Loe raamatut: «Ze skarbnicy midraszy», lehekülg 30

Font:

Z powodu wody

Działo się to w czasach okrutnych prześladowań Żydów. W pewnym mieście właściciel restauracji, ukrywając swoje żydowskie pochodzenie, obok koszernego960 jedzenia gotował też w innych naczyniach wieprzowinę. Kiedy do restauracji przychodził gość, który nie umył rąk przed jedzeniem, wiedział, że ma do czynienia z nie-Żydem, i podawał mu wieprzowinę. Temu zaś, który mył ręce przed jedzeniem, podawał koszerne jedzenie, gdyż świadom był, że ma przed sobą Żyda.

Pewnego jednak dnia zawitał do restauracji Żyd, który nie umył rąk przed jedzeniem. Nie poruszył nawet wargami, co by świadczyło, że po cichu odmawia błogosławieństwo. Restaurator był pewny, że to goj961 i podał mu na talerzu kawałek wieprzowiny. Gość zjadł, po czym kazał sobie podać rachunek. Restaurator wystawił rachunek za chleb i za mięso. Za mięso naliczył dziesięć manot.

– Dlaczego mam teraz zapłacić dziesięć manot, kiedy wczoraj kazałeś mi zapłacić osiem?

– Nie rozumiesz? Wieprzowina jest droższa.

Nim zdążył zakończyć zdanie, gość poderwał się z krzesła. Włosy stanęły mu dęba na głowie. Był przerażony. Nachylił się do ucha restauratora i wyszeptał:

– Jestem Żydem, a ty mi dałeś wieprzowinę.

– A niech cię diabli! Przecież zasiadłeś do stołu nie umywszy rąk i nie odmówiwszy stosownego błogosławieństwa. Skąd mogłem wiedzieć, żeś Żyd?

Mędrcy żydowscy powiedzieli kiedyś, że z powodu „pierwszej wody”, czyli wody do mycia rąk przed jedzeniem, Żyd zjadł trefne962, ale z powodu „ostatniej wody”963 – czyli wody do mycia rąk po jedzeniu – zdarzyło się kiedyś inne nieszczęście, a mianowicie: pewien Żyd zjadł fasolę i nie umył potem rąk. Wyszedł na ulicę z rękami, na których pozostały ślady po fasoli. Spotkał go znajomy. Widząc jego zabrudzone fasolą ręce, wstąpił do jego domu i tak rzekł do żony Żyda:

– Twój mąż posłał mnie do ciebie, żebyś mi dała jego pierścionek. Na znak, że to prawda, powiedział mi, że dzisiaj jadł fasolę.

Żona uwierzyła i wręczyła mu pierścionek męża. Po powrocie męża opowiedziała mu o tym, co się stało. Na oburzenie męża oświadczyła:

– Dał mi przecież znak, że dzisiaj jadłeś fasolę.

Oburzenie męża nie miało granic. O mało nie zabił żony.

Na dobrym towarze trzeba się znać

Wielki uczony rabbi Kahane był jednocześnie wielkim bogaczem. Miał jednego tylko syna o imieniu Silak. Jest rzeczą zrozumiałą, że jedynak cieszył się ogromną miłością obojga rodziców. Kiedy chłopak ukończył piąty rok życia, ojciec oświadczył żonie, że przyszedł czas rozpoczęcia edukacji syna. Trzeba go wysłać do miasta, w którym są dobre szkoły. Dzięki nauce wyrośnie na wielkiego człowieka. Matka słysząc te słowa wybuchnęła płaczem i zawołała:

– Co ty mówisz? Chcesz naszego jedynego syna wysłać do obcego miasta? Bez niego nie potrafię żyć. Nie wytrzymam rozstania, nawet gdyby miało trwać jeden dzień.

– Zdaję sobie sprawę – odpowiedział mąż – z twoich uczuć. Mnie również ciężko będzie rozstać się z synem, ale musimy przede wszystkim myśleć o nim, dbać o jego przyszłość. Żeby wyrosnąć na wielkiego człowieka, musi dużo się uczyć.

– Miej litość nade mną. Nie zabieraj go ode mnie. To przecież jeszcze malutkie dziecko. Potrzebuje matki, żeby go doglądała i strzegła. Może uda nam się znaleźć dobrego nauczyciela, który by go kształcił w domu.

Rabbi Kahane obiecał jej rozejrzeć się za takim nauczycielem. Wyszedł w tym celu na miasto. Na rynku roiło się od ludzi przybyłych z innych miast. Spotkał tam Eliezera Zeiriego, człowieka wielkiej wiedzy. Zapytał go, czy nie zechciałby osiąść w mieście na dłużej i zająć się edukacją jego syna Silaka. Rabbi Eliezer wyraził zgodę i udał się do domu Kahanów. Żona rabbiego Kahanego na jego widok bardzo się ucieszyła.

– Przydzielę ci najlepszy pokój w domu. Będę prała twoją bieliznę. Będę ci usługiwała jak najlepsza służąca, żebym tylko nie musiała się rozstać z moim kochanym dzieckiem.

I w ten sposób Silak pozostał w domu. Nauczyciel był dobry i chłopiec uczył się pilnie. Rodzice byli zadowoleni i dumni z postępów syna. Rabbi Kahane nieraz powtarzał:

– Nasz syn dobrze się uczy. Mam nadzieję, że zasłynie jako wielki uczony.

Lata mijały. Silak się rozwijał i rósł. Rosła również jego wiedza. Nauczyciel kształcił go i uczył przez dwadzieścia pięć lat. Silak rzadko wychodził z domu. Nie chciał tracić czasu na spacery.

W 25 rocznicę rozpoczęcia nauki z Silakiem nauczyciel oświadczył rabbiemu Kahane:

– Twój syn już mnie nie potrzebuje. Umie już tyle co ja. Dalsza moja obecność w tym domu nie jest już konieczna.

Rabbi Kahane dał mu w zapłatę za naukę tysiąc monet w złocie i Eliezer wrócił do swego miasta. Silak miał już wtedy trzydzieści lat i oczywiste było, że chciał poznać świat, którego dotychczas nie miał okazji zobaczyć. Włożył na siebie nowe szaty i poszedł na rynek. Dzień był gorący i Silak wkrótce poczuł pragnienie. Nagle usłyszał, jak nosiwoda wychwala swój towar:

– Woda! Zimna woda! Słodka woda! Woda pokrzepi wasze serca. Za jeden jedyny kaskas szklanka wody.

Silak podszedł do nosiwody i poprosił o szklankę wody. Okazało się, że nosiwoda pochodzi z jego rodziny.

– Masz kaskas? – zapytał go nosiwoda.

– A jeśli nie mam? Jaką wartość posiada kaskas? Przecież to najmniejsza moneta w kraju. Czy nie mógłbyś mi dać wody bez pieniędzy? Jestem, jak ci wiadomo, wielkim uczonym.

– A co ja mam z tego, żeś ty uczony? Ciebie Bóg stworzył po to, żebyś się uczył Tory964, a mnie po to, żebym roznosił wodę i w ten sposób mógł wyżywić żonę i dzieci. Chcesz się napić, to płać.

Silak ze smutkiem w sercu wrócił do domu. Podarł na sobie piękne szaty i wybuchnął płaczem.

– Co ci się stało? – zapytali rodzice.

– Doszedłem do wniosku – odpowiedział – że cała nauka niewarta jest złamanego grosza. Dwadzieścia pięć lat poświęciłem nauce, która nie ma wartości w świecie. Nie można za nią nabyć nawet szklanki wody. Ojcze! Nie chcę już więcej znać Tory. Naucz mnie lepiej czegoś innego.

– Dobrze, mój synu – odpowiedział ojciec. – Zrobię z ciebie kupca. Wyjmij z żelaznej skrzynki portfel i podaj mi go.

Silak przyniósł ojcu srebrny portfel. Rabi Kahane wyjął z niego drogą perłę i tak do syna powiedział:

– Weź tę perłę i udaj się na rynek. Najpierw pójdź do kramarzy, którzy handlują fałszywymi diamentami, i zapytaj ich, ile ci dadzą za perłę, ale nie sprzedawaj jej. Potem idź do kramarzy, którzy handlują prawdziwymi diamentami. Im masz sprzedać ją za najwyższą cenę, jaką zdołasz od nich wytargować. Połowę z uzyskanych pieniędzy oddasz nam, rodzicom, a połowę sobie pozostawisz. Pamiętaj przy tym, że jeśli osoba z naszej rodziny nie miała dla ciebie litości i nie chciała ci podarować łyku zimnej wody, której wartość była minimalna, to tym bardziej obcy ludzie nie będą się oglądali na twoją pozycję i wiedzę. Dobrze więc, że będziesz posiadał trochę pieniędzy, albowiem za nie można wszystko dostać.

Silak udał się do kramarzy handlujących fałszywymi diamentami, którzy oszacowali i wycenili perłę. Zgodnie z nakazem ojca nie sprzedał im perły i poszedł do kramarzy handlujących prawdziwymi diamentami. Pierwszy kramarz na widok perły natychmiast zaproponował mu tysiąc szekli965, ale Silak udał się do drugiego kupca, który był gotów dać mu więcej. Od niego poszedł do trzeciego i czwartego, i następnych kupców, aż dziesiąty z kolei zapłacił tysiąc pięćset złotych szekli.

Zadowolony z dokonanej transakcji wrócił do domu i z radością w głosie powiedział do ojca:

– Chodź, podzielimy pieniądze, które uzyskałem ze sprzedaży perły.

– Mój synu – oświadczył ojciec – dałem ci perłę nie tylko po to, żebyś ją sprzedał, ale po to, żeby cię nauczyć rozumu i udowodnić, że tak jak handlarz kolorowych szkieł nie może się znać na perłach, tak samo nosiwoda nie może się znać na Torze, na nauce.

Zwycięstwo Szoszany i klęska oszczerców

W królestwie babilońskim966 żył pewien człowiek o imieniu Jehojochin. Jego żoną była Szoszana, córka pobożnych rodziców, którzy wychowali ją w duchu prawości, bojaźni Bożej i wszelkich cnót. Jehojochin był człowiekiem wykształconym, sprawiedliwym i rozumnym. Cieszył się przeto ogromnym mirem967 wśród swoich pobratymców, którzy w ważnych sprawach zawsze zasięgali jego rady lub szukali u niego pomocy. W ten sposób stał się głównym arbitrem968 w ich sporach zarówno majątkowych, jak rodzinnych.

Miał Jehojochin piękny dom i wspaniały ogród, przez który przepływała rzeczka. Szoszana zwykła była codziennie spacerować po ogrodzie i kąpać się w jej czystej, chłodnej wodzie.

Do Jehojochina codziennie również przychodzili dwaj sędziowie wyznaczeni spośród najmądrzejszych starców, którzy wraz z nim rozstrzygali spory zwaśnionych stron i wydawali wyroki.

Pewnego dnia starzy sędziowie zauważyli Szoszanę. Na widok pięknej kobiety rozgorzał w ich sercu płomień nieczystej żądzy. Z trudem doprowadzili sprawy sądowe do końca, po czym udali się do domów. W drodze podzielili się myślami i uczuciami, które ogarnęły ich na widok Szoszany. Naradzili się, w jaki sposób wciągnąć Szoszanę w swoją sieć.

Nie było dnia, żeby nie mówili o swoich niecnych zamiarach. I w nocy również nie zaznali spokoju. Ciągle mieli przed oczyma piękną Szoszanę. Pewnego dnia, kiedy rozprawa sądowa dobiegła końca i ludzie opuścili dom Jehojochina, sędziowie nie udali się do swoich domów. Postanowili pozostać i szukać sposobności zetknięcia się z Szoszaną. Wiedzieli, że wkrótce jak zwykle wyjdzie do ogrodu. Po cichu wyślizgnęli się z domu i ukryli za dużym, gęsto zarośniętym drzewem.

Ze swego ukrycia widzieli, jak Szoszana w towarzystwie dwóch służek wchodzi do ogrodu. Po chwili usłyszeli, jak poleciła im udać się do domu po dzbanek olejków do wysmarowania ciała. Nakazała im również zamknąć drzwi domu na klucz, żeby nikt nie mógł wejść do ogrodu. Kiedy służące oddaliły się, Szoszana zdjęła suknię z zamiarem wykąpania się w rzeczce. Wtedy obaj starcy wyskoczyli ze swojej kryjówki i chwyciwszy nagą Szoszanę w swoje łapy, zawołali:

– Zostań naszą kochanką. Jeśli się nie zgodzisz, powiemy wszem i wobec, że złapaliśmy cię na randce z młodym człowiekiem.

Ze strachu Szoszana zaczęła drżeć. Zdała sobie sprawę, że znalazła się w sytuacji niemal bez wyjścia. Wiedziała, że starcy gotowi są na wszystko. Bała się skandalu i kompromitacji. Zaczęła rozważać:

– Co zrobić? Sama niczego nie wymyślę. Trzeba zdać się na pomoc Boga. On jest sprawiedliwy. On pomaga tym, którzy Mu ufają.

Zaczęła głośno wołać:

– Pomóż mi, Boże żydowski! Wybaw mnie z rąk tych złoczyńców.

Starcy jednak zaczęli jeszcze głośniej krzyczeć. W ich krzyku było jedno wielkie oskarżenie Szoszany. Oczerniali ją i obrzucali błotem.

Usłyszeli to służący w domu Jehojochina. Otworzyli drzwi prowadzące do ogrodu i przybiegli na miejsce, gdzie stali starcy i Szoszana. Wkrótce zjawili się jej krewni i znajomi. W ich obecności starcy powtórzyli swoje oskarżenie. Zdumienie ogarnęło wszystkich. Tego się nikt po Szoszanie nie spodziewał.

Następnego dnia odbył się sąd w domu Jehojochina. Przybyło nań niemal całe miasto. Starcy powtarzali swoje oszczerstwo. Zeznali, że widzieli, jak Szoszana kochała się z pewnym młodzieńcem. Schwytali go, ale ten wyrwał im się z rąk i uciekł. Ludzie zebrani w izbie uwierzyli starcom, dotychczas bowiem znani byli ze swojej pobożności, uczciwości i prawości.

Wezwano Szoszanę do stawienia się przed obliczem sądu. Weszła w towarzystwie krewnych i przyjaciół. Jako skromna i delikatna kobieta miała twarz zakrytą woalką. Starcy w porywie złości zerwali z niej woalkę, po czym bez dłuższych debat zasądzili na śmierć przez ukamienowanie.

Szoszana, usłyszawszy wyrok, podniosła oczy ku niebu i zawołała:

– Gdzie jesteś, prawdziwy i sprawiedliwy Sędzio? Przecież Ty jesteś jedynym rzeczywistym świadkiem, który wszystko wie. Pomóż mi i wybaw od niesprawiedliwej i niezasłużonej kary śmierci. Niechaj nie umrę jako grzesznica na oczach zebranych tu ludzi.

I Bóg wysłuchał ją i zesłał jej pomoc. W owym czasie żył prorok Daniel969. Służył wtedy na dworze perskiego księcia. Z obawy o zanieczyszczenie nie korzystał z potraw kuchni książęcej. Żywił się potrawami koszernymi970 przez siebie samego sporządzonymi. Usłyszawszy głos z nieba o sądzie nad Szoszaną, wpadł do izby sądowej i zawołał:

– Boże mój! Pozwól mi oczyścić z zarzutów imię tej prawej kobiety!

– Kto to jest? Kim jest ten człowiek?

Na te pytania, które padły z szeregu zgromadzonych w sądzie ludzi, ktoś odpowiedział:

– To Daniel.

Ale zaraz rozległy się też pretensje pod jego adresem:

– Jak możesz się za nią wstawiać?

– A jak wy możecie bez zbadania sprawy skazać na śmierć niewinne dziecko żydowskie? Chcecie wbrew prawu Tory971 zgładzić uczciwą kobietę? Zaczekajcie z wykonaniem wyroku, dopóki nie zbadam sprawy do końca.

Starcy nalegali jednak na szybkie wykonanie wyroku.

– Co ty gadasz? Ta kobieta popełniła taki a taki grzech. Za to należy się kara ukamienowania.

– Rozdzielcie obu świadków. Przesłucham każdego z osobna.

Odprowadzono więc jednego ze starców do oddzielnego pokoju i Daniel zaczął wypytywać drugiego:

– Powiedz mi, grzeszny człowieku, w przeciwnym bowiem razie zostaniesz rozszarpany na strzępy. Pod jakim drzewem ukryłeś się?

– Pod dębem.

– Zasłużyłeś na śmierć. W całym ogrodzie nie ma ani jednego dębu.

Potem wprowadzono następnego starca. Daniel zwrócił się do niego tymi słowy:

– Ty nie pochodzisz z plemienia żydowskiego. Twoi przodkowie nieraz rzucali w Izraelu oszczerstwa na nasze piękne młode dziewczęta. Wskutek tego zostaliśmy wygnani z ojczyzny. Powiedz wobec wszystkich tu zgromadzonych ludzi, pod jakim drzewem zastałeś tę kobietę z młodzieńcem?

– Pod kasztanem.

– Za to trzeba drzeć z ciebie pasy. W całym ogrodzie nie znajdziesz takiego drzewa.

Oszczerstwo niecnych starców wyszło na jaw i Daniel wydał na nich wyrok śmierci. Tym wyrokiem jeszcze bardziej umocnił swój autorytet wśród Żydów. Uchronił ich bowiem od przelania niewinnej krwi.

Ciosy zamiast zapłaty

Król Adrian972 wyruszył kiedyś z wojskiem przeciwko ludowi, który wzniecił powstanie. Po drodze spotkał starego człowieka, który właśnie sadził drzewa figowe. Adrian zatrzymał się przed nim i powiedział:

– Człowieku, po co się wysilasz? Jesteś przecież bardzo stary, trud twój nie tobie przecież, lecz innym ludziom przyniesie pożytek.

Starzec na to rzekł:

– Nie szkodzi. Ja uczciwie wykonuję moją pracę. Jeśli będę żył, spożywał będę owoce mojego trudu. Jeśli umrę, to korzystały z niego będą moje dzieci.

Wyprawa wojenna Adriana trwała trzy lata. W powrotnej drodze zahaczył znowu o sad starca. Ten przygotował na jego cześć kosz pierwszych fig z zasadzonych przed trzema laty drzew. Wręczając królowi kosz fig, starzec rzekł:

– Panie mój! Przyjmij łaskawie ten oto dar. Ja jestem tym starym człowiekiem, którego ostrzegałeś przed sadzeniem drzew. Jak widzisz, dożyłem zobaczenia na własne oczy owoców mego trudu.

Adrian zwrócił się wtedy do swoich sług:

– Weźcie od starca kosz i zapełnijcie go złotymi denarami973.

Powróciwszy do domu, starzec opowiedział o tym żonie i dzieciom. Sąsiadka na wieść o tym wydarzeniu powiedziała do swego męża:

– Ludzie chodzą po tym świecie, robią coś, a Pan Bóg zsyła na nich błogosławieństwo, ty zaś sterczysz w domu w dzień i w nocy i nic nie robisz. Oto sąsiad nasz dał królowi kosz fig i otrzymał za to kosz złotych denarów. Weź duży kosz i zapełnij go figami, jabłkami i wszelkimi innymi słodkimi owocami. Idź z nim do króla, a on cię również wynagrodzi.

Mąż posłuchał żony. Wypełnił duży kosz różnymi owocami i udał się do pałacu króla. Stanąwszy przed obliczem Adriana, oświadczył:

– Królu mój! Słyszałem, że bardzo lubisz owoce, dlatego też przyniosłem ci duży kosz z owocami.

Adrian skinął na swoje sługi i powiedział:

– Weźcie ten kosz i walcie nim w mordę jego właściciela.

Sługi wykonały rozkaz króla. Rozebrali go do naga i zaczęli obrzucać owocami. Tak długo bili, aż twarz spuchła mu na potęgę. Oczy zaszły mu krwią, i to tak dalece, że oślepł. Do domu powlókł się w tragicznym nastroju. Żona spodziewała się go ujrzeć z koszem pieniędzy, a tymczasem zobaczyła przed sobą złamanego, spuchniętego starca. Na jej pytanie, co się stało, odpowiedział:

– To wszystko dlatego, że posłuchałem twojej rady. Szczęście, że w koszu nie miałem twardych i większych owoców. Wtedy już żywy nie wróciłbym do domu.

Niewinnie skazani

Żył w swoim czasie pewien człowiek, który w sprawach handlowych zmuszony był udać się do obcych, dalekich miast. Opiekę nad żoną powierzył swemu bratu, który zobowiązał się pomagać jej w pracy i strzec ją podczas nieobecności męża.

Uspokojony zapewnieniami brata, że wywiąże się solidnie z opieki nad żoną, opuścił dom i udał się w drogę. W praktyce jednak okazało się, że brat inaczej pojął swe obowiązki. Zaczął nawiedzać szwagierkę w jej sypialni. Używał przy tym słodkich słów, żeby zaproponować jej seksualne współżycie. Ona z oburzeniem odrzuciła jego propozycję. Starała się przemówić mu do rozsądku i sumienia.

– Mój mąż to twój przecież brat. Powierzył ci opiekę nade mną. Ty zaś, miast mnie strzec przed złem, namawiasz do podłości. Jak śmiesz żądać ode mnie, żebym zdradziła męża? Czy w ten sposób odpłacasz się bratu za jego zaufanie do ciebie?

Widząc, że samymi słodkimi słówkami niczego nie wskóra, wybrał inną drogę. Któregoś dnia przyszedł rano do domu szwagierki i polecił służącemu wziąć dzban i udać się po czystą wodę do źródła. Kiedy służący wyszedł z domu, udał się do sypialni szwagierki z zamiarem jej zgwałcenia. Kobieta zaczęła krzyczeć wniebogłosy. Przerażony szwagier wybiegł na ulicę. Po chwili namysłu wynajął dwóch fałszywych świadków, którzy mieli zeznać, że widzieli tę kobietę w miłosnym uścisku ze służącym.

Odbył się sąd w Sanhedrynie974. Rozprawa toczyła się w obecności oskarżonej. Świadkowie złożyli odpowiednie zeznania i sąd skazał kobietę na ukamienowanie.

Po ogłoszeniu wyroku wyprowadzono kobietę za mury Jerozolimy975 i ukamienowano. Pokryto jej ciało kupą kamieni.

W trzy dni po tym wydarzeniu przybył do Jerozolimy pewien mąż wraz z synem, który miał studiować tutaj Torę976. Kiedy znaleźli się tuż przy murze miasta, zapadła noc. Przybyli postanowili przenocować pod murem. Ułożyli się do snu akurat na tej kupie kamieni, pod którą leżała skazana na śmierć. Nagle usłyszeli, jak od spodu rozlega się głos płaczącej kobiety.

– Źli ludzie… rzucili na mnie oszczerstwo. Jestem niewinna… niewinna.

Starszy mężczyzna, usłyszawszy to, natychmiast rozrzucił kamienie. Przed jego oczami ukazała się kobieta.

– Kim jesteś? Jak się tu znalazłaś?

Kobieta opowiedziała mu wszystko. Od wyjazdu męża do oszczerczego oskarżenia i niesłusznego wyroku. Na koniec zapytała, dokąd udają się z synem.

– Idziemy – odpowiedział – do Jerozolimy. Mój syn podejmie tam naukę Tory.

– Jeśli mnie weźmiesz z sobą, podejmę się nauczania twego syna. Znam bardzo dobrze Biblię, proroków i Pismo.

Rankiem następnego dnia udała się wraz z nimi do miasta. Zatrzymała się w jego domu i przystąpiła do edukowania jego syna.

Pewnego dnia służący, któremu przypadła do gustu, przystąpił do niej z nieprzyzwoitą propozycją. Obiecywał jej złote góry. Kobieta, rzecz jasna, odrzuciła. Chwycił nóż, żeby ją zabić. Ona się uchyliła i nóż trafił w serce chłopca, którego uczyła. Chłopiec padł martwy, a zabójca uciekł. Rozpacz ojca, który po powrocie do domu zastał syna martwego, nie miała granic.

– Nie mogę znosić dalej obecności nauczycielki w domu – oświadczył jej. – Po tym, co się stało, musisz opuścić mój dom. Za każdym bowiem razem, kiedy cię widzę, przypomina mi się syn.

Kobieta opuściła dom. Nie mając dokąd się udać, zaczęła wędrować po kraju. Wędrowała tak długo, aż doszła do morza. Kiedy stała nad brzegiem, nagle i niespodziewanie przybił do niego statek piracki. Piraci porwali ją na statek i odpłynęli na pełne morze. Po jakimś czasie rozszalał się na morzu sztorm. Wysokie fale miotały statkiem, zaczął tonąć. Wśród piratów powstała kłótnia. Zaczęli się nawzajem oskarżać o to, kto jest przyczyną katastrofy. Postanowili rozstrzygnąć to przez losowanie. Los padł na nieszczęsną kobietę. Zaczęli ją wypytywać, kim jest i czym się zajmuje.

– Jestem Żydówką – odpowiedziała. – Służę Bogu, który stworzył niebo i ziemię.

Po tym oświadczeniu opowiedziała im całą swoją historię. Piraci, którzy tymczasem jako tako usunęli awarię, poczuli dla niej litość i postanowili wysadzić ją na pierwszej napotkanej wyspie. Zbudowali dla niej na wyspie domek i odpłynęli w dalszą drogę.

Kobieta, znalazłszy się na zaludnionej wyspie, zaczęła zbierać zioła lecznicze. Była doświadczoną lekarką i znała się na leczeniu ziołami. Wyleczyła wielu ludzi z różnych chorób skórnych. Stała się sławna i dorobiła się dużej fortuny.

Tymczasem mąż wrócił z dalekiej podróży i dowiedział się o jej ukamienowaniu. Bóg zaś dla ukarania oszczerców zesłał na nich plagę. Zarówno jego brat, jak i fałszywi świadkowie dotknięci zostali trądem. Mąż ukamienowanej kobiety spełnił ich prośby i zawiózł na wyspę, na której działała sławna lekarka.

Przybyli na miejsce i udali się do jej domu. Ona ich od razu poznała, ale oni jej nie. Zwrócili się do niej z prośbą:

– Wielce szanowna pani. Przybywamy z dalekiego kraju. Słyszeliśmy o cudownych twoich umiejętnościach leczenia trądu. Wylecz nas, a my cię obsypiemy złotem i srebrem.

– Umiem leczyć ludzi tylko w tym przypadku, kiedy wyznają swoje wielkie grzechy. Bez takiego wyznania moje lekarstwa nie działają.

Zaczęli więc wyznawać swoje grzechy, ale tylko częściowo. Najważniejsze zataili.

– Czytam z waszych twarzy, że popełniliście wielki grzech, do którego nie chcecie się przyznać. Jak długo nie powiecie mi prawdy, tak długo leki będą nieskuteczne.

Wtedy dopiero wyznali całą prawdę. W obecności męża lekarki opowiedzieli wszystko od A do Z.

– Wreszcie przyznaliście się – zawołała lekarka. – Żadne jednak lekarstwo na świecie nie pomoże wam. Nakazu Boga nie można bezkarnie lekceważyć. Jesteście złoczyńcami. Oszczerstwo musi być ukarane, a wyście zgrzeszyli oszczerstwem. Ja właśnie jestem tą kobietą, którą skrzywdziliście. Ja zostałam przez was niewinnie skazana na śmierć i ukamienowana. Bóg jednak jest miłosierny i mnie uratował. Mężczyzna, który przywiózł was do mnie, jest moim mężem. Bóg zna wszystkie tajemnice każdego stworzenia. On ujawnia wszystkie ukryte myśli i czyny.

Trzej oszczercy umarli. Trądu nie dało się wyleczyć. Sprawiedliwości stało się zadość. Mąż odzyskał wierną żonę i resztę życia spędzili w radości i szczęściu.

960.koszerny (hebr. dosł.: właściwy) – przymiotnik określający rodzaje pokarmów dozwolonych do spożycia przez prawo żydowskie (halachę) oraz warunki w jakich powinny być przechowywane i spożywane. Zasady te wywodzą się z Tory, zostały uściślone w Misznie i Talmudzie. [przypis edytorski]
961.goj (hebr. dosł.: naród) – termin pojawiający się wielokrotnie w Torze na określenie rozmaitych nieżydowskich narodów. [przypis edytorski]
962.trefny – niekoszerny; niespełniający przepisów Talmudu dotyczących zachowania rytualnej czystości. [przypis edytorski]
963.ostatnie wody – ceremonia majim acharonim, czyli obmycie palców po posiłku przed zwróceniem się do Boga z podziękowaniem. [przypis edytorski]
964.Tora (hebr.) – Tora opisuje genezę i rozwój prawa na tle wydarzeń historycznych lub uważanych za historyczne. Na całość Tory składają się Tora Pisana i Tora Ustna. Tora Pisana składa się z pięciu Ksiąg Mojżeszowych, Ksiąg Prorockich i Pism. Na Torę Ustną składają się dodatki i komentarze (midrasze), przepisy prawne (halachy) oraz przypowieści i legendy objaśniające (agady). Obie części, dane Mojżeszowi przez Boga, są nierozdzielne. [przypis edytorski]
965.szekel (hebr. dosł.: ważyć) – jednostka wagi ale równocześnie jednostka pieniężna. Zanim zaczęto bić monety na Bliskim Wschodzie szeklem określano ilość, a właściwie, wagę srebra. Od końca VI w. p.n.e. termin szekel odnosił się do wybijanej wtedy srebrnej monety. [przypis edytorski]
966.Babilonia – starożytne państwo w Mezopotamii, na terenie obecnego Iraku, które istniało od ok. 1894 r. p.n.e. do 538 p.n.e. Największe znaczenie gospodarcze i terytorialne osiągnęła za panowania Hammurabiego (1792–1750 p.n.e.). [przypis edytorski]
967.mir – duże uznanie, respekt. [przypis edytorski]
968.arbiter – osoba rozstrzygająca coś. [przypis edytorski]
969.Daniel – prorok; wysoko urodzony Żyd, w młodości wzięty, wraz z trzema innymi wysoko urodzonymi Żydami, jako niewolnik do Babilonii, gdzie miał zostać przyuczony do służby królowi Nabuchodonozorowi II (Dn 1,3–7); służył jako doradca królewski i tłumacz snów (Dn 2–5); pomówiony o niewypełnianie zarządzeń królewskich skazany na pożarcie przez lwy, został uratowany od śmierci przez Boga (Dn 6,2–25). [przypis edytorski]
970.koszerny (hebr. dosł.: właściwy) – przymiotnik określający rodzaje pokarmów dozwolonych do spożycia przez prawo żydowskie (halachę) oraz warunki w jakich powinny być przechowywane i spożywane. Zasady te wywodzą się z Tory, zostały uściślone w Misznie i Talmudzie. [przypis edytorski]
971.Tora (hebr.) – Tora opisuje genezę i rozwój prawa na tle wydarzeń historycznych lub uważanych za historyczne. Na całość Tory składają się Tora Pisana i Tora Ustna. Tora Pisana składa się z pięciu Ksiąg Mojżeszowych, Ksiąg Prorockich i Pism. Na Torę Ustną składają się dodatki i komentarze (midrasze), przepisy prawne (halachy) oraz przypowieści i legendy objaśniające (agady). Obie części, dane Mojżeszowi przez Boga, są nierozdzielne. [przypis edytorski]
972.Król Adrian, tutaj w zanczeniu: Hadrian właśc. Publiusz Eliusz Hadrian (76–138) – cesarz rzymski w latach 117–138. W polityce zagranicznej kierował się zasadą zaprzestania podbojów, unikania konfliktów militarnych i umacniania granic odziedziczonego państwa. Za jego panowania, w latach 132–135, miała miejsce druga wojna żydowsko-rzymska (powstanie Bar-Kochby), Hadrian zajmował się jej stłumieniem. Zburzono wówczas Jerozolimę, wygnano z niej Żydów, zakazano praktykowania judaizmu, nazwę miasta zmieniono na Colonia Aelia Capitolina, a nazwę Judei na Syria Palestina. [przypis edytorski]
973.denar a. zuz (hebr.) – srebrna moneta rzymska bita od III w. p.n.e.; jej ciężar i zawartość srebra zmieniały się. Z czasem określenie denar zaczęto używać jako uniwersalne i oznaczało monetę, niekoniecznie srebrną. [przypis edytorski]
974.Sanhedryn – zwany też Wysoką Radą lub Wielkim Sanhedrynem; najwyższa instytucja sądownicza i religijna starożytnego Izraela. Zgodnie z tradycją rabiniczną istniała nieprzerwanie od czasów mojżeszowych do IV w n.e., jednak pierwsze pisemne potwierdzenie istnienia Sanhedrynu pochodzi z 203 r. p.n.e. Sanhedryn zbierał się w Jerozolimie na Wzgórzu Świątynnym, przewodniczył mu arcykapłan. W czasie diaspory miejsce, w którym zbierał się Sanhedryn ulegało zmianom. [przypis edytorski]
975.Jerozolima a. Jeruzalem – miasto położone na wzgórzach Judei. Nazwa Jerozolima funkcjonuje od zdobycia miasta przez Dawida, który ustanowił ją stolicą swojego państwa (poprzednią stolicą był Hebron) (2Sm 5,5). Wcześniej miasto przynależało do rodu Jebusytów, stąd nazwa Jebus (Joz 18,28). W Księdze Rodzaju, w czasach Abrahama, występuje miasto o nazwie Salem a. Szalem, w którym panował Melchizedek; miasto jest utożsamiane z późniejszą Jerozolimą (Rdz 14,18). Król Salomon wybudował w mieście tzw. Pierwszą Świątynię (1Krl 5,19), miejsce przechowywania Arki Przymierza (1Krl 8,1–13), od tego czasu jest to najważniejsze miasto w religii żydowskiej. [przypis edytorski]
976.Tora (hebr.) – Tora opisuje genezę i rozwój prawa na tle wydarzeń historycznych lub uważanych za historyczne. Na całość Tory składają się Tora Pisana i Tora Ustna. Tora Pisana składa się z pięciu Ksiąg Mojżeszowych, Ksiąg Prorockich i Pism. Na Torę Ustną składają się dodatki i komentarze (midrasze), przepisy prawne (halachy) oraz przypowieści i legendy objaśniające (agady). Obie części, dane Mojżeszowi przez Boga, są nierozdzielne. [przypis edytorski]