Tasuta

Agady talmudyczne

Tekst
Märgi loetuks
Šrift:Väiksem АаSuurem Aa

Na tym i na tamtym świecie

I

„Jest Bogiem wiernym, bez fałszu, sprawiedliwy On i prawy – powiada Tora. Tak jak rozlicza się z występnymi za każdy choćby najmniejszy grzech na tym świecie i tak jak nagradza cadyków na tamtym świecie za najmniejszy dobry uczynek, tak nagradza na tym świecie występnych za dobry uczynek.

II

Rabi Elazar bar Cadok powiada:

– Cadycy na tym świecie podobni są do drzewa rosnącego na czystym miejscu. Jedna tylko jego gałąź zwisa nad miejscem nieczystym. Ścina się wtedy tę gałąź i całe już drzewo stoi na czystym miejscu. Tak samo Bóg na tym świecie zsyła na cadyków cierpienia, jako pokutę za ich małe grzeszki, żeby całkowicie czyści mogli przyjść na tamten świat. Jako rzecze Hiob: „Twój początek jest mały, twój koniec będzie wielki”. Ludzie występni podobni są do drzewa, które rośnie w nieczystym miejscu. I jedna tylko jego gałąź zwisa nad czystym miejscem, jeśli zetnie się tę gałąź, to całe drzewo stoi już na nieczystym miejscu. Tak samo dzieje się z występnymi. Bóg oddaje im wszelkie dobra na tym świecie, żeby potem zapędzić ich do najniższego kręgu piekła na tamtym świecie.

Jako rzecze Salomon w Przypowieściach: „Niejedna droga zda się człowiekowi prosta, lecz w końcu prowadzi do śmierci”.

III

Temu, którego zasługi przeważają nad grzechami, wyświadczają na tym świecie tylko zło. Tak jakby spalił całą Torę, nie zostawiwszy z niej ani jednej litery. Natomiast temu, który ma więcej grzechów niż zasług, wyświadczają na tym świecie tylko dobro. Tak jakby wypełnił wszystkie nakazy i zakazy Tory. Jakby nie opuścił z niej ani jednej litery.

Cierpiący cadyk i szcęśliwy złoczyńca

Powiada rabi Jochanan w imieniu rabiego Joseja:

– Kiedy Mojżesz prosił Boga: „Daj mi poznać zamysły Twoje”, jednocześnie zapytał: „Dlaczego bywa cadyk, któremu jest dobrze oraz cadyk, któremu jest źle?”

I Bóg mu odpowiedział:

– Mojżeszu, cadyk, któremu jest dobrze, jest synem cadyka. Cadyk, któremu jest źle, jest synem złoczyńcy. Złoczyńca, któremu jest dobrze, jest synem cadyka. Złoczyńca, któremu jest źle, jest synem złoczyńcy.

Są tacy, którzy twierdzą, iż Bóg tak odpowiedział Mojżeszowi:

– Cadyk, któremu jest dobrze, jest prawdziwym, autentycznym cadykiem. Cadyk, któremu jest źle, nie jest prawdziwym cadykiem. Złoczyńca, któremu jest dobrze, nie jest prawdziwym złoczyńcą. Złoczyńca, któremu jest źle, jest autentycznym stuprocentowym złoczyńcą.

W imieniu rabiego Jonatana powiedziano:

– Kara spada na świat tylko z powodu złoczyńców, ale jej początek powodują cadycy.

Rabi Josef powiedział:

– Kiedy szatan otrzymuje zezwolenie na ukaranie świata, nie dokonuje wyboru między cadykami i złoczyńcami. Co więcej, zaczyna od cadyków.

I powiedziawszy to, rabi Josef rozpłakał się.

– Jak to – zawołał – to cadycy nic już nie znaczą?

Rabi Ababej pocieszył go:

– Lepiej dla cadyków, że pierwsi giną, jak rzecze prorok: „przez zło sprawiedliwy schodzi ze świata”. Lepiej, żeby nie widzieli nieszczęścia.

„Pan wypróbowuje cadyka” – powiada poeta w Psalmach.

Na to rabi Jonatan powiada:

– Garncarz, kiedy wypróbowuje swoje naczynia, nie stuka w pęknięte garnki i dzbany. Wie, że od stuknięcia mogą się rozpaść. A które naczynia poddaje próbie? Mocne i całe. Te naczynia, które zdobię są wytrzymać każde uderzenie. Tak samo Bóg poddaje próbie cadyków, a nie złoczyńców.

Rabi Eliezer powiada:

– Pewien człowiek miał dwa woły. Jeden był mocny, a drugi słaby. Na którego z wołów, myślicie, nałożył jarzmo? Oczywiście że na mocnego wołu. Tak samo Bóg postępuje z cadykami. Na nich nakłada jarzmo.

Rabi Janaj powiada:

– Do spokojnego życia złoczyńców nie doszliśmy. Cierpienia cadyków nas nie dotknęły. Nie mamy ani jednego, ani drugiego.

Wysokie góry i głęboka przepaść

Kiedy rabi Jehoszua ben Lewi przybył do Rzymu, zobaczył wspaniałe, marmurowe pomniki przykryte pięknymi tapetami mającymi je chronić przed działaniem upałów i chłodów. Dotarłszy do rynku, ujrzał biednego człowieka owiniętego szatami. Na widok wspaniałych pomników zawołał słowami poety z Psalmów: „Sprawiedliwość Twoja jak góry Boże”. Na widok zaś biedaka dokończył ten werset psalmisty tymi słowy: „Prawo twoje jak przepaść głęboka”.

Mało lat i dużo zasług

I

Rabi Tanchuma bar Aba powiada:

– Kiedy król Salomon powiedział w Księdze Kaznodziei, że „Robotnik ma słodki sen, niezależnie od tego, czy zjadł mało, czy dużo, lecz bogaczowi obfitość nie daje spać spokojnie”, zwrócono mu uwagę: „Gdyby ktoś inny wyraził taką myśl, toby go wyśmiano. Ty, najmądrzejszy ze wszystkich i takie rzeczy mówisz! Czy tak w istocie bywa? Kto nie wie o tym, że głodny śpi niespokojnie, a syty spokojnie?.

– Mowa tu – odpowiedział rabi Tanchuma – o ludziach pobożnych i uczonych, którzy trudzą się dla Boga. Kto spędza całe swoje życie, długie czy krótkie, na studiowaniu Tory i czynieniu dobra, otrzymuje taką samą nagrodę.

Rabi Lewi posłużył się tu przypowieścią:

– Pewien król wynajął robotników do pracy. Podczas pracy król wziął sobie na towarzysza spaceru jednego z robotników. Wieczorem, kiedy robotnicy zgłosili się po odbiór zapłaty za przepracowaną dniówkę, robotnik, który spędził dzień na spacerze z królem, także upomniał się o zapłatę. Czy w danym wypadku król może mu powiedzieć: „Tobie się nie należy zapłata, bo przepracowałeś tylko kilka godzin, a resztę spędziłeś na spacerze? Powinieneś dostać zapłatę według pracy”. Ale robotnik może przecież powiedzieć królowi: „Gdybyś mnie nie oderwał od pracy, tobym pracował tyle, ile pozostali robotnicy”.

Tak samo rzecz się ma z tym, który trudził się studiowaniem Tory i umarł w młodym wieku. On może powiedzieć Bogu: „Gdybyś mnie nie zabrał z tego świata za młodu, tobym więcej studiował i więcej dobrych uczynków spełnił”.

II

Kiedy rabi Bun bar Chija w kwiecie wieku zszedł z tego świata, rabi Zeira w pośmiertnej mowie opłakiwał go słowami:

„Robotnik ma słodki sen niezależnie od tego, czy zjadł mało, czy dużo”. Co się tyczyło zmarłego, posłużył się przypowieścią:

– Pewien król wynajął robotników do pracy w swojej winnicy. Przyjrzawszy się ich pracy, wziął za rękę najzdolniejszego robotnika i zaczął z nim spacerować wzdłuż i wszerz winnicy. Wieczorem, kiedy robotnicy odbierali zapłatę za pracę, „spacerowicz” także zgłosił się po nią i otrzymał ją na równi z pozostałymi. Wywołało to wzburzenie wśród robotników. „Jak to – zawołali zgodnym chórem – my ciężko pracowaliśmy przez cały dzień, a on tylko kilka godzin”. Król rzekł do nich: „Nie macie powodu się gniewać. On w ciągu kilku godzin więcej zrobił niż ktokolwiek z was przez cały dzień”.

Tak samo rzecz się ma z rabim Bunem bar Chija. On w ciągu dwudziestu ośmiu lat życia więcej i głębiej przestudiował Torę niż inni w ciągu stu lat.

Z wielkiego skarbca

„I zmiłuję się, nad nim się zmiłuję” – powiedział Bóg do Mojżesza, kiedy ten prosił Go, żeby mu ukazał swoje drogi. Potem Bóg pokazał mu wszystkie skarby stanowiące nagrody dla cadyków. Dla każdego cadyka nagroda współmierna była do jego dobrych uczynków. Na widok tych cennych skarbów Mojżesz zaczął dopytywać się o szczegółowe wyjaśnienie ich przeznaczenia:

– Dla kogo jest przeznaczony ten skarb?

– Dla tych, którzy studiują Torę.

– A tamten, dla kogo jest przewidziany?

– Dla tych, którzy czynią dobro i nie skąpią jałmużny.

I tak Mojżesz pytał Boga o każdy skarb, aż zobaczył bardzo duży, większy od innych skarb. Zapytał:

– Dla kogo jest przeznaczony ten skarb?

– Dla tego, który posiada własne zasługi. Jemu wydzielam nagrodę z jego własnego skarbca. Temu zaś, który własnych zasług nie posiada, daję nagrodę w myśl słów: „I zmiłuję się, nad nim się zmiłuję”.

Tamten świat

I

Raw zwykł otwarcie głosić:

– Tamten świat nie jest taki jak ten świat. Na tamtym świecie nie wiedzą, co to jedzenie i picie. Płodzenie dzieci i handlowanie. Nie ma zazdrości i nienawiści wynikających z chęci prześcigania drugiego. A jak jest na tamtym świecie? Tam zasiadają cadycy z koronami na głowach i delektują się blaskiem Szechiny.

II

Rabi Jehoszua ben Lewi powiada:

– Bóg gotów jest podarować cadykom na tamtym świecie trzysta dziesięć światów, jak powiada Salomon w Przypowieściach: „Darząc bogactwem tych, którzy mnie miłują”.

III

Każdy cadyk dostanie na tamtym świecie chupę184 według należnej mu czci.

Rabi Chanina powiada:

– Temu, który zazdrości uczonym na tym świecie, dym wyżre oczy na tamtym świecie.

I zaraz do tego dodaje:

– Każdego poszczególnego cadyka „parzy” chupa drugiego. Oj, co za wstyd! Co za hańba!

IV

„Każdy człowiek – powiada Kaznodzieja – zbliża się do swojego wiecznego domu”.

Na to powiada rabi Icchak:

– Każdemu cadykowi przydzielane jest mieszkanie podług jego rangi. Król wkracza do miasta razem ze swoimi ministrami. Wszyscy wchodzą przez jedną i tę sama bramę, ale potem każdemu przydzielone zostaje mieszkanie według jego rangi.

V

Rabi Josef, syn rabiego Jehoszui ben Lewi, zachorował kiedyś tak ciężko, że wyglądał jak trup bez ducha. Kiedy wyzdrowiał, zapytał go ojciec:

 

– Synu, co tam widziałeś?

– Widziałem przewrócony do góry nogami świat. Najwyżsi są tam na dole, a najniżsi na górze.

– Nie, mój synu, widziałeś tam jasny, klarownie jasny świat. A jak nas tam widziałeś?

– My jesteśmy tam, tak samo ważni jak tu. Usłyszałem nawet, jak tam zawołano: „Błogo temu, który przyszedł tu, ze swoją wiedzą”. Ponadto usłyszałeiti drugie zawołanie: „Błogo tym, którzy zginęli śmiercią męczeńską za wiarę”. Do ich miejsc nikt inny nie ma dostępu.

Raj

W raju są dwie diamentowe bramy i nad nimi sześćset tysięcy aniołów. Twarz każdego anioła świeci jasnością klarownego nieba. Kiedy cadyk wstępuje do raju, zdejmuje z niego szaty, w których został pochowany w grobie, i nakładają na niego osiem nowych szat utkanych ze wspaniałości obłoków. Na głowę wkładają mu dwie korony. Jedną ze szlachetnych kamieni i pereł, drugą ze szczerego złota. Podają mu osiem wiązek mirtu i odśpiewują na jego cześć pochwalną pieśń:

 
„Z radością jedz swój chleb
W błogości wypij wino,
Bo Bóg już uznał twoje czyny”.
 

Potem prowadzą go na miejsce obficie zroszone wodą, w którym rosną setki gatunków róż i drzewa mirtu. Dla każdego cadyka przygotowany jest osobny i stosowny dla jego rangi pawilon. Z tego pawilonu wypływają cztery rzeki. Jedna płynie mlekiem, druga winem, trzecia balsamem, a czwarta miodem. Nad każdym pawilonem zwisają gałęzie winorośli ze złota przeplatane perłami. I każda perła lśni niczym blask brzasku dnia. W każdym pawilonie stoi stół inkrustowany szlachetnymi kamieniami i perłami. I nad każdą głową każdego cadyka stoi sześćdziesięciu aniołów, którzy do niego mówią:

– Idź i śmiało korzystaj z miodu, ponieważ studiowałeś Torę, a ona porównywania jest z miodem. I napij się wina wytłoczonego z winogron sześciu dni Stworzenia Świata, boś studiował Torę, a ona porównana jest z winem. I twarz najbrzydszego z nich jaśnieje pięknem i urodą Józefa i rabiego Jochanana. I nigdy nie ma tam nocy. I czas dzieli się u nich na trzy części. W pierwszej części cadyk jest jak dziecko. Wchodzi do dziecięcego sektora i napawa się radością dzieci.

W drugiej części czasu cadyk staje się młodzieńcem. Wchodzi do młodzieńczego sektora i napawa się radością młodości. W trzeciej części staje się starcem. Wchodzi do sektora starców i napawa się radością starców.

A wszystkie zakątki raju wypełnione są niezliczoną ilością drzew. I najmniejsze tam drzewo przewyższa najpiękniejsze i najlepsze drzewa wonności. I w każdym kącie stoją chóry niezliczonych aniołów i słodkim głosem śpiewają. W środku rośnie Drzewo Życia, które swoimi zwisającymi z góry gałęziami przykrywa cały raj. I zawiera w sobie to drzewo pięćset tysięcy smaków i zapachów. Nad drzewem płyną wspaniałe obłoki. Ze wszystkich czterech stron muskają je wietrzyki. I zapachy drzewa rozchodzą się od jednego krańca świata na drugi. W cieniu jego gałęzi siedzą uczeni w Piśmie i komentują Torę. I każdy z nich ma dwa baldachimy. Jeden z gwiazd i drugi ze słońca i księżyca. I między jednym baldachimem i drugim wisi utkana ze wspaniałości obłoków zasłona. I dalej w głębi rozpościera się plac Edenu, na którym znajduje się trzysta dziesięć światów. I wewnątrz zasiada siedem grup cadyków! Pierwsi to ci, którzy zginęli męczeńską śmiercią za wiarę, jak rabi Akiwa ze swoimi towarzyszami. Drudzy to ci, co utonęli w morzu. Trzecią grupę tworzy rabi Jochanan ze swoimi uczniami. Czwartą grupę tworzą ci, których zakrywa obłok. Piątą grupę cadyków tworzą ci, którzy się pokajali i odbyli pokutę. Szóstą – nieżonaci – cadycy, którzy nigdy nie zakosztowali smaku grzechu. Siódmą grupę tworzą biedacy, którzy znali się trochę na Torze i wykazali się ludzkimi odruchami. Wśród nich wszystkich siedzi Bóg, który objaśnia im tajemnice Tory. Oprócz tego wszystkiego cadyków czeka jeszcze wiele innych wspaniałości, o których przeciętny człowiek nie ma nawet wyobrażenia. O tym mówi prorok Izajasz:

„I oko nie widziało, oprócz ciebie, Boga działającego dla tego, który Go oczekuje”.

Jedno przeciw drugiemu stworzył Bóg. Między rajem i piekłem jeden tylko krok.

Piekło

I

„Kto ostoi się przed Jego srogością? Kto wytrwa wobec zapalczywości jego gniewu?”

Powiada prorok Nachum: – Ciężka jest kara w piekle.

Dwie grupy aniołów zagłady stoją przy drzwiach piekła i wołają: „Dawaj jeszcze! Dawaj jeszcze!” I głosy z piekła rozchodzą się od jednego do drugiego krańca świata. I trzy bramy są w piekle. Jedna do morza, druga do pustyni, a trzecia do ludzkiego osiedla. I kilka rodzajów ognia bucha w piekle. Jeden ogień żre i pije. Drugi żre, ale nie pije. Trzeci ani żre, ani pije. Jest jeszcze ogień, który pożera. I wysokie jak góry hałdy żarzącego się węgla. Są tak duże jak skały. Jak Morze Martwe. I płyną w piekle rzeki kipiącej siarki.

A kara, która spotyka złoczyńcę, jest taka: jedni aniołowie zagłady pchają go silnym uderzeniem do drugich aniołów zagłady, którzy chwytają złoczyńcę i popychają do buchającego ognia. Ogień otwiera paszczę i połyka go.

Rabi Jehoszua ben Lewi powiada:

– Kiedyś spotkałem na drodze proroka Eliasza, który tak do mnie powiedział:

– Czy chcesz, żebym cię doprowadził do bramy piekła? Będziesz mógł je obejrzeć.

– Tak! Chcę!

Pokazał mu wtedy Eliasz piekło. Rabi Jehoszua zobaczył tam ludzi, którzy zostali powieszeni. Jedni za nosy, drudzy za ręce, inni za nogi lub języki. Kobiety za piersi lub powieki czy uszy. Pokazał mu również takich, których karmiono ich własnym ciałem. Takich, których robaki zjadały żywcem i takich, których zmuszono do jedzenia drobnego piasku, od którego łamali sobie zęby. Na dodatek wyzywano ich od złoczyńców i występnych. Wołali do nich: „Złoczyńcy, żarliście na ziemi to, co nagrabiliście i smakowało wam, a tu wam nie w smak?”.

Rabi Jochanan powiada:

– Każdy anioł ma za zadanie raz tylko ukarać złoczyńcę za jeden popełniony przezeń grzech. Odrobiwszy swoje, anioł odchodzi i na jego miejsce przychodzi drugi anioł zagłady. Po nim trzeci i tak dalej. Trwa to aż do całkowitego rozliczenia złoczyńcy ze wszystkich jego grzechów. Tak się dzieje z człowiekiem, który zaciągnął dużo długów i każdy wierzyciel przychodzi do niego po odbiór tego, co mu pożyczył.

Tych, którzy wpadli do piekła i stracili możność opuszczenia go, prowadzą w każdą sobotę w góry pokryte śniegiem. Tam spędzają sobotni dzień, po czym przychodzi po nich anioł, który prowadzi ich z powrotem do piekła. Są wśród nich tacy, którzy po kryjomu zabierają z sobą trochę śniegu, żeby chłodzić się nim w gorącym piekle. Spostrzegłszy to, anioł podnosi krzyk: „Złoczyńcy, biada wam! Nawet w piekle nie przestajecie kraść!”.

Płoną przez dwanaście miesięcy. Zostaje po nich popiół, który wiatr zwiewa pod nogi cadyków. Po upływie dwunastu miesięcy ich dusze wracają do ciał. Wychodzą z piekła z twarzami czarnymi jak węgiel. Przyjmują wyrok Boga ze zrozumieniem. Uznają go za sprawiedliwy i powiadają:

– Sprawiedliwy jest Twój wyrok. Zasłużyliśmy na niego. Ty, Boże, jesteś sprawiedliwy, a nam wstyd.

Złoczyńcy zaś innych narodów karani są w siedmiu kręgach ognia piekielnego. W każdym kręgu przez dwanaście miesięcy. I po tym wszystkim Bóg okazuje miłosierdzie swoim stworzeniom, jak jest powiedziane w Księdze Izajasza: „Bo nie na wieki wiodą spór i nie na zawsze się gniewam”.

II

Na tamtym świecie Bóg, oby był błogosławiony, będzie zasiadał w raju i siedzącym przed nim cadykom będzie objaśniał Torę. Niebiańska Jego świta będzie stała. Słońce i planety po Jego prawicy, a księżyc i gwiazdy po Jego lewicy. Bóg wprowadzi cadyków w najgłębsze tajniki nowej Tory, którą nada przez Mesjasza. I zaraz, po tym jak skończy, Zerubawel ben Szealtiel wstanie i donośnym, słyszalnym na krańcach świata głosem odmówi słowa kadiszu – „Niech będzie wywyższone i uświęcone Imię Boga” – i wszyscy powiedzą „amen”.

I nawet ci, co pozostali w piekle, powtórzą za nimi gromkim głosem „amen”. Tak gromkim głosem, że usłyszy je Bóg. Wtedy On zapyta: „Co to za gromki głos?” Na to pytanie aniołowie odpowiedzą: „To krzyczą z piekła żydowscy złoczyńcy i nieżydowscy cadycy. Oni wymawiając słowo «amen», uznają Twój wyrok za sprawiedliwy”. Wtedy obudzi się w Bogu uczucie litości nad nimi. Powie: „Jak długo będę ich karał? Już wystarczająco odpokutowali”.

I na oczach cadyków wręczy Michaelowi i Gabrielowi klucze do piekła i powie:

– Idźcie i otwórzcie bramy piekła i wypuście ich.

I zaraz obaj aniołowie otwierają kluczami osiem tysięcy bram piekła. A każdy krąg piekła ma trzysta pars* długości i trzysta pars szerokości oraz sto pars głębokości. I żaden złoczyńca, który tam wpadł, nie może stamtąd wyjść. Co więc robią obaj aniołowie? Chwytają za ręce każdego złoczyńcę z osobna i wyciągają go. Wyciągają go tak jak wyciąga się kogoś z głębokiego dołu. Potem myją złoczyńców, namaszczają olejkami i leczą z ran odniesionych w piekle. Potem ubierają ich w piękne szaty i przyprowadzają do Boga.

Kiedy dochodzą do bramy raju, pierwsi wchodzą Michael i Gabriel, żeby się naradzić z Bogiem. Ten po wysłuchaniu ich powiada:

– Wpuście ich do raju. Niech zobaczą moje wspaniałości.

I kiedy złoczyńcy wchodzą do raju, natychmiast padają twarzą ku ziemi, po czym kłaniają się Bogu, dziękując Mu, i chwaląc Go.

Rabi Akiwa zwykł mawiać:

– Wyrok skazujący na pobyt w piekle opiewa tylko na dwanaście miesięcy.

Po dwunastu miesiącach ciało zmarłego ulega rozkładowi zaś dusza jego odfruwa i już nie wraca do ciała.

Wyzwolenie z piekła

Pewnego razu rabi Akiwa spotkał na drodze utrudzonego i zmizerowanego człowieka, który dźwigał na plecach ciężką wiązkę drewna. Człowiek ten nie szedł zwykłym krokiem, ale biegł truchtem niby koń. Rabi Akiwa zatrzymał go i zapytał:

– Powiedz mi, ale z ręką na sercu, czy wywodzisz się z rodu ludzkiego, czy z diabelskiego?

– Rabi – odpowiedział zapytany – byłem człowiekiem, ale dawno już temu opuściłem tamten świat. Codziennie rąbię drzewo, ładuję je na plecy i noszę do piekła. Rozpadają tam ogień i trzy razy w ciągu dnia palą mnie na tym ogniu.

– Co takiego nabroiłeś w swoim życiu?

– Nie było takiego nakazu, którego bym nie obszedł.

– Czy zostawiłeś po sobie syna?

– Jeśli ci Bóg miły – krzyknął nagle przejęty strachem zapytany – nie zatrzymuj mnie. Boję się aniołów zagłady. Oni gotowi mnie wychłostać ognistymi rózgami za to, że się spóźnię.

– Odpowiedz mi tylko na pytanie. To leży w twoim interesie.

– Zostawiłem żonę w ciąży.

I powiedziawszy to, puścił się biegiem w dalszą drogę.

Rabi Akiwa udał się wtedy do miasta, które ów człowiek wymienił. Notable miasta na wieść o tym, że przybył do nich rabi Akiwa, wyszli mu na spotkanie. On zaś pytał ich o dom, w którym mieszka spotkany przez niego człowiek.

W odpowiedzi usłyszał:

– Niechaj imię tego bezbożnika szczeźnie.

– Gdzie jest jego żona?

– Niechaj jej imię zostanie wymazane z pamięci ludzkiej.

– Czy ma syna? Jeśli tak, to kim jest?

– To prawdziwy goj. Nawet nie jest obrzezany.

– Przyprowadźcie go do mnie!

Przyprowadzili go. Rabi Akiwa kazał go obrzezać, po czym posadził go obok siebie przy stole i zaczął go uczyć.

Uczył go, aż ten przyswoił sobie błogosławieństwa odmawiane w sobotę. Następnie polecił wezwać go na bimę do odczytania sobotniego rozdziału Tory. Chłopak głośno odmówił stosowne błogosławieństwo. Wtedy ojca jego przeniesiono z piekła do raju. W nocy, kiedy rabi Akiwa spał, przyszedł do niego we śnie zmarły ojciec chłopaka i powiedział:

– Niech ci będzie policzone za zasługę to, co dla mnie zrobiłeś. Wyzwoliłeś mnie z piekła.

Ty jesteś sprawiedliwy i Twój wyrok jest sprawiedliwy Tak jak w raju rozlega się pochwalna pieśń na cześć Boga, tak też w piekle rozbrzmiewa pochwalna pieśń na Jego cześć. Jak napisane jest w Psalmach: „Idący przez wyschłą dolinę płaczu zamieniają ją w obfitujące źródło”. Oblewają się łzami, aż piekło zostaje wychłodzone.

I właśnie stamtąd rozlega pochwalna pieśń na cześć Boga, jak brzmi zakończenie zacytowanego wyżej wersetu z Psalmów: „I błogosławieństwem owiany zostaje nauczyciel”. Co oni śpiewają? „Słuszny wydałeś wyrok. Sprawiedliwie nas osądziłeś. Słusznie nas oskarżyłeś – Ty jesteś sprawiedliwy i Twój wyrok jest sprawiedliwy”.

184chupa – baldachim. [przypis tłumacza]

Teised selle autori raamatud