kolanach, a on patrzył na mnie i płakał. Rzęsiste łzy spływały z jego oczu i oblewały moją twarz. Zapytałem go:

– Jasny, świetlisty aniele, dlaczego płaczesz?

– Chodź – odpowiedział – zaprowadzę cię tam, gdzie przechowany jest los świętego narodu żydowskiego.

I wziął mnie za rękę, i prowadził od jednego do drugiego pokoju, od jednego archiwum do drugiego. Wyciągnął stamtąd księgi, które zawierały rejestry nieszczęść i plag. Kiedy zapytałem go, na kogo mają te nieszczęścia i plagi spaść, odpowiedział:

– Na Żydów.

– Powiedz mi, czy Żydzi będą w stanie je przetrzymać?

– Przyjdź do mnie jutro, a powiem ci, że jeszcze większe nieszczęścia czekają twój naród.

Następnego dnia wprowadził mnie do dalszych pokoi. Pokazał mi rejestry większych nieszczęść, które mają spaść na Żydów. Jedni zginą od miecza, drudzy padną ofiarą rabunków, a jeszcze inni uprowadzeni zostaną do niewoli. A kiedym go zapytał, czy wypełniony już został rejestr ich nieszczęść, odpowiedział:

– Codziennie przybywa nowych i większych nieszczęść. Z chwilą jednak, kiedy Żydzi wchodzą do bóżnicy978 i wymawiają słowa modlitwy „Niech będzie Imię Jego wzniosłe i błogosławione na zawsze i na wieki”, wstrzymujemy bieg wydarzeń. Nieszczęścia przestają spadać na Żydów.

Pożegnałem się z aniołem i zacząłem schodzić na ziemię. Usłyszałem wtedy głos osoby mówiącej po aramejsku979:

– Przenajświętszy przybytek zostanie zburzony. Świątynia Pańska zostanie spalona. Pałac króla opustoszeje. Dziewczęta i chłopcy zostaną uprowadzeni do niewoli. Dzieci króla zostaną zamordowane. Czysty ołtarz zostanie splugawiony. Wszystkie świętości zostaną przez wrogów pohańbione. Z Jerozolimy980 pozostanie kupa gruzu i cała ziemia Izraela wyglądać będzie jak po trzęsieniu ziemi.

Usłyszawszy te okropne słowa, poczułem, jak ciarki przebiegają mi po grzbiecie, i po chwili zemdlałem. I kiedym leżał w omdleniu, podszedł do mnie anioł Chadarniel981 i tchnął we mnie siłę. Przywrócił mi duszę i postawiwszy mnie na nogi, zapytał:

– Przyjacielu, co ci się stało?

Ja mu na to tak powiedziałem:

– Powiedz mi, najjaśniejszy aniele, czy dla Żydów nie ma już żadnej pomocy?

– Chodź, przyjacielu, ze mną. Zaprowadzę cię do archiwów, w których przechowane są rejestry pocieszeń i pomocy zbawiennej dla Żydów.

I zaprowadził mnie do pomieszczeń, w których zobaczyłem całe plejady aniołów tkających wspaniałe szaty pomocy i pocieszenia. Wyrabiają korony życia i korony te inkrustują drogimi kamieniami i brylantami. Perfumują je przeróżnymi wonnościami i pachnącymi ziołami. Zapytałem:

– Dla kogo są te korony życia?

– Dla Żydów – odpowiedział.

Skąpy bogacz

Był żył kiedyś pewien bardzo bogaty człowiek. Miał wiele brylantów, mnóstwo złota i srebra. Z natury jednak był niesłychanie skąpy. Drugiego takiego skąpca chyba nie było na całym świecie. W poniedziałek i czwartek, dla przykładu, zwykł był nie chodzić do bóżnicy982, bo w te dni zbierano do puszki pieniądze na cele dobroczynne.

Miał jedną zbożną zaletę. Wykonywał jedną micwę983, jeden z nakazów Zakonu. Ta micwa była jego tarczą ochronną. Był mianowicie mohelem984. Dokonywał rytualnego obrzezania985 chłopców. Nie odstraszały go ani duże odległości, ani zła pogoda. Jeździł chętnie i pieniędzy za to nie brał. Ani u biednych, ani u bogatych.

Pewnego razu nawiedził go diabeł. Zjawił się przebrany za człowieka i oświadczył:

– Moja żona urodziła chłopca. Jutro ma się odbyć uroczystość obrzezania. Bądź łaskaw i przyjdź do nas. Mieszkam dość daleko stąd.

Skąpy bogacz przyjął zaproszenie. Wsiadł do jego wozu i pojechał z nim. Dojeżdżając do lasu skąpiec zauważył, że obrana droga nie jest ani gładka, ani równa. Konie musiały w nierównym tempie przeskakiwać przez nagle wyrosłe pagórki, aby za chwilę gwałtownie ześlizgiwać się w doliny. Wskutek zbyt szybkiej jazdy skąpiec nie mógł złapać tchu. Ogarnął go strach. Zaczął błagać powożącego, żeby zwolnił tempo, ale ten nie zwracał uwagi na jego prośby. Jeszcze mocniej popędził konie. Wreszcie dotarli do jakiegoś małego osiedla. Domów było tu niedużo, ale za to każdy był okazały i pięknie zbudowany. Diabeł wprowadził skąpego mohela do swego domu. Mohel od razu wszedł do pokoju położnicy. Ta na jego widok bardzo się ucieszyła.

 

– Zbliż się – powiedziała – chcę ci powierzyć tajemnicę. Nie jestem diablicą. Jestem człowiekiem. Kiedym była młodą dziewczyną, porwał mnie diabeł i siłą mnie poślubił. Urodziłam chłopca i chcę, żebyś go obrzezał. Ostrzegam cię też przed spożyciem czegokolwiek w tym domu. Nie tknij ani jedzenia, ani napoju, jeśli chcesz zachować życie. Nie przyjmij też ani od mego męża, ani od kogoś innego w tym osiedlu żadnego prezentu.

Nasz mohel, czyli skąpy bogacz, dopiero teraz połapał się, gdzie się znajduje. Słowa kobiety przejęły go do głębi. Wieczorem podczas kolacji, na której byli sąsiedzi gospodarza, nie tknął niczego z suto zastawionego stołu. Wykręcił się, że jest zmęczony drogą. Zaraz też udał się do przydzielonego mu pokoju gościnnego na odpoczynek.

Następnego dnia w domu gospodarza zjawiło się więcej niż podczas wczorajszej kolacji gości. Były to same biesy986 i diabły udające ludzi. Mohel zdawał sobie z tego sprawę i miał się na baczności. Obrzezania dokonał według wszystkich reguł Zakonu, ale przy biesiadnym stole powstrzymał się od jedzenia i picia. Był wystawiony na ciężką próbę, gdyż był bardzo głodny, a zapach doskonałych potraw drażnił podniebienie i wzmagał apetyt. Na pytanie o powód powstrzymywania się od jedzenia odpowiedział, że zgodnie ze swoim zwyczajem pości w dniu, kiedy dokonuje obrzezania.

Po uczcie gospodarz domu zaprosił go do drugiego pokoju, żeby mu coś ciekawego pokazać. Pokój był duży. Właściwie była to sala wypełniona mnóstwem drogich srebrnych przedmiotów.

– Wiem – oświadczył gospodarz – że pan swoją pracę traktuje jako zbożny uczynek, jako micwę, za którą nie chce wziąć pieniędzy. Dlatego proszę o przyjęcie ode mnie pamiątki. Proszę sobie wybrać z tych rzeczy, co się panu podoba.

Mohel odmówił przyjęcia prezentu. Wtedy gospodarz wprowadził go do innej sali, w której było bardzo dużo złotych naczyń i biżuterii. I tym razem mohel nie chciał przyjąć prezentu.

Nie zrażony odmową gospodarz wprowadził mohela do następnej sali, która była istną skarbnicą diamentów i pereł.

– Weź pan, ile tylko dusza zapragnie – powiedział gospodarz.

Na widok takich skarbów mohel o mało się nie załamał. Już chciał wyciągnąć rękę po jakiś diament, ale w ostatniej chwili zdołał się opanować.

Na koniec gospodarz wprowadził go do zupełnie pustego pokoju, na którego ścianach wisiały tylko pęki kluczy. Mohel zatrzymał się i ze zdziwieniem w oczach zaczął je oglądać.

– Kiedy pokazałem panu złoto, srebro i drogie kamienie – powiedział do niego gospodarz – nie wyraził pan zdziwienia, a teraz na widok zwykłych żelaznych kluczy jest pan zdumiony. Dlaczego?

– Dziwię się, gdyż zauważyłem tu pęk takich samych kluczy, jakich używam do moich skrzyń, w których przechowuję cały majątek. Całe moje złoto, srebro i drogie kamienie.

Na te słowa gospodarz oświadczył:

– Za to, że był pan dla mnie przychylny, pofatygował się do mego domu i za usługę nie chciał wynagrodzenia, wyjawię panu tajemnicę. Otóż jestem królem bandy diabłów, których zadaniem jest policzyć się ze skąpymi bogaczami stroniącymi od świadczenia jałmużny. W naszym posiadaniu znajdują się klucze do waszych skarbów. Kiedy tacy jak pan bogacze umierają, majątek ich przechodzi do nas. Kto nie daje biednym jałmużny, ten musi oddać majątek diabłu.

Po tej rozmowie diabeł zaprzągł konie do wozu i odwiózł skąpego bogacza do domu. W drodze bogacz podjął niezłomne postanowienie, że od tej chwili będzie prowadził zupełnie inny tryb życia. Będzie pomagał krewnym i nie skąpił biednym jałmużny. Kiedy zaś wszedł do domu, zauważył, że przy pęku jego własnych kluczy wisi pęk kluczy od diabła.

Pobożny Żyd stał się bogaczem

Był kiedyś pewien bardzo pobożny mąż, który przysiągł sobie, że nigdy i od nikogo niczego za darmo nie przyjmie. Żył w skrajnej nędzy. Miał jedno tylko ubranie do noszenia w dzień i jedną kołdrę do spania w nocy. Nie dziw, że często opłakiwał swój los i prosił tylko Boga o pomoc. I mimo iż jego używane bez przerwy ubranie i kołdra rozleciały się na strzępy, a sam znalazł się na śmietniku, nie chciał od nikogo przyjąć jałmużny.

I oto pewnego dnia stanął przed nim przebrany za Araba sam prorok Eliasz987, który miłosiernym głosem tak do niego powiedział:

– Jeśli chcesz, pożyczę ci dwie srebrne monety. Przehandlujesz je i zarobisz na życie.

Biedak po namyśle wyraził zgodę. Wziął srebro i kupił za nie towar, który za dobrą cenę sprzedał. Za zarobione pieniądze kupił nową partię towaru i znowu na tym zarobił. Po upływie roku doszedł w ten sposób do dość pokaźnego majątku. Zapomniał wtedy tak dalece o dawnej swojej pobożności, że przestał nawet się modlić. Widząc, co się stało z tym pobożnym człowiekiem, Bóg uczynił Eliaszowi zarzut:

– Miałem na świecie jednego prawego i pobożnego człowieka, a ty mi go odebrałeś.

I zstąpił prorok Eliasz na ziemię, i poszedł do domu dawnego biedaka. Ten był po uszy pogrążony w interesach.

– Posłuchaj, człowieku – powiedział do niego Eliasz. – Ja jestem owym człowiekiem, który pożyczył ci dwie sztuki srebra. Odnajdź i zwróć mi je.

Udał się nowy bogacz na poszukiwanie sztuk srebra. Wkrótce je odnalazł i zwrócił prorokowi Eliaszowi. Zaraz po tym wydarzeniu majątek zaczął topnieć. Nastał dzień, kiedy znowu znalazł się w nędzy na śmietniku. Pewnego dnia, kiedy siedział na kupie śmieci i ronił łzy nad niedolą, zjawił się przed nim prorok Eliasz i zapytał go:

– Co ci jest staruszku?

– Biada mi! Szczęście się ode mnie odwróciło. Straciłem cały majątek i stałem się nędzarzem.

– Jeśli ci znowu dam owe dwie sztuki srebra, przysięgniesz, że nie zejdziesz z drogi pobożności i nie zapomnisz o codziennej modlitwie?

– Tak – odpowiedział biedak.

I biedak znowu stał się bogaczem, ale tym razem nie zapomniał o Bożych nakazach i zakazach.

Powiedział prawdę

Przed laty był pewien młodzieniec, który obdarzony wielką siłą fizyczną i dzikim nieokiełznanym charakterem, wiódł żywot niemoralny. Pewnego dnia wpadło mu do głowy, że powinien radykalnie zmienić dotychczasowy tryb życia. Postanowił więc wstąpić na drogę dobra i bogobojności. Udał się do rabbiego Szymona ben Szetach988 i padłszy przed nim na kolana, rozszlochał się i zawołał:

– Ojcze! Rabbi! Od bezmiaru grzechów serce nie przestaje mnie boleć. Chcę odbyć pokutę.

– Nie płacz, synu mój – odpowiedział rabbi Szymon. – Bóle twoje ustąpią, ale pod warunkiem, że nigdy nie posłużysz się kłamstwem. Jeśli pozostaniesz wierny prawdzie, unikniesz wszelkich nieszczęść.

– Jeśli tylko o to chodzi, to gotów jestem spełnić ten warunek.

– Przysięgnij!

Młodzieniec złożył przysięgę i wrócił do domu. Pewnego dnia zauważył, że jego sąsiadka opuszcza dom udając się do łaźni. Ogarnęła go niepohamowana chęć okradzenia jej. Udał się do jej mieszkania i zabrał wszystkie znajdujące się tam złote i srebrne naczynia. W drodze powrotnej zaczął się zastanawiać nad tym, co się stało.

– Jeśli – medytował – sąsiadka po stwierdzeniu kradzieży zacznie lamentować i wypytywać mnie, czy wiem coś o kradzieży, co mam jej odpowiedzieć? Czy mam powiedzieć, że nie mam pojęcia? Jeśli tak powiem, złamię przysięgę.

Tego nie mógł zrobić. Wziął więc skradzione naczynia i zaniósł je z powrotem do mieszkania sąsiadki. Teraz dopiero zrozumiał, co miał na myśli rabbi Szymon, kiedy powiedział, że dzięki prawdzie uniknie nieszczęść.

Bogacz, który przebierał się za biedaka

Pewnego dnia wyszedł rabbi Akiba989 na targ, żeby sprzedać drogocenną perłę. W mieście żył bogacz, który miał zwyczaj przebierać się za biedaka. Wdziewał na siebie łachmany i pokornie kłaniał się wszystkim przechodniom. Większą część dnia przesiadywał razem z biedakami w bóżnicy990. Znalazłszy się na targowisku, zobaczył, jak rabbi Akiba oferuje perłę do sprzedania. Długo nie myśląc podszedł do rabbiego Akiby i zgłosił chęć zakupienia perły. Poprosił go, żeby się udał z nim do domu, gdzie zapłaci mu zgodnie z wartością perły.

Z początku rabbi Akiba wahał się, czy przyjąć propozycję „biedaka”. Myślał, że ten chyba żartuje, ale kiedy przestąpił próg jego domu, zobaczył, jak liczni słudzy wyszli mu na spotkanie i zaprowadzili do pięknie urządzonego pokoju, gdzie posadzili go na złotym krześle. Potem przynieśli miskę wody i obmyli mu nogi. Na polecenie „biedaka” wyjęli ze skrzyni pieniądze i wręczyli je rabbiemu Akibie.

Bogacz wziął perłę od rabbiego Akiby i wraz z sześcioma innymi włożył do moździerza, po czym rozkruszył je na proch, który wsypał do szklanki z lekarstwem. Rabbi widząc, co się stało z perłami, nie posiadał się ze zdumienia.

Bogacz udający żebraka polecił następnie przygotować stół do posiłku. Przy stole zasiadł razem z uczniami, którzy towarzyszyli rabbiemu Akibie. Po spożyciu posiłku rabbi Akiba zwrócił się do gospodarza domu tymi słowy:

– Widzę, że Bóg obdarzył cię wielkim bogactwem. Dziwię się więc, czemu sam siebie poniżasz przebierając się za biedaka i zasiadasz w bóżnicy z biednymi nieszczęśliwymi ludźmi.

– Rabbi – odpowiedział gospodarz domu – człowiek nic nie znaczy. Jego życie przemija jak cień. Pieniądze zaś nie trzymają się jednego miejsca. Dlatego wolę przebywać z biednymi ludźmi. Nie chcę dzięki bogactwu wywyższać się nad innymi. Jeśli kiedyś zbiednieję, poczuję się swojsko wśród biedaków. Ponadto wierzę w to, że wszyscy ludzie są sobie równi. Zarówno bogaci, jak biedni. Wszyscy mamy jednego Ojca w niebie.

 

Połamali zęby złoczyńcy

Szli kiedyś drogą dwaj ludzie. Jeden z nich był cadykiem991, czyli mężem sprawiedliwym, a drugi był rasza, czyli człowiekiem występnym. Właśnie mieli minąć stojącą na uboczu gospodę. Po krótkiej wymianie zdań postanowili do niej wstąpić.

Na widok smakowitych rzeczy znajdujących się na stole w gospodzie rasza powiedział na ucho do cadyka:

– Najedzmy się do syta i szybko zmyjmy się bez zapłaty.

Cadyk, rzecz jasna, nie chciał nawet o tym słyszeć. Nie chciał usiąść razem z raszą do stołu. Tak więc każdy z nich siedział oddzielnie przy innym stoliku. Rasza kazał sobie podać jak najlepsze potrawy i jak najdroższe wina. Cadyk zaś zamówił skromny posiłek składający się z bułeczki, talerza soczewicy i dwóch małych kawałków mięsa. Patrzył rasza na cadyka i pękał ze śmiechu.

– Popatrzcie no – zawołał – na tego głupca. W gospodzie jest tyle znakomitych i smakowitych potraw, a on zajada się zwyczajną soczewicą.

Cadyk w odpowiedzi wyśmiał raszę:

– Popatrzcie, co ten podły typek wyprawia. Żre jak zwierzę. Młóci i tnie zębami jak piłą. Zobaczycie wkrótce, że wybiją mu zęby.

Uczta dobiegała końca. Cadyk zamówił jeszcze dwie szklanki wina. Odmówił dziękczynne błogosławieństwo, kazał sobie podać rachunek i zapłacił. Właściciel gospody zadowolony z gościa złożył mu podziękowanie i życzenia dalszej szczęśliwej podróży. Na widok wychodzącego z gospody cadyka rasza wstał od stolika i skierował się do drzwi wyjściowych. Właściciel gospody zatrzymał go i zażądał zapłaty.

– Ile ci się należy? – zapytał rasza. – Zjadłem tylko jedną bułeczkę.

– Zjadłeś dwie, a nie jedną. A ile jajek zżarłeś?

– Tylko dwa.

– Pięć, a nie dwa – zawołał właściciel.

Powstała kłótnia. Wkrótce doszło do draki. Skończyła się na tym, że właściciel gospody wyprowadzony z równowagi wybił złoczyńcy zęby. To właśnie miał na myśli król Dawid992, kiedy powiedział: „Zęby złoczyńcy wybiłeś”.

Bliźnięta syjamskie

Pewna kobieta w zachodnim kraju urodziła bliźniaczki zrośnięte z sobą. Miały dwie głowy, cztery ręce i nogi i dwa oddzielne ciała. Lata mijały i bliźnięta osiągnęły dojrzały wiek do małżeństwa. Jedna chciała wydać się za mąż, druga zaś nawet słyszeć o tym nie chciała. Co więcej, nie chciała, żeby jej siostra wyszła za mąż. Powodem tej niechęci było to, że wstydziła się mężczyzn i nie chciała ich widzieć na oczy.

Między siostrami wywiązał się spór. Trwał tak długo, aż nie pozostało im nic innego, jak tylko oddać sprawę do sądu. Tak się złożyło, że prowadzący rozprawę sędzia okazał się człowiekiem bardzo mądrym i doświadczonym. Wysłuchał obu sióstr z wielką uwagą, po czym poleciwszy im usiąść, przystąpił do zadawania pytań. Zaczął od bliźniaczki, która sprzeciwiała się małżeństwu siostry.

– Proszę wstać – powiedział do niej. Dziewczyna spróbowała wstać, ale nie dała rady, gdyż jej siostra nie chciała się ruszyć z miejsca.

– Wstań teraz ty – zwrócił się do drugiej siostry, która chciała wyjść za mąż. W mgnieniu oka dziewczyna wstała i pociągnęła za sobą siostrę.

– Ty z was obu posiadasz większą część żywotnych sił – oświadczył sędzia, zwracając się do bliźniaczki, która chciała wyjść za mąż. – Dlatego masz prawo postąpić tak, jak chcesz. Nie musisz pytać siostry o pozwolenie.

Silniejsza bliźniaczka wyszła za mąż, słabsza zaś wkrótce potem zmarła ze wstydu. W kilka jednak dni po jej śmierci silniejsza siostra zeszła z tego świata.

Grzeszni ludzie

Cesarz zapytał kiedyś rabbiego Jehoszuę ben Karcha993:

– Gdzie jest sprawiedliwość waszego żydowskiego Boga? Dlaczego dopuszcza do tego, że rodzą się ludzie głusi, niemi, ślepi i w ogóle ułomni? Dlaczego przychodząc na świat, już są ukarani?

Odpowiedź rabbiego Jehoszuy brzmiała:

– Dzieje się to tak, że Bóg z góry wie, kim będą ci ludzie. Zanim się mają narodzić, Pan Bóg już wie, czy będą z nich dobrzy, czy źli ludzie. Dlatego też w celu ustrzeżenia ich od grzechów każe im się rodzić z różnymi ułomnościami.

Cesarzowi wystąpienie rabbiego Jehoszuy nie przypadło do gustu. Zaczął zadawać nowe pytania. Rabbi Jehoszua rzekł wtedy do niego:

– Jeśli chcesz, żebym ci udzielił lepszego wyjaśnienia, daj mi tysiąc denarów994 i wybierz dla mnie dwóch wiarygodnych ludzi z twego otoczenia, na których świadectwach można by było polegać.

Cesarz spełnił życzenie rabbiego Jehoszuy. Wziął rabbi Jehoszua tych dwóch ludzi i udał się z nimi do pewnego ślepego od urodzenia. Kiedy weszli do mieszkania, rabbi Jehoszua zwrócił się do niego tymi słowami:

– Jestem w ciężkiej sytuacji. Oto z rozkazu cesarza mam ponieść śmierć. Mam tysiąc denarów i nie wiem, co z nimi zrobić. Pomyślałem, że mogę je u ciebie przechować. Jeśli zginę, pieniądze przypadną tobie, jeśli zaś cesarz mnie ułaskawi, to mi je zwrócisz.

Ślepiec, który rzecz jasna nie mógł widzieć obu świadków, z ochotą przystał na tę propozycję.

Po trzech miesiącach rabbi Jehoszua w towarzystwie świadków przyszedł znowu do ślepca.

– Oto i jestem u ciebie – powiedział do ślepca. – Cesarz mnie ułaskawił, więc proszę cię o zwrócenie mi tysiąca denarów, które tobie powierzyłem.

– O jakich denarach mówisz? Nie mam o nich zielonego pojęcia. Żadnych denarów nigdy od ciebie nie dostałem.

Rabbi Jehoszua zaprowadził ślepca przed oblicze cesarza i polecił obu świadkom zrelacjonować to, co się stało. Ślepiec gwałtownie zaprzeczał relacjom świadków, kiedy ci opowiadali dokładnie, jak wziął pieniądze i obiecał je zwrócić. Rabbi Jehoszua tak wtedy powiedział do ślepca:

– Wszystko jedno, tak czy siak pieniądze nie przyniosą ci szczęścia. Widziałem bowiem na własne oczy, jak twoja żona spędza czas z obcym mężczyzną. Słyszałem, jak do niego powiedziała, że cesarz skaże na śmierć jej męża za to, że przywłaszczył sobie cudze tysiąc denarów. Wtedy ona już wolna, razem z kochankiem pożyje sobie za te pieniądze.

Usłyszawszy to, ślepiec natychmiast wyjął pieniądze i położył na stole przed cesarzem.

– Teraz widzisz, że nasz Bóg jest sprawiedliwy – oświadczył rabbi Jehoszua. – Gdyby ten człowiek miał oczy i mógł widzieć, żądza pieniędzy byłaby u niego jeszcze większa. Bóg go stworzył ślepcem po to, żeby go uchronić od grzechu.

Cesarz przyznał rację rabbiemu Jehoszui i na pożegnanie obdarzył cennym prezentem.

Worki pełne gniewu i złości

Rabbi Eliazar995 spotkał kiedyś na drodze proroka Eliasza996, który prowadził karawanę składającą się z czterech tysięcy objuczonych workami wielbłądów.

– Co zawierają te worki? – zapytał rabbi Eliazar.

– Gniew i złość.

– Na kogo i dlaczego?

– Żeby ukarać tych, którzy rozmawiają podczas czytania Tory997 – odpowiedział prorok Eliasz.

977Rabbi Iszmael a. Iszmael ben Elisza (90–135) – tannaita trzeciej generacji, wnuk arcykapłana o tym samym imieniu. Rozwijał prawo halachiczne równolegle do rabbiego Akiby ben Josefa, ale jest ono uważane za bardziej spójne. [przypis edytorski]
978bóżnica a. bożnica a. synagoga – w judaizmie miejsce modlitw, odprawiania nabożeństw, studiowania Tory i Talmudu; często również siedziba gminy żydowskiej. W bóżnicy znajduje się Aron ha-kodesz, rodzaj skrzyni, w której przechowywane są zwoje Tory; powyżej zawieszona jest lampka Ner tamid, symbol obecności Boga. Centralne miejsce zajmuje bima, podwyższenie z pulpitem, z którego czytana jest Tora. [przypis edytorski]
979aramejski – jeden z języków semickich używanych od II w.p.n.e. do dzisiaj. Początkowo używany jedynie przez Aramejczyków, ale na początku I w. p.n.e. rozpowszechnił się na całym Bliskim Wschodzie. [przypis edytorski]
980Jerozolima a. Jeruzalem – miasto położone na wzgórzach Judei. Nazwa Jerozolima funkcjonuje od zdobycia miasta przez Dawida, który ustanowił ją stolicą swojego państwa (poprzednią stolicą był Hebron) (2Sm 5,5). Wcześniej miasto przynależało do rodu Jebusytów, stąd nazwa Jebus (Joz 18,28). W Księdze Rodzaju, w czasach Abrahama, występuje miasto o nazwie Salem a. Szalem, w którym panował Melchizedek; miasto jest utożsamiane z późniejszą Jerozolimą (Rdz 14,18). Król Salomon wybudował w mieście tzw. Pierwszą Świątynię (1Krl 5,19), miejsce przechowywania Arki Przymierza (1Krl 8,1–13), od tego czasu jest to najważniejsze miasto w religii żydowskiej. [przypis edytorski]
981Chadarniel – w angelologii żydowskiej anioł, strażnik drugiej bramy nieba. [przypis edytorski]
982bóżnica a. bożnica a. synagoga – w judaizmie miejsce modlitw, odprawiania nabożeństw, studiowania Tory i Talmudu; często również siedziba gminy żydowskiej. W bóżnicy znajduje się Aron ha-kodesz, rodzaj skrzyni, w której przechowywane są zwoje Tory; powyżej zawieszona jest lampka Ner tamid, symbol obecności Boga. Centralne miejsce zajmuje bima, podwyższenie z pulpitem, z którego czytana jest Tora. [przypis edytorski]
983micwa (hebr. dosł.: przykazanie, obowiązek) – przykazanie halachiczne zawierające zakazy i nakazy; religijne prawo żydowskie wyróżnia 613 micwy do których każdy dorosły Żyd ma się stosować. [przypis edytorski]
984mohel – osoba dokonująca rytualnego brit mila (hebr.), czyli obrzezania chłopców, które jest przeprowadzane w synagodze ósmego dnia po narodzinach. [przypis edytorski]
985obrzezanie – usunięcie fragmentów napletka u mężczyzny; rytuał obrzezania jest obowiązkowy u Żydów, jako potwierdzenie przymierza, które zawarł Bóg z Abrahamem (Rdz 17,9–14). [przypis edytorski]
986bies – w przedchrześcijańskich wierzeniach Słowian: zły duch, demon; od czasów chrześcijańskich bies jest synonimem diabła. [przypis edytorski]
987Eliasz – prorok, zamieszkiwał pustelnię przy potoku Kerit, jedzenie codziennie przynosiły mu kruki (1Krl 17,3–6); następnie zamieszkał w mieście Sarepta u wdowy, której wskrzesił syna (1Krl 17,17–22). Przekonał króla Achaba o fałszywości boga Baala, którego ten wprowadził kult (1Krl 18,39–40). Następnie Bóg nakazał Eliaszowi iść do Damaszku i namaścić Chazaela na króla Aramu, Jehu na króla Izraela oraz Elizeusza na swojego następcę, jako proroka (1Krl 19,16). [przypis edytorski]
988Szymon ben Szetach (ok.120–40 p.n.e.) – faryzeusz, zwierzchnik Sanchedrynu za panowania Aleksandra Jannaja i królowej Aleksandry Salome w Judei. Zainicjował powstawanie jesziw w każdym większym mieście. [przypis edytorski]
989Akiba właśc. Akiba ben Josef (ok. 40–137) – tannaita trzeciej generacji; zaangażowany w ostateczne ustalenie kanonu biblii hebrajskiej oraz zebranie przekazów ustnych dotyczących żydowskiego prawa religijnego, co dało podstawy do pracy nad Miszną. Poparł powstanie Bar-Kochby (132–136), za co zginął śmiercią męczeńską; zaliczany do Dziesięciu Męczenników żydowskich. [przypis edytorski]
990bóżnica a. bożnica a. synagoga – w judaizmie miejsce modlitw, odprawiania nabożeństw, studiowania Tory i Talmudu; często również siedziba gminy żydowskiej. W bóżnicy znajduje się Aron ha-kodesz, rodzaj skrzyni, w której przechowywane są zwoje Tory; powyżej zawieszona jest lampka Ner tamid, symbol obecności Boga. Centralne miejsce zajmuje bima, podwyższenie z pulpitem, z którego czytana jest Tora. [przypis edytorski]
991cadyk – zwany również rebe; wzór pobożności, sprawiedliwości i pokory; ponadto: otoczony czcią, charyzmatyczny przywódca wspólnoty chasydzkiej. [przypis edytorski]
992Dawid (ok. 1040 – ok. 970 p.n.e.) – najmłodszy syn Jessego z Betlejem, który został namaszczony, przez arcykapłana Samuela na króla Izraela, którym został ok.1010 r. p.n.e. Miał na tym stanowisku zastąpić Saula (1Sm 16,1; 1Sm 16,12–13). Uwolnił naród izraelski od najeżdżających go Filistynów zwyciężając walkę z Goliatem (1Sm 17,1–54). Dawid był również poetą. Miał wielu synów, jednym z nich był król Salomon, jego następca (1Krl 4,1). [przypis edytorski]
993Jehoszua ben Karcha – tannaita trzeciej generacji. Prawdopodobnie syn Rabbiego Akiby. Najwięcj jego komentarzy znajduje się w Agadach. [przypis edytorski]
994denar a. zuz (hebr.) – srebrna moneta rzymska bita od III w. p.n.e.; jej ciężar i zawartość srebra zmieniały się. Z czasem określenie denar zaczęto używać jako uniwersalne i oznaczało monetę, niekoniecznie srebrną. [przypis edytorski]
995Eliazar ben Hurkanus a. Eliazar ben Hyrkanus a. Eliazar ha-Gadol – kohen, jeden z czołowych tannaitów z przełomu I i II w. Członek Sanhedrynu. Zyskał sławę wielkiego uczonego i nauczyciela, posiadał własną akademię w Lod; jego uczniem był Rabbi Akiba. Pod koniec życia został oskarżony o herezję i usunięty z Sanhedrynu. Mimo to jest bardzo często cytowany w Misznie i Talmudzie. [przypis edytorski]
996Eliasz – prorok, zamieszkiwał pustelnię przy potoku Kerit, jedzenie codziennie przynosiły mu kruki (1Krl 17,3–6); następnie zamieszkał w mieście Sarepta u wdowy, której wskrzesił syna (1Krl 17,17–22). Przekonał króla Achaba o fałszywości boga Baala, którego ten wprowadził kult (1Krl 18,39–40). Następnie Bóg nakazał Eliaszowi iść do Damaszku i namaścić Chazaela na króla Aramu, Jehu na króla Izraela oraz Elizeusza na swojego następcę, jako proroka (1Krl 19,16). [przypis edytorski]
997Tora (hebr.) – Tora opisuje genezę i rozwój prawa na tle wydarzeń historycznych lub uważanych za historyczne. Na całość Tory składają się Tora Pisana i Tora Ustna. Tora Pisana składa się z pięciu Ksiąg Mojżeszowych, Ksiąg Prorockich i Pism. Na Torę Ustną składają się dodatki i komentarze (midrasze), przepisy prawne (halachy) oraz przypowieści i legendy objaśniające (agady). Obie części, dane Mojżeszowi przez Boga, są nierozdzielne. [przypis edytorski]