I ucichło. Droga przed ludźmi leżała równa, gładka, a po twarzach ludzkich skrzydło anielskie pisało litery radości.
Rycerz zaś znowu na koń wsiadł i pięknie ukłoniwszy się, pojechał dalej cierpiących i ukrzywdzonych ratować!
Silnyż był, silnyż! A skąd w nim była ta olbrzymowa moc?
– Z serca miłującego, mówił. —
Ot, w sercu to miłującem, widać, tkwi ta moc olbrzymowa, co, by największe zło, przemódz zdoła.
Dajże nam tedy, o Boże, który z wysokości na tę puszczę naszą patrzysz i te kamienie pośród niej sterczące, i te sidła, pośród niej zastawione, i te ciemności ciężkie, pośród niej rozciągnięte widzisz, dajże nam jak najwięcej serc, napełnionych olbrzymową mocą miłowania.