Tasuta

Agady talmudyczne

Tekst
Märgi loetuks
Šrift:Väiksem АаSuurem Aa

Bóg z góry przewiduje

Pewien heretyk zapytał kiedyś rabiego Jehoszuę ben Karcha

– Twierdzisz, że Bóg wszystko przewiduje?

– Jasne, że tak.

– Jeśli tak, to jak wytłumaczyć słowa Tory o Bogu? „On zobaczył, jak wielkie jest Żło człowieka… i smutek ogarnął jego serce”.

Na to rabi Jehoszua zapytał go:

– Powiedz mi, czy urodził ci się kiedyś chłopiec?

– Owszem.

– Coś wtedy zrobił?

– Wyprawiłem wielką uroczystość, na której bawili się wszyscy moi bliscy przyjaciele.

– Czy nie przewidziałeś z góry, że twój chłopiec kiedyś umrze?

– Co to ma do rzeczy? W czas radości panuje radość, w czas cierpienia – cierpienie. I tak samo jest u Boga.

Siedzi na wysokościach i kojarzy stadła

Pewna rzymska matrona zapytała kiedyś rabiego Joseja ben Chalafta:

– W ciągu ilu dni Bóg stworzył świat?

– W ciągu sześciu dni. Od tamtego czasu siedzi na wysokościach i kojarzy małżeńskie pary na ziemi.

– I tym zajmuje się Bóg? Też mi sztuka! Sama też to potrafię. Mam mnóstwo służących i liczne służące. W jednej chwili potrafię połączyć ich małżeńskim węzłem.

– Dla ciebie, być może, to drobnostka, ale dla Boga to poważna i trudna sprawa, tak jak przepołowienie morza – powiedział rabi Josej i pożegnał matronę.

Zastanowiła się matrona nad tym, co powiedział jej rabi Josej, po czym zebrała wszystkich swoich służących i służące i ustawiwszy ich w dwa naprzeciw siebie stojące rzędy, rozkazała, żeby każdy służący lub służąca dobrali sobie partnera.

W ten sposób, w ciągu jednej nocy skojarzyła pięćset par.

Następnego dnia z samego rana stanął przed nią cały tłum skojarzonych w nocy par. Jedni z rozbitą głową, drudzy z wybitymi oczami, jeszcze inni ze zwichniętymi rękami lub połamanymi nogami.

– Co się z wami stało? – zapytała zdumiona matrona.

Powstał gwar. Zaszumiało. Jedni krzyczeli: Nie chcę jej! Kobiety krzyczały: Nie chcę go!

Wysłuchawszy wszystkie skargi, udała się matrona do rabiego Joseja i z miejsca powiedziała do niego:

– Rabi, wasza Tora prawdę głosi. Jest doskonała. Wręcz wspaniała. Miałeś, rabi, rację!

Rabi Berachia powiada:

– Sens tego, co powiedział rabi Josej matronie, był nieco inny, a mianowicie: Bóg siedzi na wysokościach i ustawia drabiny. Jednego poniża i drugiego wywyższa. Jednego poniża w dół i drugiego wywyższa w górę. W ten sposób zapewnia światu równowagę.

Bóg-opiekun i jego wysłannicy

I

„Krokami człowieka kieruje Bóg”.

Na to powiada rabi Chanina:

– Człowiek na ziemi dopóty palcem nie ruszy, dopóki nie postanowią o tym w niebie.

II

Bóg wypełnia swoja misję za pośrednictwem różnych wysłanników. Mogą nimi być nawet żaby, węże czy najmniejsze muchy.

Pewnego razu jakiś mały płaz wyruszył zza Jordanu, żeby wypełnić powierzone mu zadanie. Kiedy dotarł do rzeki, Bóg podesłał mu żabę, która pomogła mu przeprawić się przez wodę. Tam płaz ukąsił człowieka w rezultacie czego ten zmarł. Kiedy wykonał zadanie, żaba przeprawiła płaza z powrotem przez rzekę.

III

Rabi Janaj wygłosił kiedyś kazanie przed tłumem zebranym u wejścia do miasta. W pewnej chwili z piasku przy bramie wyłonił się wąż, który podążał do miasta. Ludzie zaczęli go odpędzać, ale ten przepędzony z jednej strony drogi, pojawiał się z drugiej strony. Nic nie pomagało. Wtedy rabi Janaj powiedział do zgromadzonych ludzi:

– Nic innego tylko wąż ma do wykonania jakieś zadanie w mieście.

Wkrótce też okazało się, że pewien obywatel miasta został śmiertelnie ukąszony przez węża.

Cuda Boga

Rani Josef skomentował kiedyś następujący werset z Księgi Izajasza:

„Dziękuję ci, Panie, gdyż gniewałeś się wprawdzie na mnie, lecz twój gniew ustał i pocieszyłeś mnie”.

O co tu chodzi? Oto, dla przykładu, dwaj handlarze przygotowywali się do podróży statkiem w interesach. Traf chciał, że jeden z nich tuż przed wejściem na statek tak zranił się w rękę, że musiał pozostać na miejscu. Z tego powodu pogniewał się na Boga. Potem, kiedy dowiedział się, że statek, którym miał płynąć, zatonął, zaczął chwalić i dziękować Bogu: „Dzięki Ci, Panie, za twój pierwszy gniew. Po następnym twoim gniewie przyszło pocieszenie”.

Rabi Eliezer powiedział:

– Sens wersetu z Psalmów: „Dzięki należą się Temu, który sam czyni cuda”. Ileż to cudów dzieje się z człowiekiem, który sam nie zdaje sobie z nich sprawy.

Siedem niebios

Reisz-Lakisz powiada:

– Jest siedem niebios: pierwsze niebo nazywa się wilon157 i nie ma specjalnego przeznaczenia. Zwija się tylko w rulon i wypuszcza dzień. W ten sposób codziennie świat się odnawia. Wieczorem rozwija się i nastaje noc. Drugie niebo to kokija158 – miejsce zawieszenia ciał niebieskich, słońca, księżyca, gwiazd i planet. Trzecie niebo to szchakim, czyli młyny, które mielą mannę dla sprawiedliwych ludzi. Czwarte niebo, zwie się zewul. Tu znajduje się niebiańska Jerozolima ze Świątynią i ołtarzem, przy którym stoi anioł Michael i składa codziennie ofiarę. Piąte niebo, zwane maon, to miejsce aniołów, którzy śpiewają w nocy i milczą w dzień.

Szóste niebo – machon – to zbiorniki śniegu, mgły i deszczu. To składy o bramach z ognia. Siódme niebo – arawot – to siedziba sądu, pokoju, błogosławieństw. Tu przebywają dusze cadyków, sprawiedliwych mężów oraz dusz nienarodzonych, które czekają na stworzenie ciał dla nich. Tu jest również rosa, z której pomocą Bóg ożywi kiedyś zmarłych. Tu znajdują się także wielcy, święci, służebni aniołowie, serafiny. Tu stoi tron Boga i tu przebywa też sam żywy święty Bóg. Najwyższy z najwyższych, otoczony mgłą i chmurami.

Do tego miejsca wolno ci mówić. Dalej już nie, jak pisze Ben Sira:

 
„Ukrytego przed tobą nie waż się badać,
Nie próbuj dochodzić tego, co skryte,
Rozmyślaj nad tym, co wolno
I nie dotykaj tajemnic”.
 

Boże anioły

Cztery grupy aniołów służebnych chwalą Jego Imię. Pierwsza to grupa anioła Michaela stojąca po prawicy Boga. Po Jego lewicy znajduje się grupa anioła Gabriela. Z przodu – grupa anioła Uriela, z tyłu zaś grupa anioła Rafaela. W środku przebywa Szechina. Bóg siedzi na tronie zawieszonym w powietrzu. Jego majestat promienieje blaskiem światła ognia. Jego głowę zdobi korona. Czoło wieńczy diadem, na którym widnieje właściwe Imię Boga. Wzrokiem ogarnia całą ziemię, która składa się w połowie z ognia i w połowie z lodu. Po Jego prawej stronie znajduje się życie, po lewej śmierć. W ręku dzierży berło ogniste. Przed Nim wisi parochet. Obsługuje go siedmiu aniołów zza parochetu, zwanego pargod159. I podnóżek Jego składa się zarazem z ognia i lodu, pod tronem zaś błyszczy sam szafir. Wokół tronu bucha ogień. Podstawę tronu stanowi Sprawiedliwość i Prawo. Sam zaś Bóg spowity jest w siedem wspaniałych obłoków.

II

Rabi Iszmael powiada:

– Wielki anioł Metatron, który pełni służbę przy Bogu, opowiedział mi: „Od chwili, gdy Bóg wziął mnie do siebie na służbę, żebym opiekował się kołami merkawy i całym urządzeniem Szechiny pod Jego tronem moje ciało z miejsca zapłonęło ogniem. Poczułem w kościach i żyłach żarzący się ogień. Moje rzęsy i brwi rozjaśniły się blaskiem nieba, oczy upodobniły do błyskawic, a włosy na głowie buchnęły płomieniami. Języki ognia strzelały ze wszystkich członków mego ciała. Cały zamieniłem się w płonącą żagiew. Na prawo ode mnie był ogień, na lewo płonąca pochodnia, a wokół mnie szalała burza wiatrów.

III

Jest w niebie święte zwierzę. Za dnia na jego czole świeci słowo „prawda”. Dzięki temu aniołowie wiedzą, że jest dzień. Wieczorem na jego czole świeci słowo „wiara”. Wtedy aniołowie wiedzą, że jest noc. I za każdym razem zwierzę przy tym powiada: „Chwalcie, Chwalonego!”.

I wszystkie władcze moce w niebie odpowiadają: „Niech będzie pochwalony na wieki”.

IV

Adrian, oby jego kości zgniły, zapytał kiedyś rabiego Jehoszuę ben Chanina:

– Wy, Żydzi, twierdzicie, że żadna grupa aniołów w niebie nie powtarza dwa razy pochwalnego hymnu. Jak to wytłumaczyć? Czy Bóg codziennie stwarza nowych aniołów, którzy zaraz po odśpiewaniu pochwalnego hymnu na cześć Boga znikają?

– Tak.

– Dokąd ci aniołowie odchodzą?

– Tam, gdzie zostali stworzeni.

– Gdzie zostali stworzeni?

– W rzece zwanej Dinur, które bez przerwy toczy swoje wody, w dzień i w nocy.

– Skąd i z czego powstała ta rzeka?

– Z potu, który wydzielają święte zwierzęta, kiedy noszą tron Wiekuistego.

V

Jedynym pożywieniem aniołów jest blask Szechiny. Jako że jest powiedziane: „Ty, Boże, ożywisz ich wszystkich. Władcy nieba biją przed Tobą pokłony”.

 

Tak jak żaden anioł nie wykonuje dwóch misji, tak dwaj aniołowie nie wykonują jednej i tej samej misji.

Instynkt Zła nie ma władzy nad aniołem.

Imiona aniołów przynieśli z sobą Żydzi z Babilonu.

Bałwochwalstwo

Najcięższy grzech

I

Bałwochwalstwo jest tak ciężkim grzechem, że ten, który je odrzuca, daje tym samym dowód, że uznaje całą Torę.

II

Rabi Abahu powiedział w imieniu rabiego Jochanana:

– Jeśli prawdziwy prorok powie ci, że niekiedy można przekroczyć jakiś nakaz Tory, to posłuchaj go. To zalecenie nie obejmuje jedynie bałwochwalstwa. W tym wypadku nie wolno ci go posłuchać, nawet gdyby dokonał na twoich oczach cudu, powstrzymując, na przykład, słońce na niebie.

III

Raw Nachman powiada:

– Nie wolno pozwalać sobie na kpiny, ale z bałwochwalstwa wolno kpić. Prawie wszyscy prorocy kpili i wyśmiewali się z bałwochwalstwa.

Skąd żywy u zmarłych?

„A gdy (poganie) będą wam mówili: «Radźcie się wywoływaczy duchów i czarowników, którzy szepczą i mruczą», to odpowiedzcie im: «Czy lud nie powinien się radzić swojego Boga? Czy ma się radzić umarłych w sprawie żywych?»”.

Odnosząc się do tych słów proroka Izajasza, rabi Lewi przytoczył taką oto przypowieść:

„Pewnemu ojcu gdzieś zapodział się syn. Po prostu zaginął. Pełen niepokoju, udał się na cmentarz, żeby go odnaleźć. Tam i zetknął się z bardzo mądrym człowiekiem, który wysłuchawszy go, zapytał:

– Czy poszukiwany przez ciebie syn znajduje się wśród zmarłych, czy też wśród żywych?

– Wśród żywych – odpowiedział ojciec zaginionego.

– Głupiec z ciebie. Zazwyczaj zmarli przychodzą do żywych. Gdzieś ty widział, żeby żywi przychodzili do zmarłych? Zawsze i wszędzie żywi zaspokajają potrzeby zmarłych, a nie odwrotnie. Czy widziałeś kiedyś, żeby zmarli zaspakajali potrzeby żywych?

Tak samo myślał prorok:

„Nasz Bóg jest żywy i wieczny. Bogowie pogan, natomiast, są martwi. Czy mamy opuścić żywego Boga i kłaniać się martwym?”.

Czy z powodu głupców należałoby zniszczyć świat

I

Pewien filozof zapytał kiedyś rabana Gamliela:

– Dlaczego wasz Bóg, który tak srodze gniewa się na uprawiających bałwochwalstwo, nie zgładzi samych bożków?

– Odpowiem ci na twoje pytanie przypowieścią – rzekł raban Gamliel. – Otóż wyobraź sobie, że pewien król miał syna, który swego psa nazwał imieniem ojca. Kiedy musiał składać przysięgę, zaklinał się na życie ojca-psa. Na kogo ma się król gniewać? Na syna czy na psa? Jasne, że na syna.

– Jak to? – zawołał filozof – przyrównujesz psa do naszego boga? Nasz bóg jest kimś ważniejszym.

– Z czego to wnioskujesz?

– W naszym mieście wybuchł kiedyś pożar. Wszystkie domy poszły z dymem. Tylko świątynia bożków ocalała.

– Na to odpowiem ci inną przypowieścią. Oto król na czele wojska wyprawił się przeciwko jednej z prowincji swego państwa, żeby ukarać jej mieszkańców za przejawy nieposłuszeństwa. Z kim, twoim zdaniem, miał król do czynienia? Z żywymi ludźmi czy z martwymi?

– Oczywiście, że z żywymi.

Na to rzekł do niego filozof:

– Raz są u ciebie psami, raz martwymi. Niech więc żywy Bóg raz na zawsze zmiecie ich z powierzchni ziemi.

– Gdyby służyli przedmiotom zupełnie niepotrzebnym, Bóg z całą pewnością by ich zniszczył. Służą jednak słońcu, księżycowi, gwiazdom, planetom, rzekom i dolinom. Czy z tego powodu, iż są głupi, Bóg ma ich zgładzić?

II

Takie samo pytanie zadali kiedyś rzymscy filozofowie żydowskim uczonym:

– Jeśli wasz Bóg nie może tolerować bałwochwalstwa, to dlaczego nie zniszczy przedmiotów tego kultu?

Na to pytanie żydowscy uczeni odpowiedzieli:

– Gdyby poganie służyli przedmiotom niepotrzebnym światu, to Bóg by ich zgładził. Poganie jednak służą słońcu, księżycowi, gwiazdom i planetom.

Czy z powodu ich głupoty miałby ich zniszczyć? Świat idzie swoją drogą. Z głupcami, którzy chadzają własnymi drogami, Bóg się kiedyś policzy.

Albo wyobraźcie sobie taką sytuację: człowiek ukradł komuś miarkę pszenicy i zasiał ją w polu. Według was z tych ziaren nic nie powinno wzejść. Natura jednak robi swoje, z głupcami zaś, kierującymi się bezsensownymi zasadami, Bóg się kiedyś policzy.

Z powodu głupca można stracić zaufanie

Pewien mąż imieniem Zonin powiedział kiedyś do rabiego; Akiwy:

– Zarówno ty, jak i ja znamy prawdę. Obaj wiemy, że bałwochwalstwo nic nie jest warte. To zero do kwadratu.

Mimo to jednak często jesteśmy świadkami, jak kalekie przychodzą się modlić do bożków i wracają po tym uleczeni.

– Wyjaśnię ci – odparł rabi Akiwa – na czym rzecz polega. Otóż w pewnym mieście żył bardzo uczciwy i przyzwoity człowiek, do którego wszyscy mieli zaufanie. Ludzie powierzali mu swoje pieniądze. Robili to nawet bez świadków i nie żądali od niego pokwitowań. Jeden tylko mieszkaniec miasta był wyjątkiem. Kiedy zastawiał coś cennego u tego męża, czynił to w obecności świadków. Traf chciał, że pewnego dnia zmuszony był zostawić pieniądze bez świadka. Kiedy wyszedł, żona powiedziała do męża, który przyjął pieniądze:

„Co do tego człowieka, możemy zaprzeczyć, iż dał nam nas przechowanie pieniądze”.

Mąż natychmiast zareagował: „Nie, żono. Czy dlatego że ten głupiec dotychczas zachowywał się nieładnie, mamy stracić zaufanie ludzi?”.

Tak samo rzecz się ma z bólami. Kiedy zsyła się je na człowieka, zaklinając: „Macie dotknąć tego człowieka tego a tego: dnia i opuścić dokładnie określonego dnia, o określonej godzinie po wizycie pewnego lekarza, dzięki konkretnemu lekarstwu”. I właśnie wtedy, kiedy nadeszła pora odejścia bólów, cierpiący człowiek udał się do świątyni bożków. Bóle zaczynają się wtedy zastanawiać: „Właściwie warto by było nie odstąpić od cierpiącego (żeby nie pomyślał, iż bałwochwalstwo go wyleczyło), ale równocześnie czy z tego powodu, że głupiec zachowuje się nie tak jak należy, trzeba odstąpić od zaklęcia?”.

Wielu bogów – wiele istot

Pewien poganin zapytał kiedyś rabiego Jehoszuę ben Karcha:

– W waszej Torze jest napisane, że zdanie i opinia większości są decydujące. W stosunku do was, Żydów, my poganie stanowimy większość. Dlaczego więc nie przyjmujecie uprawianego przez nas bałwochwalstwa?

Zmierzywszy go przenikliwym wzrokiem, rabi Jehoszua rzekł:

– Czy masz dzieci?

– Ojej, boleśnie dotknąłeś mnie tym pytaniem.

– Dlaczego?

– Bo mam wielu synów i jak tylko zasiadamy do stołu, zaczyna się spór o bogów. Jeden chwali i błogosławi jednego boga, drugi innego. Dochodzi nawet do bijatyki. Rozbijają sobie łby.

– A czy po takiej kłótni udaje ci się ich pogodzić?

– Nie – wzdycha poganin – każdy z nich pozostaje przy swoim zdaniu.

– Skoro tak się rzecz ma, to najpierw pogódź swoich synów, a potem będziemy rozmawiali – powiedział rabi Jehoszua.

Kiedy poganin odszedł, uczniowie rabiego Jehoszui zapytali go:

– Rabi, zbyłeś tego poganina byle czym, ale z nami tak łatwo ci nie pójdzie. Co masz nam do powiedzenia?

– Mogę was zapewnić, że z pustymi rękami ode mnie nie odejdziecie. Ezaw miał sześciu synów, a Tora, mówiąc o nich, używa słowa „nefaszot160 – terminu odnoszącego się do określenia dużej liczby. Rodzina zaś Jakuba liczyła siedemdziesiąt istot, a Tora używa odnośnie do niej liczby pojedynczej „nefesz”. Dlaczego? Bo rodzina Ezawa była rozdarta. Jej członkowie wyznają wiarę w wielu bogów. Stąd bierze się określenie „nefaszot”, ponieważ dusze ich są rozdzielone. Jakub wraz z całą rodziną wyznaje wiarę w jednego Boga. Z tego więc powodu Tora określa jego rodzinę liczbą pojedynczą „nefesz”. Wszyscy członkowie Jakubowej rodziny mają jednego Boga i jedną duszę.

Moloch

I

Kim był bożek Moloch, któremu, naśladując inne narody, Żydzi oddawali pokłony?

Jego siedzibą nie była sama Jerozolima, gdzie znajdowało się sporo innych bożków, ale miejsce położone daleko poza jej granicami. Moloch, zbudowany z metalu, był wewnątrz pusty. Miał twarz wołu. W wyciągniętych do przodu rękach, gotowych do przyjmowania daniny, dzierżył miedzianą tacę. Prowadziło do niego siedem sektorów. Wszystkie były ogrodzone.

Rodzaj przyniesionej ofiary decydował do jakiego sektora zostanie skierowany ofiarodawca. Kto przyniósł kurę, ten dopuszczany był do pierwszego sektora. Ofiarodawca kozy miał dostęp do drugiego sektora. Owca otwierała drogę do trzeciego, cielę do czwartego, byczek do piątego, wół do szóstego. Tego zaś, który na ofiarę przyprowadził syna, kapłan wprowadzał do siódmego sektora. Najpierw ojciec całował Molocha. (O takich ojcach prorok Ozeasz powiedział: „Ludzie zarzynają, a cielce całują”). We wnętrzu Molocha płonęło ognisko. Ogień buchał tak mocno, że taca, którą trzymał przed sobą, rozżarzona była do czerwoności.

Dziecko przeznaczone na ofiarę kładło się na tacy. Towarzyszyło temu bicie w bębny, które zagłuszało rozpaczliwy jego płacz i krzyk. Przypatrujący się temu ludzie wpadali w ekstazę. Raz po raz rozlegały się niesamowite, wprost nieludzkie okrzyki. Kapłan wznosił hymny pochwalne na cześć Molocha, któremu na zakończenie życzył dobrego apetytu.

II

„Ludzi zarzynają, a cielce całują”. Kapłani Molocha trzymali u siebie cielce, którym oddawano cześć. Dostrzegłszy bogatego człowieka, wyrzeźbili podobny do niego posążek. Stawiali go obok koryt cielców, które przez długi czas morzyli głodem i czekali na przybycie do świątyni upatrzonego bogacza. Kiedy ten się zjawił, wypuszczali złagodniałe cielce, które się na niego rzucały.

– Widzisz – powiedzieli do niego kapłani – bogowie łakną ciebie. Zostałeś przez nich wyznaczony na ofiarę.

III

„I brałaś (Jerozolimo) moich synów i córki, które mi urodziłaś – skarżył się prorok Ezechiel – i ofiarowałeś im (bożkom) na pożarcie”.

Pogański kapłan przechodził zwykle do upatrzonego człowieka i mówił:

– Oto jeden z bogów dowiedział się, że masz dużo dzieci i przysłał mnie do ciebie z pytaniem, dlaczego dotychczas nie złożyłeś mu w ofierze któregoś z twoich synów?

– Kogo miałbym złożyć w ofierze? Jeden syn pracuje przy srebrze, drugi przy złocie, trzeci przy owcach, a czwarty przy rogatym bydle.

– Widzę, że się wykręcasz. Chcesz przyjść do boga z pustymi rękami. Czy nie boisz się jego gniewu?

– Wiesz co – powiada przestraszony człowiek – zaczekaj na powrót ze szkoły mego najmłodszego dziecka. Weźmiesz je na ofiarę dla boga.

W tym wypadku Bóg tak powiada: „Ze wszystkich swoich dzieci wybrałeś na ofiarę dla bożków właśnie dziecko, które jest przeze mnie umiłowane”.

Pokolenie Menaszego

Rabi Aszej podczas przygotowania wykładu na temat dawnego króla żydowskiego Menaszego ben Chizkijahu, który zgrzeszył uprawianiem bałwochwalstwa, długo zastanawiał się nad tym, co ma powiedzieć swoim uczniom. Jak to się stało, że król Menasze, syn pobożnego Chizkijahu, który panował w czasach Izajasza, dał się sprowadzić na drogę bałwochwalstwa? We śnie ujrzał króla Menaszego. Rabi Aszej zapytał go:

– Jak doszło do tego, że stałeś się bałwochwalcą?

– Ty, który żyjesz w innym czasie i w innym pokoleniu, nie potrafisz tego zrozumieć. Jedno ci tylko mogę powiedzieć. Gdybyś żył w moich czasach, poszedłbyś w moje ślady.

Instynkt Zła popycha do bałwochwalstwa

Po powrocie z ciężkiej niewoli babilońskiej zebrali się wszyscy Żydzi pod przewodem Ezdrasza i Nechemiasza w odbudowanej Świątyni, żeby raz na zawsze zerwać ze złymi obyczajami, które sprowadziły na nich karę Boga. Zobowiązali się prowadzić w ojczystym kraju uczciwe, pobożne i zgodne z nakazami bożymi życie. Jak wiadomo, najcięższym grzechem Żydów za czasów Pierwszej Świątyni było bałwochwalstwo. Według tego, co jest napisane w Księdze Nechemiasza, Żydzi w dzień „pokuty narodowej” najbardziej płakali i lamentowali z powodu grzechu bałwochwalstwa.

Donośnym głosem wołali:

– Biada nam, biada! On, ten przeklęty jecer ha-ra od bałwochwalstwa sprowadził na nas wielkie nieszczęście. On jest sprawcą zburzenia Świątyni. On spowodował wytracenie wszystkich sprawiedliwych mężów i wypędzenie naszego narodu z ojczystego kraju. I jeszcze dzisiaj jest wśród nas. Panie Świata! Zesłałeś go na nas tylko po to, żebyśmy go zmogli i pokonali. Żebyśmy zasłużyli za to na Twoją nagrodę. Ale my nie chcemy go mieć u siebie. Darujmy sobie tę nagrodę.

 

I nagle spadła z nieba kartka, na której napisane było jedno słowo – „Prawda”. I trzy dni i trzy noce pościli i modlili się do Boga, aż jecer ha-ra został oddany w ich ręce. I kiedy to się stało, raptem wyskoczył z Przenajświętszego miejsca w Świątyni w postaci ognistego lwa.

Na jego widok prorok Zachariasz krzyknął:

– Oto ta nieczystość! Oto jecer ha-ra bałwochwalstwa.

Żydzi rzucili się na niego i pochwycili. Podczas szamotaniny wyrwano mu włos. Ryknął wtedy tak strasznie, że ziemia zadrżała i zatrzęsła się na czterysta mil. Przerazili się Żydzi.

A nuż – pomyśleli – zmiłowało się niebo nad nim i chce go uwolnić. Wystąpił prorok i tak im poradził:

– Wrzućcie go do ołowianego kotła i szczelnie zamknijcie ołowianą pokrywą. Ołów bowiem pochłania głos.

Żydzi, widząc, że sytuacja im sprzyja, pomyśleli, czy nie warto by wymodlić u Boga także klęskę dla jecer ha-ra cielesnej żądzy.

I tak pomyślawszy, zaczęli prosić Boga, żeby oddał w ich ręce jecer ha-ra rozpusty. I stało się tak, jak prosili, ale przedtem zostali ostrzeżeni: „Musicie wiedzieć, że jeśli zabijecie jecer ha-ra pożądliwości, to świat przestanie istnieć”.

Przez trzy dni trzymali go w zamknięciu. Szukali świeżego, zniesionego w tym dniu jajka i nie znaleźli161. Dało im to powód do głębszego zastanowienia się nad celowością zabicia jecer ha-ra. Zabicie go oznaczało koniec istnienia świata. Może prosić Boga o połowiczne załatwienie sprawy, żeby ograniczyć jecer ha-ra tylko do władzy nad mężem i żoną? Nic z tego! W niebie nie załatwiają niczego w sposób połowiczny.

Postanowili więc go oślepić. I to pomogło. Odtąd jecer ha-ra wywiera bardzo mały wpływ na pożądanie wśród osób blisko spokrewnionych.

157wilon – welon, rulon. [przypis tłumacza]
158kokija – firmament. [przypis tłumacza]
159pargod – zasłona. [przypis tłumacza]
160nefesz – istota, nefaszot l. m.: istoty. [przypis tłumacza]
161Szukali świeżego, (…) jajka i nie znaleźli – odjęta bowiem została żądza współżycia wszystkim stworzeniom, w tym również kurom. [przypis tłumacza]