Tasuta

Gargantua i Pantagruel

Tekst
Märgi loetuks
Šrift:Väiksem АаSuurem Aa

Rozdział czwarty. Dalszy ciąg wywodu Panurga na pochwałę dłużników i wierzycieli

– Przeciwnie teraz wyobraźcie sobie drugi świat, na którym każdy pożycza, każdy jest winien; gdzie są sami dłużnicy i wierzyciele. O jakaż harmonia zapanuje w regularnym biegu ciał niebieskich! Zdaje mi się, iż słyszę ją tak wyraźnie, jako ją niegdyś słyszał Platon496. Jaka sympatia między żywiołami! O jakżeż tam natura będzie się rozkoszować swymi dziełami i wytworami! Ceres objuczona zbożem, Bachus winem, Flora kwieciem, Pomona owocami, Juno w pogodnej i jasnej atmosferze, pogodna, dobroczynna, radosna! Tonę po prostu w zachwycie tej kontemplacji. Pomiędzy ludźmi pokój, miłość, serdeczność, wiara, ufność, uczty, biesiady, wesele, radość, złoto, srebro, drobna moneta, łańcuchy, pierścienie, towary wędrować będą z ręki do ręki. Żadnych procesów, żadnych wojen, żadnych kłótni; nikt nie będzie lichwiarzem, nikt liczykrupą, nikt skąpcem, nikt nieużytym. Bożeż ty mój! Toć to będzie istny wiek złoty, królestwo Saturna, ziszczenie regionów olimpijskich, w których ustają wszystkie inne cnoty, jeno sama miłość bliźniego włada, króluje, panuje, triumfuje! Wszyscy będą dobrzy, wszyscy piękni, wszyscy sprawiedliwi. O świecie szczęśliwy, o szczęśliwi ludzie na nim żyjący! O trzykroć i czterykroć błogosławieni! Zdaje mi się, że tam już jestem. Przysięgam wam na święte Zaprawdę, że gdyby ten świat, ten błogosławiony świat tak każdemu użyczający, nikomu nie odmawiający, miał papieża zaopatrzonego w dostatni kram kardynałów i wzmocnionego swoim świętym kolegium, w niewiele lat ujrzelibyście świętych więcej, i bardziej obfitych w cuda, z większą mnogością modlitew, wotów, krzyżów i świec, niżeli ich teraz jest wszystkich razem w dziesięciu biskupstwach Bretanii, wyjąwszy wszelako owo świętego Iwona.

Zważcie tylko, proszę, jako szlachetny Patelin497, pragnąc ubóstwić i boskimi pochwałami wynieść aż do siódmego nieba ojca Wilhelma Źussolma, nie powiedział więcej nic, jeno:

 
Stąd nieśmiertelną ozdobił się sławą,
Iż rozpożyczał na lewo i prawo.
 

O piękne słowo! Na ten wzór wyobraźcie sobie nasz mikrokosmos (id est mały światek, to znaczy człowieka) i wszystkie jego członki, jak pożyczają, zapożyczają się, świadczą sobie nawzajem, to znaczy, tak jak jest w naturze. Bowiem natura stworzyła człowieka jeno po to, aby pożyczał i zaciągał pożyczki. W niebiesiech samych nie większa panuje harmonia, niż w tej jego gospodarce. Intencją stworzyciela tego mikrokosmu jest utrzymywać w nim duszę (którą umieścił tam jakoby gościa) i życie. Życie polega na krwi498. Krew jest siedzibą duszy; toteż jedynym trudem tego światka jest sporządzać nieustannie krew. W tej kuźni wszystkie członki mają swoje zadanie: i taki jest ich ustanowiony porządek, iż bez ustanku jeden u drugiego się zapożycza, jeden drugiemu pożycza, jeden drugiemu jest winien. Materii i metalu sposobnego, aby był przemieniony na krew, użycza natura: chleb i wino. W nich dwóch zawarte są wszystkie rodzaje pożywienia. Aby je dobyć, przygotować i upiec, pracują ręce, trudzą się nogi, nosząc całą tę machinę, a zaś oczy kierują wszystkim. Apetyt, u wnijścia do żołądka, za pomocą odrobiny przyostrej melancholii, która przypływa doń od śledziony, zachęca do spożycia potrawy. Język jej kosztuje, zęby żują, żołądek przyjmuje, trawi i zmienia w mlecz. Żyły krezkowe wysysają zeń to, co jest dobre i sposobne (poniechując ekskrementów, które, dzięki własności wydalającej, wydostają się na zewnątrz umyślnymi kanałami), potem zasię niosą do wątroby: ta przekształca ów mlecz ze wszystkim od nowa i czyni zeń krew. Owo pomyślcie, jaka musi być radość tych wyrobników, skoro ujrzą ten strumień złota, będący jedynym źródłem krzepiącym ich siły? Nie większa jest radość alchemików, kiedy po długich trudach, staraniach i wydatkach ujrzą przeobrażone metale na dnie swojego tygielka.

Zaczem każdy członek gotuje się i wysila na nowo, aby oczyścić i wysubtelnić ów skarb. Nerki, za pomocą ssących naczyń, wyciągają z krwie ostrość, którą nazywacie uryną i drogą moczowodów odprowadzają ją ku dołowi. W dole znajduje się sposobny zbiornik, to jest pęcherz, który w stosownej chwili wydala ją na zewnątrz. Śledziona wyciąga muł ziemski i szumowinę, którą nazywacie melancholią. Pęcherzyk żółciowy gromadzi z niej zbytnią cholerę. Następnie, dla lepszego wysubtelnienia, krew dostaje się do innej pracowni, to jest do serca; które, przez swoje ruchy skurczowe i rozkurczowe, czyści ją i ogrzewa, tak iż w prawej komórce osiąga zupełną doskonałość i żyłami rozchodzi się po wszystkich członkach. Każdy członek przyciąga ją ku sobie i odżywia się wedle potrzeby: nogi, ręce, oczy, wszystko; i oto stają się dłużnikami ci, którzy byli użyczającymi wprzódy. W lewej komórce swojej serce czyni krew tak subtelną, iż nazywają ją spirytualną i wysyła ją arteriami do wszystkich członków, aby ową krew żylną ogrzać i odświeżyć. Płuco w swoich płatach i miechach oczyszcza i wietrzy ją nieustannie. W uznaniu tej zasługi serce dostarcza mu jej najlepszej cząstki przez żyłę arterialną. W końcu, w owej siatce czarodziejskiej, nabiera krew takiej delikatności, iż przetwarza się w duchy animalne, za pomocą których myśli, rozprawia, sądzi, roztrząsa, rozważa, rozumuje i pamięta. Tam do kroćset! Topię się, gubię się, błądzę, kiedy zapuszczam się w tę głęboką otchłań świata to zadłużającego się, to użyczającego. Wierzcie mi, iż pożyczać to jest rzecz iście boska, zaś być dłużnym to jest cnota heroiczna.

To jeszcze nie wszystko. Ten świat pożyczający, zadłużający się, kredytujący sobie wzajem, jest tak poczciwy, iż, gdy to odżywienie się skończy, myśli już o tym, aby użyczyć tym, którzy się jeszcze nie urodzili i za pomocą tej pożyczki utrwalić się, jeżeli możebna, na wieczność i rozmnożyć w okazach do siebie podobnych, to jest dzieciach. W tym celu każdy członek ujmuje i potrąca jedną cząstkę najcenniejszego swego pożywienia i śle ją ku dołowi: natura przygotowała tam sposobne naczynia i zbiorniki, przez które schodząc do narządów rodnych w długich wędrówkach i skrętach, sok ów przyjmuje formę odpowiednią i znajduje sposobne miejsce tak u mężczyzny, jak u kobiety, aby służyć ku zachowaniu i utrwaleniu rodzaju ludzkiego. A wszystko dzieje się przez wzajemne udzielanie jednego drugiemu: jakoż jest też nazwane powinnością małżeńską. Umykającym się tej powinności nałożona jest od natury dotkliwa kara, bolesne zaburzenia w członkach i pomięszanie w zmysłach zgoła furiackie; zasię użyczającemu jej wzajem daje rozkosz, lubość a zachwycenie.

Rozdział piąty. Jako Pantagruel nienawidzi dłużników i zapożyczających się

– Rozumiem – odparł Pantagruel – widzisz mi się być tęgim kauzyperdą i dzielnie przejętym swą sprawą. Ale możesz tu kazać i wywodzić aż do Zielonych Świątek, a w końcu zdumiejesz się, jak bardzo w niczym mnie nie przekonałeś i jak swoim pięknym mówieniem nigdy nie skłonisz mnie do robienia długów. Nic (powiada święty apostoł) nie jesteś winien nikomu, jeno miłość i zgodę wzajemną. Roztaczasz mi tu piękne obrazy i metafory, którym bardzo rad się przysłuchuję. Ale powiadam ci tyle: jeśli wyobrazisz sobie, iż jakiś bezwstydny szalbierz i natrętny długorób wchodzi na nowo do miasta już znającego jego obyczaje, ujrzysz snadnie, iż za jego wnijściem cała ludność wpadnie w większe przerażenie i drżączkę, niż gdyby zaraza weszła do miasta w takim przebraniu, w jakim filozof tianijski ujrzał ją był w mieście Efezie. I jestem zdania, iż nie mylili się Persowie, gdy mawiali, iż drugą przywarą jest kłamać, a zaś pierwszą zadłużać się. Bowiem robienie długów i łgarstwo chodzą zazwyczaj w parze.

Nie chcę wszelako twierdzić, iż nigdy nie trzeba zadłużać się, ani też nigdy pożyczać. Nie ma bogacza, który by niekiedy nie był winien. Nie ma takiego biedaka, od którego by kiedy nie zdarzyło się pożyczyć. Powinno być z tym tak, jak Platon ustanowił w swoich prawach o czerpaniu wody, a mianowicie aby żadnemu z sąsiadów nie pozwolić u siebie czerpać, jeżeli nie okaże się wprzódy, iż na własnym gruncie ryli a kopali aż do pokładu ziemi, który nazywają iłem, i nie napotkali źródła ani też ścieku wody. Bowiem ta ziemia, dla swej substancji, która jest tłusta, zbita, twarda i gęsta, zatrzymuje wilgoć i niełatwo przez nią może się wilgoć ulotnić. Toteż hańba jest wielka, zawżdy i na każdym miejscu pożyczać od drugiego, zamiast samemu pracować i zarabiać. Wówczas dopiero powinnoby się, wedle mego osądu, pożyczać, kiedy ktoś, pracując, nie mógł własną pracą dorobić się zysku, albo też kiedy nagle popadł w niespodziewaną utratę majętności. Wszelako dość już o tym przedmiocie; na przyszłość staraj mi się unikać wierzycieli; przeszłość ci odpuszczam.

 

– Najmniej z mojego najwięcej – rzekł Panurg – co mogę uczynić w tej sprawie, to jest podziękować panu; zaś jeśli stopień podziękowania ma się mierzyć łaskawością dobroczyńców, będzie ono nieskończonym i wiekuistym: bowiem życzliwość, jaką mi w łasce waszej okazujecie, jest ponad wszelką ocenę; przekracza wszelką miarę, wszelką wagę, wszelką liczbę; jest nieskończoną, wiekuistą. Ale, skoro się ją zmierzy wedle kalibru dobrodziejstwa i ukontentowania obdarowanego, to będzie z tym dość słabo. Świadczycie mi wiele dobra, więcej, niż mi się przynależy, więcej, niż się względem was zasłużyłem, niż warte są tego moje liche usługi: to muszę wyznać; wszelako zgoła nie tyle, ile sami o tym rozumiecie. Nie to mnie wcale markoci, nie to mnie uwiera i świerzbi: przeciwnie, gdybym się nagle ostał czyściutki od długów, jakżebym ja wyglądał? Wierzcie mi, że przez pierwszych parę miesięcy dziwnie by mi z tym było nieswojo, zważywszy, że ani nie wzrosłem w takich obyczajach, ani mnie do nich nie włożono. Dziwny lęk mnie zbiera przed tą metamorfozą.

Ba, odtąd nie zdarzy się nikomu pierdnąć w całym kraju salmigondzkim, żeby nie celował prosto do mojego nosa. Każdy pierdziuch spod najciemniejszej gwiazdy, skopciwszy się, będzie miał prawo mi mówić: „Masz tu pokwitowanie499”. Życie mi przyjdzie rychło skończyć, przewiduję to. Polecam waszym względom pamięć o moim nagrobku. I umrę zapierdzony na śmierć, jakoby na marynatę. Jeśli kiedy lekarz jaki zwykłymi środkami nie da sobie rady, aby odprowadzić wiatry poczciwej babuli cierpiącej na kolkę i zatwardzenie, mumia z mojego wszetecznego i upierdzonego ciała będzie dla nich najlepszym lekarstwem. Skoro zażyją z niej bodaj odrobinę, będą pierdzieć więcej niż im się we śnie marzyło. Dlatego proszę was uprzejmie, zostawcie mi z moich długów bodaj jaką secinę. Kiedy król Ludwik jedenasty wyciągał z procesów biskupa kartuskiego Milesa Ilierskiego 500, prosił go tenże biskup, aby mu zostawił bodaj jeden dla zachowania wprawy. Wolę im już darować całą moją ślimaczarnię i moją stadninę chrabąszczów, rozumie się wyłączywszy stajnię zarodową.

– Dajmy temu pokój – rzekł Pantagruel – już raz ci powiedziałem.

Rozdział szósty. Dlaczego zwalnia się nowożeńców od służby wojennej

– Ale – zapytał Panurg – w jakim to prawie jest zatwierdzone i postanowione, iż ci, którzy zasadzą nową winnicę, którzy zbudują nowe mieszkanie, którzy świeżo pojęli żonę, zwolnieni są w pierwszym roku od służby wojennej?

– W prawie Mojżesza – odparł Pantagruel.

– Dlaczego – zapytał Panurg – właśnie nowożeńcy? W sadzenie winnicy bawić się nie mam zamiaru, bom już za stary; kontentuję się winkiem już zebranym; budowanie z martwego kamienia też nie jest zapisane w księdze przeznaczeń mojego żywota. Ja buduję jeno żywe kamienie, to jest ludzi.

– Wedle mego mniemania – rzekł Pantagruel – cel onego prawa jest ten, aby przez pierwszy rok mogli się napoić do syta lubością miłosną, krzątać się koło utrwalenia rodu i postarać o zapas spadkobierców. I gdyby w drugim roku zdarzyło się im zginąć na wojnie, aby bogdaj ich imię i herb utrwaliły się w dzieciach. A także, aby można było rozeznać z pewnością, czy żony pojęli jałowe czy płodne (k'czemu próba jednego roku zda się być wystarczająca, zważywszy, iż wychodziły za mąż w dojrzałym wieku); iżby tym snadniej, w razie zgonu pierwszych mężów, można je było wydać powtórnie; płodne za tych, którzy by chcieli przymnożenia rodziny, jałowe za tych, którzy by tego nie życzyli i brali by je jedynie dla ich cnót, umiejętności, wdzięków i jeno dla pociechy domowej i wygody gospodarskiej.

– Kaznodzieje wareńscy – rzekł Panurg – zohydzają powtórne zamęźcie jako głupie a nieobyczajne.

– Niechże ich frybra ściśnie – rzekł Pantagruel.

– Święte słowa – rzekł Panurg – a i brata Wkładantego także, który w pełnym kazaniu, pomstując na powtórne zamęźcia, zaklinał się i oddawał się wszystkim diabłom z piekła, jeśliby nie wolał rozprawiczyć sto dziewcząt, niżeli wygodzić jednej wdowie. Toteż wasza racja zdaje mi się dobra i mocno ugruntowana. Ale czy nie myślicie także, iż to zwolnienie przyznano im dlatego, że przez cały ciąg tego pierwszego roku tak pilnie obrabiali swoje młode gołąbki (jako jest sprawiedliwe i jako się należy) i tako próżnili swoje naczynia nasienne, iż stąd są jakoby wycieńczeni, wymokli, przywiędli i z sił wyzuci. Tak, iż kiedy nadejdzie dzień bitwy, radziej by dali nura, jak kaczki, między toboły obozowe, niżby się mieli trzymać w szeregu walczących i dzielnych szermierzy w miejscu, gdzie woła Bellona i gdzie razy lecą. I pod sztandarem Marsa nic by nie były warte ich ciosy, bowiem co najtęższe i co najcelniejsze już wystrzelali w prześcieradłach jego przyjaciółki Wenery.

Jako świadectwo tego widzimy jeszcze teraz, pośród innych starożytnych zabytków a obyczajów, iż we wszystkich znaczniejszych domach, po pewnej ilości dni wyprawia się onych nowo ożenionych w odwiedziny do wuja, aby ich rozłączyć z żonami, aby przez ten czas mogli sobie wypocząć nieco i skrzepiwszy siły lepiej jeszcze walczyć za powrotem; mimo iż często nie mają ani wuja, ani ciotki.

Chrzestna matka mojego dziadka mawiała mi kiedy byłem mały, że

 
To nie są żadne przelewki,
Jeno szczery znój a praca:
Pachoł co spieszy do dziewki
Tęższy jest niż dwóch, co wraca.
 

A zaś przywiodło mnie do tego mniemania to, iż sadzący winnice mało co skosztują gron albo posmakują winka ze swoich trudów w onym pierwszym roku; takoż budownicy w pierwszym roku nie mieszkają w swoich nowo zbudowanych domach, gdyż łacno by mogli pomrzeć uduszeni dla braku przewiewu, jako to uczenie zapisał Galen, lib. II, O trudnościach oddechania. Nie pytałem się o to bez przyczyny dobrze przyczynionej i bez racji dobrze uraczonej. Z przeproszeniem waszym, tyle miałem do powiedzenia.

Rozdział siódmy. Jako Panurg nosił pchłę w uchu i jako zbył się swego wspaniałego saczka

Nazajutrz Panurg dał sobie przekłuć ucho prawe modą judajską i umocował doń mały pierścionek złoty, misternej robótki, w którego kamieniu była oprawna pchła501. I była to pchła czarna, abyście nie mieli żadnej wątpliwości. Dobrze to jest być w każdej rzeczy dokładnie powiadomionym. Której utrzymanie, wedle obliczeń jego kancelarii, kosztowało go na kwartał nie więcej niż wyprawa tygrysicy hirkańskiej, to znaczy jakieś 600 000 maraweoli. Tak niezmierny wydatek rozgniewał go teraz (skoro już wyszedł z długów) i od tego czasu żywił ją nadal sposobem tyranów i adwokatów, to jest potem i krwią swoich poddanych.

Wziął cztery łokcie zgrzebnego płótna, sporządził zeń długą szatę prosto uszytą, porzucił noszenie pludrów i przymocował sobie do czapki okulary. W takim stanie ukazał się Pantagruelowi. Owemu zdało się to przebranie dość dziwaczne, zwłaszcza gdy go ujrzał bez pięknego i wspaniałego saczka, w którym zwykł był pokładać, jak w świętej kotwicy, swoją ostatnią ucieczkę we wszystkich burzach i przeciwnościach losu.

Nie rozumiejąc tej tajemnicy, dobry Pantagruel zaczął go badać, pytając coby miało oznaczać to świeże przeobrażenie.

– Pchła ukąsiła mnie w ucho – rzekł Panurg – pragnę się ożenić.

– Wybornie – odparł Pantagruel – otoś mnie szczerze ucieszył. Ale, o ile wiem, nie jest to obyczaj zalotników nosić takie obwisłe pończochy i koszulę puszczać za kolana bez najmniejszego śladu pludrów. Do tego długa suknia ze zgrzebnego płótna, koloru nieużywanego na zwierzchnią szatę u ludzi dwornych i bywałych! Jeśli niektóre osoby trącące herezją i formujące dziwaczne sekty stroiły się tak niekiedy, to (jakkolwiek wielu uważa to za szalbierstwo, obłudę i chęć przewodzenia nad ciemnym pospólstwem) ja wszelako nie chcę ich za to potępiać i sądzić surowo. Każdy niech rządzi się swoim smakiem, zwłaszcza w rzeczach świeckich, zewnętrznych i obojętnych, które same z siebie nie są ani złe, ani dobre, jako iż nie wychodzą z naszych serc ani myśli, będących fabryką wszystkiego złego i dobrego: dobrego, jeśli to jest dobra i przez czystego ducha kierowana skłonność; złego, jeśli rzecz nieprawa, pochodząca z ducha złego i nieczystej żądzy. Nie podoba mi się wszelako takie nowatorstwo i wzgarda dla powszechnego obyczaju.

– Kolor – rzekł Panurg – jest poważny: odpowiedni tedy dla mnie, który postanowiłem być poważnym człekiem i pilnie baczącym na swoje interesa. Bowiem od czasu, jak jestem czysty od długów, nie widziałeś pan człowieka bardziej niemiłego w pożyciu, niż ja nim będę, jeśli mnie Bóg nie ocali. Patrzcież na te okulary. Widząc mnie z daleka, rzeklibyście snadno, iż to duchowna osoba idzie. Sądzę, że jeszcze w tym roku rozpocznę zaganiać ludzi kazaniami na nową krucjatę. Niechże Bóg strzeże od złego moje gałeczki. Widzicie tę siermięgę? Wierzcie mi, iż jest w niej ukryta pewna właściwość, wiadoma niewielu ludziom. Ubrałem się w nią dopiero od rana; i oto już mnie przypieka, już mnie swędzi, już mnie łaskocze chętka, aby wnet być żonatym i uwijać się po mojej żonce jak sto par diabłów, bez obawy przed kijem.

O, cóż ze mnie będzie za gospodarz! Po mojej śmierci każą mnie spalić na honorowym stosie, aby zebrać po mnie popioły, ku pamiątce i przykładowi doskonałego pana domu. Tam do diaska! Niech tylko spróbuje mój marszałek wściubiać mi nos do tego oto worka: poczułby wnet smak mojej pięści na swej gębie!

Przypatrzcież no mi się z przodu i z tyłu: oto czysty kształt togi, starożytnego ubioru Rzymian w czasie pokoju: wziąłem tę formę z kolumny Trajana w Rzymie i także z łuku triumfalnego Septima Sewera. Dość mam już wojny, dość pancerzy i drucianej koszulki. Plecy mam całkiem poodgniatane od dźwigania zbroi. Do lamusa z orężem, niech żyje toga, przynajmniej na przeciąg tego całego roku, jeżeli się ożenię, jako to wywiedliście mi wczoraj wedle prawa mojżeszowego.

Co się tyczy pludrów, to moja cioteczna babka Laurencja mówiła mi niegdyś, iż istnieją jedynie dla saczka z rozporkiem. Wierzę temu dla podobnej racji, jaką dowodzi nam ten wdzięczny figlarz Galen, lib. IX, O pożytku naszych członków, iż głowa jest stworzona dla oczu. Bowiem natura byłaby mogła umieścić nam głowy na kolanach albo na łokciach; ale, przeznaczając oczy do dalekiego widzenia, umieściła je na głowie niby na tyczce, na samym szczycie ciała: jako widzimy latarnie morskie i wysokie wieże wzniesione w portach morskich, aby latarnia mogła być widziana z daleka.

Tedy ponieważ chciałbym, na jakiś przeciąg czasu, na rok co najmniej, być zwolnionym od służby wojskowej, to znaczy ożenić się, przeto dlatego nie noszę saczka, ani też, co za tym idzie, pludrów. Bowiem saczek jest to pierwsza sztuka w rynsztunku i uzbrojeniu rycerza. I podtrzymuję to twierdzenie aż do kary ognia (exclusive, baczcie to dobrze!), iż Turcy nie są dobrze uzbrojeni, ile że prawo zabrania im nosić saczek u pludrów.

 

Rozdział ósmy. Jako saczek u pludrów jest dla wojownika pierwszą i najważniejszą sztuką jego rynsztunku

– Chcesz zatem – rzekł Pantagruel – utrzymywać, iż saczek jest pierwszą sztuką pancerza rycerskiego? Oto twierdzenie zaiste bardzo nowe i niespodziewane. Toć powiadamy, iż rycerz zaczyna się zbroić od ostróg.

– Tak twierdzę – rzekł Panurg – i z pewnością się nie mylę. Patrzcież jako natura, pragnąc utrwalić rośliny, drzewa, krzewiny, zioła i wodorosty raz stworzone przez siebie, i przechować je na wieczne czasy, tak aby nigdy nie zginął ich gatunek, chociaż giną indywidua, troskliwie uzbroiła ich plemniki a nasiona, na których wspiera się ich wiekuista ciągłość; i opatrzyła je i pokryła cudownie zmyślnymi strąkami, pochewkami, łupinami, orzechami, kielichami, jądrami, skorupkami, miąższem, korą, cierniem kłującym, które są dla nich jakoby piękne i mocne naturalne saczki. Za przykład oczywisty może służyć groch, bób, fasola, orzech, brzoskwinia, kolocynty, dynia, wszelkie zboże, mak, cytryna, kasztan, w ogóle wszystkie rośliny, w których widzimy jawnie, iż nasiona ich i zalążki bardziej są ochronione, strzeżone i uzbrojone, niźli jakakolwiek inna ich cząsteczka.

Nie tak zabezpieczyła natura ustawiczność rodzaju ludzkiego. Bowiem stworzyła człowieka nagim, wątłym, ułomnym, bez broni zaczepnej ani odpornej, w stanie niewinności, jakoby czasu pierwszego wieku złotego: jakoby zwierzę, a nie roślinę; jako zwierzę, powiadam, zrodzone do pokoju, a nie do wojny, zwierzę stworzone do rozkosznego używania wszelkich owoców i tworów roślinnych; zwierzę przeznaczone do spokojnego władania nad wszelakim bydlęciem. W miarę tedy wzrostu złośliwości między śmiertelnymi, za nadejściem wieku żelaza i królestwa Jowiszowego, ziemia zaczęła rodzić pokrzywy, osty, ciernie i inne okazy buntu przeciwko człowiekowi wśród świata roślinnego. Z drugiej strony, prawie wszystkie zwierzęta, idąc za swoim nieposkromionym popędem, wyzwoliły się od niego i razem zawarły milczącą umowę, aby go nie słuchać i opierać mu się, ile w ich mocy, i przeciwnie, jeno mu szkodzić, wedle swojej władzy i środków. Człowiek tedy, chcąc zachować swoje pierwotne używanie i swe pierwotne władztwo i nie mogąc się łatwo obejść bez usług rozmaitych zwierząt, musiał myśleć o nowych środkach uzbrojenia.

– Na boską gęś świętego Geneta502 – zakrzyknął Pantagruel – od czasu ostatniej słoty straszny się z ciebie zrobił baj-baju, to jest, rozumiem, wielki filozof.

– Zważcież tedy – rzekł Panurg – jakie natura natchnęła mu sposoby uzbrojenia i jaką część swojego ciała zamierzył najpierw uzbroić. Było to, na brodę proroka, święte przyrodzenie, a również

 
Imci pan Priapus miły,
Źródło rozumu i siły.
 

Tak nam świadczy o tym hetman i filozof hebrajski Mojżesz, twierdząc, iż uzbroił się w tęgi i ozdobny saczek, uczyniony, bardzo pięknym wymyśleniem, z liści figowych; które, przez swoją twardość, wycięcie, deseń, gładkość, wielkość, kolor, zapach i inne cnoty, bardzo sposobne są ku okryciu i ochronieniu przyrodzonych skarbów człowieka. Wyłączcie mi tylko z tego te straszliwe jajca lotaryńskie, które opadają bez wszelkiego hamulca w głąb pludrów, przykrząc sobie pomieszkanie w nadobnym saczku. Te opierają się wszelkiej metodzie: świadkiem rycerz Świerzbimir, ów szlachetny Walentyn, którego widywaliśmy w pierwszym dniu maja, jak dla schludności rozłożył swoje moszny na stole przed sobą i skrobał je szczotką jakoby płaszczyk hiszpański503.

Skoro ginie głowa, ginie jedynie osoba: gdyby zginęły jądra, wyginąłby cały rodzaj ludzki. To właśnie skłania dwornego pisarza Cl. Galena lib. I, de Spermate, do jędrnej konkluzji, iż lepiej (to znaczy mniej źle) byłoby nie mieć wcale serca, aniżeli części rodzajnych. Bowiem tam spoczywa, jakoby w świętym schronieniu, nasienie zachowawcze pogłowia ludzkiego. I uwierzyłbym za mniej niż za sto franków, iż to są właśnie owe kamienie, za pomocą których Deukalion i Pyrra504 odbudowali rodzaj ludzki, zniweczony poetyckim potopem. To właśnie skłania dzielnego Justyniana, lib. IV, de Capucis tollendis, iż kładzie summum bonum in saczko et rosporko eius.

Dla tej i dla innych przyczyn, gdy pan Merwił, mając ruszyć za swoim królem w pole, przymierzał w tym celu nowy pancerz, bowiem jego starożytny i wpół rdzą zjedzony nie mógł mu dobrze służyć (z tej przyczyny, iż od paru lat skóra jego brzucha oddaliła się nieco od nerek), owo żona jego rozważnym swoim umysłem osądziła, iż nadto mało starania miał o ich wspólny tobołek i pręcik małżeński, jako że chronił go tylko samą koszulką drucianą; ona zaś była zdania, aby go obwarował bardzo pilnie i ochraniał wielkim hełmem kolczastym, który wisiał bez pożytku w jego zbrojowni. O której napisane są te wiersze w trzeciej księdze dzieła D…erelki prawiczeńskie:

 
Kiedy w jej oczach mąż w zbroję odziany
(Prócz saczka jeno), kwapił się na boje,
Rzekła mu: „Mężu, chroniąc zdrowie swoje,
Ustrój ten sprzęcik, nad inne kochany”.
Byłaż ta rada nic do rzeczy wcale?
Nie, nie: toć słuszna wiodła ją obawa,
Aby nie stradać, widząc go w upale,
Lubego kąska, winnego jej z prawa./
 

Tedy przestańcie się dziwować memu nowemu strojowi.

496harmonia (…) w regularnym biegu ciał niebieskich (…) jako ją niegdyś słyszał Platon – Harmonia sfer Platona. [przypis tłumacza]
497Patelin – tradycyjna postać i twórca farsy. [przypis tłumacza]
498Życie polega na krwi (…) – W całym ustępie tym Rabelais daje upust swej wiedzy lekarskiej i fizjologicznej, znamienitej jak na owe czasy. Aby ocenić „nowożytność” jego pojęć fizjologicznych, trzeba pamiętać, że jeszcze w sto lat później, za czasów Moliera, teoria krążenia krwi będzie uchodziła w oczach konserwatywnych filarów wiedzy za niedorzeczne nowatorstwo. W ogóle od XVI. do XVII. wieku medycyna uczyni raczej krok wstecz, w kierunku pedantyzmu i szarlatanerii. Cała ta żartobliwa apologia długów i dłużników mieści w sobie zarazem bystry i proroczy rzut oka na przyszły rozwój społeczeństwa, w którym istotnie kredyt stał się najpotężniejszym czynnikiem ekonomicznym, tak obrazowo odmalowanym przez Panurga. [przypis tłumacza]
499Masz tu pokwitowanie – Stare francuskie przysłowie: Lin pet pour les quittes. [przypis tłumacza]
500biskup kartuski Miles Ilierski – słynny pieniacz za czasu Ludwika XI. [przypis tłumacza]
501Panurg dał sobie przekłuć ucho prawe modą judajską – Panurg, do którego pełnej charakterystyki należeć będzie potężna doza tchórzostwa, szuka sposobu wykręcenia się od udziału w dalszych wyprawach wojennych. W tym celu daje sobie przekłuć ucho, czym, wedle prawa Mojżesza, uznaje się niewolnikiem Pantagruela; w tym celu wpada także na pomysł wstąpienia w związki małżeńskie. [przypis tłumacza]
502Genet, św. – bretoński święty, którego atrybutem była gęś. [przypis tłumacza]
503rycerz (…) szlachetny Walentyn, którego widzieliśmy w pierwszym dniu maja, jak dla schludności rozłożył swoje moszny na stole przed sobą (…) – prastary obyczaj między rycerstwem Anglii i Francji, iż dnia 1 maja, w czas wabienia się ptaków, dobierali się losem w pary Walentynów i Walentynek (por. Hamlet, piosnka Ofelii). [przypis tłumacza]
504kamienie, za pomocą których Deukalion i Pyrra odbudowali rodzaj ludzki zniweczony poetyckim potopem – [por.] Metamorfozy Owidiusza. [przypis tłumacza]