Tasuta

Gargantua i Pantagruel

Tekst
Märgi loetuks
Šrift:Väiksem АаSuurem Aa

Rozdział dziewiąty. Jako Panurg szuka u Pantagruela rady, czy ma się żenić czy nie

Gdy Pantagruel nic nie odpowiadał, Panurg ciągnął dalej i rzekł z głębokim westchnieniem:

– Panie, słyszeliście moje postanowienie; a tym jest ożenić się, chybaby, przez jaki zły los, wszystkie dziury były zabite, zagwożdżone a zaszpuntowane: owóż błagam was, przez miłość, jaką tak długo mieliście do mnie, powiedzcie mi swoje zdanie.

– Skoro – odparł Pantagruel – kości są raz rzucone i tak o tym postanowiłeś i umyśliłeś w statecznej rozwadze, tedy nie ma co dłużej o tym mówić; pozostaje jedynie zająć się wykonaniem.

– Ależ w tym rzecz – rzekł Panurg – że ja nie chciałbym tego wykonać bez waszego zdania i dobrej rady.

– Takie też jest moje zdanie i rada – odparł Pantagruel.

– Ale – rzekł Panurg – gdybyście osądzili, iż lepszym jest dla mnie zostać, tak jak jestem, nie szukając nowego stanu, wolałbym wówczas nie żenić się zgoła.

– Zgoła się tedy nie żeń – odparł Pantagruel.

– Tak, ale – rzekł Panurg – czy chcielibyście, abym tak samiutki został na resztę mego żywota bez towarzyszki i małżonki? Wiecie, iż jest napisano: Vae soli505! Człowiek samotny nie zazna nigdy tej lubości, jakiej doznaje ten, kto się ożeni.

– Żeń się tedy, w imię Boskie – odparł Pantagruel.

– Ale gdyby – rzekł Panurg – żona miała przyprawić mi rogi, jako wiecie, iż jest na to urodzaj w tym roku, to jedno wystarczyłoby, aby mnie wyrzucić z zawiasów cierpliwości. Dosyć lubię rogali, zdają mi się wszystko godni ludzie i chętnie ich odwiedzam, ale za żadne skarby nie chciałbym znaleźć się w ich liczbie. Co się mnie tyczy, nie jestem wcale za tym.

– Zatem się nie żeń – odparł Pantagruel – bowiem oto sentencja Seneki, prawdziwa bez żadnego wyjątku: „co czyniłeś drugiemu, bądź pewny, że i drugi tobie uczyni”.

– Powiedzcież mi panie – rzekł Panurg – czy to w istocie jest bez wyjątku?

– Powiada filozof, iż bez wyjątku – odparł Pantagruel.

– He, he – rzekł Panurg – do kroćset diabłów, on to rozumie: na tym świecie albo na tamtym. Tak, ale skoro bez kobiety nie mogę się obejść, tak samo jak ślepy bez kija (bowiem młynek musi mleć zboże, inaczej by zardzewiał), nie lepiejż by było, abym się połączył z jaką uczciwą i godną niewiastą, niż tak je odmieniał dzień po dniu, w ciągłym niebezpieczeństwie oberwania kijów, albo też, co gorsze, jakiej sumiennej francy. Bowiem wprzódy cnotliwa kobieta była zawsze dla mnie, z przeproszeniem ich panów mężów, najostatniejszym ze stworzeń.

– Żeń się tedy – odparł Pantagruel.

– Ale gdyby – rzekł Panurg – Bóg tak zrządził, iżbym zaślubił jaką białą głowę cnotliwą, ale która by mnie biła, byłbym wówczas jako Hiob niebożątko, o ile bym się nie wściekł żywcem. Bowiem powiadano mi, iż te tak zacne niewiasty są zazwyczaj wściekle narowiste. Ale ja bym był jeszcze narowistszy i tak bym ją walił a grzmocił po fatałaszkach (to znaczy po plecach, udach, głowie, płuckach, wątrobie i śledzionie), tak bym jej trzepał odzienie, nie żałując kija, iż sam lucyper czekałby nieustannie na jej duszę przeklętą pod drzwiami. Owo takie batalie nie bardzo mnie tentują i na ten rok obszedłbym się bez nich lepiej.

– Lepiej się tedy nie żeń – odparł Pantagruel.

– Tak, ale – rzekł Panurg – jakże tu zostać w takiej sytuacji: bez długów, czysty, a nieżonaty. Zważcie: powiadam czysty, do kroć diabłów! Bowiem, gdybym był tęgo zadłużony, moi wierzyciele troszczyliby się aż nadto o moją Wielebność. Ale, będąc wolny od długów, a nieżonaty, nie mam nikogo, kto by się o mnie zatroszczył i żywił dla mnie taką miłość, jaka, wedle tego co powiadają, istnieje w małżeństwie. I gdybym przypadkiem popadł w chorobę, Pan Bóg wie, jakby mnie tam pielęgnowano. Mędrzec powiada: „Tam gdzie nie ma kobiety (rozumiem, matki rodziny i prawnie zaślubionej), tam choremu licho się dzieje”. Widziałem jawne dowody tego na papieżach, legatach, kardynałach, biskupach, opatach, przeorach, księżach i mnichach. Owóż w tym tkwi złego główny korzeń.

– Ożeń się tedy, za wolą boską – odparł Pantagruel.

– Ale, gdyby – rzekł Panurg – zdarzyło się, iż byłbym chory i niezdolny do powinności małżeńskiej, wówczas żona moja, zniecierpliwiona moją niemocą, może by się oddała innemu i nie tylko nie ratowała mnie w potrzebie, ale wręcz drwiła sobie z mojej niedoli i (co gorsza jest) kradła mój dobytek, jako nieraz widziałem przykłady. To byłaby ładna historia! I jeśli potem będę musiał uganiać po polach w jednej koszuli, kto mi co na to pomoże?

– Może się tedy nie żeń – rzekł Pantagruel.

– Tak, ale – rzekł Panurg – inaczej nie będę miał prawych synów i córek, w których miałbym nadzieję utrwalić me imię i ród; którym mógłbym zostawić moje dziedziczne i nabyte mienie (przyjdzie i to, przyjdzie, nie wątp o tym: jeszcze będzie ze mnie grzeczny kapitalista), z którymi mógłbym się pocieszyć, gdy mnie skądinąd spotka jakie zmartwienie, jako widzę codziennie, iż pański zacny i dobrotliwy ojciec czyni z panem, i jako czynią wszyscy godni ludzie w swoich krajach i domostwach. Bowiem teraz, kiedym jest czysty od długów, a nieżonaty, jeśli na mnie przyjdzie jaka zgryzota, to zamiast mnie pocieszyć, każdy z naigrawaniem słucha moich zwierzeń.

– Żeń się tedy, w imię Boże – odparł Pantagruel.

Rozdział dziesiąty. O tym jako Pantagruel przedstawia Panurgowi, iż trudna to jest rzecz doradzać coś w sprawie małżeństwa; i o wróżbach homeryckich a wergiliańskich

– Rady pańskie – rzekł Panurg – podobne są z przeproszeniem do piosenki imć Rykoszeta: nic jeno sarkazmy, drwiny, przekręcania, podchwytywania sprzeczności. Jedno sprzeciwia się drugiemu. Nie wiem, czego się mam trzymać.

– Bo też – odparł Pantagruel – w tym co mówisz jest tyle jeżeli i ale, że nie umiałbym z tego nic wywnioskować, ani nic rozplątać. Jesteś czy nie jesteś zdecydowany? Tu leży punkt główny: wszystko inne jest przypadkowe i zależy od nieuniknionych wyroków niebios. Widzimy sporą liczbę ludzi tak szczęśliwych w tej próbie, iż małżeństwo ich zdaje się odbijać jakoby ideę i obraz rozkoszy rajskich. Inni zasię są tak nieszczęśliwi, że diabły, które kuszą eremitów po pustyniach Tebaidy i Monseratu, nie cierpią większego utrapienia. Toteż trzeba się zdać na los szczęścia z zawiązanymi oczyma, spuściwszy głowę, całując ziemię i polecając Bogu resztę, skoro już raz na to padło. Innego pewnika nie byłbym zdolen ci udzielić.

Ale oto, co możesz uczynić, jeżeli ci się zdaje. Przynieś mi tu dzieła Wirgiliusza i, po trzy razy otwierając je paznokciem, z wiersza, którego liczbę porządkową z góry oznaczymy, zbadamy przyszły los twojego małżeństwa. Bowiem, tak samo jak przez wróżby homeryckie, nieraz już się udało w ten sposób odgadnąć przyszłe losy. Świadkiem Sokrates, który, zasłyszawszy skądś w więzieniu ów wiersz Homera, w którym Achilles mówi, Iliad. IX, 362:

 
ἤματί κεν τριτάτῳ Φθίην ἐρίβωλον
 
 
Bez próżnej zwłoki, pośpiechu zbytniego,
Do żyznej Phtii dojdę dnia trzeciego,
 

przeczuł, iż umrze trzeciego dnia i upewnił o tym Eschinesa, jako podaje Platon inCritone, Cycero, primo de Divinatione i Diogenes Laertius.

Świadkiem Opilius Makrinus, któremu, gdy pragnął dowiedzieć się, czy będzie cesarzem rzymskim, wypadła losem ta sentencja, Iliad. VIII, 102:

 
Ω γερον, η μαλα δη σε νεοι τειρουσι, εη δη βιη λελυται, χαλεπον δε σε γηρας οπαξει.
 
 
O starcze, wkrótce poznasz chwilę srogą,
W której cię młodsi przewalczą i zmogą:
Siła twa sczezła i sędziwe lata
Za życia martwym sprzątną cię ze świata.
 

W istocie był już stary i uzyskawszy cesarstwo jeno na rok i dwa miesiące, został przez Heliogabala, młodego i potężnego wówczas, wyzuty zeń i zgładzony.

Świadkiem Brutus, który, chcąc przeniknąć los bitwy pharsalskiej, w której zginął, napotkał ten wiersz, wygłoszony przez Patroklusa Iliad. XVI, 849:

 
'Αλλα με μοιρ' ολοη και Λητούς εκτανεν υιος
 
 
Poległem wskutek złości niezgłębionej
Parek zdradzieckich i syna Latony,
 

to jest Apollina, którego imię stanowiło hasło na dzień onej bitwy.

Takoż za pomocą wróżb wergilijskich poznano i przewidziano w starożytności różne niemałe rzeczy i wydarzenia wielkiej wagi: ba, nawet zdobycz cesarstwa rzymskiego, jako przygodziło się Aleksandrowi Sewerowi, który, szukając w ten sposób wróżby, napotkał następujący wiersz, zawarty w Aeneid., VI, 851:

 
Tu regere imperio populos, Romane, memento.
 
 
O, dziecię Rzymu, gdy siądziesz na tronie,
Niech ku dobremu wiodą świat twe dłonie.
 

Jakoż w istocie po kilku latach został obrany cesarzem rzymiańskim.

Toż samo Hadrian, cesarz rzymski, będąc w niepewności i troskając się, jakie mniemanie o nim żywi Trajan i jaką ma dla niego przychylność, poradził się wróżb wergiliańskich i napotkał ten wiersz, Aeneid., VI, 809:

 
Quis procul, ille autem ramis insignis olivae,
Sacra ferens? Nosco crines, incana que menta
Regis Romani.
 
 
Któż jest mąż owy, co z oddali w ręku
Gałąź oliwną niesie tak dostojnie?
Po siwym włosie i świętym ubiorze
Poznaję Rzymian sędziwego króla.
 

Wnet potem Trajan przybrał go za syna i zostawił mu cesarstwo.

 

Toż samo Klaudiusz drugi, umiłowany cesarz rzymski, któremu w owych wróżbach wypadł następujący wiersz, Aeneid. I, v. 269:

 
Tertia dum Latio regnantem viderit aestas.
 
 
Jeśli cię trzecie lato, możny panie,
Władnącym jeszcze Latynom zastanie.
 

Jakoż w istocie panował jeno dwa lata.

Temu samemu, gdy się dowiadywał o brata Kwintyliana, pragnąc użyć go do rządów państwa, wypadł następujący wiersz, Aeneid. VI, 869:

 
Ostendent terris hunc tantum fata.
 
 
Losy jedynie ziemskie to wyjawią.
 

Co się i stało. Bowiem zgładzono go w siedemnaście dni po tym, gdy objął rządy państwa.

Ta sama wróżba wypadła cesarzowi Gordianowi młodszemu.

Klaudiuszowi Albinowi, gdy chciał zajrzeć w tajniki losu, wypadł ten ustęp Aeneid., VI, w. 858:

 
Hic rem Romanam magno turbante tumultu
Sistet eques… etc.
 
 
Ten rycerz, w czasie wojennego szczęku,
Państwo podtrzyma, próżen trwóg i lęku;
Nad Kartaginą zwycięstwo osięże,
Toż i gallickie poskromi oręże.
 

Klaudiuszowi cesarzowi, poprzednikowi Aureliana, gdy dowiadywał się o swoje potomstwo, wypadł losem ten wiersz, Aeneid., II, 278:

 
His ego nec metas rerum nec tempora pono.
 
 
Długie im trwanie w szczęściu przepowiadam,
Ani ich doli granic nie zakładam.
 

Jakoż i miał sukcesorów ciągnących się w długie pokolenia.

Toż imć Piotr Amy506, kiedy radził się tychże wróżeb, czyli zdoła ujść zakapturzonych zasadzek, napotkał na ten wiersz, Aeneid., III, 44:

 
Heu! fuge crudeles terras, fuge littus avarum.
 
 
Porzuć co żywo srogie barbarzyńce
I niegościnne wnet porzuć gościńce.
 

Zaczem wymknął się z ich rąk zdrów i cały.

I tysiąc innych, o których byłoby nazbyt rozwlekłym opowiadać, doznało losu zgodnego z treścią napotkanego wiersza. Wszelako nie chcę twierdzić, aby ta wróżba bezwarunkowo była nieomylna, iżbyś się snać507 na tym nie zawiódł.

Rozdział jedenasty. Jako Pantagruel wywodzi, iż wróżba z rzutu kości jest niedozwolona

– Tedy – rzekł Panurg – szybciej by to było uczynić a załatwić za pomocą trzech zgrabnych kosteczek.

– Nie – rzekł Pantagruel – taka wróżba jest złudna, nieprawna i wielce gorsząca. Nigdy się na nią nie spuszczaj. Przeklęta książka o zabawach kośćmi została już dawno temu wynaleziona przez ducha zła i kłamstwa w Achai koło Bury; i tam, przed posągiem Heraklesa Burajskiego, przywodziła kiedyś i obecnie jeszcze w wielu miejscach przywodzi prostaczków na pokuszenie i wabi ich w swoje sieci. Wiesz, jako Gargantua, mój ojciec, we wszystkich swoich królestwach zabronił jej, jako wyniszczył ją wraz z jej godłami i obrazami, i ze wszystkim zniósł, uprzątnął i zniweczył, niby najniebezpieczniejszą zarazę508. A to, co ci tu rzekłem o kościach, toż samo powiadam i o talach: takoż czyste szalbierstwo. I nie próbuj mnie przekonywać, przywodząc szczęśliwą wróżbę, jaką Tyberiusz otrzymał od wyroczni geriońskiej przy źródle Apona509. To są przynęty, którymi duch ciemności wabi proste duszyczki ku wiekuistej zgubie.

Aby cię wszelako zaspokoić, przyzwalam chętnie, abyś rzucił trzy kości tu na stół. Wedle liczby złączonych punktów weźmiemy wiersz na stronie, na której otworzysz. Czy masz kostki w twoim mieszku?

– Pełną ładownicę – odparł Panurg. – To jest diabelskie „zielone”, jako wywodzi Merl. Coccaius, libro secundode Patria diabolorum. Przegrałbym do diabła „zielone”, gdyby mnie spotkał bez kości.

Zaczem dobyto i rzucono kości, i padły na oczka pięć, sześć, pięć.

– Razem szesnaście – rzekł Panurg. – Weźmyż tedy szesnasty wiersz stronicy. Podoba mi się ta liczba i mniemam, iż trafimy szczęśliwie. Bodajem wpadł w kongres kapitulny wszystkich diabłów, jako kula kręgielna w pełną dziewiątkę albo kula armatnia w sam środek batalionu piechoty (ratujcie się, diabły, komu życie miłe), jeżeli tyleż razy nie wyobracam mojej przyszłej żony w pierwszą noc po ślubie.

– Ani wątpię o tym – odparł Pantagruel – i nie potrzeba było na to tak straszliwego zaklęcia. Pierwszy raz będzie spudłowany, a to liczy piętnaście; rano, przy wstawaniu, domęczysz ten raziczek: i tak będzie szesnaście.

– Także to rozumiecie? – rzekł Panurg. – Nigdy jeszcze nie zdarzyło się spudłować dzielnemu pachołkowi, który przede mną stoi tam na straży u mojego brzucha. Czyście mnie widzieli kiedy w cechu pudelników? Nigdy, przenigdy, po wiek wieków nigdy. Czynię to jak ojcaszek, jak duchowny ojcaszek, bez chyby, nieomylnie. Niech partnerzy zaświadczą.

Po tych słowach przyniesiono dzieła Wirgila. Zanim je otworzono, Panurg rzekł do Pantagruela:

– Serce tłucze mi się w ciele jak w dzwonku kościelnym. Pomacaj mi pan nieco puls, o, tu, na tętnicy lewego ramienia: o, jak wali szybko i gwałtownie. Myślałbyś, że mnie ćwiczą przy próbach w Sorbonie. Czy nie byłbyś pan zdania, aby, zanim się zabierzemy do dzieła, pomodlić się do Herkulesa i bogiń Tenitek, o których mówią, iż przewodniczą w izbie losów?

– Ani to, ani tamto – odparł Pantagruel. – Otwórz jeno książkę paznokciem.

Rozdział dwunasty. Jako Pantagruel bada z losów wirgiliańskich przyszłe widoki małżeństwa Panurgowego

Zaczem, otworzywszy księgę, Panurg napotkał szesnasty z kolei ten wiersz:

 
Nec Deus hunc mensa, Dea nec dignata cubili est. 510
 
 
Ni go u stołu łaska nie posadzi boża,
Ni go bogini swego godnym uzna łoża.
 

– Ta wróżba – rzekł Pantagruel – nie przemawia na twoją korzyść. Oznacza, iż żona twoja będzie k…a, ty zaś, w następstwie tego, będziesz rogalem. Bogini, która ci nie sprzyja, to Minerwa, dziewica bardzo groźna, bogini potężna, gromowładna, nieprzyjaciółka rogali, gachów i cudzołożników; nieprzyjaciółka niewiast wszetecznych, niedzierżących wiary swoim mężom i przyzwalających innym swojego obcowania. Bóg, to Jupiter grzmiący i piorunem władny na niebiesiech. I zważ, że, podług doktryny dawnych Etrusków, manubie (tak nazywali oni groty piorunów wulkanicznych) przynależą tylko jej (za przykład tego stanie spalenie okrętów Ajaksa Ojleusa) i Jowiszowi, jej głównemu ojcu. Innym bogom olimpijskim nie lza jest miotać piorunów. Dlatego nie budzą takiego postrachu u śmiertelnych. Więcej wam powiem i wiedzcie, że to jest dobyte z wysokiej mitologii: kiedy olbrzymi podjęli wojnę przeciwko bogom, bogowie zrazu dworowali sobie z takich przeciwników, i mówili, że na tę robotę nie potrzeba nawet ich pacholików. Ale kiedy ujrzeli, jak pracą olbrzymów Pelion stanął na górze Ossa, i jak z kolei Olimp zachwiali w posadach, aby go wznieść na tamte, dopieroż wszyscy się przelękli. Zaczem zwołał Jupiter powszechną radę. Tam postanowili wszyscy bogowie, iż zabiorą się krzepko do obrony. I jako że po wiele razy widzieli bitwy przegrane z przeszkody kobiet plątających się pomiędzy wojskiem, uchwalono, iż na ten czas ma się wypędzić z niebios do Egiptu i ku granicom Nilu całą stadninę bogiń, przebranych za łasice, kuny, nietoperze, szczurzyce jadowite i inne metamorfozy. Jedną Minerwę zatrzymano, iżby miotała pioruny wraz z Jowiszem, jako bogini nauk i wojny, rady i wykonania; bogini urodzona w zbroi, bogini groźna w niebiesiech, w przestworzu, na morzu i na ziemi.

– Brzuch do brzucha, nocka głucha! – zakrzyknął Panurg. – Czyżbym ja był tedy tym Wulkanem, o którym mówi poeta? Ej, nie. Nie urodziłem się ani kulasem, ani fałszerzem monety, ani kowalem jak on. Może się zdarzyć, iż żona moja będzie tak piękna i powabna jako jego Wenera; ale nie taka ździra jak ona, ani też ja nie będę rogalem jak on. Toć ten plugawy kuternoga dał się publicznie ogłosić rogalem i to w obecności wszystkich bogów. Dlatego też bierz pan tę wróżbę na wywrót. Ta wyrocznia oznacza, iż moja żona będzie skromna, wstydliwa i wierna, wcale nie zuchwała, ani harda, ani też mózgowcza i z mózgownicy dobyta jako Pallada; ani też rywalem moim nie będzie ów wdzięczny Jupituś i nie będzie maczał chleba w mojej zupce, kiedy siądziemy razem u stołu. Zważcie jego postępowanie i piękne uczynki. Toćże to był największy k…arz i najsprośniejszy kordel… chciałem powiedzieć: bordelier511, jaki istniał pod słońcem: skokliwy jak kiernoz: bo też był wykarmiony przez maciorę w Dykcie Kandyjskiej, jeśli Agatokles Babilończyk nie kłamie. I jurniejszy był od kozła: toteż inni znowu powiadają, iż wykarmiła go koza Amaltea. Klnę się na Acheron! Toć on obtrykał za jeden dzień trzecią część świata, zwierzęta i ludzi, rzeki i góry: to była Europa. Za to trykanie dali go Ammończycy wyobrazić w postaci trykającego tryka, tryka rogatego. Ale ja wiem, jak trzeba się strzec przed tym rypałą. Wierzcie mi, że nie trafi we mnie na błazna Amfitriona512, na głupiego Argusa513 z jego setką okularów, tchórza Akryzjusza514, ciemięgę Lykusa Tebańczyka515, pomyleńca Agenora516, Azopa517 flegmatyka, Lykaona z kosmatą łapą, obżorę Korytusa toskańskiego, ani Atlasa o długim pacierzu. Mógłby się po sto i tysiąc razy przemieniać w łabędzia, byka, satyra, w złoto albo kukułkę, jako uczynił, kiedy nadpoczął Junonę, swoją siostrę; w orła, dzika, gołębia, jako uczynił zakochawszy się w dzieweczce Ftyi, która mieszkała w Egei; w ogień, w węża, wreszcie nawet w pchłę, w atomy epikurejskie albo magistronostralnie we wtórne intencje: już ja go tam wczas przychwycę za ogon. I wiecie, co mu uczynię? Tam do kroćset, to, co uczynił Saturn Niebu, jego Ojcu. Seneka przepowiedział to o mnie, a Laktancjusz potwierdził: to co Rea zrobiła Atysowi; obetnę mu jajca gładziudko przy samych pośladkach; nie zostawię ani ździebełka. Z tej przyczyny nie zostanie nigdy papieżem, jako że testiculos non habet.

 

– Powoli, synaczku, powoli – rzekł Pantagruel. – Otwórz no jeszcze raz.

Wówczas natrafił na wiersz:

 
Membra quatit, gelidusque coit formidine sanguis.
 
 
Kości wnet kruszy, łamie ręce, nogi,
Tak, iż krew w żyłach ścina się od trwogi.
 

– To znaczy – rzekł Pantagruel – że będzie cię tłukła po grzbiecie i po brzuchu.

– Przeciwnie – odparł Panurg – o mnie to przepowiada i mówi, że będę ją bił jak tygrys, jeśli mnie czym pogniewa. Poczciwy Boćkowski będzie w robocie. A w braku kija, niech mnie diabeł pożre, jeśli nie pożrę jej żywcem jak Kambles, król Lidyjczyków, pożarł swoją.

– Zaprawdę – rzekł Pantagruel – bardzo jesteś odważny; sam Herkules nie zdzierżyłby ci w gniewie.

Za trzecim sztychem natrafił na ten wiersz:

 
Faemineo praedae et spoliorum ardebat amore.
 
 
Płonęła żądzą, u niewiast nierzadką,
Co w ręce padło, wnet uprzątać gładko.
 

– To znaczy – rzekł Pantagruel – że będzie cię okradać. Otoś się doczekał losu, wedle tej trojakiej wróżby: żona przyprawi ci rogi, będzie cię grzmocić i w dodatku okradać.

– Przeciwnie – odparł Panurg – ten wiersz oznacza, iż będzie mnie kochała doskonałą miłością. Toć nie kłamie Satyryk, kiedy powiada, iż kobieta płonąca niepohamowaną miłością znajduje niekiedy w tym przyjemność, aby coś ukraść swemu ukochanemu. A wiecie co? Ot, rękawiczkę, zapinkę, drobiazg jaki, żeby musiał go szukać. Drobnostkę, nic większego. Toż samo i te małe sprzeczki, te miluchne droczenia się, tak częste między kochankami, są jeno nowym odświeżeniem i zaprawą miłości; coś tak, jak nożownicy przyklepują swoje osełki, aby lepiej ostrzyły żelazo. Dlatego też tłumaczę sobie te trzy wróżby jak najpomyślniej dla siebie. Inaczej apeluję od nich.

– Nie ma sposobu – rzekł Pantagruel – apelować od sądu wydanego trafunkiem i losem, jako stwierdzają nasi starożytni prawodawcy i jako powiada Baldus, l. ult.C. de leg. A racja jest ta, iż los nie uznaje wyższego od siebie, do którego by od niego i od jego wyroku można było apelować. I nie może być w tym wypadku Minor przywrócona ad integrum, jako wyraźnie powiada, in l. ait praetor. § ult. ff. de Minor.

505vae soli (łac.) – biada samotnemu. [przypis edytorski]
506Piotr Amy – przyjaciel i towarzysz niedoli Rabelais'go z jego lat zakonnych, z którym wspólne ratowali się ucieczką z klasztoru (patrz: Przedmowa). [przypis tłumacza]
507snać (daw.) – może, podobno, przecież, widocznie, najwyraźniej, zapewne; także: sna a. snadź. [przypis edytorski]
508Przeklęta książka o zabawach kośćmi (…) mój ojciec we wszystkich swoich królestwach zabronił jej, (…) i ze wszystkim zniósł, uprzątnął i zniweczył, niby najniebezpieczniejszą zarazę – Franciszek I osobną ustawą zabronił wszelkich rodzajów gry w kości. [przypis tłumacza]
509źródło Apona – cudowne źródło niedaleko Padwy. [przypis tłumacza]
510Nec Deus hunc mensa (…) – Wirgiliusz Eklogi, IV. [przypis tłumacza]
511bordelier – bywalec burdeli. [przypis edytorski]
512Amfitrion – mąż Alkmeny, z którą Jowisz spłodził Herkulesa. [przypis tłumacza]
513Argus – strażnik Jo. [przypis tłumacza]
514Akryzjusz – ojciec Danae. [przypis tłumacza]
515Lykas – wuj i opiekun Antiope, obdarzanej miłością przez Jowisza. [przypis tłumacza]
516Agenor – ojciec Europy. [przypis tłumacza]
517Azop – bóg rzeczny, któremu Jowisz wydarł córkę Eginę. [przypis tłumacza]