Tasuta

Nawiedzenie

Tekst
Märgi loetuks
Šrift:Väiksem АаSuurem Aa

2

Mój ojciec powoli zanikał, wiądł w oczach.



Przykucnięty pod wielkimi poduszkami, dziko nastroszony kępami siwych włosów, rozmawiał z sobą półgłosem, pogrążony cały w jakieś zawiłe wewnętrzne afery. Zdawać się mogło, że osobowość jego rozpadła się na wiele pokłóconych i rozbieżnych jaźni, gdyż kłócił się z sobą głośno, pertraktował usilnie i namiętnie, przekonywał i prosił, to znowu zdawał się przewodniczyć zgromadzeniu wielu interesantów, których usiłował z całym nakładem żarliwości i swady

21

21



swada

 – płynność w mówieniu.



 pogodzić. Ale za każdym razem te hałaśliwe zebrania, pełne gorących temperamentów, rozpryskiwały się przy końcu wśród klątw, złorzeczeń i obelg.



Potem przyszedł okres jakiegoś uciszenia, ukojenia wewnętrznego, błogiej pogody ducha.



Znowu wielkie folianty

22

22



foliant

 a.

foliał

 – gruba książka dużego formatu.



 rozłożone były na łóżku, na stole, na podłodze i jakiś benedyktyński spokój pracy zalegał w świetle lampy nad białą pościelą łóżka, nad pochyloną siwą głową mego ojca.



Ale gdy matka późnym wieczorem wracała ze sklepu, ojciec ożywiał się, przywoływał ją do siebie i z dumą pokazywał jej świetne, kolorowe odbijanki

23

23



odbijanka

 a.

kalkomania

 – obrazek przenoszony na kartkę ze specjalnie przygotowanego papieru.



, którymi skrzętnie wylepił stronice księgi głównej.



Zauważyliśmy wówczas wszyscy, że ojciec zaczął z dnia na dzień maleć jak orzech, który zsycha się wewnątrz łupiny.



Zanikowi temu nie towarzyszył bynajmniej upadek sił. Przeciwnie, stan jego zdrowia, humor, ruchliwość zdawały się poprawiać.



Często śmiał się teraz głośno i szczebiotliwie, zanosił się wprost ze śmiechu, albo też pukał w łóżko i odpowiadał sobie „proszę'' w różnych tonacjach, całymi godzinami. Od czasu do czasu złaził z łóżka, wspinał się na szafę i przykucnięty pod sufitem porządkował coś w starych gratach, pełnych rdzy i kurzu.



Niekiedy ustawiał sobie dwa krzesła naprzeciw siebie i wspierając się rękami o poręcze, bujał się nogami wstecz i naprzód, szukając rozpromienionymi oczyma w naszych twarzach wyrazów podziwu i zachęty. Z Bogiem, zdaje się, pogodził się zupełnie. Niekiedy w nocy ukazywała się twarz brodatego Demiurga w oknie sypialni, oblana ciemną purpurą bengalskiego światła<a href="javascript:ShowPopupNote('idm140024189897936')" title="24 bengalskie