Tasuta

Wcielające się idee czasu

Tekst
Märgi loetuks
Šrift:Väiksem АаSuurem Aa

Ochrzczenie się Franków na wiarę katolicką było najważniejszym wypadkiem owoczesnym. W Rzymie, na ruinach kapitolu i świątyni Jowisza kapitolińskiego, powstała stolica św. Piotra i Pawła – plan rzucony na tysiąc lat i więcéj, stanowisko naprzód wytknięte, jawne, widoczne, że Rzym po raz drugi miał zostać światowładnym, zapanować nad narodami potęgą ducha, nie wojska, kierować je słabą laską pasterską, nie berłem ni buławą. Ale téj potędze ducha znowu trzeba było materyi, trzeba było ludu z którymby się zjednoczyła, na któregoby barkach powstała i podniosła się do wysokości, i została skałą na któréj miał być zbudowany kościół, przeciw któremu i bramy piekła nie przemogą. Nieprzydatne na taką podstawę były ludy dawnych prowincyi rzymskich; jedne rozsypujące się bo zębem czasu podcięte, inne niespójne jak piasek. Ludy germańskie odszczepiły się na Aryanizm. Nie było więc materyi dla ducha. Dał ją Klodoweusz z ludem którym władał, przyjąwszy chrzest na obrządek kościoła łacińskiego. Odtąd kościół katolicki zrósł się z interesem Franków, upatrywał w ich monarchach najdzielniejszych swoich obrońców, i popierany przez nich, popierał ich nawzajem całą potęgą swoją.

Tą siłą moralną wsparta, nie upadła monarchia Franków przez Klodoweusza ugruntowana, mimo nieustannych następnych podziałów, mimo zbrodni panujących tam królów i zupełnéj ich niedołężności. Wielki geniusz Napoleona nie dojrzał tego ścisłego związku jaki zachodzi między Francyą a kościołem katolickim, i upadek jego w wielkiéj części idzie na karb téj niewiadomości. Dziś jeszcze, choć po 13-stu z okładem wiekach, może nie od rzeczy przytacza dziennik jeden francuski, że ożenienie się księcia Joinville z księżniczką brazylijską uważa dla tego za nader ważny wypadek, iż się Francya na nowo nowym związkiem czysto katolickim umocni.

Tego związku początki, silne, potężnie ujęte mamy w Klodoweuszu i w przejściu jego na łono kościoła katolickiego. Frankowie uczynili krok daléj w missyi dziejowéj by zostać piastunami chrześciaństwa; bo kiedy Aryanizm Gotów był sektą tylko, chrześciaństwo Franków było katolickie i trzymało się głowy kościoła.

W imię kościoła którego się głosił wyznawcą z ludem swoim, szerzył Klodoweusz granice państwa w dwie przeciwne strony: ku Pyreneom i ku Ardennom, ku brzegom dwóch mórz: śródziemnego i niemieckiego. Wojował Wizygotów i Burgundów ażeby uwolnić z pod jarzma kacerzy duchowieństwo i lud katolicki. Karol Wielki tak późniéj wojował Sasów a Ottonowie narody słowiańskie.

Tą samą polityką którą się wyniósł Klodoweusz, wynieśli się potém marszałkowie dworu, tak nazwani majores domus, zrazu w dożywotniém zostający posiadaniu władzy, a późniéj w dziedziczném. Rzym był tu znowu ten kolos potężny, o który oparci kopnęli nogą spruchniałe trony Merowingów, na dwu połowicach wielkiego państwa Franków, w Austrazyi i Neustrazyi wystawione.

Karol Martel, syn Pipina z Herystalu, pierwszy przyjął tytuł księcia Neustrazyi. Pod nim stwierdziło się czynem chrześciaństwo Franków. W środku siódmego wieku powstał Mahomet prorok, i koran – kodeks nowéj religii. Nie rozłączył on, jak to uczyniła nauka Chrystusa, władzy świeckiéj od władzy duchownéj, ale obie w jednéj osobie połączył – w osobie proroka i wojownika, króla i papieża. Wiara nowa, silna takiém połączeniem, niespełna w sto lat rozpostarła się na trzy części świata: przeszła z Mekki z jednéj strony aż po Indus, z drugiéj przez Egipt i całą północną Afrykę aż do morza atlantyckiego. Tam gdzie się Afryka z Europą jakby progami olbrzymiemi styka, tam stanął Arab z koranem i mieczem w ręku, i wkroczył do Europy. Gebraltar (Gebel al Tarik, przedgórze Taryka), jest po dziś pamiątką tego kroku ważnego w dziejach. Padło już państwo Wizygotów, i powódź Arabów fanatycznych wylała się za Pyreneje (731). Chrześciańskie wojska legły pod Arles i kraj cały po Loarę i Saonę zajęły. Ostatniém przedmurzem chrześciaństwa byli już tylko Frankowie. Tu, jak późniéj po raz ostatni pod Wiedniem, ważyła się cała przyszłość świata; rozstrzygały się losy czy świat miał być mahometański czy chrześciański. Pod Poitiers (732) zwarły się wojska – zbrojne zastępy: jedne w imię Chrystusa, drugie w imię Mahometa. Karol Martel dowodził chrześcianami. Zacięta, długa i trudna była walka, „aż przecie sążnisty i mężny ród Niemców murem piersi swoich i żelazném ramieniem rozbił zastępy Arabów”. Tak się wyraża Roderyk Toletański, dając znać, że plemiona niemieckie (gens germana) uratowały chrześciaństwo.

Pomnijmy, że kiedy w 900 lat późniéj, misya odjętą już była niemieckim narodom, i Turek zatraciciel krzyża stanął pod Wiedniem, że już Niemcy nie podołali sobie; i Jan III musiał przybyć ratować Wiedeń i chrześcijaństwo. Jest to ważną wskazówką, że to, co nazywamy posłannictwem narodu, nie jest mrzonką samego myślenia, ale rzeczywistością dziejową.

Wnukiem Karola Martela był Karol Wielki. Olbrzymia to postać dziejowa. Wielki jako monarcha, wielki jako prawodawca, wielki jako wojownik. W osobie swojéj, połączył całkowite posłanictwo narodu, któremu blisko przez pół wieku władał. On w zaciętéj, przeszło 30-stoletniéj wojnie, Sasów pokonał i nawrócił, a obaliwszy ową sławną Irminsul, czyli kolumnę Irmina, stare bożyszcze bałwochwalców, obalił ostatek pogaństwa germańskiego. Z jednéj strony tępił niewiernych Saracenów w Hiszpanii, z drugiéj szerzył chrześcijaństwo i granice swoje między Słowianami. Państwo jego, w którego skład głównie ludy germańskie wchodziły, rozlegało się od Ebro do Wisły i Cisawy, i od północnego morza aż do południowych Włoszech. Na tych obszernych krainach z pośród ciemni i zarośli lasów Germanii, poświetlała oświata, już czysto chrześcijańska. Szerzyli ją uczeni duchowni z Włoch i z Anglii sprowadzeni. Pozakładano opactwa Benedyktynów i szkoły klasztorne. Głośny i świetny nauką, był na północy klasztor Kluniacki, na południu wśród Allemanów St. Gallen, a między nimi przyświecało mnóstwo mniejszych szkół: w Utrecht, w Leodium, w Kolonii, w Tryerze, w Corvey, w Fulda, Paderborn, Hildesheim i w. i[nnych ośrodkach]. Odtąd więc duch nauki Chrystusa przeszedł w ducha oświaty narodowéj Niemców, i już aż do 16-go wieku oświata, chrześcijańska i germańska jedno było.

Ostatniém dziełem Karola Wielkiego i koroną wielkich jego czynów było wskrzeszenie państwa rzymsko-zachodniego i koronowanie się na cesarza. Leon III papież, którego był Karol po wygnaniu wrócił na stolicę apostolską, włożył mu koronę cesarską na głowę, a w sam dzień Bożego Narodzenia, 800 roku, i lud i senat rzymski krzyknęli w uniesieniu: niech żyje cesarz rzymski wielki i potężny od Boga namaszczony!

Tak dokonaném zostało dzieło przeznaczenia. Powstał Rzym chrześciański. Po ulicach dawnéj stolicy Cezarów rozległ się znowu głos: Caesar Imperator Augustus! – ale był to głos, jak gdyby z otworzonego grobu, w którym od wieków już w proch się obróciły kości i Cezarów i senatu i ludu rzymskiego, i tylko widmo z niego powstało i przemknęło się, uchodząc na kapitol, na forum romanum, gdzie były gruzy i zwaliska, podczas gdy po ulicach nowego Rzymu rozległ się stary głos nowego ludu. Nie był to już ten Cezar, przed którym postępowali liktorowie z rózgami i toporem; a wedle którego przechodząc gladyatorowie pomrukiwali: morituri salutamus te Caesar20; – ale był to Cezar, otoczony hierarchią kościoła, przed którym niesiono miecz i krzyż.

Dwa tysiące lat blisko mija, jak wcieliła się i zstąpiła na świat idea chrześcijańska, i rozwinęła się w rozmaitéj mierze na państwa i narody. Świat pogański upadł a powstał świat chrześcijański. Wszakże idea ta zbawiała jednostki nie ludy, bo królestwo jéj nie było z tego świata. W pacierzu tylko który odmawiać nas nauczył boski zakonodawca, błagamy Ojca naszego w niebiesiech, aby to królestwo chrześcijańskie i na ziemi zapanowało, aby się w niém działa wola jego, jako się dzieje w niebie.

Otóż królestwa tego świata nie były chrześcijańskie, choć się takiemi nazywały. Dzieje ich wszeteczne i krwawe wojny i zabory, rządy samodziercze i sztuka matactwa politycznego, zowiąca się dyplomacyą, dają świadectwo jak daleką jest polityka od chrześcijańskiego ducha, i jak niepodobnym jest obrazem królestwa bożego na niebie – owéj harmonii i porządku, owéj zgody i jedności w przestrzeganiu praw odwiecznych, które stwórca nieskończoności światów nakreślił, a które wszystkie równą miłością i opatrznością ogarnia.

20morituri salutamus te Caesar (łac.) – pozdrawiamy cię, Cezarze, idąc na śmierć. [przypis edytorski]