Tasuta

Eksperyment

Tekst
Märgi loetuks
Šrift:Väiksem АаSuurem Aa

– Raz jeszcze pytam ciebie: skąd jesteś i kto jesteś? Czy rozumiesz moją mowę?

– Rozumiem – odparł uśpiony nieco chropowatym, sztywnym, jakby obcym językiem – ale dopiero z wolna przeniknąłem tajemnicę tego straszliwego zgrzytu i rżenia, które się u was nazywa mową ludzką. Przemawiałem do ciebie naszym językiem – powiązaniem melodii, barwy i aromatu, ale wiem, że go nie mogłeś zrozumieć. Nakazałeś mi wielki wysiłek, który mnie męczy, bo mi duszno w tym powietrzu waszej planety. Otom zniżył się do was i przemawiam waszym sposobem.

– Dzięki ci, istoto niepojęta – i przebacz, żem cię udręczył, ale chcę poznać tajemnicę, jaka się kryje w twoim zjawieniu. Kto jesteś i skąd przybywasz?

– Przybywam z tej krainy, gdzie i ty jesteś – z nieskończoności, bo i ty, choć w innym punkcie – w nieskończoności przebywasz.

– Ale… z jakiego punktu nieskończoności?

– Jestem z dalekich niebios, z tej sfery, po której krąży sześćset sześćdziesiąt sześć drobnych planet – jedynych planet, rzeczywiście zamieszkanych przez ludzi.

– Jak to jedynych? A Mars, Merkury, Wenus, a nasza Ziemia?

– Ziemia? To, co wy nazywacie ziemią – my nazywamy piekłem i tu za nasze grzechy bywamy strącani, a staje się to w formie narodzin ziemskich. Niejeden z tych tworów dwunożnych a bezskrzydłych, które wy nazywacie ludźmi, jest wygnańcem z Raju. Takim wygnańcem jestem ja!

– Jak to z Raju?

– Ze sfery naszych planet. One to stanowią ów Raj utracony, o którym mówią wasze księgi święte. Wiem o tym od istot, które po śmierci na waszej Ziemi do nas przybywały. Ja mieszkałem dotychczas na gwiaździe Cerery, ale za grzechy moje zostałem tu do was, do piekła, zesłany… Tak właśnie z naszych Edenów na Ziemię został wygnany Adam i odtąd już na wieki pozostało tu jego potomstwo.

– Duchu przedziwny! Skąd masz tyle wiadomości o Ziemi? Dlaczego nazywasz ją piekłem? Jakie grzechy popełniłeś? jaki jest wasz raj? jak wy tam żyjecie? czy macie stosunki z innymi planetami waszej sfery?

Tysiące pytań jeszcze miał na języku hipnotyzer, ale wczas się spostrzegł, że postępuje wbrew metodzie własnej; jednakże sytuacja była tak wyjątkowa (i niebezpieczna dla p. Jana, gdyż nieustannie przypominał sobie o żonie, akuszerce i dziecku!), że mimo woli chciał w jednym słowie zawrzeć jak najwięcej myśli.

– O, za wiele zgrzytu naraz! Za wiele twego szczęku i jęku! Jeżeli nie możesz śpiewać melodyjnie – to powoli skanduj sylaby.

– Wybacz, sam o tym pomyślałem. Nie gniewaj się na mnie. Skąd wiesz tyle o Ziemi?

– Wiele, wiele przybywa do nas dusz, które były u was – tak jak na ziemi są ludzie, co bywali na naszych planetach. Ale kto na ziemię spływa, ten nie pamięta przeszłości, chyba w pierwszym momencie żywota, kiedy jego dusza tylko przez pół6 jest na ziemi; przeciwnie, u nas każdy duch wszystkie swoje dawne wcielenia pamięta. Pobyt na ziemi – to dla nich niby sen przykry: deszcz i szaruga wieczna, nieustanna męcząca walka o byt – i krótkie sekundy wytchnienia. Na ziemi człowiek skazany jest na grzech, drapieżność i męczarnię. Od tych duchów wiemy wszystko o ziemi; owszem, dzięki naszej umiejętności sięgania do treści rzeczy wiemy nawet więcej. Wy jesteście w stanie widzieć tylko pewien drobny zakres rzeczy i warunków, my w każdej chwili, jeżeli trzeba, dostrzegamy cały wszechświat. My krążymy po środkowym kole systemu planetarnego; nie jesteśmy ani tak ciężko z materii zbudowani, jak mieszkańcy Ziemi albo Marsa, ani tak odśrodkowo-gazowi, jak ludzie z Jowisza, Urana, Neptuna. My właśnie sami w sobie przezwyciężyliśmy materię i stanęliśmy nad nią. Na ziemi dusza jest w więzieniu ciała; u nas ciało jest pod władzą bezwzględną duszy. Dlatego to, co wy na ziemi nazywacie zmysłami, czyli zacieśnienie mocy wrażeniowej, u nas właśnie jest wyzwolone. Widzimy i słyszymy daleko więcej i dalej, niż wy, a nasze nerwy zastępują wszystkie wasze przyrządy elektryczne…

– Mów jeszcze, mów jeszcze! Jakie to są wasze światy? Czy planety wasze komunikują się ze sobą?

– Nasze światy to wielka liczba drobnych planet, trzy i cztery razy mniejszych od Ziemi, ale mieszkańcy ich znajdują się w ciągłym związku ze sobą czy to osobiście, czy przez telepatię. Jeżeli wolę mamy po temu, oblatujemy bezmiary, bo nasza organizacja7 jest taka, że możemy istnieć bez atmosfery, a nawet bez pożywienia. Jeżeli więc między jedną planetą a drugą powietrze jest bardzo rozrzedzone – przebywamy je bez trudności.

6przez pół (daw.) – w połowie. [przypis edytorski]
7organizacja – tu: budowa organizmu. [przypis edytorski]