Beata spojrzała w milczeniu z pogardą i kazała nabijać działo; a tatarzy, którzy się tak byli rzucili ku zamkowi, zaczęli zaraz ściągać się, kupić, nareszcie obóz łamać, wozy zaprzęgać i spiesznie dalej zagon popędzili.
A kiedy w oddaleniu przy księżycu widać już tylko było czerniejącą ich zgraję, księżna, otrząsając pył z sukni i ocierając czoło, zawołała do wojewody:
– Teraz czas do cerkwi!
– Idźmy! – powtórzyli wszyscy z zapałem.
Resztę wesela niech kto chce, opisze, ja nie mogę.