Tasuta

Chmury

Tekst
Märgi loetuks
Šrift:Väiksem АаSuurem Aa

SCENA X

Ci sami. Chmury rozsiadają się na scenie w dwu grupach i słuchają.

SOKRATES

 
Nuże, sam opisz charakter swej duszy,
Abym, poznawszy, jaką jest, mógł zażyć
Mej mechaniki szkolnej nowych metod!
 

WYKRĘTOWIC

 
Co? Mechaniki? Chcesz machiną walić?
 

SOKRATES

 
Gdzież znowu! Zadam kilka krótkich pytań.
Jaką masz pamięć?
 

WYKRĘTOWIC

 
Dwojaką, na Zeusa!
Jedna wyborna, gdy mnie co kto winien,
Druga wręcz marna, kiedym ja sam winien.
 

SOKRATES

 
Czy masz z natury łatwość, zręczność, w mowie?
 

WYKRĘTOWIC

 
W mowie zręczności nie mam, za to w łapie.
 

SOKRATES

 
Jakże więc będzie z nauką?
 

WYKRĘTOWIC

 
Wybornie.
 

SOKRATES

 
Więc gdy ci rzucę jaki pomysł mądry
Z nadziemskiej wiedzy, w lot czy pojmiesz, schwycisz?
 

WYKRĘTOWIC

 
Co? Jak pies muchy, tak mam łowić mądrość?
 

SOKRATES

do siebie

 
Człowiek ten gbur jest, przy tym dzikus, barbar.
 

do Wykrętowica groźnie

 
Boję się, starcze, czy tu bat pomoże…
Spróbujmy. Jeśli cię biją, co czynisz?
 

WYKRĘTOWIC

 
Niech biją… czekam, za czas wzywam świadki,
A zasie za czas mały skargę wnoszę.
 

SOKRATES

 
Wejdź w dom, zrzuć burkę!
 

WYKRĘTOWIC

 
Czylim w czym przeskrobał?
 

SOKRATES

 
Nie. Lecz w uczelnię wchodzi się bez płaszcza.
 

WYKRĘTOWIC

 
Przeć tam nie idę szukać, co mi skradli167.
 

SOKRATES

 
Nie pleć, lecz zrzucaj!
 

Przy tych słowach zdziera z niego gwałtownie chlajnę.

Wykrętowic zrzuca na rozkazujący mistrza giest sandały. W tej chwili wybiega z pomiędzy uczniów i porywa rzeczy Chajrefont.

WYKRĘTOWIC

 
Powiedz mnie to jeszcze:
Gdy się przyłożę setnie do nauki,
Do kogo z uczniów stanę się podobien?
 

SOKRATES

 
Do Chajrefonta, jak dwie krople wody.
 

WYKRĘTOWIC

 
A niech cię jasne!!!… Taki zdechlak będę!
 

SOKRATES

 
Przestań już bredzić, na koniec raz chodź już!
No prędzej; za mną!
 

WYKRĘTOWIC

 
Dajże ty mi w rękę
Placuszek z miodem; tak się bowiem stracham,
Jakbym lazł w czeluść wróża Trofoniosa168.
 

SOKRATES

 
Jazda! Cóżeś tak ugrzązł przy tych dźwierzach169?
 

Wpycha Wykrętowica do pomysłowni. Uczniowie zabierają koszyk, kadzielnicę i żużelnik, wchodzą do pomysłowni i zamykają drzwi. Na scenie pozostaje tylko chór, który zwraca się uroczystym pochodem w kilku szeregach do widzów.

PARABASIS CHORI (ZWROT DO WIDZÓW)

510–626

Kommation, śpiew chóralny.

CHÓR

 
Dalejże śmiało naprzód z radosną odwagą,
Mężny człowieku!
Niechaj cię wiedzie szczęście, iże z tą powagą
Późnego wieku
Imasz się spraw młodzieńczych, barwami młodości
Starca niedolę
Krasząc: mądrości
Ucząc się w szkole!
 

POETA

 
Widzowie, do was ja teraz170
Prawdy słowami przemówię
Otwarcie, prze Dyjonysa,
Bożyca171, co mnie hodował!
Obym zwycięstwo tak zyskał,
Obym tak przez was był uznan,
Jak was uważam za widzów
I sędziów sztuki wytwornych,
Jak wierzę, iż ta komedia
Jest pośród moich najlepsza
I najprzedniejsza. Dlatego
Jam się pokusił powtórnie
Rzecz tę zastawić przed wami,
Wszak pracy misternej to dzieło.
A jednak owym tam błaznom
Dank172 przysądzono przede mną:
Jam był niegodzien! Że na to
Wyście zwolili, o znawcy!
Wprost wam przyganiam do oczu
Ja, co me trudy wam niosę!
Mimo to nigdy, z mej woli,
Nie rzucę was, sędzie wytworni!
Od chwili bowiem, gdy ludzie,
Co poją serca prawością,
Poklaski dali tu memu:
Skromnemu przeciw Porubcy173,
– Wtedym był jeszcze wżdy dziewką,
Nijakoż było mi rodzić;
Toć podrzuciłem to dziecię;
Ktoś inny podjął miłościw,
Wyście zaś dali opiekę
I wychowali dostojnie! —
– Odtąd porękę mam świętą,
Że sąd wasz trafny, bezstronny.
Teraz więc sztuka ta moja,
Jakoby owa Elektra,
Przyszła tu patrząc, czy najdzie
Znawców tak samo życzliwych:
Jeśli ich ujrzy wśród widzów,
To pozna brata po włosach174!
Patrzcie zaś, jako jest skromna
Z urody: wszak nie przyszyła
Wisielca o łbie czerwonym,
Wałka ze skóry, by śmieszyć
Gawiedź uliczną i młodzież!
Wszakże nie szydzi z łysego,
Ni wodzi tańce błazeńskie.
Ni żaden stary dziadyga,
Gdy wiersz wygłasza, nie bije
Palicą po łbie nikogo
Z aktorów, aby tą sztuczką
Zasłonić nicość dowcipu.
Nie skaczą w niej z pochodniami,
Nie wrzeszczą: oj, dadada!
W siebie i własną poezję
Dufna – stanęła przed wami!
Acz jestem takim poetą,
Kędziorów jednak nie trefię,
Nie oszukuję was, dając
To samo dwakroć lub trzykroć,
Lecz zawsze nowe idee
Wprowadzam pełne pomysłów,
Nic nie podobne do siebie,
Odrębne, zawsze dowcipne.
Jam to Kleona, gdy panem
Był bezgranicznym, w brzuch kopnął;
Nie byłem jednak tak czelnym,
By deptać powalonego.
Lecz tamci, kiedy raz jeden
Hyperbol kozła wywinął,
Już po nicponiu wciąż jeżdżą.
Ba – matkę jego kalają!
Oto nasamprzód Eupolis
Dał Marikasa na scenie,
Rycerzy moich małpując,
W sposób szelmowski, sam szelma;
Babsko pijane mu przydał
Dla sprośnych tanów: ten pomysł
Dawno już Frynich wprowadził,
Smok potem babę pożera.
Następnie na Hyperbola
Hermippos napadł ze sceny,
A teraz wszyscy już inni
Nań ujadają gromadą,
Każdy zaś musi tam wsadzić
Mą o węgorzach przypowieść175.
Kto się więc śmieje z tych błazeństw,
Tego ma sztuka zawiedzie,
Lecz jeśli szczerze was cieszą
Pomysły moje i duch mój,
Dacie tym dowód na przyszłość,
Na zawsze – żeście rozsądni!
 

CHÓR

 

Strofa (Śpiew)

 
Niebem władnący bogów bóg,
Zeusie gospodnie176 znijdź w ten próg,
Ciebie pierwszego zwę w mój chór!
 
 
I ciebie, o mocarny trozębu piastunie,
Ziem i fal słonych groźny opiekunie,
Wzywam w chór!
 
 
I ciebie, o chodzący w sławie ojcze mój,
Eterze święty,
Co wszystkim nam zesyłasz życiodajny zdrój.
Wzywam w chór!
 
 
I ciebie, rumaków słonecznych właście,
Co w ognia promieniach
Trzymasz niebios i ziem przepaście,
Wielki w bożych i w ludzkich wielki pokoleniach,
Wzywam w chór!
 

EPIRRHEMA (POBUDKA)

ARCYCHMURA PIERWSZA

 
O słuchacze cni, wytworni,
Raczcie skłonić ku nam uszy,
Wżdy o nasze ciężkie krzywdy
Żalim się przed wami z duszy.
Acz najwięcej z wszystkich bogów
Miastu temu dobra dajem,
Palnych ani płynnych ofiar
My, jedyne, nie dostajem.
My, co was, jak oczka, strzeżem!
Bo gdy wojnę – na agorze
Ot – tak z bzika – uchwalacie,
Grzmimy, lejem w tejże porze177.
Owa, gdyście bogów wroga,
Paflagona, łupiskórę,
Wojewodą obierali,
Brwi zmarszczywszy – złe, ponure,
Zaczęłyśmy jawić wróżbę:
W blaskach ryczał grom po gromie.
Miesiąc178 zboczył ze swych torów,
Nawet słońce swoje płomię179
Przydusiło180, zaraz w siebie
Knot wciągnąwszy, i orzekło,
Że nie świeci, jeśli Kleon —
Wódz – i zaćmą się oblekło!
Wyście go i tak wybrali…!
Mądrzy mówią, że w tym grodzie
Rej bezgłowie cięgiem wiedzie,
Lecz bogowie w miłej zgodzie
Błędy i przecherstwa wasze
Pchną na gładsze tory snadnie181;
Aby się i dziś powiodło,
Taka rada od nas padnie:
Gdyby tak Kleona kruka
Na kradzieży schwycić; gdyby
Dopaść nawet na łapówce
I zagłobić mu kark w dyby —
To znów, jako w dawne czasy,
Choćbyście co pobroili,
Łaska bogów szczęścia szalę
Ku nam zwróci i przechyli.
 

CHÓR

Antystrofa (Odśpiew)

 
Febie182 mój, który dzierżysz łuk,
Kintu, podniebnej skały, róg,
Książę Delijski, rzuć – zejdź w chór!
 
 
I ty, szczęsna bogini, co złotą świątnicę
Rządzisz w Efezie, gdzieć Lidów dziewice
Dają cześć!
 
 
I ty, o boska ksieni nasza, przybądź w lud,
Pallas Ateno!
O pawęży183 strażniczko, ty, co dzierżysz gród,
Aten gród!
 
 
Ty Bakchu, bożycu, książę parnaski,
Co łuną smolaków
Pośród Bakchantek siejesz blaski,
Wodząc delfickie pląsy przeświętych orszaków,
Przybądź w chór!
 

ANTEPIRRHEMA (OD-ZEW)

ARCYCHMURA DRUGA

 
Kiedyśmy się w drogę ku wam
Tutaj właśnie puszczać miały,
Księżyc spotkał nas w przestworach,
Dając do was odkaz184 mały:
„Ateńczyków mi pozdrówcie
I Związkowych” – tak powiada —
„Lecz niech wiedzą, że się wściekam,
Bo dojedli mi nie lada,
Acz ich wszystkich nie słowami,
Ale czynem wspieram godnie,
Każdy bowiem mniej o drachmę,
Już co miesiąc na pochodnie
Daje tak, że idąc wieczór
Na swą czeladź woła: »Dzieci,
Nie kupować mi pochodni,
Wżdy miesiączek cudnie świeci«” —
Wypominał inne łaski,
Lecz wy nawet dni się jego
Nie trzymacie po dawnemu,
Nieład wnosząc do wszystkiego.
Mówił, że mu każdym razem
Grożą bogi już obuszkiem,
Kiedy minie ich biesiada
I w dom idą z pustym brzuszkiem,
Rozminąwszy się ze świątkiem
Wedle kalendarza daty185,
Bo po sądach się włóczycie,
Gdy im trzeba bić obiaty!
A tymczasem, gdy my, bóstwa,
Posty suszym w pewne doby,
Sarpedona czy Memnona
Opłakując dni żałoby,
U was kielich i śmiech dzwoni!
Za to, na ten rok mianowan
Arcyksiędzem wasz Hiperbol,
Został z wieńca obrabowan
Przez nas, bogów! Niechże sobie
Zapamięta ten niecnota,
Jak to trzeba po księżycu
Naprawować dni żywota!
 

SCENA XI

Sokrates, Wykrętowic, Chór.

SOKRATES

wychodząc z uczelni

 
Klnę się na Oddech, na Chaos, na Wiatry,
Że nie widziałem tak dzikiego chama,
Takiej ciemięgi, tumana i gapia,
Co, nim się kilku drobiazgów wyuczył,
Już ich zapomniał! Jednakże spróbuję
Wezwać go na dwór, tu – na światło dzienne.
 

bardzo głośno, zwrócony do uczelni

 
Hej! Wykrętowic! Sam tu, wynieś łoże!
 

WYKRĘTOWIC

odpowiadając z wnętrza

 
Cóż kiedy pluskwy ruszyć go nie dają!
 

Wykrętowic boso, tylko w chitonie, wynosi powoli i niezgrabnie tapczan, nakryty baranicą.

SOKRATES

 
Żwawo! Kładź tutaj! Teraz czuj duch!
 

WYKRĘTOWIC

 
Baczę.
 

SOKRATES

 
Powiadaj, czego najpierw chcesz się uczyć
Z przedmiotów, których nie znasz jeszcze: rzeknij,
Czy chcesz o miarach, taktach, czy imionach?
 

WYKRĘTOWIC

z werwą

 
O miarach, jużci. Co dopiero bowiem
Orznął mnie mączarz o dwie kwarcie186 mąki.
 

SOKRATES

zniecierpliwiony

 
Nie to! Lecz którą z miar za najpiękniejszą
Mniemasz: potrójną czy poczwórną miarę187?
 

WYKRĘTOWIC

 
 
Ostatnią, bo też nie ma jako garniec.
 

SOKRATES

 
Człowieku, bredzisz!
 

WYKRĘTOWIC

 
Tak? Załóż się ze mną,
Że cztery kwarty mieści cały garniec!
 

SOKRATES

 
Niechże cię…! Jesteś dzik i tępa głowa.
Lecz może snadniej pojmiesz coś o taktach188?
 

WYKRĘTOWIC

 
Cóż to? Czy z taktów wypiecze się placek?
 

SOKRATES

 
Więc przede wszystkim już w obejściu z ludźmi
Będziesz wytworny, umiejąc rozróżnić
Każdy takt, czy to wojenny, czy daktyl…
 

WYKRĘTOWIC

przerywając, ze zdziwieniem

 
Daktyl?
 

SOKRATES

 
Tak, przebóg.
 

WYKRĘTOWIC

 
Przeć go znam.
 

SOKRATES

 
Więc opisz!
 

WYKRĘTOWIC

 
Po co? Wszak jadłem… no daktyl, jak daktyl.
 

Sokrates zaprzecza głową; wtedy pokazuje mu tak zwaną „figę”.

 
Gdym był chłopięciem, to brano za daktyl189.
 

SOKRATES

z obrzydzeniem

 
Jesteś cham, tuman!
 

WYKRĘTOWIC

w pasji

 
A tyś co? Dziad, żebrak!
Tych bredni nie chcę się uczyć.
 

SOKRATES

 
Więc czegóż?
 

WYKRĘTOWIC

 
Jednej, jedynej rzeczy, kręcić prawem!
 

SOKRATES

 
Wpierw musisz innych rzeczy się nauczyć.
Któreż z czwórnogich męskie są z prawidła?
 

WYKRĘTOWIC

 
Dyć wiem, co męskie; jeszczem nie ogłupiał.
Byk, cap i baran, pies, kogut i gawron190.
 

SOKRATES

ironicznie.

 
A ślicznie, cudnie! Samicę też nazwiesz
Pewnie gawronem, tak samo, jak samca?
 

WYKRĘTOWIC

 
Jakoż to, jak to?
 

SOKRATES

 
No – gawron i gawron.
 

WYKRĘTOWIC

 
Tak, prawda, przebóg! Jako mam zaś mówić?
 

SOKRATES

 
„Gawron” na samca, na samkę „gawronka”.
 

WYKRĘTOWIC

 
Gawronka?
 

uradowany

 
Dobrze, pięknie, klnę się Wiatrem!191
Wiesz co? Już za tę jednę twoją lekcję
Sypnę ci mąki jęczmiennej w dzież hojnie.
 

SOKRATES

 
Patrz! Tu błąd znowu. „Dzież” mówisz, toć żeńskie
Odmieniasz, jako męskie!
 

WYKRĘTOWIC

 
W jaki sposób?
Ja dzież przemieniam na męskie?
 

SOKRATES

 
Tak właśnie,
Jakbyś odmieniał Kleonyma.
 

WYKRĘTOWIC

ze zdumieniem

 
Jako?
 

SOKRATES

 
U ciebie jedno, czy dzież, czy Kleonym.
 

WYKRĘTOWIC

z urąganiem

 
Ależ Kleonym nigdy nie miał dzieży,
 

śmiejąc się

 
Wżdy ciasto miesił w kulistym moździerzu.
Na koniec jakże mam gadać?
 

SOKRATES

 
Chcesz wiedzieć?
Mówi się „dzieża” tak, jako „Sostrata”.
 

WYKRĘTOWIC

 
Dzieża jak baba?
 

SOKRATES

 
Teraz dobrze mówisz!
 

WYKRĘTOWIC

do publiczności obrócony, mówi do siebie, jakby sobiewbijał w pamięć

 
Trza mówić dzieża i ta Kleonyma.
 

SOKRATES

 
Jeszcze ci trzeba nauczyć się, które
Są z imion własnych męskie, które żeńskie.
 

WYKRĘTOWIC

 
Wiem przecie, które żeńskie.
 

SOKRATES

 
Wymień kilka.
 

WYKRĘTOWIC

 
Lilia, Filinna, Klejgora, Demetria192.
 

SOKRATES

 
Znasz jakie męskie imiona?
 

WYKRĘTOWIC

 
Tych krocie,
Jak Filoksenos, Melesjas, Amynias.
 

SOKRATES

 
Widzisz, ty drabie, wszak ci to nie męskie!
 

WYKRĘTOWIC

 
Te wam nie męskie?
 

SOKRATES

 
Nigdy w świecie. Jakże
Wołasz, spotkawszy, gdziekolwiek Amynię?
 

WYKRĘTOWIC

 
Jak bym miał wołać: „Hej, bywaj Amynio!”193
 

SOKRATES

 
Widzisz… wołałeś na babę Amynię!
 

WYKRĘTOWIC

 
Czyż on nie baba, co się boi wojny?
Uczysz wżdy tego, o czym wszyscy wiemy.
 

SOKRATES

pokazując na tapczan

 
Nie przebóg! Teraz połóż się tu.
 

WYKRĘTOWIC

 
Po co?
 

SOKRATES

 
Masz tu wymyślić coś sam, samodzielnie!
 

WYKRĘTOWIC

ze wstrętem i strachem

 
Błagam cię, nie tu. Mam-li co wymyśleć,
To już na ziemi legnę, byle nie tu.
 

SOKRATES

 
Taki mój rozkaz!
 

usadza Wykrętowica przemocą na tapczanie, odstępuje na bok i staje w pozie ogromnie zamyślonej.

SCENA XII

Wykrętowic, Chór.

WYKRĘTOWIC

 
To ci los nieszczęsny!
Dziś mnie pchły, pluskwy, prusaki zagryzą!
 

podczas następującego śpiewu rzuca się Wykrętowic na tapczanie, tocząc wojnę z pluskwami.

CHÓR

Strofa

 
Teraz podumaj i wiercąc się w kółko, nieboże.
Skupiaj twe zmysły,
A skoro wpadniesz w dociekań bezdroże,
Na inne przeskocz pomysły,
A sen przesłodki niech krąży, daleki
Od twej powieki!
 

WYKRĘTOWIC

 
Rety! Ratuj mnie w niedoli!
 

ARCYCHMURA

bardzo poważnie

 
Co cię dręczy, co cię boli?
 

WYKRĘTOWIC

 
Ginę, nieszczęsny! Z tego pielecha
Wyłazi, żre mię
To pruskie plemię!
Obgryzują żywcem boki,
Wysysają z cielska soki,
Wywlekają mądze z miecha,
Zadek rąbią:
Na śmierć trąbią!
 

ARCYCHMURA

 
Nie przesadzaj zbyt w lamentach!
 

WYKRĘTOWIC

 
Jak nie biadać, gdy duch w piętach!
Poszły grosze, poszło zdrowie,
Siły poszły i chodaki,
A tu spać mi nie da mrowie,
Bo stąd źganie, stamtąd darcie:
Zeżrą mnie już wnet robaki
Wrzeszczącego, jak na warcie!
 

SCENA XIII

Wykrętowic, Sokrates, Chór.

SOKRATES

jakby ocknąwszy się z głębokiej zadamy, zbliża sięnagle do Wykrętowica.

 
Cóż ty wyrabiasz, dlaczego nie myślisz?
 

WYKRĘTOWIC

 
Na Posejdona, myślę.
 

SOKRATES

 
Nad czym? Gadaj!
 

WYKRĘTOWIC

 
Czy pluskwy ze mnie zostawią choć flaczek!
 

SOKRATES

 
Zdychaj tu, leniu!
 

WYKRĘTOWIC

 
Duszo moja, zdycham!
 

SOKRATES

 
Nie pieść się, ale łeb tu zaraz nakryj
I wynajdź pomysł jaki okpiszowski,
Jakowyś wykręt!
 

obwija mu głowę baranicą i wchodzi do uczelni, aby dać pozór194 na innych uczniów.

WYKRĘTOWIC

gdy tylko Sokrates zniknął – wysunął głowę spod baranicy.

 
Kroćset…! Któż wydębi
Z tych tu run owczych jaką myśl frantowską?
 

SOKRATES

wychodząc od siebie

 
Trzeba popatrzyć, co on tam porabia?
 

do Wykrętowica, który głowę schował w tejże chwili

 
Hola! – śpisz znowu?
 

WYKRĘTOWIC

głowę wysuwając

 
Na Apolla, nie śpię.
 

SOKRATES

 
Masz co?
 

WYKRĘTOWIC

 
Nic, przebóg!
 

SOKRATES

 
Nie masz nic, nic zgoła?
 

WYKRĘTOWIC

 
Nic… oprócz tego kusia195 w prawej ręce.
 

SOKRATES

z gniewem, plując

 
Natychmiast okryj łeb i wymyśl sposób!!
 

WYKRĘTOWIC

 
Jaki? Toć ty mnie wskaż go, Sokratesie!
 

SOKRATES

 
Sam naprzód wymyśl, co chcesz, samodzielnie!
 

WYKRĘTOWIC

zniecierpliwiony

 
Tysiąc już razy słyszałeś, co ja chcę,
Żeby nie oddać procentów nikomu!
 

SOKRATES

 
Dalej, nakryj się; swą lotną jaźń szczypaj
I punkt po punkcie rozważaj zadanie
Podług systemu, punkt za punktem!
 

WYKRĘTOWIC

nakrywając głowę

 
Losie!
 

SOKRATES

 
Ani truń teraz! Gdy się myśl twa zwikła,
Rzuć ją na razie; po chwili wróć, natrzyj
Myślą w to samo: taksuj196, kładź na wagę!
 

Milcząc czeka chwilkę.

WYKRĘTOWIC

 
Drogi, mój złoty Sokratku!
 

SOKRATES

 
Cóż dziaduś?
 

WYKRĘTOWIC

 
Mam, mam już pomysł okpiprocentowy!
 

SOKRATES

 
Wyjaw go!
 

WYKRĘTOWIC

 
Powiedz, dobrodzieju…
 

SOKRATES

 
Cóż tam?
 

WYKRĘTOWIC

 
Gdybym tak wiedmę tessalską podkupił
I nocką ukradł miesiączek, a potem
Zawarł go szczelnie w puzdro okrąglaste
I jak zwierciadko schował za pazuchę?
 

SOKRATES

 
Cóż byś ty na tym zyskał?
 

WYKRĘTOWIC

 
Ba! i wiele!
Przeć by już miesiąc nie wschodził na niebie,
Procentów płacić nie musiałbym.
 

SOKRATES

 
Jak to?
 

WYKRĘTOWIC

 
No tak: bo procent płaci się co miesiąc.
 

SOKRATES

 
Nieźle! Więc wtóre zadam rozmyślanie.
Gdybyć skarżono o pięć talencików,
Jakbyś tej skardze zgrabnie kark ukręcił?
 

WYKRĘTOWIC

 
Jakby tu, jako? Nie wiem, trza pomyśleć.
 

Obwija głowę.

SOKRATES

 
Nie kręć się wokół jednego systemu,
Lecz puszczaj w loty myśl w przestwór powietrza,
Jak chrząszcza dzierżąc za nitkę u nogi!
 

Milczy przez chwilę.

WYKRĘTOWIC

wysuwa głowę

 
Mam ci już sposób świetny na twą skargę,
Sam przyznać musisz.
 

SOKRATES

 
Jakiż ten twój sposób?
 

WYKRĘTOWIC

 
Widziałeś kamień u tych olejkarzy,
Taki prześliczny, przeźroczysty kamyk,
Co ogniem pali?
 

SOKRATES

 
A, szkło? Szkiełko takie?
 

WYKRĘTOWIC

 
Tak, szkiełko. Gdybych197 takie szkiełko złapał,
I właśnie, kiedy pisarz skargę pisze,
Z dala se stanął – o tak – popod słonko
I pismo do cna wysmalił ze skargi198?
 

SOKRATES

 
Na wdzięki Charyt199, nieźle!
 

WYKRĘTOWIC

 
Jak się cieszę
Żem skręcił skargę pięciotalentową!
 

SOKRATES

 
Dzielnie! Więc raźno rozwiąż mi…
 

WYKRĘTOWIC

lekceważąco

 
No – cóż ta?
 

SOKRATES

 
Jakbyś zniweczył skargę i powoda,
Mając już przegrać wobec braku świadków?
 

WYKRĘTOWIC

 
Wróble już piszczą o tym.
 

SOKRATES

 
Gadaj!
 

WYKRĘTOWIC

drwiąco

 
Owszem!
Gdy przedostatnią sprawę sądzą, zanim
Mnie wywołają, w te pędy się wieszam!
 

SOKRATES

 
To brednie!
 

WYKRĘTOWIC

 
Klnę się na bogi, to prawda!
Wżdy nikt, gdy zdechnę, na sąd mnie nie pozwie!
 

SOKRATES

z gniewem

 
Drwisz sobie?! Precz stąd! Nie uczę cię więcej!
 

WYKRĘTOWIC

zrywa się z tapczana i przypada do kolan Sokratesa

 
Za co? Błagam cię, Sokratesie, daruj!
 

SOKRATES

 
Toć zapominasz zaraz, czego uczę:
Mów, czegoś tu się najpierwej nauczył?
 

WYKRĘTOWIC

 
Już… zaraz mówię: najpierw… najpierw… było,
Co najpierw?… Aha! W czym się ciasto miesi…
Nie! Cóż to było?
 

SOKRATES

odwracając się z pogardą i gniewem

 
A niech ci kat świeci!
Dziadu bezmózgi, stary trzopie, precz stąd!
 

staje na boku i zamyśla się.

SCENA XIV

Wykrętowic i Chór.

WYKRĘTOWIC

 
Litości! Cóż ja, niebożątko, pocznę:
Zdechnę, jeśli się kręcić nie wyuczę!
 

zwraca się do Chóru błagalnie

 
O Chmury! Dyć wy dajcie mądrą radę!
 

CHÓR

 
Radzimy tobie tak, o siwa głowo:
Masz-li ty doma dorosłego syna.
Poślij go w zamian za siebie w naukę!
 

WYKRĘTOWIC

 
Mam ci ja synka pięknego, dzielnego.
Alić się nie chce uczyć! Wżdy co czynić?
 

CHÓR

 
I ty to ścierpisz!
 

WYKRĘTOWIC

 
Ha – cóż; śliczny, bujny,
Krew to po matce pańska, ba, książęca!
Ale poń pójdę: nie zechce mnie słuchać,
Wyścigam z domu, dalibóg, na zawsze!
 

Do Sokratesa

 
Zaczekaj chwilkę na mnie, tu w tym miejscu.
 

Wykrętowic wbiega do swego domu.

SCENA XV

Sokrates, Chór.

CHÓR

Antystrofa200 (Śpiew)

 
Czy ty uznajesz, że przez nas, jedyne boginie,
Zdrój łask ci płynie?
Ten człowiek gotów na twe skinienie
Oddać swe całe imienie.
Widzisz, jako stumaniał i nos zadarł w górę?
Więc teraz do woli drzyj skórę,
A spiesz się, bo taki narodek jest zmienny,
Jak wiatr wiosenny!
 

Sokrates wchodzi do swego domu.

SCENA XVI

Wykrętowic, Odrzykoń, Chór.

WYKRĘTOWIC

popychając przed sobą syna i gwałtownie fukając.

 
Klnę się na Mgliska, dłużej cię nie trzymam,
Idź precz, precz lizać słupy Megaklesa201!
 

ODRZYKOŃ

 
Narwaniec! Jaki szał nosi cię, ojcze?
Masz bzika, klnę się Zeusem na Olimpie!
 

WYKRĘTOWIC

wybucha śmiechem

 
Patrzaj! Zeus, Olimp! Ale też to bałwan;
 

śmieje się

 
Wstyd! Tyli drągal… wierzy w jakieś Zeusy!
 

ODRZYKOŃ

 
Ty szydzisz z tego?
 

WYKRĘTOWIC

 
Tak: zwłaszcza gdy widzę,
Żeś dzieciak, skoro wierzysz w tę starzyznę.
Lecz zbliż się do mnie, a dowiesz się więcej!
Powiem rzecz taką, że od razu będziesz
Uczonym – tylko nikomu ni słówka!
 

ODRZYKOŃ

 
No – no – więc słucham.
 

WYKRĘTOWIC

 
Przysięgasz na Zeusa?
 

ODRZYKOŃ

 
Tak, papo!
 

WYKRĘTOWIC

 
Widzisz, co znaczy nauka?
 

tajemniczo, na ucho

 
Zeusa już nie ma.
 

ODRZYKOŃ

zdumiony

 
Któż zań jest na niebie?
 

WYKRĘTOWIC

 
Toć hań Wir królem, Zeusa napędziwszy.
 

ODRZYKOŃ

 
Ach, cóż ty bredzisz?
 

WYKRĘTOWIC

 
Tak ci jest naprawdę!
 

ODRZYKOŃ

 
Któż ci to mówił?
 

WYKRĘTOWIC

 
Sokrates z Niedowiar202
Oraz Chajrefont, co pchle ślady zliczył!
 

ODRZYKOŃ

 
Więc już do tegoś stopnia zbziczał, papo,
Że tym szaleńcom wierzysz?
 

WYKRĘTOWIC

bardzo gwałtownie, oglądając się z trwogą

 
Jak pies, breszysz203:
Złych słów nie miotaj na tych cwanych ludzi,
Pełnych rozumu. Z nich dla oszczędności
Żaden się nigdy nie strzyże, nie goli,
Oliwą nie trze, po łaźniach nie myje!
Tyś mnie jak trupa obmył już za życia
Z dudków: więc zaraz idź mi tam w naukę!
 

ODRZYKOŃ

 
Któż się co od nich nauczył dobrego?
 

WYKRĘTOWIC

 
Wątpisz? Co tylko mądrym świat nazywa,
U nich jest. Poznasz, jakiś sam gbur, głuptas.
Ba! Czekaj tutaj na mnie małą chwilkę!
 

wbiega do domu Sokratesa.

Odrzykoń, Chór.

ODRZYKOŃ

pokazuje palcem na czoło i puka

 
Bieda! Wszak papa zbzikował! Co robić?
Czy skarżyć, by go sąd uznał za bzika,
Czy bzik ten leczyć trzeba u trumniarza?
 

wbiega Wykrętowic z gawronami w ręku.

Wykrętowic, Odrzykoń, Chmury.

WYKRĘTOWIC

pokazując jednego gawrona

 
Zobaczym teraz: jak go zwiesz, mój synku?
 

ODRZYKOŃ

 
To? Gawron.
 

WYKRĘTOWIC

pokazując drugiego

 
Ślicznie. No, a to, jak się zwie?
 

ODRZYKOŃ

 
Gawron.
 

WYKRĘTOWIC

 
Tak samo? Oba? Jesteś śmieszny!
Otóż od dzisiaj masz tu ją nazywać
Gawronką, samca zaś tylko gawronem204.
 

ODRZYKOŃ

 
Gawronką? Takich uczysz się mądrości,
W dom uczęszczając tych panów nadludzi?
 

WYKRĘTOWIC

 
Ba, dobrze uczą, lecz com się nauczył,
Zawszem zabaczył205. Toć nie dziw, bom stary.
 

ODRZYKOŃ

opatruje go ze wszystkich stron

 
Przez to, jak widzę, zgubiłeś opończę?
 

WYKRĘTOWIC

 
Nic nie zgubiłem, tylkom przemędrował.
 

ODRZYKOŃ

 
A ciżmy, gdzież są, gdzieś je podział, ciapo?
 

WYKRĘTOWIC

 
Na cel konieczny” dałem, jak Perykles206.
Lecz raz już chodźmy! Co tam; słuchaj ojca,
Nie żałuj mienia! Pomnę ja, gdyś ongi
Sześć lat miał dopierz i ledwoś szczebiotał —
Za pierwsze grosze, co wziąłem za sądy,
Jam tobie wózek kupił w świątko Diasjów207.
 

ODRZYKOŃ

 
Pójdę – bylebyś potem nie żałował.
 

WYKRĘTOWIC

 
Ładnie, że słuchasz!
 

krzycząc w kierunku pomysłowni

 
Bywaj Sokratesie!
 

Sokrates wychodzi

 
Wychodź, przywiodłem właśnie do cię syna,
Choć się przeciwił!
 
167Przeć tam nie idę szukać, co mi skradli – jeśli Ateńczyk miał na kogo podejrzenie o kradzież, mógł zrobić rewizję w domu podejrzanego, lecz musiał odzież zwierzchnią zdjąć, by nie powiedziano, że podrzucił. [przypis tłumacza]
168czeluść wróża Trofoniosa – jaskinia Trofoniosa w Lebadei w Beocji, dokąd się udawano po wyrocznię i wróżbę. Była to ciemna, ponura grota, pełna wyziewów kwasu węglowego, które odurzały i doprowadzały ludzi do halucynacji. Placek z miodem jako ofiara dla smoków i wężów, które strzegły zaklętej jaskini. Trofonios, za życia budowniczy, po śmierci czczony jako półbóg, był panem tej wyroczni. Opowiadano sobie straszne rzeczy o widmach i okropnościach, jakie się tam ukazywały. Poeta Kratinos wyśmiał ten zabobon w komedii Trofonios. Patrz Lukian, Rozmowy Umarłych, III, str. 239 i 240, tłum. M. Bogucki, Wyd. Ak. Um. Biblioteka Przekładów z literatury starożytnej, T. I, Kraków 1906. [przypis tłumacza]
169dźwierze (daw.) – drzwi. [przypis edytorski]
170POETA [do widzów] – tę przemowę wpisał tutaj poeta w kilka lat po wystawieniu sztuki. Patrz Wstęp. [przypis tłumacza]
171bożyc (daw.) – syn boga. [przypis edytorski]
172dank (daw.) – pierwszeństwo. [przypis edytorski]
173ludzie (…) Poklaski dali tu memu: Skromnemu przeciw Porubcy – poeta przypomina tryumf swej pierwszej sztuki pt. Dajtales, Biesiadnicy, której myśl przewodnia – to przeciwstawienie wychowania tragicznego do wychowania nowomodnego w osobach dwu braci: Skromnego i Porubcy. Sztukę tę napisał poeta, będąc jeszcze tak młodym, że mu wiek nie pozwalał zgłosić się z nią do archonta, więc jej „kto inny ojcował” (Filonides). [przypis tłumacza]
174pozna brata po włosach – Orestes, który przybył z Pyladesem potajemnie do dworca ojcowskiego, aby się pomścić za śmierć ojca Agamemnona na wiarołomnej matce i Aigistosie, zostawia na grobowcu ojca kosmyk swych pięknych kędziorów, będąc przekonany, że siostra Elektra, zobaczywszy te włosy, domyśli się, że przybył brat i mściciel. Jak więc Elektra poznała brata po włosach, tak i widzowie, którzy poznali się na wartości pierwszej komedii Arystofanesa (Biesiadników) darząc ją oklaskami – również i teraz Chmury jego po tych samych zaletach poznają i obdarzą oklaskami, widząc w nich rodzonego brata owej pierwszej komedii. [przypis tłumacza]
175Mą o węgorzach przypowieść – Rycerze, w. 864 i nast. [przypis tłumacza]
176gospodyn a. gospodzin (daw.) – pan. [przypis edytorski]
177gdy wojnę (…) uchwalacie, grzmimy, lejem… – Ateńczyk był religijnie zabobonny i w ogóle przesądny. Już przy pierwszej kropli deszczu, przy pierwszym grzmocie lub błyskawicy, rozpuszczano zgromadzenie dla złej wróżby. (Acharny [ob. tłum. jako: Acharnejczycy; red. WL] 171: „Zakazuję – veto – dalszych obrad, gdyż oto kropla dżdżu – znak Zeusa – spadła mi na nos”). [przypis tłumacza]
178miesiąc (daw.) – księżyc. [przypis edytorski]
179płomię – dziś popr.: płomień. [przypis edytorski]
180słońce swoje płomię przydusiło… – najwidoczniej mowa o ówczesnym zaćmieniu słońca. [przypis tłumacza]
181snadnie (daw.) – łatwo. [przypis edytorski]
182Feb (mit. gr.) – przydomek Apolla, boga słońca i muzyki. [przypis edytorski]
183pawęż (daw.) – tarcza. [przypis edytorski]
184odkaz (daw.) – odpowiedź. [przypis edytorski]
185Rozminąwszy się ze świątkiem wedle kalendarza daty – właśnie w tym czasie, około 424 r., zmieniono kalendarz za radą matematyka Metona. [przypis tłumacza]
186dwie kwarcie – daw. forma liczby podwójnej; dziś powinno być: dwie kwarty. [przypis edytorski]
187Lecz którą z miar za najpiękniejsząMniemasz: potrójną czy poczwórną miarę – mowa o proporcjach. [przypis edytorski]
188takt – tu: rytm. [przypis edytorski]
189pokazuje mu tak zwaną „figę”: Gdym był chłopięciem, to brano za daktyl – pokazać komu daktyl, tj. palec średni: σκιμαλίσαι oznaczało wielką obelgę: podobnie gniewają się i u nas o tzw. „figę”. Stąd nagła złość i obraza u mistrza. [przypis tłumacza]
190Byk, cap i baran, pies, kogut i gawron – kogut i gawron zaliczone do czwórnogich, ale to nie razi „mistrza”, który zważa tylko na formy gramatyczne. [przypis tłumacza]
191klnę się Wiatrem! – Wykrętowic robi postępy, już nawet klnie się na bogi Sokratesa. [przypis tłumacza]
192Lilia, Filinna, Klejgora, Demetria – imiona znane ówczesnego ateńskiego półświatka. [przypis tłumacza]
193Jak bym miał wołać…– cała ta nauka Sokratesa przypomina Sawantki [ob. bardziej znane jako Uczone białogłowy; red. WL] Moliera: Akt II, Scena VI, str. 35 i nast. Tłumaczenie L. Rydla, Kraków 1906: Filaminta i Beliza, pouczające kucharkę Marcynę. Podobieństwo niesłychane: znany krytyk, A. Brisson, pisze: „Molière etait imprégné des Grecs et des Latins: a chaque ligne de ses comédies se retrouvent des réminiscencens d'Aristophane et de Plaute”. Ale właściwiej byłoby powiedzieć, że bez nich nie byłoby Moliera. [przypis tłumacza]
194dać pozór (daw.) – spojrzeć. [przypis edytorski]
195kuś (daw.) – penis. [przypis edytorski]
196taksować – patrzeć oceniając. [przypis edytorski]
197gdybych (reg.) – gdybym. [przypis edytorski]
198pismo do cna wysmalił ze skargi – pisano, czyli raczej ryto rylcem na drewnianych tabliczkach, powleczonych woskiem. Alkibiades zniszczył skargę Hegemona przed sądem, zwilżonym palcem zdrapawszy wosk z tabliczek oskarżyciela: nim drugą napisano, termin zapadł. [przypis tłumacza]
199Charyty (mit. gr.) – boginie wdzięku i piękna. [przypis edytorski]
200Antystrofa – tu antystrofa nie odpowiada dokładnie strofie, zawartej w wierszach 700–706; tłumacz nie zawinił, lecz tekst oryginału, który ma strofę (700–706) prawdopodobnie uszkodzoną. Brak w niej dwu wierszy; stąd różnice i w rytmice i w objętości. [przypis tłumacza]
201Idź precz (…) lizać słupy Megaklesa – tj. do pałacu wuja, któremu z tych wielkich bogactw i z tego państwa – został się pałac z pięknymi kolumnami – ale jeść tam nie ma co, chyba musisz lizać owe stylowe słupy. [przypis tłumacza]
202Sokrates z Niedowiar – w oryginale melijski, z wyspy Melos, ponieważ stamtąd był ów Diagoras ateista, wypędzony niedawno z Aten za bezbożność. [przypis tłumacza]
203breszyć (daw., reg.) – mówić głupoty. [przypis edytorski]
204masz tu ją nazywać gawronką, samca zaś tylko gawronem– jak tu Wykrętowic ośmiesza się przed synem swą dopiero co nabytą mądrością, której strawić nie miał czasu, tak samo czyni to w Moliére'a Le bourgeois gentilhomme [Mieszczanin szlachcicem; red. WL] (3, 3) M. Jourdain przed swa żoną i pokojówką. [przypis tłumacza]
205zabaczyć (daw.) – zapomnieć. [przypis edytorski]
206„Na cel konieczny” dałem, jak Perykles – w r. 446 wpadł młodziutki król spartański Plejstoanaks do Attyki i stanął już pod Eleusis, grożąc Atenom, które nie były wcale przygotowane na ten napad. Perykles, widząc groźne niebezpieczeństwo, przekupił doradcę i właściwego wodza wyprawy spartańskiej, Kleandridasa, oraz młodego króla Plejstoanaksa sumą 20 talentów. Spartanie odstąpili. Perykles, zmuszony zdać liczbę przed sądem z owych 20 talentów, oświadczył krótko: dałem je na rzecz konieczną. Lud mu uwierzył. Kleandridas i Plejstoanaks poszli pod sąd. Ale pomimo dyskrecji Peryklesa, rzecz się w Sparcie wykryła. Kleaudridasa skazali Spartanie na śmierć, a młodziutkiemu królowi spartańskiemu wymierzono ze względu na wiek karę łagodniejszą grzywny 15 talentów. [przypis tłumacza]
207świątko Diasjów – Diasia (Διάσια), wielkie święto obchodzone w Atenach na cześć Zeusa Meilichiosa (Opiekuńczego). [przypis edytorski]

Teised selle autori raamatud