Tasuta

Próby. Księga druga

Tekst
Märgi loetuks
Šrift:Väiksem АаSuurem Aa

Z taką samą racją dla nas toczą się koleje losów, dla nas istnieje świat; łyska się, grzmi dla nas; i stworzyciel i stworzenie, wszystko jest dla nas: to cel i punkt, w który mierzą wszechrzeczy. Patrzcież na regestr, jaki filozofia prowadziła, dwa tysiące lat i więcej, ze zdarzeń niebieskich. Bogowie działali, mówili, jeno dla człowieka; nie przypisuje im innej troski i zatrudnienia. To prowadzą z nami wojnę:

 
      …Domitosque Herculea manu
Telluris iuvenes, unde periculum
      Fulgens contremuit domus
Saturni veteris: 506
 

to biorą udział w naszych swarach, aby nam odwdzięczyć, iż tyle razy braliśmy udział w ich własnych:

 
Neptunus muros magnaque emota tridenti
Fundementa quatit, totamque a sedibus urbem
Eruit: hic Iuno Scaeas saevissima portas
Prima tenet 507.
 

Kaunijczycy, z troskliwości o panowanie własnych bogów, wdziewają oręż w dnie im poświęcone i gonią po całej okolicy, siekąc powietrze to tu to ówdzie, całą siłą mieczów, ścigając w ten sposób zaciekle i wypędzając obcych bogów ze swego kraju508. Władza ich określona jest wedle naszych potrzeb: ten leczy konie, ten ludzi, ten morowe powietrze, ten świerzb, ten kaszel, ów parchy, ów co inszego; adeo minimis etiam rebus prava religio inserit deos509! Ten sprzyja hodowli wina, ów cebuli; ten opiekuje się porubstwem, ów kupiectwem; każdy rodzaj rękodzielników ma swego boga. Ten ma swoje państwo i moc na wschodzie, ów na zachodzie:

 
            …Hic illius arma
Hic currus fuit… 510
 

O Sancte Apollo qui umbilicum certum terarum oblines 511.

 
Pallada Cecropidae, minola Creta Dianam,
      Vulcanum tellus hypsipylea colit:
Iunonem Sparte, pelopeladesque Mycenae;
      Pinigerum Fauni Maenalis ora caput.
Mars Latio venerandus 512.
 

Ten ma w posiadaniu jeden tylko gród albo rodzinę; ów mieszka sam, ów we własnowolnej lub musowej kompanii.

 
Iunctaque sunt magno templa nepotis avo: 513
 

Bywają nawet tak mizerni i ladajacy (ilość ich bowiem dochodzi trzydziestu sześciu tysięcy), iż trzeba ich wziąć do kupy pięciu albo sześciu, aby wydać źdźbło zboża, i przybierają stąd rozmaite imiona514. Trzech przypada na jedne drzwi: jeden przy tarcicy, drugi przy zawiasach, trzeci przy progu. Czterech na jedno dziecko: opiekuny jego pieluchów, jego picia, jedzenia, ssania. Jedni są pewni, drudzy niepewni i wątpliwi, niektórzy nawet zgoła niegodni wchodzić do raju:

 
Quos, quoniam coeli nondum dignamur honore,
Quas dedimus certe terras habitare sinamus 515.
 

fizycy, poetycy, politycy: inni znowuż, zawieszeni między boską a ludzką naturą, pośrednicy, faktorzy między nami a Bogiem, czczeni niejaką czcią jakoby zdrobniałą i niższej klasy. Nieskończone są ich tytuły i urzędy; jedne dobre, drugie złe. Istnieją starzy i zmurszali, istnieją śmiertelni516: toć Chryzyp twierdzi, iż w ostatecznym pożarze świata wszyscy bogowie zakończą swój żywot, z wyjątkiem Jowisza. Człowiek ukuł tysiące uciesznych stosunków między Bogiem a sobą: żali517 nie jest mu kompanem?

 
Iovis incunabula Creten 518.
 

Oto wymówka, jaką nam dają w tym przedmiocie Scewola, wielki kapłan, i Warron, wielki teolog swego czasu: „iż trzeba, by lud nieświadom był wielu rzeczy prawdziwych i wierzył w wiele fałszywych”. Quum veritatem, qua liberetur, inquirat; credatur ei expedire, quod fallitur519. Oczy ludzkie nie mogą widzieć rzeczy inaczej jak pod jakimś znajomym kształtem. Zali nie pamiętamy, jakiego kozła magnął ów nieszczęśnik Faetom, iż chciał śmiertelną ręką powodować cugle koni ojcowskich? Nasz umysł popada w podobne czeluści, gubi się i kruszy tak samo przez zuchwalstwo. Jeśli spytacie się filozofii, z jakiej materii uczynione jest niebo i słońce: cóż wam odpowie jak nie to, iż z żelaza, albo, wraz z Anaksagorasem, z kamienia, lub innego jej znanego materiału? Spyta ktoś Zenona, co to natura: „Ogień (odpowie) twórczy, zdolny poczynać, działający wedle pewnego porządku520”. Archimedes, mistrz owej sztuki, która przypisuje sobie krok przed innymi w pewności i prawdzie, powiada: „Słońce to bóg z rozpalonego żelaza”. Żali to nie jest piękny wymysł, zrodzony z piękności i nieuniknionej konieczności geometrycznych wywodów! nauki nie tak wszelako niezbitej i pożytecznej w oczach Sokratesa, który uważał, iż dosyć z niej posiada ten, kto umie przemierzyć kawał ziemi przy kupnie lub sprzedaży521; Polianeus zaś, sam będąc w tej nauce znamienitym i sławnym doktorem, powziął do niej wzgardę, jako pełnej fałszów i złudnych pozorów, skoro zakosztował słodkich owoców lubego ogrodu Epikura. Sokrates, u Ksenofonta, gdy mowa o Anaksagorasie, uważanym u starożytnych za bieglejszego nad wszystkich innych w niebiańskich i boskich rzeczach, powiada, iż zamącił sobie mózg, jako zdarza się wszystkim ludziom, którzy nieumiarkowanie zgłębiają nauki, niebędące na ich miarę522. Kiedy czynił ze słońca rozpalony kamień, nie zastanawiał się snadź, iż kamień nie świeci w ogniu; i, co gorsza, iż w nim niszczeje: kiedy czynił jedno ze słońca i ognia, nie baczył, iż ogień nie czerni tych, których oświeca, iż w ogień możemy patrzeć wprost; iż ogień zabija rośliny i zioła. Zdaniem Sokratesa, i moim także, najroztropniejszy sąd o niebie to nie sądzić o nim wcale. Platon w Timeusie, zabierając się mówienia o demonach: „Jest to przedsięwzięcie – powiada – które przekracza naszą zdolność. Trzeba wierzyć starożytnym, którzy twierdzą o sobie, iż są z nich poczęci: byłoby to przeciw rozumowi odmawiać wiary dzieciom boga, mimo iż twierdzenie ich nie jest dowiedzione koniecznymi i prawdopodobnymi racjami, skoro ręczą nam za to, mówiąc jak o rzeczach wiadomych im i domowych”.

 

Popatrzmyż, czy mamy nieco więcej światła w znajomości ludzkich i naturalnych rzeczy. Czyż to nie jest śmieszne przedsięwzięcie, aby rzeczom, których, wedle własnego wyznania, wiedza nasza nie może dosięgnąć, urabiać inne ciało i użyczać fałszywej postaci, z naszego wymysłu? Widzimy to w nauce o ruchu gwiazd. Rozum nasz nie może dociec ani wyobrazić sobie ich naturalnego porządku; użyczamy im tedy, z własnego lamusa, materialnych, ciężkich i cielesnych sprężyn:

 
      …Temo aureus, aurea summae
Curvatura rotae, radiorum argenteus ordo 523.
 

Rzekłbyś w istocie, iż to nasi woźnice, cieśle i malarze pobudowali tam na górze machiny o rozmaitych poruszeniach i ustanowili kółka i wiązania ciał niebieskich, które, mieniąc się pstrokato, kręcą się, wedle Platona, dokoła wrzeciona konieczności:

 
      Mundus domus est maxima rerum,
Quam quinque altitonae fragmina Zonae
Cingunt, per quam limbus pictus bis sex Signis,
Stellimicantibus, altus in obliquo aethere, Lunae
Bigas acceptat 524.
 

To wszystko szczere majaki i szalone fantazje. O, czemuż nie spodoba się kiedy naturze otworzyć nam swe łono i ukazać w istotnej prawdzie sposoby i porządek swych ruchów, i przygotować do nich nasze oczy? O Boże, jakież omamienia, jakież chyby525 ujrzelibyśmy w naszej biednej wiedzy! Grubo się mylę, jeśli ona bodaj w jednej rzeczy trafia w samo sedno prawdy. Odejdę stąd bardziej nieświadom wszystkiego, prócz własnej nieświadomości.

Czyż nie czytałem w Platonie tego boskiego słowa: „iż natura nie jest niczym jak jeno tajemnicą i pełną zagadek poezją”526? Coś tak jak gdyby, można powiedzieć, zasłonione i mgliste malowidło połyskujące nieskończoną rozmaitością fałszywych świateł, aby zwodzić nasze domysły. Latent ista omnia crassis occultata et circumfusa tenebris; ut nulla acies humani ingenii tanta sit, quae penetrare in coelum, terram intrare possit527. I w istocie, filozofia jest jeno rozumowaną poezją. Skąd biorą starożytni autorowie wszystkie argumenty, jeśli nie z poetów? Pierwsi z nich sami byli poetami i filozofię traktowali wedle swej sztuki. Platon jest jeno rozstrzępionym na urywki poetą: Tymon nazywa go, chcąc go zelżyć, wielkim kowalem cudów. Wszystkie umiejętności ludzkie stroją się poetyckim stylem. Kobiety używają zębów z kości słoniowych, gdzie własnych im nie staje; i w miejsce prawdziwej cery sporządzają sobie inną z jakowejś obcej materii; czynią sobie biodra z sukna i pilśni, a pulchność łona z bawełny; i z wiedzą i wiadomością każdego zdobią się fałszywą i pożyczaną pięknością. Tak samo czyni i wiedza (i nasze prawo nawet ma, powiadają, uświęcone fikcje, na których opiera prawdę swych wyroków), dając nam za dobrą monetę i za pewnik rzeczy, o których sama uczy, iż są wymyślone. Owe ekscentryczne, koncentryczne epicykle, którymi wspomaga się astrologia, aby prowadzić ruchy gwiazd, toć podaje nam je tylko jako to, co najlepsze umiała wymyślić w tym przedmiocie. I filozofia zresztą podaje nam nie to, co jest, ani to, w co wierzy, jeno to, co ukuła sobie najskładniejszego i najwdzięczniejszego. Platon w rozprawie o własnościach naszego a zwierzęcego ciała, powiada: „iż to, co rzekliśmy tutaj, jest prawdą, moglibyśmy upewniać, gdybyśmy mieli w tej mierze potwierdzenie wyroczni; upewniamy jeno, iż jest najbardziej podobne do prawdy ze wszystkiego, co umieliśmy powiedzieć w tym przedmiocie”.

Nie tylko do nieba samego posyła filozofia swoje sznury, machiny i szruby528! Zważmy po trosze, co powiada o nas samych i naszej budowie: nie więcej jest kolistych, sferycznych, postępujących, wstecznych, obrotowych ruchów w gwiazdach i ciałach niebieskich, niż oni ich ukuli w biednym drobnym ciele ludzkim! W istocie, w ten sposób biorąc, mieli oni rację nazywać je małym Światem: tyle zużyli części i składników, aby je pokleić i zbudować. Aby zgodzić ze sobą ruchy widome w człowieku i rozmaite funkcje i własności, jakie czujemy w sobie samych, na ileż części podzielili duszę! w iluż siedzibach ją pomieścili? na ile kamer529 i pięter podzielili tego człowieka, oprócz przyrodzonych i widzialnych? na ile władz i urzędów? Czynią zeń urojoną Rzeczpospolitą: dzierżą go i obracają w rękach niby martwy przedmiot. Zostawiono im pełną władzę, iżby go mogli rozbierać, porządkować, znowuż składać i kształtować inaczej, każdy wedle swego rozumienia: a i tak jeszcze go nie posiedli. Nie tylko w samej istocie, ale i we śnie nawet nie umieją nim owładnąć, iżby się nie znalazła jakaś kadencja albo dźwięk, które się umkną ich architekturze, mimo iż jest tak olbrzymia i sklejona z tysiąca fałszywych i urojonych strzępów. A nie może to służyć im za wymówkę! Kiedy malarz maluje niebo, ziemię, morza, góry, odległe wyspy, przyzwalamy mu, aby nam zaznaczył jeno rzeczy w letkich dotknięciach pędzla i, gdy chodzi o rzeczy nieznane, zadowalamy się lada cieniem i pozorem. Ale kiedy maluje z natury nas samych albo jakowyś poufały nam i znany przedmiot, wymagamy wiernego i doskonałego przedstawienia linii i kolorów i mamy go w pogardzie, jeśli chybia.

Podoba mi się owa dziewucha milezjanka, która, widząc filozofa Talesa, jak nieustannie zabawia się oglądaniem sklepienia niebieskiego i trzyma oczy ku górze, podrzuciła mu na drogę coś, aby się potknął, chcąc mu dać uczuć, iż wówczas będzie czas zabawiać myśl rzeczami będącymi w chmurach, gdy już upora się z tymi, które są pod jego nogami. Dobrze mu to zaiste radziła, aby raczej ku sobie spoglądał niż ku niebu; jako bowiem powiada Demokryt ustami Cycerona:

 
Quod est ante pedes, nemo spectat, coeli scrutantur plagas 530.
 

Ale taki jest nasz los tutaj, iż znajomość tego, co mamy w rękach, równie jest odległa od nas, i równie dobrze nad chmurami, jak i poznanie gwiazd. Powiada Sokrates, u Platona, iż każdemu, kto się ima filozofii, można uczynić zarzut, który ta niewiasta uczyniła Talesowi, jako nie widzi nic z tego co jest tuż przed nim. Albowiem wszelki filozof nieświadom jest tego, co robi jego sąsiad; ba, nawet co on sam robi, i nie wie, czym są obaj, bydlętami czy ludźmi.

Owi człowieczkowie, którym zdają się racje Sebonda zbyt słabe, którym nic nie jest zakryte, którzy burmistrzują światu i wszystko wiedzą;

 
Quae mare compescant causae, quid temperat annum:
Stellae sponte sua, iussaeve, vagentur et errent;
Quid premat obscurum lunae, quid proferat orbem;
Quid velit et possit rerum concordia discors: 531
 

czyż nie zmacali niekiedy w swoich księgach trudności, jakie nastręczają się w poznaniu własnej istoty? Widzimy dobrze, iż palec się rusza i noga się rusza, że niektóre części ruszają się same z siebie, bez naszego przyzwolenia, a znowuż inne ruszają się wedle naszego nakazu; iż niejakie wzburzenie sprawia czerwoność, inne bladość; takie wyobrażenie działa jeno na śledzionę, inne znowuż na mózg. Jedno pobudza nas do śmiechu, drugie do płaczu; inne znowuż przejmuje i przeraża wszystkie zmysły i zastanawia ruchy członków; za taką przyczyną żołądek staje dęba, za taką inną znów pewien członek poniżej. Ale w jaki sposób duchowe wrażenie bierze w ten sposób za łeb tęgie i lite ciało, jakie są natura i łączność, i węzły tych cudownych sprężyn, tego nigdy człowiek nie przeznał. Omnia incerta ratione, et in naturae maiestate abdita532 powiada Pliniusz; a św. Augustyn: Modus quo corporibus adhaerent spiritus… omnino mirus est, nec comprehendi ab homine potest; et hoc ipse homo est533. Mimo to, nie podajemy w wątpliwość tych związków; mniemania ludzi bowiem idą koleją dawnych wierzeń, stoją ich powagą i kredytem, jak gdyby to był zakon i wiara. Tym, co powszechnie ludzie mówią, nasiąka się niby umówioną gwarą. Przyjmujemy tę prawdę, wraz z całą jej budowlą i zaprzęgiem argumentów i dowodów, jako mocne i trwałe ciało, którego się już nie wstrząsa ani sądzi. Przeciwnie, każdy na wyprzódki stara się tę przyjętą wiarę podmurować i wzmocnić wszystkim, co zdoła jego rozum, który jest narzędziem giętkim, podatnym i zdolnym nałożyć się do każdego kształtu. Tym trybem idzie świat i utrwala się w głupstwie i kłamstwach.

 

Przyczyną, że tak mało o czym się powątpiewa, jest to, iż wrażeń powszechnych nigdy się nie doświadcza. Nie gruntujemy podstawy, gdzie leży błąd i słabość; ot, ślizgamy się jeno po wierzchu. Nie pytamy, czy to jest prawdą, ale czy tak a tak mówiono; nie pytamy czy Galen powiedział coś do rzeczy, jeno czy powiedział tak czy inaczej. I jak tu się dziwić, że owe pęta i przymus naszych sądów i ta tyrania wierzeń rozciągnęły się aż na szkoły i sztuki! Bożek scholastyczny wiedzy, to Arystoteles; obowiązkiem religijnym jest walczyć za jego prawa, niby za Likurgowe w Sparcie. Najwyższym dogmatem jest nam jego nauka, która może jest równie fałszywa jak zgoła każda inna. Nie wiem, czemu nie miałbym przyjąć równie chętnie albo idei Platona albo atomów Epikura, albo pełni i próżności Leucypa i Demokryta, albo wody Talesa, albo nieskończoności natury Anaksymandra, albo powietrza Diogenesa, albo liczb i symetrii Pitagorasa, albo nieskończoności Parmenidesa, albo jedności Muzeusa, albo wody i ognia Apollodora, albo pokrewnych części Anaksagorasa, albo sympatii i niechęci Empedoklesa, albo ognia Heraklita, albo wszelkiego innego mniemania z owego nieskończonego pomięszania zdań i sądów, jakie wydaje ów piękny rozum ludzki, przez swą pewność i jasnowidztwo we wszystkim, do czego się weźmie, niżbym miał przyjąć opinię Arystotelesa w przedmiocie naturalnych zasad, które to zasady buduje on z trzech części: materii, formy i braku. I cóż może być bardziej czcze niż samą próżność uczynić przyczyną powstania czegoś? brak, to jest negatyw; jakimż wybrykiem mógł on zeń uczynić przyczynę i początek istniejących rzeczy? Wszelako nie wolno tego zaczepiać, chyba jeno dla ćwiczenia w logice. Nie roztrząsa się niczego, aby podać w wątpliwość, jeno aby bronić twórcę szkoły od obcych zarzutów. Jego powaga, to kres, poza który nie wolno się zapuszczać.

Bardzo jest łatwo na uznanych podstawach budować, co się podoba; wedle prawa bowiem i porządku tych początków, resztę budynku da się snadno wyprowadzić bez sprzeczności. Tą drogą zdaje się nasz rozum bardzo pewny, i możemy rozprawiać jak z nut. Nasi mistrzowie zajmują i zdobywają z góry tyle miejsca w naszym wierzeniu, ile im trzeba, aby móc konkludować potem, co zechcą, na wzór geometrów, przedstawiając nam do potwierdzenia swoje aksjomy. Zgoda i przyzwolenie, jakich użyczamy, dają im sposób ciągania nas na prawo i lewo i wykręcania nami wedle woli. Ktokolwiek narzuci wiarę w swoje założenia, ten jest naszym panem i bogiem. Wyszedłszy ze swoich podstaw, wzbije się tak płynnym i szerokim lotem, iż łatwo nas zawiedzie, jeśli chce, aż pod chmury. W takim praktykowaniu i uprawianiu wiedzy, wzięliśmy za szczere złoto rzeczenie Pitagorasa, iż „każdemu mistrzowi należy wierzyć w zakresie jego sztuki”. Tak dialektyk odwołuje się do gramatyka co do znaczenia wyrazów, retoryk zapożycza u dialektyka sztuczki jego dowodów; poeta od muzyka rytmów; geometra od arytmetyka proporcji; metafizycy zasię biorą za podstawę koniunktury fizyki. Słowem, każda ludzka wiedza ma swoje podstawy przyjęte z góry; przez co sąd ludzki spętany jest ze wszystkich stron. Jeśli zdarzy się wam uderzyć o tę barierę, w której spoczywa główny błąd, mają natychmiast w gębie tę sentencję: „iż nie należy dysputować z tymi, którzy przeczą pierwszych zasad”. Owo, nie może być pierwszych zasad u ludzi, jeśli bóstwo im ich nie objawiło: z całej reszty, i początek, i środek i koniec to jest jeno dym i majak senny. Ci, którzy dysputują na podstawie przyjętych pojęć, mogą śmiało przyjąć z góry właśnie ten aksjom, który chcą udowodnić: wszelkie bowiem przypuszczenie ludzkie i wszelkie orzeczenie ma tyleż powagi co i drugie, jeśli rozum nie uczyni wyboru. Dlatego wszystkie trzeba położyć na wagę; a przede wszystkim owe ogólne i te, które nas tyranizują. Przekonanie pewności jest pewnym świadectwem szaleństwa i ostatecznej niepewności; nie masz szaleńszych ludzi niż filodoksowie Platona. Trzeba wiedzieć, czy ogień jest gorący, czy śnieg jest biały, czy jest coś twardego lub miętkiego w naszej świadomości.

A co do tych odpowiedzi, z których się buduje odwieczne przypowiastki: jako temu, który podawał w wątpliwość gorąco, kazano, by się rzucił w ogień; temu, który przeczył zimności lodu, aby włożył go sobie za pazuchę; są one bardzo niegodne profesji filozofa. Gdyby nas zostawili w przyrodzonym stanie, odbierających zewnętrzne wrażenia wedle tego, jak się nam przedstawiają drogą zmysłów i pozwolili nam iść za naszymi prostymi skłonnościami, tak jak nam je dała natura, mieliby prawo mówić w ten sposób. Ale wszak to od nich nauczyliśmy się czynić sędziami świata; od nich mamy to urojenie, „iż rozum ludzki jest powszechnym kontrolerem wszystkiego, co jest zewnątrz i wewnątrz sklepienia niebios; iż obejmuje i może wszystko, i za jego sprawą wszystko się wie i poznaje”. Taka odpowiedź byłaby dobra wśród Kanibalów, którzy cieszą się błogością długiego życia, spokojnie i lubo, bez przepisów Arystotelesa i bez znajomości imienia fizyki. Taka odpowiedź byłaby może więcej warta i więcej zawierałaby pewności niż wszystkie owe, które panowie mędrcy zechcą czerpać ze swego rozumu i wymysłu: do takiej byłyby zdolne wraz z nami i wszystkie zwierzęta, i wszystko to co żyje jeszcze wedle prostego i czystego naturalnego prawa; ale oni, oni wyrzekli się tego! Nie wolno im mówić mi: „To jest prawda, tak bowiem widzisz i czujesz”: trzeba, by mi powiedzieli, czy to, co mi się zdaje, że czuję, czuję w istocie; a jeśli czuję, muszą mi powiedzieć potem, dlaczego czuję i jak, i co; nazwać mi imię, pochodzenie, istotę i cel gorąca, zimna, własności tego, co je powoduje i tego, co je odczuwa: albo niechaj psom cisną swoją profesję, której zadaniem jest nie przyjmować ani nie potwierdzać niczego inaczej, jak jeno drogą rozumu! Oto ich kamień probierczy we wszelkiej próbie; ale, zaiste, probierz to pełen fałszu, błędu, ułomności i zawodu.

Czym chcemy go lepiej wypróbować, niż nim samym? jeśli nie godzi mu się wierzyć, gdy mówi o sobie, trudnoć, aby był zdolny do sądzenia obcych rzeczy. Jeśli zna cokolwiek, to chyba będzie znał swoją istotę i mieszkanie. Owóż, mieści się on w duszy i jest jej częścią lub objawem; prawdziwy bowiem i pierwotny rozum, któremu kradniemy imię dla fałszywego użytku, mieści się w łonie Boga. Tam jego siedziba i mieszkanie; stamtąd wychodzi, kiedy spodoba się Bogu ukazać nam zeń jaki promień, jako Pallas wyskoczyła z głowy ojca, aby się udzielić światu.

Zobaczmy tedy, co rozum ludzki nauczył nas o samym sobie i o duszy; nie o duszy w ogólności, którą cała prawie filozofia obdarza i ciała niebieskie, i pierwotne elementa wszechrzeczy, ani o tej, którą Tales (przyszedłszy na tę myśl przez rozważanie magnesu) przypisywał nawet rzeczom pospolicie uważanym za martwe534; ale o tej, która przynależy nam samym, którą powinniśmy lepiej znać:

 
Ignoratur enim, quae sit natura animae,
Nata sit, an contra nascentibus insinuetur;
Et simul intereat nobiscum morte dirempta,
An tenebras Orci visat, vastasque lacunas,
An pecudes alias divinitus insinuet se 535.
 

Wedle Kratesa i Dicearcha nie ma jej wcale, a ciało porusza się jeno własnym przyrodzonym ruchem. Wedle Platona jest to substancja działająca sama z siebie. Wedle Talesa natura w ciągłym ruchu; wedle Asklepiadesa gra zmysłów536; wedle Hezjoda i Anaksymandra, rzecz złożona z ziemi i z wody; wedle Parmenidesa, z ziemi i ognia; podług Empedoklesa, ze krwi537;

 
Sanguineam vomit ille animam 538;
 

wedle Pozydoziusza, Kleanta539 i Galena540 gorąco, albo kompleksja gorąca,

 
Igneus est ollis vigor et caelestis origo 541:
 

wedle Hipokrata duch rozprzestrzeniony po ciele542; wedle Warona powietrze przyjęte przez usta, rozgrzane w płucu, skrzepione w sercu, a rozlane po całym ciele543; wedle Zenona piąta esencja z czterech elementów544; wedle Heraklidesa Pontyfika światło; wedle Ksenokrata i Egipcjan liczba ruchoma545; wedle Chaldejczyków cnota bez oznaczonego kształtu;

 
…Habitum quemdam vitalem corporis esse,
Harmoniam Graeci quam dicunt 546.
 

Nie przepominajmy Arystotelesa: to, co sprawia w ciele naturalny ruch i co on nazywa Entelechią; wymysł sztuczniejszy niż każdy inny; nie mówi bowiem ani o istocie, ani o pochodzeniu, ani o naturze duszy, ale uważa jedynie jej działanie. Laktancjusz, Seneka i największa część dogmatystów wyznali wprost, że nie umieją nic o tym orzec; Cycero zasię, wyliczywszy te wszystkie mniemania, powiada: harum sententiarum quae vera sit, Deus aliquis viderit547. „Wiem po samym sobie – powiada św. Bernard – jak bardzo Bóg jest niepojęty, skoro nawet składników mego ciała nie umiem zrozumieć!” Heraklit, który uważał, iż wszystko jest pełne dusz i demonów, utrzymywał wszelako, że nie sposób iść tak daleko w znajomości duszy, aby dotrzeć do samej jej istoty; tak bardzo tkwi głęboko548!

Nie mniej niezgody i sporów jest w tym, gdzie jej dać kwaterę. Hipokrates i Herofilus mieszczą ją w komorze mózgu549; Demokryt i Arystoteles w całym ciele550;

 
Ut bona saepe valetudo cum dicitur esse
Corporis, et non est tamen haec pars ulla valentis 551.
 

Epikur w żołądku,

 
Hic exultat enim payor ac metus, haec loca circum
Laetitiae mulcent 552
 

stoicy dookoła i wewnątrz serca; Erasistratus na spojeniu błony czaszkowej z kością553; Empedokles we krwi; toż samo i Mojżesz (co było przyczyną, dla której zabronił pożywać krew zwierząt). Galen mniemał, iż każda część ciała ma swoją duszę554; Strato pomieścił ją między brwiami. Qua facie quidem sit animus, aut ubi habitet, ne quaerendum quidem est555, powiada Cycero; zostawiam jego słowa w dosłownym brzmieniu: mamż odmieniać wyrazy płynące z ust samej elokwencji? nie mówiąc, iż mało jest zysku, aby zabierać mu treść jego myśli: są one i niezbyt częste, i niezbyt trwałe, i niezbyt nowe. Ale racja, dla której Chryzyp, jako też i inni z jego szkoły, dowodzą obecności duszy wpodle serca, nie zasługuje, aby ją przemilczeć: „dlatego – powiada – iż, kiedy chcemy zapewnić o jakiejś rzeczy, kładziemy rękę na żołądku, a kiedy chcemy wymówić εγω, co znaczy Ja, uniżamy ku żołądkowi szczękę556. Tego ustępu nie godzi się pominąć, nie zaznaczywszy nikłości rozumowania tak znamienitej osobistości; prócz tego bowiem, iż owe względy są same z siebie nieskończenie błahe, ostatni z nich udowadnia jedynie Grekom, iż mają duszę w tej okolicy! Nie ma snadź tak bystrego i lotnego dowcipu, iżby się czasem nie zdrzemnął. A wreszcie, wstyd powiedzieć: oto stoicy, ojcowie ludzkiego rozumu, uważają, iż dusza człowieka przygniecionego rumowiskiem długi czas tłucze się i szamota, nie mogąc się wyzwolić spod ciężaru, jako mysz chwycona w pułapkę! Niektórzy uważają, iż świat stworzono, aby, za karę, dać ciało duchom z własnej winy upadłym z czystości, w jakiej byli stworzeni; i że wedle tego, jak mniej albo więcej oddalili się od swej duchowej istoty, ucieleśnia się je więcej albo mniej letko lub ciężko: stąd pochodzi taka rozmaitość stworzonej materii. Ale duch, którego za karę obleczono w ciało słońca, musiał, zaiste, zgrzeszyć w jakiś nader rzadki i osobliwy sposób!

Ostateczne krańce naszego dochodzenia toczą się zawsze w zamęcie i ciemności. Powiada Plutarch o początku wszystkich dziejów, iż, podobnie jak to widzimy na mapach, kresy ziem znanych otoczone są bagnami, głębokimi lasami, pustyniami i miejscami niezamieszkałymi. Oto dlaczego najgrubsze i najbardziej dziecinne majaczenia częściej spotykają się u tych, którzy traktują o najwyższych i najdalszych rzeczach, grzęznąc we własnej prześcipności i zarozumieniu. I kres, i początek wiedzy toną w jednakim głupstwie. Patrzcie na wzloty Platona ku górze w jego poetyckie chmury, patrzcież na jego pogwarki bogów! Ba, co jemu się marzyło, kiedy określił człowieka: „zwierzę na dwu nogach, bez pierza”? dostarczając tym, którzy mieli ochotę zadrwić zeń sobie, uciesznej okazji; oskubawszy bowiem żywego kapłona, obnosili go, wołając: „oto człowiek Platonowy”557.

A epikurejczycy? cóż za dzieciństwo się ich chwyciło, kiedy wymyślili, że ich atomy, które mienili ciałami mającymi jakowąś ważkość i naturalny ruch ku dołowi, zbudowały świat! Dopiero przeciwnicy musieli ich oświecić, iż wedle tego opisu niepodobna było, aby się połączyły i sczepiły sobą, skoro ich spadek był tak prosty i prostopadły i biegnący u wszystkich po linii równoległej! Z czego okazało się im koniecznym dodać później jakowyś ruch boczny, przypadkowy i przydać jeszcze swoim atomom zakrzywione i haczykowate ogony, aby je uczynić zdolnymi do sczepienia się i zespolenia! A wówczas jeszcze małoż im sprawili przeciwnicy kłopotu? „Jeśli, w ten sposób atomy utworzyły tyle figur, czemuż nigdy nie spotkały się tak, aby uczynić dom albo trzewik? dlaczego tak samo nie przypuścić, iż niezliczona ilość liter greckich, rozsypanych na placu, mogłaby się zbiec, aby stworzyć Iliadę”?

„To, co jest obdarzone rozumem – powiada Zenon – lepsze jest niż to, co nie jest nim obdarzone. Nie ma nic lepszego niż świat; jest zatem obdarzony rozumem”558. Kotta, takąż argumentacją, czyni świat matematykiem; toż czyni go muzykiem i organistą przez inne rozumowanie, również wzięte z Zenona: „Wszystko jest to więcej niż część: jesteśmy zdolni do mądrości i jesteśmy częścią świata: jest zatem mądry”. Widzi się nieskończoność podobnych przykładów skleconych z argumentów nie tylko fałszywych, ale wręcz niezdarnych, nietrzymających się kupy i obwiniających swoich twórców nie tyle o niewiedzę, ile o niedorzeczność. Dość posłuchać zarzutów, jakie filozofowie czynią jedni drugim, w kwestiach, w których mniemania ich i szkoły się rozchodzą!

Kto by starannie uszczknął zbiór osielstw ludzkiej mądrości, mógłby o tym cuda powiedzieć. Ja zbieram je chętnie, jakoby na pokaz, sądząc, iż mogą być w pewnym celu niemniej użyteczne, niż zdrowe i umiarkowane mniemania. Osądźmy z tego, co możemy rozumieć o człowieku, o jego rozsądku i rozumie, gdy u owych wielkich osobistości, które tak wysoko wyniosły ludzką wiedzę, znajdują się tak jawne i grube chyby559.

Co do mnie, wolę raczej przypuszczać, iż praktykowali oni naukę przygodnie, jako podręczną zabawkę, i że igrali sobie rozumem, jakoby błahym i pustym narzędziem, snując sobie wszelakie wymysły i fantazje, to bardziej wybredne, to znowuż grubsze. Ten sam Platon, który określił człowieka jak kuraka, powiada indziej usty560 Sokratesa: „iż nie wie, w istocie, co to człowiek i że to jest jedna z części świata najtrudniejszych do poznania”. Przez tę rozmaitość i niestałość mniemań, prowadzą nas, jakoby za rękę, w milczeniu, ku świadomości własnej ich nieświadomości. Z umysłu nie zawsze wyrażają swoje mniemanie w odkryty i jawny sposób; ukrywają je to poza mglistymi bajkami poezji, to pod inną jaką maską. Ułomność nasza odznacza się jeszcze tym, iż surowe mięso nie zawsze sposobne jest dla naszego żołądka; trzeba je uwędzić, posolić i przygotować. Oni czynią tak samo; zaciemniają niekiedy swe pierwotne mniemania i sądy i fałszują je, aby je zaprawić ku powszechnemu użytkowi. Nie chcą uczynić jawnego wyznania niewiedzy i niedołęstwa ludzkiego rozumu, aby nie przestraszyć dzieci; ale odsłaniają nam to dosyć pod obliczem mętnej i niestałej wiedzy.

Będąc we Włoszech, radziłem komuś, komu z trudnością przychodziło mówić po włosku, iż byle tylko starał się wyjęzyczyć, bez troski o piękną wymowę, byle używał pierwszych słów, jakie mu przyjdą do ust, łacińskich, francuskich, hiszpańskich lub gaskońskich, przydając im jeno italskie końcówki, bez ochyby trafi zawsze na jakoweś narzecze tego kraju, albo toskańskie, albo rzymskie, albo weneckie, albo piemonckie, albo napolitańskie, i wpadnie w jedną z tylu rozmaitych form tego języka. Toż samo powiadam o filozofii. Ma ona tyle i tak rozmaitych fizjognomii i tyle powiedziała różności, iż wszystkie nasze majaki i bredzenia się w niej znajdą. Mózgownica ludzka nie może nic sobie wyroić, ani w złym, ani w dobrym, czego by tam nie było: nihil tam absurde dici potest, quod non dicatur ab aliquo philosophorum561. Dlatego tym swobodniej puszczam w świat swoje majaki. Mimo iż zrodziły się one we mnie samym, bez naśladownictwa, wiem, iż znajdzie się w nich powinowactwo do tego lub owego starożytnego wymysłu i pewnie nie omieszka ktoś powiedzieć: „Oto, skąd zaczerpnął”. Mój sposób myślenia jest mi wrodzony; nie budowałem go przy pomocy żadnej dyscypliny. Wszelako, kiedy przyszła mi ochota wysłowić moje myśli, mimo iż tak lada jakie, i kiedy, chcąc podać je światu cośkolwiek przystojniej, czułem się w obowiązku zaopatrzyć je w niejakie dyszkury i przykłady, sam byłem zdumiony, widząc je, trafunkiem, tak zgodne z tyloma przykładami i wywodami filozofii. Do jakiej szkoły należy moje życie, o tym dowiedziałem się dopiero wówczas, gdy było ono już ze wszystkim spełnione i dokonane. Oto, w istocie, nowa postać: nieumyślny i przygodny filozof!

506Domitosque (…) veteris – Horatius, Odae, II, 12, 6. [przypis tłumacza]
507Neptunus (…) tenet – Vergilius, Aeneida, II, 610. [przypis tłumacza]
508Kaunijczycy, z troskliwości o panowanie własnych bogów (…) – Herodot, Dzieje, I, 172. [przypis tłumacza]
509adeo (…) deos – Livius Titus, Ab Urbe condita, XXVII, 23. [przypis tłumacza]
510Hic illius (…) fuit – Vergilius, Aeneida, I, 16. [przypis tłumacza]
511O Sancte (…) oblines – Cicero, De Divinatione, II, 56. [przypis tłumacza]
512Pallada (…) venerandus – Ovidius, Fasti, III, 81. [przypis tłumacza]
513Iunctaque (…) avo – Ovidius, Fasti, I, 294. [przypis tłumacza]
514Bywają nawet tak mizerni i ladajacy [bogowie] (…) – Hezjod, Prace i dnie, 252. [przypis tłumacza]
515Quos (…) sinamus – Ovidius, Metamorphoses, I, 194. [przypis tłumacza]
516Istnieją starzy i zmurszali, istnieją śmiertelni [bogowie] (…) – Plutarch, O poglądach zdrowego rozsądku przeciw stoikom (De communibus notitiis adversus Stoicos), 27. [przypis tłumacza]
517żali (daw.) – czyż. [przypis edytorski]
518Iovis incunabula Creten – Ovidius, Metamorphoses, XIII, 99. [przypis tłumacza]
519Quum (…) fallitur – Augustinus Aurelius, De civitate Dei, IV, 31. [przypis tłumacza]
520Spyta ktoś Zenona, co to natura (…) – Cyceron, O naturze bogów, II, 22. [przypis tłumacza]
521w oczach Sokratesa, który uważał (…) – Ksenofont, Wspomnienia o Sokratesie, IV, 7, 7. [przypis tłumacza]
522w oczach Sokratesa (…) – Ksenofont, Wspomnienia o Sokratesie, IV, 7, 2. [przypis tłumacza]
523Temo (…) ordo – Ovidius, Metamorphoses, II, 107. [przypis tłumacza]
524Mundus (…) acceptat – Varro, [w:] Valerius Probus, De notis. [przypis tłumacza]
525chyba – pomyłka; por. chybić. [przypis edytorski]
526Czyż nie czytałem w Platonie (…) – Montaigne źle tu zrozumiał tekst Platona, który mówi, iż: „poezja jest z natury swojej ciemna i pełna zagadek”. [przypis tłumacza]
527Latent (…) possit – Cicero, Academica, II, 39. [przypis tłumacza]
528szruba – dziś: śruba. [przypis edytorski]
529kamera (daw.) – pokój, pomieszczenie. [przypis edytorski]
530Quod (…) plagas – Ennius, Iphigenia, cytowany w: Cicero, De divinatione. Montaigne się myli: nie są to słowa Demokryta, lecz Cyceron kierował je przeciw niemu. [przypis edytorski]
531Quae mare (…) discors – Horatius, Epistulae, I, 12, 16. [przypis tłumacza]
532Omnia (…) abdita – Plinius, Naturalis historia, II, 37. [przypis tłumacza]
533Modus (…) homo est – Augustinus Aurelius, De civitate Dei, XXI, 10. [przypis tłumacza]
534duszy (…) którą Tales (…) przypisywał nawet rzeczom pospolicie uważanym za martwe – Diogenes Laertios Tales z Miletu, [w:] Żywoty i poglądy słynnych filozofów, I, 24. [przypis tłumacza]
535Ignoratur (…) se – Lucretius, De rerum natura, I, 113. [przypis tłumacza]
536wedle Asklepiadesa gra zmysłów – Sekstus Empiryk, Zarysy pirrońskie, II, 5 i Cyceron, Rozmowy tuskulańskie, I, 10. [przypis tłumacza]
537podług Empedoklesa, ze krwi – Makrobiusz, Komentarz do Snu Scypiona, I, 14 i Cyceron, Rozmowy tuskulańskie, I, 9. [przypis tłumacza]
538Sanguineam vomit ille animam – Vergilius, Aeneida, IV, 349. [przypis tłumacza]
539wedle Pozydoziusza, Kleanta (…) gorąco, albo kompleksja gorąca – Diogenes Laertios, Zenon z Kition [w:] Żywoty i poglądy słynnych filozofów, VIII, 156–157. [przypis tłumacza]
540[wedle] Galena gorąco (…) – por. Galen, Quod animi mores corporis temperatura Sequantur. [przypis edytorski]
541Igneus (…) origo – Vergilius, Aeneida, VI, 730. [przypis tłumacza]
542wedle Hipokrata duch rozprzestrzeniony po ciele – Makrobiusz, Komentarz do Snu Scypiona I, 14. [przypis tłumacza]
543wedle Warona powietrze (…) – Laktancjusz O gniewie Bożym, 17, 5. [przypis tłumacza]
544wedle Zenona piąta esencja z czterech elementów – Cyceron, Rozmowy tuskulańskie, I, 9 i 10. [przypis tłumacza]
545wedle Ksenokrata i Egipcjan liczba ruchoma – Makrobiusz, Komentarz do Snu Scypiona, I, 14. [przypis tłumacza]
546Habitum (…) dicunt – Lucretius, De rerum natura, III, 100. [przypis tłumacza]
547harum (…) viderit – Cicero, Tusculanae disputationes, I, 11. [przypis tłumacza]
548Heraklit, który uważał, iż wszystko jest pełne dusz i demonów (…) – Diogenes Laertios, Heraklit z Efezu, [w:] Żywoty i poglądy słynnych filozofów, IX, 7. [przypis tłumacza]
549Hipokrates i Herofilus mieszczą ją w komorze mózgu – Sekstus Empiryk, Przeciw uczonym. [przypis tłumacza]
550Demokryt i Arystoteles w całym ciele – Plutarch, O mniemaniach filozofów (De placitis philosophorum), IV, 5. [przypis tłumacza]
551Ut bona (…) valentis – Lucretius, De rerum natura, III, 103. [przypis tłumacza]
552Hic exultat (…) mulcent – Lucretius, De rerum natura, III, 142. [przypis tłumacza]
553stoicy dookoła i wewnątrz serca, Erasistratus na spojeniu błony czaszkowej z kością – [lokują duszę; red. WL] Plutarch, O mniemaniach filozofów (De placitis philosophorum), IV, 5. [przypis tłumacza]
554Galen mniemał, iż każda część ciała ma swoją duszę – Plutarch, O mniemaniach filozofów (De placitis philosophorum), IV, 5. [przypis tłumacza]
555Qua facie (…) quidem est – Cicero, Tusculanae disputationes, I, 28. [przypis tłumacza]
556dlatego (…) uniżamy ku żołądkowi szczękę – Claudius Galenus, De placitis Hippocratis et Platonis, II, 2. [przypis tłumacza]
557zwierzę na dwu nogach, bez pierza (…) oskubawszy bowiem żywego kapłona, obnosili go, wołając: „oto człowiek Platonowy” – kpiącym był Diogenes, por. Diogenes Laertios, Diogenes z Synopy, [w:] Żywoty i poglądy słynnych filozofów, V, 40. [przypis edytorski]
558To, co jest obdarzone rozumem (…) – ten cytat i nast. z Cicerona, O naturze bogów, III, 9. [przypis tłumacza]
559chyba (daw.) – błąd; por. chybić: nie trafić. [przypis edytorski]
560usty – daw. N.lm; dziś: ustami. [przypis edytorski]
561nihil tam (…) philosophorum – Cicero, De divinatione, II, 38. [przypis tłumacza]