Retman przyjrzał mu się, pogadał z nim i do roboty go przyjął.
Poszedł wtedy Antoś do Marysi i powiedział jej, że się najął na flis. Marysia się rozpłakała:
– Antku, Antku! Ty mnie opuszczasz!
– Ale wrócę – odpowiedział Antek – przywiozę pieniądze i zbuduję dla nas chałupę!
Marysia pobiegła do ojca i prosi go:
– Tato, tato, wykuj mi serce lasowiackie, takie duże jak moja dłoń, dam je Antkowi na drogę, żeby o mnie zawsze pamiętał!
I wykuł jej ojciec takie serce, jak prosiła, a Marysia przy pożegnaniu zawiesiła je Antkowi na szyi.
No i popłynął Antek z flisakami. Ale pewnego dnia, gdy Wisła była wzburzona i tratwę do brzegu zniosło, a Antek starał się ją drągiem na środkowy nurt odepchnąć, zaczepił o coś, woda go wciągnęła, no i chłopiec utonął.