Tasuta

Błędny pociąg

Tekst
Märgi loetuks
Šrift:Väiksem АаSuurem Aa

Wtem dzieje się coś dziwnego. Obłąkany pociąg zamiast zdruzgotać dosięgniętego już drapieżnie towarzysza, przechodzi przezeń jak mgła; przez chwilę widać, jak przesuwają się przez siebie dwie pierzeje wozów, ocierają bezgłośnie ściany wagonów, przenikają w paradoksalnej osmozie14 tryby i osie kół – jeszcze sekunda i intruz, przesiąkłszy z błyskawiczną furią przez stały organizm pociągu, sczeza i rozwiewa się po drugiej stronie gdzieś w polu. Ucichło…

Na torze przed stacją stoi spokojnie nienaruszony osobowy z Brzeska. Wkoło cisza bez kresu, bez dna. Tylko od łąk, tam w dali, idzie ściszony poświerk koników, tylko po drutach, tam w górze, płynie mrukliwa gawęda telegrafu…

Ludzie z peronu, służba, urzędnicy przecierają ze snu oczy i spoglądają po sobie zdumieni:

Prawda li to czy zly majak?

Powoli wszystkich spojrzenia, wiedzione wspólnym impulsem, skupiają się na pociągu z Brzeska. – Stoi wciąż głuchy i milczący. Tylko wewnątrz zapalone lampy płoną równym, spokojnym światłem, tylko w otwartych oknach igra lekko wietrzyk firankami…

We wozach grobowa cisza; nikt nie wysiada, nikt nie wychyla się z wnętrza. Przez oświetlone czworokąty okien widać pasażerów: mężczyzn, kobiety i dzieci; wszyscy cali, nieuszkodzeni – nikt nie doznał najlżejszej kontuzji. Lecz stan ich dziwnie zagadkowy…

Wszyscy w postawie stojącej, twarzami w kierunku, gdzie zniknął upiorny parowóz; jakaś siła okropna zaklęła tych ludzi w jedną stronę i trzyma w niemym osłupieniu; jakiś prąd silny przeorał zbiorowisko dusz i spolaryzował na jedną modłę; wyciągnięte naprzód ręce wskazują cel jakiś nieznany, cel pewnie daleki – podane przed się ciała, pochylone torsy w dal dążą zawrotną, w odległą gdzieś, mglistą krainę – a oczy… zeszklone opętańczą trwogą i… zachwytem oczy toną w przestrzeni bez krańców…

Tak stoją i milczą; muskuł nie zadrgnie, nie spadnie powieka. Tak stoją i milczą…

Bo przeszedł przez nich powiew przedziwny, bo tknęło ich wielkie ocknienie, bo byli to już ludzie… obłąkani

Wtem zabrzmiały dźwięki mocne i znane, w codzienność bezpieczną spowite – udary jędrne jak serce, gdy o pierś zdrową łomoce – miarowe dźwięki nawyku, od lat to samo głoszące…

– Bim-bam… i przerwa – bim-bam… bim-bam…

Sygnały szły…

14osmoza – tu: przenikanie, wnikanie, przesiąkanie. [przypis edytorski]