Tasuta

Gargantua i Pantagruel

Tekst
Märgi loetuks
Šrift:Väiksem АаSuurem Aa

Rozdział czterdziesty piąty. Jako kapłanka Bakbuk zawiodła Panurga przed oblicze boskiej Flaszy

Tam Bakbuk, szlachetna kapłanka, kazała Panurgowi pochylić się i ucałować kraj fontanny, potem kazała mu wstać i przetańczyć wkoło trzy ithymbony. Po spełnieniu tego, nakazała mu usiąść zadkiem na ziemi, pomiędzy dwa siedzenia tam przygotowane. Po czym rozłożyła swą księgę rytualną i, podpowiadając mu do lewego ucha, kazała prześpiewać pieśń winną, jak następuje:

 
O, flaszo,
Ty nasza
Nadziejo,
Rzuć na nas okiem
Z niebiosów
I twym wyrokiem
Spraw, niech mgły losów
Nam się rozśmieją.
 
 
W tym boskim płynie, szacownym tyle,
Co w wnętrzu twoim bulgota mile,
Bachus, pogromca Indii dalekiej,
Wszelaką prawdę ukrył na wieki.
 
 
Wino ty boskie, stworzenia cudo,
Prócz ciebie wszystko kłamstwem i złudą:
Wart ojciec Noe zasiadać w niebie.
Iż nas nauczył zażywać ciebie.
 
 
Niechaj zadźwięczy twe lube słowo,
Co ma nam dolę zelżyć surową;
Niechaj się kropla żadna nie straci
Białej czy krasnej twojej postaci.
 
 
O flaszo,
Ty nasza
Nadziejo.
Rzuć na nas okiem
Z niebiosów
I twym wyrokiem
Spraw, niech mgły losów
Nam się rozśmieją.
 

Ukończywszy pieśń, Bakbuk wrzuciła coś do źródła i naraz woda zaczęła gotować się gwałtownie, jako czyni wielki kocioł w Borgilu1253 w czas odpustu.

Panurg słuchał w milczeniu jednym uchem; Bakbuk klęczała tuż obok niego: naraz ze świętej Flaszy wyszedł szmer, taki jaki czynią pszczoły rodzące się z ciała młodego byczka, ubitego i sprawionego wedle sztuki i przepisu Arysteusza, albo jaki czyni strzała wypadająca z łuku, albo silny deszcz w lecie spadający nagle.

Wówczas dało się słyszeć słowo:

PIJ!

– Dalibóg – wykrzyknął Panurg – ona musi być stłuczona albo pęknięta, na honor: tak mówią kryształowe butelki w naszym kraju, kiedy pękają, ustawione nazbyt blisko przy ogniu.

Wówczas Bakbuk podniosła się i wzięła łagodnie Panurga za ramię, mówiąc:

– Przyjacielu, podziękuj niebiosom, sam rozum ci to nakazuje, za to iż otrzymałeś tak rychło słowo wyroczne boskiej Flaszy; i to słowo najbardziej radosne, najbardziej boskie, najbardziej pewne, jakie kiedykolwiek z jej ust słyszałam od czasu, jak pełnię służbę przy jej najświętszej wyroczni. Powstań, pójdźmy do kapituły, wedle której glossy to piękne słowo będzie nam wytłumaczone.

– Chodźmy – rzekł Panurg – przez Boga. Otom równie mądry, jakem1254 był wprzódy. Poświeć: gdzie jest ta księga? Pokażcież1255: gdzie jest ta kapituła? Pilno mi do tej uciesznej glossy.

Rozdział czterdziesty szósty. Jako Bakbuk wykłada słowo boskiej Flaszy

Bakbuk wrzuciła do naczynia coś, od czego wrzenie wody natychmiast ustało, po czym zaprowadziła Panurga do wielkiej świątyni, w samo miejsce środkowe, gdzie była owa ożywcza fontanna. Tam, dobywszy wielką księgę ze srebra w formie pół garnca albo kwarty z Sentencjami, zaczerpnęła nią z fontanny i rzekła:

– Filozofowie, kaznodzieje i doktorzy waszego świata karmią was pięknymi słowami przez uszy; my tutaj bardziej realnie wcielamy nasze nauki przez usta. Dlatego nie powiadam ci: „Czytaj ten rozdział, posłuchaj tej glossy”, jeno powiadam ci: „Posmakuj tego rozdziału, przełknij tę piękną glossę”. Niegdyś starożytny prorok ludu judajskiego1256 zjadł książkę i stał się uczony aż po same zęby; obecnie ty ją wypijesz i będziesz mądry aż po samą wątrobę. Ot, otwórz szczęki.

Skoro Panurg stanął z rozdziawioną gębą, Bakbuk wzięła księgę ze srebra. Myśleliśmy, iż to była w istocie księga, z przyczyny jej formy, która była jakoby kształtu brewiarza; ale był to prawdziwy i oczywisty flakon, pełen wina falerneńskiego, który kazała cały wychylić Panurgowi.

– Oto – rzekł Panurg – rozdział bardzo poważny i glossa wielce autentyczna: czy to wszystko, co miało wyrazić słowo przepotężnej Flaszy? Udało mi się, zaiste.

– Nic więcej – odparła Bakbuk – bowiem Pij, jest to słowo panomfeiczne1257, głośne i zrozumiałe u wszystkich narodów. I słusznie utrzymujemy, że nie śmiać się, ale pić jest przyrodzoną właściwością człowieka. Nie mówię o piciu zwyczajnym; tak bowiem piją i zwierzęta: rozumiem pić dobre i chłodne winko. Zważcie przyjaciele, iż wino wlewa w człowieka jakąś moc i zrozumienie jakoby boskie i nie ma na świecie ani bystrzejszej argumentacji, ani pewniejszego jasnowidzenia. Wasi akademicy twierdzili, wywodząc etymologię wina, iż po grecku ΟΙΝΟΣ znaczy jakoby vis: moc, potęga. Bowiem ma ono moc napełnić duszę wszelaką prawdą, wiedzą i filozofią. Jeżeliście zważyli, co, w głoskach jońskich, napisane jest nad bramą świątyni, mogliście zrozumieć, iż w winie jest prawda ukryta. Boska Flasza odsyła was do niego, iżbyście sami stali się wyrocznią waszego przedsięwzięcia.

– Nie można – rzekł Pantagruel – rozumniej mówić, niż to czyni owa kapłanka. Toż samo ja ci powiadałem, skoroś pierwszy raz mnie o to zagadnął. Pij tedy i zważaj, co ci powiada serce, uniesione szałem bachicznym.

– Pijmy – odparł Panurg,

 
Pijmy, aż do dna zagadki,
Hej, ha, widzę już pośladki
Potężnie wymaglowane
Moją kusią i wypchane
Moją mizerną osobą.
O, dobo, szczęśliwa dobo!
Serce moje mi to wróży,
Że nie będę schnął już dłużej
Od tęsknoty, i powiada,
Że ma żonka, bardzo rada,
I z ochoty bardzo szczerej,
Wstąpi w szranki cnej Wenery.
Cóż to będzie za oranie,
Potykanie, szamotanie,
Ni noc nie minie daremnie:
Ha, cóż za mąż będzie ze mnie!
Hej, ha! Spiera mnie pragnienie!
Żenię się, po trzykroć żenię!
Bracie Janie, czynięć oto
Bez musu, z szczerą ochotą,
Ślub, ważny jak czyste złoto.
Iż drogę moją wytyczną
Ta wyrocznia wskazała, mocą fatydyczną.
 

Rozdział czterdziesty siódmy. Jako Panurg i inni, uniesieni furią poetycką, zaczynają składać rytmy

– Czyś ty – rzekł brat Jan – oszalał, czy cię urzeczono? Patrzcie go, jak się pieni; słuchajcie, jak on tu rymami bredzi. Cóżeś ty zjadł za diabła? Zawraca oczy we łbie jak zdechła koza: a pójdziesz ty na stronę?! A będzieszże ty bejał dalej od towarzystwa? Patrzcie świntucha! Nażrej się psiej trawki, to ci ulży na twój tobołek. A może byś, klasztornym obyczajem, wpakował sobie pięść do gardła po łokieć, aby odciągnąć flegmę z cynadrów?

Ale Pantagruel przyganił bratu Janowi i rzekł:

 
„Wierzcie, iż to jest furia poetycka
Dobrego Bakcha: i to wino zacne
Z ust jego rymy wywabia tak łacne.
Myśl jego szparka,
Duchem pijana,
Lotna i żarka,
Jak winna piana,
W niebiosy wzlata,
W lubej pustocie,
I z duchem świata
Słodko się brata,
K'naszej ochocie.
Owo, zważywszy, iż ten szał tak luby
Mrok duchów naszych roześwietla gruby,
Mniemam, iż byłby cenzor zbyt surowy,
Kto by mu zganił to cierpkimi słowy”.
 

– Hę – spytał brat Jan – i wy rytmujecie także? Na miłosierdzie boskie, snać1258 już wszystkich nas zaprószyło. O, dałby Bóg, iżby dobry Gargantua mógł widzieć nas w tym stanie! Nie wiem, na Boga, co mam czynić, czy za waszym przykładem też zacząć składać rytmy, czy też wstrzymać je w żywocie? Nie rozumiem się wprawdzie na tym, ale nie święci garnki lepią. Na świętego Jana, już mnie spiera: tuj, tuj, a wypsnie mi się jaki mały rymek:

 
 
Boże, nie pozwól nam błądzić marnie,
Wejrzyj na twoje stroskane dzieci,
Zrób z mego zadka jasną latarnię,
Niech dobrym ludziom naokół świeci.
 

Panurg ciągnął dalej swą rzecz, mówiąc:

 
„Nigdy, na wielkiego Boga,
Ani z Pityji trójnoga,
Nie wyszła wyrocznia żadna
Bardziej dorzeczna i składna;
I mniemam, że z Delf ją pono
Tutaj, w zdrój ten przeniesiono.
Gdyby Plutarch zeń się napił,
Mniej by się był może kwapił
Sądzić czemu Delf kapłany,
Zmilkły jak łyse barany,
I dub smalonych nie plotą.
Nie w Delfach już, lecz tu oto,
Mieszka trójnóg nadczłowieczy,
Co obwieszcza wielkie rzeczy.
Ateneus nam ogłasza
Że trójnogiem była Flasza,
Pełna wilgoci soczystej,
Wina prawdy wiekuistej,
Ani żadna wróżba inna
Tak szczera nie jest i zwinna,
Jako owo słowo, z Flaszy
Boskiej wychodzące naszej.
Owo radzęć, bracie Janie,
Gdy już od niej posłuchanie
Zdobyliśmy, abyś także
Słówko zyskał swe, a jakże,
Tak, prześcipnie, a z ostrożna,
Czy ta Flasza wielkomożna,
Widzi jakową przeszkodę,
Byś i ty dał nurka w wodę,
I statecznie pojął żonę.
Raz, dwa, pokłoń się w jej stronę,
I, ulawszy kropel parę,
Syp jej mąki na ofiarę ”.
 

Brat Jan, również jakoby w poetyckim szale, rzekł tak:

 
„Żenić się! Patrzcie mi kusia!
Na but świętego Benusia,
Kto mnie zna, ten wnet odgadnie,
Iżbym setkę kijów snadniej
Wziął w ten zadek, niżbym kiedy
Chciał dopytać się tej biedy,
I żonę wziął na kark sobie.
Ha, ha! Jażbym1259 miał w tej dobie
Spokojną dolę człowieka
Wiązać z babskiem po wiek wieka?
Do kroćset! Kpię z takich wróży!
Niech by tu był i sam Duży
Aleksander, Cezar śmiały,
Przysięgam wam, na te gały,
Ni im, mimo cnót ogromu,
Ślubować nie chcę: nikomu”.
 

Panurg, zrzucając swój kitel i odzież mistyczną, odpowiedział:

 
„Za to też, pieskie nasienie,
W piekle będziesz mełł kamienie,
Podczas gdy ja, miły bratku,
W raju siądę na swym zadku,
Skąd na cię, sprosna rypało,
Oddam w mig urynę całą.
Owo słuchaj, jeśli łaska:
Skoro do czarnego diaska
Powędrujesz, gdyby ninie
Zdarzyło się Prozerpinie,
Iżby chęcią zapałała
Do szpikulca z twego ciała,
Co go w pludrach nosisz grzecznie,
I gdybyście się statecznie
Sparzyli w trzęsącym ruchu
I ty byś się na jej brzuchu
Znalazł: powiedz, żali wtedy,
Herszta diabelskiej czeredy
Lucypera, bez gawędy,
Zali nie poślesz w te pędy,
Iżby z piekielnego szynka
Przyniósł wam smacznego winka?
Ho, ho! Taka wycirucha
Warta klasztornego zucha”.
 

– Idźże idź, opętańcze – rzekł brat Jan – sam do czarnego diaska! Już nie mogę rytmować; coś mi się w gardle przerytmiło; chodźmyż się obejrzeć za jakimś napitkiem.

Rozdział czterdziesty ósmy. Jako, pożegnawszy się z Bakbuk, opuścili wyrocznię Flaszy

– O spełnienie tego – rzekła Bakbuk – nie bądźcie w kłopocie: wszystkiemu będzie uczynione zadość, jeśli jesteście z nas zadowoleni. Tutaj, w tych regnionach blisko-centralnych, pokładamy najwyższe dobro nie w tym, aby brać i przyjmować, jeno aby dawać i obdarzać, i za szczęśliwych się uważamy nie wówczas, gdy od drugiego przyjmujemy i dostajemy wiele (jako może głoszą niektóre sekty waszego świata), ale raczej zawsze drugim dajemy i użyczamy. Jeno proszę was, abyście imiona wasze i waszego kraju zostawili tutaj, zapisane w tej oto księdze.

Zaczem otworzyła dużą i piękną księgę, w której, za naszym dyktandem, jedna z jej mistagogiń uczyniła styletem1260 złotym kilka ruchów takich jak gdyby coś pisała, ale znaków pisma nie ujrzeliśmy żadnych.

Uczyniwszy to, napełniła trzy bukłaki wodą cudowną i oddając je nam własnoręcznie, rzekła:

– Idźcie, przyjaciele, w opiece owej sfery intellektualnej, którą w każdym miejscu ma swój środek a zaś obwód w żadnym, którą nazywamy Bogiem; i przybywszy do waszego kraju, nieście świadectwo, iż pod ziemią kryją się wielkie skarby i cudowne rzeczy. I nie bez słuszności Ceres, z dawna czczona przez cały świat, za to iż ukazała mu i przyswoiła sztukę rolnictwa i przez wynalazek zboża usunęła spośród ludzi owo brutalne żywienie się żołędźmi, tak srodze lamentowała, iż córkę jej uprowadzono do naszych regionów podziemnych. Bowiem była przekonana, iż pod ziemią córka znajdzie więcej rzeczy dobrych i wybornych, niźli matka uczyniła ich na ziemi. Co się stało ze sztuką dobywania z niebios piorunów i niebieskiego ognia, niegdyś wymyśloną przez mądrego Prometeusza? Zaiste zatraciliście ją, znikła z waszej hemisfery; tu zasię pod ziemią jest ona w użyciu. I niesłusznie czasami dziwicie się, widząc miasta płonące i buchające ogniem od pioruna i ognia eterejskiego, i nie wiecie przez kogo, z kogo i w jaki sposób wszczęła się ta straszliwa klęska w waszych domach: ale nam to jest dobrze wiadome i pospolite. Wasi filozofowie, którzy się skarżą, że wszystko już zostało od starożytnych opisane i że nic im nie zostawili do odkrycia, są w oczywistym błędzie. To co wam się objawia z nieba i co nazywacie Fenomenami, to co ziemia wasza ukazuje, co morze i inne wody kryją w sobie, niczym jest naprzeciw temu, co w ziemi spoczywa ukryte.

Dlatego słusznie podziemny władca, we wszystkich prawie językach, mianowany jest godłem Bogactwa. Jeżeli tedy wytężą się pilnie w swoich naukach i pracy około pilnego szukania, wzywając ku pomocy Boga najwyższego (którego niegdyś Egipcjanie nazywali w swoim języku Ukrytym, Utajonym, Zagrzebanym, i wzywając Go tym imieniem błagali, aby się im objawił i odsłonił), wówczas dozwoli im poznania siebie i swoich dzieł; trzeba też, aby wiodła ich dobra Latarnia. Bowiem wszyscy filozofowie i mędrcy starożytni uważali, że dwie rzeczy są potrzebne, aby pewnie i wesoło przebyć drogę poznania bożego i pogoni za mądrością: to jest przewodnictwo boże i towarzystwo człowieka. Tak, między filozofami, Zoroaster wziął Arimaspesa za towarzysza swej pielgrzymki; Eskulap Merkura, Orpheusz Muzeja, Pytagoras Agleofema; tak, między książęty i ludźmi rycerskimi, Herkules w najcięższych przedsięwzięciach miał za osobliwego druha Tezeusza, Ulisses Diomeda; Eneasz Achatesa. Wy postąpiliście sobie podobnież, biorąc za przewodnika waszą znamienitą panią Latarnię. Owo idźcie z Bogiem i niechaj on was prowadzi1261.

Koniec.

Dodatek do ostatniego rozdziału

– Tak, u Persów, Zoroaster wziął Arimaspa za towarzysza całej swej tajemnej filozofii; Hermes Trismegistos spośród Egipcjan wybrał Eskulapa; Orfeusz w Tracji miał Muzeja; takoż znów Aglaofemus miał Pythagorasa; u Ateńczyków Platon najpierw miał Diona z Syrakuz w Sycylii, zaś, gdy ten pomarł, wziął po nim Ksenokrata; Apoloniusz miał Damisa. Kiedy zatem wasi filozofowie, przy pomocy bożej, wspomagając się jakowąś jasną latarnią, wezmą się pilnie badać i poszukiwać, jako jest przyrodzone ludziom (i od tej cnoty Herodot i Homer nazwani są alfestami, to znaczy poszukiwaczami i wynalazcami), znajdą, iż prawdziwą była odpowiedź, jaką mądry Tales dał Amazisowi, królowi Egipcjan, kiedy, zapytany przez niego, w jakiej rzeczy mieściło się najwięcej mądrości, odparł: „W czasie; bowiem wszystkie jawne rzeczy są i będą odkryte od czasu”; i to jest przyczyna, dlaczego starożytni nazywali Saturna Czasem, ojcem Prawdy, a zaś Prawdę córką Czasu. Nieomylnie też znajdą, iż cała wiedza, ich samych i ich poprzedników, jest zaledwie maleńką cząstką tego, co jest, a czego nie wiedzą.

Z tych trzech naczyń, które wam podaję, możecie nabrać poznania i świadomości, jako powiada przysłowie: „Lwa po pazurach”. Przez rozrzedzenie naszej wody wewnątrz zawartej, pod działaniem ciepła ciał wyższych i gorącości słonego morza (jako jest naturalna transmutacja elementów), powstanie wewnątrz powietrze bardzo zbawienne, które posłuży wam za wiatr jasny, pogodny i rozkoszny: bowiem wiatr jest jeno powietrzem falistym i płynnym. Przy pomocy tego wiatru popłyniecie prostą drogą, nie przybijając do lądu, jeśli wolicie, aż do portu Olony w Talmondzie, puszczając ten wiatr na wasze żagle (tą małą klapką złotą, którą widzicie oto, umocowaną jakoby na flecie), tyle, ile potrzeba, aby to raźno, to powoli żeglować, ciągle w bezpieczeństwie i weselu, bez burzy i niepokoju. O tym nie wątpcie i nie myślcie, iż burza wypływa i pochodzi z wiatru; przeciwnie, wiatr pochodzi z burzy wznieconej na dnie otchłani. Nie myślcie także, iż deszcz przychodzi z przyczyny osłabienia zdobności wstrzymującej niebios i z ciężkości zawieszonych chmur: przychodzi przez ewokację z podziemnych regionów, przez ewokację ciał górnych, które ciągną ją nieznacznie z dołu do góry: świadczy wam o tym ów król-prorok, śpiewający i powiadający, że otchłań woła otchłań. Z trzech naczyń, dwa są pełne owej rzeczonej wody, trzecie zasię dobyte jest ze studni mędrców indyjskich, którą nazywają beczką Bramanów.

Znajdziecie, co więcej, okręty wasze bardzo statecznie zaopatrzone we wszystko, co może być użyteczne i sposobne dla waszego gospodarstwa. Podczas gdyście tu bawili, zarządziłam wszystko potrzebne w tym celu. Idźcie, przyjaciele, w wesołości ducha i zanieście ten list waszemu królowi Gargantui, pozdrówcie go od nas, a wraz książąt i oficyjerów jego szlachetnego dworu.

Rzekłszy te słowa, wręczyła nam listy zamknięte i zapieczętowane; i wypuściła nas, rozwodzących się w dziękczynieniach, furtą przylegającą do kaplicy, gdzie Bakbuk zachęcała nas, abyśmy stawiali pytań bodaj dwa razy tyle jak wysoka jest góra Olimp. I przez kraj pełen wszelakich rozkoszy, ucieszny, łaskawy bardziej niż Tempe w Tesalii, zdrowotny bardziej niż owa część Egiptu, która spogląda ku Libii, nawodniony i uzieleniony więcej niż Termischria, żyzny bardziej niż owa część góry Taurus, która obrócona jest ku Akwilonowi, bardziej niż wyspa Hyperborejska na Morzu Judajskim, bardziej niż Kaligi na górze Kaspicie, pachnący, pogodny i wdzięczny tak jak jest ziemia Turenii, dostaliśmy się wreszcie do naszych okrętów w porcie.

Pomniejsze pisma

Pantagrueliczne przepowiednie1262 pewne, prawdziwe, nieomylne, na rok nieustający świeżo ułożone ku pożytkowi i rozważaniu ludzi z natury pomylonych i łakomych na migdały niebieskie przez mistrza Alkofrybasa architryklina rzeczonego Pantagruela

O liczbie złotej non dicitur1263: nie znajduję jej zgoła w tym roku mimo wszelkich kalkulacji. Przejdźmy mimo. Verte folium1264.

 

Do życzliwego czytelnika. Pozdrowienie i pokój w Jezusie Chrystusie!

Zważywszy, iż niesłychane nadużycia zagnieździły się z przyczyny całego mnóstwa Almanachów Loweńskich1265, układanych w cieniu szklaneczki wina, skalkulowałem dla was obecnie jeden z najpewniejszych i najprawdziwszych, jakie kiedykolwiek widziano, jako przekonacie się z doświadczenia. Bowiem, zważywszy słowa Proroka królewskiego, Psalm V, zwrócone do Boga: „Zagładzisz wszystkich tych, którzy powiadają kłamstwo”, nie ma wątpienia, iż nie jest to lekki grzech kłamać w całej świadomości i zwodzić biedny świat, ciekawy dowiedzieć się rzeczy nowych: zasię szczególnie łakomi takich nowin byli zawsze Francuzi, jako to opisuje Cezar w swoich Komentarzach i Jan de Gravot w Mitologiach gallickich. Co i dziś jeszcze widzimy codziennie we Francji, gdzie pierwsze słowo, zwrócone do ludzi świeżo przybyłych, jest: „Co słychać nowego? Nie wiecie czego nowego? Co powiadają w świecie? O czym mówią?”. I tak są tego chciwi, iż często gniewają się na owych, którzy, przybywając z obcych krajów, nie przynoszą pełnego wora nowin; i wymyślają takim od ciołków i bałwanów.

Jeśli tedy tak samo, jak są skorzy do zapytywania o nowiny, tak samo albo więcej łatwi są do wierzenia w to, co im ktoś podaje, czyż nie powinno się umocować ludzi godnych wiary na granicach państwa i żołd im wypłacać, iżby nie trudnili się niczym innym, jeno rozpatrywaniem nowin, które doń ze świata przynoszą i wglądaniem zali są prawdziwe? Rozumie się. I tak też uczynił mój dobry Pantagruel w całym królestwie Utopii i Dipsodii. Jakoż bardzo mu to na dobre wyszło i kraina jego kwitnie w takiej pomyślności, że obecnie nie mogą w niej mieszkańcy nadążyć z piciem i będą musieli chyba rozlewać wino na ziemię, jeśli im skądinąd nie przyjdzie jaka odsiecz sumiennych bibułów1266 i dobrych kompanów.

Chcąc tedy zadość uczynić ciekawości wszystkich zacnych kmotrów, przewertowałem wszystkie pankarty niebieskie, obliczyłem kwadry księżyca, przemędrkowałem wszystko, co się kiedy marzyło Astrofilom, Hypernefelistom, Anemofylakom, Uranopetom i Ombroforom, ba, naradzałem się o wszystkim z samym imć Empedoklesem, który poleca się waszej łaskawości. I całe owo Tu autem1267 zredagowałem w niewielu rozdziałach, upewniając was, że mówię jedynie to, o czym sam jestem wielce przekonany, i że, wedle najprawdziwszej prawdy, nie inaczej rzeczy się mają, jeno tak, jak to będziecie czytali w tej chwili. Co będzie powiedziane w świecie ponad to, musi być przesiane trzy razy przez grube sito: może się sprawdzi, a może i nie. Zarazem ostrzegam was, iż jeśli nie uwierzycie wszystkiemu, wyrządzicie mi wielki despekt, za który tu lub indziej będziecie ciężko pokarani. Małe kiszeczki z sosem z byczego ogona nie pożałują waszych pleców. I radzę wam, łykajcie zawczasu powietrze jak ostrygi, bowiem wnet sporo z was będzie przypieczonych, jeżeli kalfaktor się nie zadrzemie. Owo wysiąkajcie noski, dziateczki moje, i wy, stare tumany, poprawcie okulary i baczcie na te słowa jak na świętą Ewangelię.

Rozdział pierwszy. O rządzie i władcy tegorocznym

Cokolwiek by wam powiadali owi mózgowczy astrologowie z Lowenu, Norymbergi, Tulingi i Lionu, nie wierzcie, aby w tym roku miał być inny gubernator powszechnego świata, jak Bóg jego stwórca, który, mocą swego boskiego słowa, wszystkim włada i kieruje, z którego wszystkie rzeczy czerpią swą przyrodę, własności i kondycje1268 i bez którego podpory i rządu wszystkie rzeczy w jednej chwili obróciłyby się w nicość, jako przezeń z nicości powołane zostały do życia. Bowiem z niego pochodzi, w nim żywie i przez niego się pełni wszelkie istnienie i wszelkie dobro, wszelkie życie i ruch, jako powiada Trąba ewangieliczna, Jego Wielebność Święty Paweł, Rom. XI. Zatem, gubernatorem tego roku i wszystkich innych będzie, wedle naszej wiarogodnej przepowiedni, Bóg wszechmogący. I nie będzie Saturna ani Marsa, ani Jowisza, ani innej planety, i zaiste ani aniołów, ani świętych, ani ludzi, ani diabłów, cnót, pożytku, mocy, ani wpływu żadnego, jeśli Bóg w swojej łasce tego nie dopuści: jako powiada Awicenna, że przyczyny wtórne nie mają żadnego wpływu ani działania, jeśli pierwsza przyczyna ich nie wzbudzi; zaliż1269 nie mądrze mówi ten dobry człeczyna?

1253w Borgilu – Bourgeuil. [przypis tłumacza]
1254Otom równie mądry, jakem był wprzódy – przykład konstrukcji z ruchomą końcówką czasownika; inaczej: oto [jeste]m równie mądry, jak byłem wprzódy. [przypis edytorski]
1255pokażcież – konstrukcja z partykułą wzmacniającą -że, skróconą do -ż. [przypis edytorski]
1256Niegdyś starożytny prorok ludu judajskiego zjadł książkę i stał się uczony (…) – Ezechiel II, 8. [przypis tłumacza]
1257panomfeiczne – wróżebne. [przypis tłumacza]
1258snać (daw.) – może, podobno, przecież, widocznie, najwyraźniej, zapewne; także: sna a. snadź. [przypis edytorski]
1259jażbym miał (…) wiązać – przykład konstrukcji z ruchomą końcówką czasownika oraz partykułą wzmacniającą -że-, skróconą do -ż-; inaczej: jaż miałbym wiązać; czy miałbym wiązać. [przypis edytorski]
1260stylet (z wł. stiletto) – sztylet; krótka biała broń kłująca; także puginał, tulich. [przypis edytorski]
1261Owo idźcie z Bogiem i niechaj on was prowadzi – Na tym kończy się ów rozdział i piąta księga we wszystkich dawnych wydaniach. Dodatek, który następuje, pochodzi z odnalezionego później rękopisu. [przypis tłumacza]
1262Pantagrueliczne przepowiednie – R. przez kilkanaście lat z rzędu wydawał, prawdopodobnie dla celów zarobkowych, almanachy, takie jakich pełno miało odbyt w owych czasach. Ciekawym tedy jest dokumentem niniejsza parodia tej mądrości kalendarzowej, również jego pióra. Datuje ona z r. 1533, zatem powstała prawdopodobnie po I-szej ks. „Pantagruela”, a przed „Gargantuą”. W tych krótkich rozdziałach mieści się, jak w zalążku, wiele rysów satyrycznych które później w wielkim dziele R. tak wspaniale miały się rozwinąć. [przypis tłumacza]
1264verte folium (łac.) – odwróć kartę. [przypis edytorski]
1263non dicitur (łac.) – nie mówi się. [przypis edytorski]
1265z przyczyny całego mnóstwa Almanachów Loweńskich – O1ivier le Gras, astrolog uniwersytetu w Lorain sporządzał liczne kalendarze i prognostyki. [przypis tłumacza]
1266bibosz (z łac. bibo, bibere: pić) – tu: pijak. [przypis edytorski]
1267tu autem (łac.) – ty natomiast. [przypis edytorski]
1268Cokolwiek by wam powiadali owi mózgowczy astrologowie z Lowenu, Norymbergi, Tulingi i Lionu (…) – Aluzja do protestantów. [przypis tłumacza]
1269zaliż (daw.) – czyż; czyżby. [przypis edytorski]