Loe raamatut: «Agady talmudyczne», lehekülg 27

Font:

Krzesło rabiego Chiji

Opowiada rabi Chawiwa:

– Znałem pewnego mędrca, do którego często przychodził prorok Eliasz. Przyglądając mu się z bliska, zauważyłem, że w zależności od pory dnia wygląd oczu mu się zmienia. Rano są piękne, natomiast wieczorem są jakby spalone. Jakby dotknął je ogień. Zapytałem go, dlaczego tak się dzieje. Odpowiedział mi, że pewnego dnia poprosił proroka Eliasza, żeby mu pokazał mędrców zasiadających w niebiańskiej jesziwie. Chciałem zobaczyć, jak po nauce wstają ze swoich miejsc. Na moją prośbę Eliasz odpowiedział:

– Zgoda. Umożliwię ci przyjrzenie się mędrcom na tamtym świecie. Możesz sobie ich obejrzeć, ale pod jednym warunkiem. Na krzesło rabiego Chiji nie wolno ci popatrzeć.

Zapytałem go, w jaki sposób poznam, że to krzesło należy do rabiego Chiji. Niech – powiedziałem mu – da mi jakiś znak.

– Dobrze – odrzekł – dam ci taki znak. Otóż wszystkim mędrcom, kiedy unoszą się w górę albo opuszczają w dół, towarzyszą aniołowie. Tylko rabi Chija i jego krzesło wznosi się i opuszcza bez pomocy aniołów.

Nie mogłem się powstrzymać i popatrzyłem na krzesło rabiego Chiji. W tej samej chwili uderzyły mnie w twarz dwie jakby wystrzelone iskry, od których oślepłem. Na drugi dzień poszedłem do rabiego Chiji i powiedziałem mu:

– Rabi Chijo, ja wykładam swoim uczniom twoją Misznę116.

I w jednej chwili odzyskałem wzrok.

Rabi Jochanan i rabi Szymon ben Lakisz

Uroda rabiego Jochanana

Rabi Jochanan powiedział kiedyś o sobie:

– Jestem ostatnim z urodziwych jerozolimskich mężczyzn.

Kto chciałby sobie wyobrazić urodę rabiego Jochanana, powinien wziąć do ręki puchar odlany ze szczerego srebra, włożyć do niego dużo pestek czerwonego granatu, obłożyć go z góry wiankiem czerwonych róż i postawić go między słońcem i cieniem. Odblask tego wszystkiego odda piękno i urodę rabiego Jochanana.

Razem płakali

Pewnego dnia rabi Elazar nagle zachorował. Na wieść o jego chorobie rabi Jochanan poszedł go odwiedzić. Pokój, w którym leżał chory, tonął w ciemnościach. Kiedy jednak rabi Elazar wyciągnął rękę spod kołdry, światło rozjaśniło ciemności. W blasku tego światła rabi Jochanan zauważył, że z oczu chorego płyną łzy. Zapytał go więc:

– Dlaczego, rabi, płaczesz? Jeśli z żalu, że za mało poświęciłeś się studiom Tory, to chcę ci przypomnieć stare, znane słowa naszych mędrców: „Nieważne, że jeden więcej, a drugi mniej. Ważne, że sercem był przy Bogu”.

Jeżeli, natomiast, powodem twego płaczu jest materialna bieda, to wiedz, że nie każdemu sądzone jest zasiadywać przy dwóch stołach117. Jeśli zaś płaczesz z powodu swoich dzieci, to popatrz na mego dziesiątego syna118.

– Płaczę z żalu, ze taka uroda, takie piękno będzie gniło w ziemi.

– Z tego powodu można zaiste płakać.

I rozpłakali się obaj.

Wtem rabi Jochanan zapytał go:

– Czy z lubością przyjmujesz te cierpienia?

– Nie. Ani cierpień, ani zapłaty za nie.

– Podaj mi rękę – powiedział wtedy rabi Jochanan.

Chory podał mu rękę i rabi Jochanan postawił go na nogi.

Tora i towar

Rabi Ilfa i rabi Jochanan razem studiowali Torę i razem klepali biedę. Kiedy bieda za bardzo dała im się we znaki, uzgodnili, że trzeba zająć się handlem. Sprawdzą wtedy słowa Tory, które mówią, że kto uczy się Tory, ten nie zazna biedy.

Jak postanowili, tak i zrobili. Wyruszyli w świat, żeby zająć się handlem. Zmęczeni drogą, zarządzili sobie odpoczynek, żeby się posilić. Wypadło im usiąść pod grożącą zawaleniem ścianą zrujnowanego budynku. I kiedy siedzieli pod tą ścianą i jedli, zjawili się przy nich dwaj aniołowie. Rabi Jochanan w pewnej chwili usłyszał, jak jeden z nich powiedział do drugiego”:

– Zwalmy ścianę, to poniosą śmierć. Zasłużyli na nią, ponieważ wyrzekli się wiecznego życia na rzecz doczesnego.

Na to odezwał się drugi anioł:

– Zostaw ich w spokoju. Jednemu z nich przypisane jest szczęście.

Rabi Jochanan zapytał Ilfę, czy słyszał, co powiedział anioł. Okazało się, że nie usłyszał.

Zastanowił się rabi Jochanan i doszedł do takiego wniosku:

– Skoro ja usłyszałem, a on nie, to znaczy, że mnie przypisane jest szczęście.

I nie zwlekając, oświadczył swemu towarzyszowi:

– Postanowiłem wrócić i sprawdzić na sobie słowa Tory: „Tora to najlepszy towar”.

I wrócił do domu bez swego towarzysza. Ilfa zaś przez długi czas zajmował się handlem i nim wrócił statkiem do rodzin: nego miasta, rabi Jochanan ukoronowany został zaszczytny funkcją przełożonego jesziwy.

Przyszli wtedy do Ilfy ludzie ze statku i tak powiedzieli:

– Gdybyś przez cały ten czas był na miejscu i zajmował się; Torą, toby z pewnością ciebie mianowali przełożonym jesziwy.

Usłyszawszy to, Ilfa wlazł na maszt statku i zawołał:

– Niech przyjdą znawcy i pytają mnie, o co tylko chcą z Miszny rabiego Chiji lub Miszny rabiego Oszaji. Jeśli się okaże, że nie potrafię wyciągnąć wniosków z naszej ogólnej Miszny, to skoczę w odmęty wody i utopię się.

Dobra wymiana

Pewnego dnia rabi Jochanan odbył spacer drogą wiodącą od Tyberiady do Cypori. Szedł, opierając się na ramieniu swego ucznia rabiego Chiji bar Aba. Przechodząc obok dużego pola, rabi Jochanan powiedział do swego towarzysza spaceru:

– To całe pole należało kiedyś do mnie. Sprzedałem je, bo postanowiłem poświęcić się całkowicie Torze.

Potem minęli w drodze oliwny gaj. Rabi Jochanan zatrzymał się na chwilę i rzekł do swego towarzysza:

– Widzisz ten oliwny gaj? Otóż także należał kiedyś do mnie. Sprzedałem go, bo chciałem zajmować się tylko Torą.

Następnie przeszli obok winnicy. Rabi Jochanan, wskazując ja rabiemu Chiji, powiedział:

– Ta winnica także kiedyś do mnie należała. Sprzedałem ją, bo postanowiłem bez reszty poświęcić się Torze.

Rabi Chija zaczął nagle płakać. Zdumiony rabi Jochanan zapytał go o powód płaczu.

– Płaczę – odpowiedział rabi Chija – bo zostałeś na starość bez niczego.

Na to rabi Jachanan odparł:

– Chijo, synu mój! Nie doceniasz wymiany, jakiej dokonałem. Sprzedałem rzecz, która stworzona została w ciągu sześciu dni i otrzymałem za nią rzecz, która zaistniała po czterdziestu dniach. Stworzenie świata trwało sześć dni, nadanie zaś Tory czterdzieści dni.

Rabi Szymon ben Lakisz (Reisz Lakisz)

Rabi Raisz-Lakisz był bardzo biedny. By wyrwać się z nędzy, postanowił nająć się do służby u bogatych acz prymitywnych ludzi. Wkrótce uświadomił sobie, że dostał się w ręce ludożerców, którzy zdążyli już ustalić dzień, w którym miał być zabity. Przypomniał sobie wtedy, że skazany na śmierć ma prawo wyrazić swoje ostatnie życzenie. Dzikusy ze swojej strony uważały, że spełnienie ostatniego życzenia skazańca przydaje smaku jego krwi.

Rabi Lakisz wziął bukłak, do którego zdążył przedtem włożyć kamień, i stanął przed dzikusami, żeby wyrazić swoje życzenie:

– Uczyńcie mi tę łaskę – powiedział – i pozwólcie mi związać was wszystkich, żeby każdemu wymierzyć klapsa tym oto lekkim bukłakiem.

Zgodzili się. Pozwolili się związać i usadzić tak, żeby skazaniec mógł wymierzyć kolejno, każdemu z nich uderzenie bukłakiem.

Po takim uderzeniu każdy z dzikusów tracił prawie przytomność i jęczał z bólu. Usta mu się wykrzywiały. Szczękał zębami. Rabi Lakisz powiada wtedy do niego:

– Co? Jeszcze się śmiejesz? Zaraz dołożę ci jeszcze jednego klapsa.

I w ten sposób wytracił wszystkich dzikusów.

Siła odpowiednia dla Tory

Pewnego razu rabi Jochanan kąpał się w Jordanie. Z drugiego odpowiednia dlabrzegu obserwował go Reisz-Lakisz. Zauważył, jak piękne było ciało rabiego. Jednym skokiem i on znalazł się w rzece. Powiada do niego rabi Jochanan:

– Twoja siła pasuje do Tory.

Na to Reisz-Lakisz odpowiedział:

– Twoja uroda pasuje dla kobiet.

Wymieniwszy te uwagi, rabi Jochanan powiada do Reisz-Lakisza:

– Jeśli pójdziesz słuszną drogą, to dam ci za żonę moją siostrę, która jest o wiele ładniejsza ode mnie.

Reisz-Lakisz z miejsca przystał na propozycję rabiego Jochanana i już postanowił skoczyć na brzeg po swoje rzeczy. Nic jednak z tego nie wyszło. Cała bowiem jego siła jakby nagle wyparowała.

Po tym wydarzeniu rabi Jochanan zabrał się do uczenia Reisz-Lakisza. Tak długo go uczył, aż ten stał się wielkim uczonym.

Rabi Kahana u rabiego Jochanana

Kiedy rabi Kahana zmuszony był z jakiegoś powodu opuścić Babilon i udać się do Ziemi Izraela, jego nauczyciel nakazał mu:

– Kiedy znajdziesz się w szkole rabiego Jochanana, masz przez siedem lat powstrzymywać się od zadawania pytań.

Przybywszy do szkoły rabiego Jochanana, rabi Kahana zastał Reisz-Lakisza w chwili, kiedy ten wyjaśniał uczniom wygłoszony tego dnia przez rabiego Jochanana wykład. Rabi Kahana nie znał Reisz-Lakisza i nie miał nawet pojęcia, jak on wygląda. Zapytał więc uczniów, gdzie jest Reisz-Lakisz? Ci na to rzekli:

– Do czego ci potrzebny Reisz-Lakisz?

– Bo na różne komentarze rabiego Jochanana można postawić różne pytania. Również odpowiedzi mogą być różne.

Przekazali uczniowi Reisz-Lakiszowi wypowiedź rabiego Kahany. Ten natychmiast poszedł do rabiego Jochanana i opowiedział mu o tym w ten sposób:

– Przybył do nas lew z Babilonu. Musisz się dobrze przygotować do jutrzejszego wykładu.

Następnego dnia posadzono rabiego Kahanę w pierwszym rzędzie, tuż przed obliczem rabiego Jochanana.

Rabi Jochanan omówił jedna halachę i rabi Kahana nie zadał mu pytania. Po omówieniu drugiej i trzeciej halachy rabi Kahana nadal milczał.

Przesadzili go więc do dalszego rzędu. Wkrótce, w związku z tym, że nie zadawał pytań, posadzili go w ostatnim siódmym rzędzie.

Powiada wtedy rabi Jochanan do Reisz-Lakisza:

– Twój lew okazał się być zwykłym lisem.

Teraz rabi Kahana nie mógł już dalej powstrzymywać się od zadawania pytań. Zaczyna w duchu rozważać: „Może powinienem uznać te siedem rzędów w szkole rabiego Jochanana za siedem lat milczenia nakazanego mi przez mego nauczyciela?”.

I doszedłszy do takiego wniosku, oświadczył:

– Niech mi rabi Jochanan wybaczy i raczy powtórzyć swój wykład od samego początku.

Omówił rabi Jochanan jeszcze raz pierwszą halachę i rabi Kahana zadał mu pytanie. I tak działo się po omówieniu każdej następnej halachy. W następstwie rabi Kahana przesunięty został do pierwszego rzędu.

Stary rabi Jochanan siedział, jak to było w jego zwyczaju, z przodu, twarzą obrócony ku słuchaczom. Siedział na siedmiu poduszkach. I jak tylko rabi Kahana zaczął kwestionować jego wywody, to po każdym zadanym trudnym pytaniu rabi Jochanan wyciągał spod siebie poduszkę. W końcu siedział już na gołej ziemi. Nad oczami rabiego Jochanana zwisały duże gęste brwi, które zasłaniały mu często widok.

Zwrócił się do uczniów:

– Podnieście moje brwi. Chcę popatrzeć na tego, który zadaje mi pytania.

Podciągnęli mu uczniowie brwi do góry. Zobaczył wtedy, że rabi Kahana coś szepcze.

– Jeśli potrafisz wymodlić u Boga, żebym znowu nie umarł, to pójdę z tobą. Jeśli zaś nie potrafisz, to wystarczy mi, żem raz zakosztował smaku śmierci.

Wziął go rabi Jochanan za rękę i postawił na nogi. W drodze zapytał go jeszcze, jak wyjaśnić pewne trudne kwestie. Rabi Kahana na wszystkie zadane mu pytania udzielił wyczerpujących odpowiedzi. Dlatego rabi Jochanan często powiadał do swoich uczniów:

– Wy myślicie, że to nasze, a ja powiadam, że to ich119.

Gdzie jesteś ben Lakisz?

Pewnego dnia w bet ha-midraszu odbyła się bardzo zażarta dyskusja między mędrcami na temat chwili, w której ostre narzędzia, jak miecz, nóż, sztylet, włócznia i sierp stają się nieczyste. Rozum dyktuje, że narzędzia te stają się nieczyste w chwili, kiedy zostały całkowicie wykonane. Sęk jednak w tym, że nie wiadomo dokładnie, kiedy to nastąpiło. Rabi Jochanan stwierdził, że dopiero wtedy, kiedy wykonane narzędzia zostały rozżarzone do białości w piecu.

Reisz-Lakisz natomiast utrzymywał, że dopiero wtedy, kiedy rozżarzone wyjęto z pieca i ugaszono w wodzie. Na to rabi Jochanan zareagował bardzo ostro:

– Jest rzeczą oczywistą, że rozbójnik lepiej się zna na swoich narzędziach120.

– Jaką – myślisz – przysługę mi wyrządziłeś, rabi Jochananie? – zapytał Reisz-Lakisz. – Tam (w Babilonie) nazywano mnie rabi i tu wołają na mnie rabi.

– Wyświadczyłem ci dobrą przysługę, bo umieściłem cię pod skrzydłami Szechiny – odparł gniewnie obrażony rabi Jochanan.

I zaraz po tej rozmowie Reisz-Lakisz ciężko zachorował.

Jego zrozpaczona żona pobiegła po pomoc do swego brata Jochanana:

– Bracie, uczyń wszystko, żeby mój mąż wyzdrowiał. Zrób to przez wzgląd na moje dzieci.

Rabi Jochanan odpowiedział jej słowami ze znanego wersetu:

– „Twoje opuszczone sieroty, ja (Bóg) będę żywił”.

– Bracie, uczyń to również przez wzgląd na mnie, żebym nie została nieszczęsną wdową.

Rabi Jochanan w odpowiedzi zacytował jej zakończenie poprzedniego wersetu:

– „I twoje wdowy mogą na mnie polegać”.

Ale Reisz-Lakisz już nie podniósł się z choroby. Umarł.

Rabi Jochanan przejął się bardzo śmiercią Reisz-Lakisza, który był mu bardzo pomocny w dziele nauczania.

Zmartwienie rabiego Jochanana zaniepokoiło mędrców. Zastanowili się, kogo by posłać mu do pomocy. Padło na rabiego Elazara ben Pedat, wielce uczonego w Piśmie. Ten przyszedł do bet ha-midraszu, w którym wykładał rabi Jochanan, i usiadł w pierwszym rzędzie. Wysłuchawszy wykładu, rabi Elazar oświadczył:

– Na wszystko, coś wygłosił, mam pytanie i zarazem odpowiedź. „Mam Berajtę121 i dowód dla ciebie”.

Odzywa się rabi Jochanan:

– Przecież mówisz tak samo jak Reisz-Lakisz. Ten, kiedy coś powiedziałem, od razu miał w zanadrzu dwadzieścia cztery pytania i odpowiedzi na nie. Ale w ten sposób halacha, którą rozpatrywaliśmy, została naświetlona ze wszystkich stron. Ty zaś po każdym moim wystąpieniu powtarzasz w kółko, że masz halachę, która nie weszła do zbioru Miszny rabiego Jehudy, ale jest przekonywającym dla mnie dowodem. Czy myślisz, że ja sam nie wiem, że dobrze naświetliłem halachę?

I powiedziawszy to, rabi Jochanan podarł na sobie szaty i zawołał:

– Gdzie jesteś, Reisz-Lakisz? Gdzie jesteś?

Raw 122 (Aba) i Szmuel

Iskry latały

Kiedy Isi bar Huna przybył z Babilonu do Ziemi Izraela, rabi Jochanan zapytał go:

– Kto teraz jest przełożonym jesziwy w Babilonie?

– Aba Długi123.

– Nazywasz Abę długim? – skrzywił się rabi Jochanan. – Pamiętam, jak siedziałem w jesziwie siedemnaście rzędów dalej od Rawa i widziałem, że z jego ust latały iskry do ust rabiego i od niego do ust Rawa. Niczego z ich rozmowy nie rozumiałem i ty nazywasz go Abą Długim!

Na opak

Raw miał złą żonę. Zawsze postępowała odwrotnie, niż jej nakazywał. Jeśli, na przykład, polecił jej ugotować na obiad bób, ona gotowała mu soczewicę. I odwrotnie. Kiedy zażyczył sobie soczewicy, ona na przekór gotowała mu bób. Jego syn Chija wpadł na pomysł, żeby przekazywać matce polecenie ojca na opak. W rezultacie matka nieświadomie spełniała jego życzenia.

Pewnego razu Raw rzekł do syna:

– Wygląda mi na to, że twoja matka stała się lepsza.

– To dlatego – odpowiedział Chija – że przekazuję jej twoje polecenia odwrotnie, niż sobie życzysz.

– A więc to tak – uśmiechnął się ojciec – nie na próżno krąży po świecie powiedzenie: „Jajko mądrzejsze jest od kury”. Mimo to nie rób tego więcej. Nie wolno przyzwyczajać się do kłamstwa.

Chija opowiedział o tym kolegom z chederu. Szmuel, który był wtedy jeszcze małym chłopcem, przyszedł któregoś dnia z chederu, gorzko płacząc. Zapytał go ojciec:

– Dlaczego, synku, płaczesz?

– Bo rebe zbił mnie.

– Za co?

– Za to, że podawszy jego dziecku jedzenie, nie umyłem przedtem rąk.

– Dlaczego ich nie umyłeś?

– Jak to? Ono je, a ja mam ręce myć?

Powiada na to ojciec Szmuela:

– Ładny mi rebe! (mełamed). Nie dość, że nie zna prawa, to jeszcze bije dziecko.

Sieroce pieniądze

Ojcu Szmuela, Abie ben Aba, zwykle powierzano pieniądze zebrane dla sierot. W związku z tym, że Szmuel nie był obecny przy śmierci ojca, nie wiedział, gdzie są przechowywane te pieniądze, i tym samym nie był w stanie zwrócić ich sierotom. Z tego powodu nazwano go Pożeraczem Sierocych Pieniędzy.

Niewinny Szmuel, obciążony tym przezwiskiem, udał się do miasta, w którym umarł jego ojciec. Poszedł na cmentarz i zapytał ludzi, gdzie jest pochowany Aba. Odpowiedzieli mu:

– Tu spoczywa wiele osób o tym imieniu.

– Ale ja pytam o Abę ben Aba.

– Takich też jest mnóstwo.

– Gdzie spoczywa Aba ben Aba, ojciec Szmuela?

W odpowiedzi usłyszał:

– Ten wzniósł się do niebiańskiej jesziwy.

Wtem zobaczył, że niedaleko od niego siedzi Lewi. Zapytał go:

– Jak to się stało, że ty zostałeś poza niebiańską jesziwą?

– Stało się to za karę. Przez wiele bowiem lat uważałem za niestosowne uczyć się w jesziwie rabiego Afesa, który uznał to za obrazę. Dlatego trzymają mnie poza niebiańską jesziwą tyle lat, ile zmarnowałem, nie uczęszczając do jesziwy Afesa. I oto nagle pojawił się ojciec Szmuela, który zaczął się śmiać i płakać zarazem.

Zapytał go Szmuel:

– Tato, dlaczego płaczesz?

– Bo ty wkrótce do nas przyjedziesz.

– A dlaczego się śmiejesz?

– Dlatego, że cieszysz się szacunkiem w naszym świecie.

– Jeśli tak jest, to wpuście Lewiego do niebiańskiej jesziwy.

I tak też się stało.

Potem Szmuel zapytał ojca, gdzie schował sieroce pieniądze.

– Pójdź – powiedział Aba – do młyna. Tam pod kamieniami leżą pieniądze. Ułożone są w trzy warstwy. Pieniądze leżące w górnej i dolnej warstwie należą do nas. Sieroce pieniądze leżą w warstwie środkowej.

– Dlaczego, ojcze, ułożyłeś je w taki sposób?

– W obawie przed złodziejami i przed zbutwieniem. Złodziej może ukraść górną warstwę pieniędzy, dolna zbutwieje w wilgotnej ziemi. Środkowa zaś zawsze pozostanie w dobrym stanie.

Chacham a nie rabi

Szmuel Jarchinoa124 był lekarzem rabiego. Pewnego dnia rabi zachorował na oczy. Szmuel Jarchinoa chciał mu zakropić oczy silnym leczniczym płynem, ale rabi się nie zgodził. Wtedy Szmuel Jarchinoa postanowił pomasować mu powieki, ale i na to rabi nie zezwolił. Wpadł Szmuel na taki pomysł. Napełnił rurkę leczniczym płynem i wsunął ją pod poduszkę, na której spoczywała głowa rabiego. Chory szybko wyzdrowiał. Po tym wydarzeniu rabi starał się o nadanie Szmuelowi dyplomu rabiego, ale nic z tego nie wyszło. Widząc jego daremne staranie, Szmuel oświadczył:

– Rabi, proszę się nie trudzić. Widziałem na własne oczy Księgę Adama, Pierwszego człowieka na ziemi. Jest w niej napisane: „Szmuel Jarchinoa otrzyma tytuł Chachama” a nie „rabiego”. Dzięki niemu rabi wyzdrowieje.

Rabi Huna

O poczynaniach Rawy Huny

Raba poprosił kiedyś Riframa bar Papa, żeby coś opowiedział opoczynaniach Rawy Huny.

Rifram bar Papa uczynił zadość jego prośbie i opowiedział, co następuje:

– Nie pamiętam go z czasów, kiedy był młody, ale za to doskonale zachowałem o nim pamięć z okresu jego starości. W każdy pochmurny dzień wsadzano go do złotej lektyki i noszono po ulicach, żeby mógł zgodnie ze swoim życzeniem obejrzeć całe miasto. Kiedy po drodze zauważył w jakimś domu grożącą zawaleniem ścianę, kazał natychmiast ją rozebrać. Najmniejszy bowiem deszcz mógł w każdej chwili spowodować zawalenie się ściany i śmierć przechodniów. Jeśli właściciel domu nie był w stanie dokonać naprawy ściany, sam z własnej kieszeni wykładał pieniądze na remont. W każdą wigilię soboty, przed zapadnięciem zmroku wysyłał na targ służącego, żeby odkupił od sklepikarzy warzywa, które nie zostały sprzedane, i wrzucał je do rzeki. W ten sposób ratował nie tylko biednych handlarzy warzyw od strat, ale też zachęcał ich, żeby nie rezygnowali z oferowania do sprzedania warzyw na sobotę.

Kiedy zasiadał do spożywania posiłku, kazał otwierać drzwi swego domu i wołał na cały głos: „Kto jest głodny, niech przyjdzie tu jeść”.

Z octu wino

W piwnicach Rawa Huny skwaśniało wino w czterystu beczkach. Wino po prostu zamieniło się w ocet. Jak to się mogło stać? Przyszli do niego mędrcy i powiedzieli:

– Raw powinien dokonać przeglądu i oceny swoich uczynków. Musi sobie przypomnieć, co takiego złego, być może, uczynił.

– Co? Posądzacie mnie o dokonanie czegoś złego?

– A jak to inaczej wytłumaczyć? Czy można Boga posądzić o to, że skrzywdził niewinnego człowieka?

– Skoro tak sądzicie, niech każdy z was powie szczerze i otwarcie, co złego o mnie od kogokolwiek i gdziekolwiek słyszał.

– Oto co o tobie słyszeliśmy, Podobno nie wydzielasz arendarzowi swego sadu należnej mu części wyschniętych, ściętych gałązek winorośli.

– Nic podobnego. To on mnie niczego z nich nie zostawia. Wszystkie zabiera dla siebie. Po prostu kradnie je.

– Dlatego w świecie krąży powiedzenie: „Kradnij u złodzieja to, co należy do ciebie. Sam zakosztuj smaku kradzieży”.

– Skoro tak, to zobowiązuję się, począwszy od dziś, wydzielać arendarzowi należną mu część gałęzi.

116.Rabi Chijo, ja wykładam swoim uczniom twoją „Misznę” – Rabi Chija był autorem komentarzy do Miszny, pt. Miszna rabiego Chiji. [przypis tłumacza]
117.dwa stoły – to znaczy Tora i bogactwo. [przypis tłumacza]
118.popatrz na mego dziesiątego syna – Rabi Jachanan miał dziesięciu synów. Wszyscy zmarli przed nim. Rabi zwykł nosić z sobą małą kość ostatniego syna. [przypis tłumacza]
119.Wy myślicie, że to nasze, a ja powiadam, że to ich – „Nasze” – jerozolimskie, „ich” – babilońskie [przypis tłumacza]
120.rozbójnik lepiej się zna na swoich narzędziach – aluzja do przeszłości Reisz-Lakisza. [przypis tłumacza]
121.Berajta – halacha, która nie weszła do oficjalnej Miszny ułożonej przez rabiego Jehudę Hanasi. [przypis tłumacza]
122.raw – wybitny, naczelny rabi. [przypis tłumacza]
123.Aba Długi – tak nazywano go z powodu wysokiego wzrostu. [przypis tłumacza]
124.Szmuel JarchinoaJarchinoa pochodzi od słowa Jareach, które znaczy „księżyc”. Nazywano go tak przez wzgląd na jego wiedzę astronomiczną. [przypis tłumacza]