Tasuta

Chłopi, Część czwarta – Lato

Tekst
Märgi loetuks
Šrift:Väiksem АаSuurem Aa

– Prędzej, Pietrek! prędzej! – wołali coraz częściej, rosła w nich bowiem niecierpliwość, jakby opamiętanie, że już prawie w dyrdy2884 dosięgli granicznych kopców pod samym lasem.

Podnieśli deski woza i wraz z gnojem jak to ścierwo obmierzłe rzucili, jaże2885 ziemia pod nią jęknęła, padła wznak i nawet się nie poruszyła.

Dopadła jej wójtowa i kopnąwszy nogą zawrzeszczała:

– A wrócisz do wsi, to cię zaszczujemy psami! – podniesła jakąś grudę czy kamień i grzmotnęła w nią z całej siły – za krzywdę moich dzieci!

– Za wstyd całej wsi! – biła ją druga.

– Byś sczezła2886 na wieki!

– By cię święta ziemia wyrzuciła!

– Byś zdechła z głodu i pragnienia!

Biły w nią głosy, grudy ziemi, kamienie i przygarście piachu, a ona leżała kiej2887 kłoda, zapatrzona jeno2888 w rozkolebane nad sobą drzewa.

Spochmurniało nagle na świecie, zaczął padać deszcz gruby i rzęsisty.

Pietrek z wozem cosik się zamarudził, że już nie czekając na niego wracali kupami, a jakoś dziwnie cicho, ale gdzieś w połowie drogi spotkali Dominikową, szła okrwawiona w potarganej odzieży, zaszlochana i z trudem macająca kijem drogę, a gdy pomiarkowała, kto ją wymija, wybuchnęła strasznym głosem:

– A żeby was mór! A żeby was zaraza! A żeby was ogień i woda nie szczędziły!

Każden jeno głowę wtulił w ramiona i uciekał zestrachany.

A ona wielkimi krokami pobiegła na ratunek Jagusi.

Burza rozsrożyła się już na dobre, niebo posiniało kiej2889 wątroba, kurz zakotłował wielgachnymi kłębami, topole z jakimś szlochaniem i krzykiem przyginały się do ziemi, zawyły wiatry i jęły2890 coraz zapamiętalej walić się na zboża pierzchające we wszystkie strony i rycząc kiej byki zjuszone2891, rypnęły w lasy zwarte, rozchybotane i wniebogłosy szumiące.

Grzmoty już szły za grzmotami przewalając się z hurkotem wskroś całego świata, jaże2892 ziemia dygotała i chałupy się trzęsły.

Zwite kołtuny miedzianogranatowych chmur zwiesiły nisko spęczniałe opuchłe kałduny i coraz to któraś się rozpękła, trzaskał pierun i buchały potoki oślepiającej jasności.

Niekiedy sypał rzadki grad trzeszcząc po liściach i gałęziach.

A w sinej ćmie dnia, kurzawy i gradów targały się rozpaczliwie drzewa, krzaki i zboża jakby rwiąc się do ucieczki, ale bite wichurą ze wszystkich stron, ślepione piorunami, obłąkane hukiem, kręciły się jeno2893 i szarpały z dzikim poświstem, a kajś2894 z wysoka, przez chmury, ciemnicę i rozwieję przelatywały modre łyskawice, leciały niby stado wężów ognistych, leciały wyrwane skądściś i nie wiadomo kaj2895 ciskane, leciały migotliwe a zagubione, oślepiające wszystek świat, a ślepe i nieme kiej dola człowiekowa2896. I trwało tak z przerwami do samego wieczora, dopiero na samym zmierzchu całkiem się uspokoiło i przyszła noc cicha, ciemna i chłodnawa.

A nazajutrz dzień podniósł się bardzo cudny, niebo było bez chmur i modrzało kiej opłukane, ziemia polśniewała rosami, śpiewały radośnie ptaki, a wszelaki stwór pławił się z lubością w rzeźwym, pachnącym powietrzu.

Zaś w Lipcach wróciło wszystko do dawnego, ale skoro jeno słońce wyniesło2897 się na parę chłopa, to jakby zmówieni wszyscy zaczęli wychodzić do żniwa, że ano z każdej chałupy ruszali całą gromadą, z każdej chałupy błyskały sierpy i kosy, z każdego obejścia wytaczały się wozy na miedze i polne drożyny.

A kiej2898 sygnaturka zaświegotała na kościele, już każden stojał2899 gotowy na swoim zagonie i posłyszawszy dzwonienie, a jak poniektórzy na co bliższych polach i przejmujące granie organów, jęli odmawiać pacierze, kto przyklękał, kto nawet modlił się w głos, kto jeno wzdychał pobożnie nabierając przy tym tchu i mocy, a każden2900 się żegnał, w garście spluwał, nogami krzepko w zagon się wpierał, przyginał grzbiet i żarliwie imając się2901 sierpa czy kosy zaczynał rznąć i kosić.

 

Wielka, uroczysta cichość przejęła żniwne pola, zrobiło się jakby święte nabożeństwo znojnej, nieustannej i owocnej pracy.

Słońce podnosiło się coraz wyżej, skwar wzmagał się z godziny na godzinę, ogniste blaski zalewały pola i żniwny dzień potoczył się kiej to pszeniczne złoto i dzwonił kiej złotem ciężkim, źrałym2902 ziarnem.

Wieś ostała pusta i jakby wymarta, chałupy były pozawierane, bo wszystko, co jeno żyło i mogło się dźwignąć z miejsca, ruszało do żniw, że nawet dzieci, nawet stare i schorzałe, nawet pieski rwały się z postronków i ciągnęły od opustoszałych domostw za narodem.

Że już na wszystkich polach, jak jeno2903 było można sięgnąć okiem, w straszliwym skwarze, wśród zbóż złotawych, w rozmigotanym i ślepiącym powietrzu, od świtu do późnego wieczora połyskiwały sierpy i kosy, bielały koszule, czerwieniały wełniaki, gmerali się niestrudzenie ludzie i szła cicha, wytężona robota i nikto2904 się już nie lenił, na somsiadów2905 nie oglądał, o niczym drugim nie myślał, a jeno, przygięty nad zagonem kiej2906 wół, w pocie czoła pracował.

Tylko jedne pola Dominikowej stojały2907 opuszczone i jakby zapomniane; ziarno się już sypało z kłosów, zboża mdlały od suszy, a nikto się tam nawet nie pokazał, z lękliwym smutkiem odwracano od nich oczy, niejeden już wzdychał nad nimi, niejeden drapał się frasobliwie2908, oglądał trwożnie na drugich i potem jeszcze skwapniej przypinał się do roboty, nie pora była deliberować2909 nad taką marnacją i upadkiem.

Albowiem te żniwne dnie toczyły się już kiej2910 koła rozmigotane złocistymi szprychami słońca i przechodziły jedne za drugimi, a coraz chybciej, i zarówno znojne, i zarówno ciężkim a radosnym trudom oddane.

A wkrótce po paru dniach, że czas był wybrany i pogody cięgiem2911 dopisywały, to wzięli pożęte zboża wiązać w grubachne snopy, ustawiać je na zagonach mendlami, a z wolna przewozić do Lipiec.

Że już bez przerwy toczyły się ciężkie, nastroszone wozy; toczyły się ze wszystkich pól, wszystkimi drożynami i do wszystkich na ścieżaj2912 powywieranych2913 stodół, jakoby sypkim złotem nabrane fale rozlały się po drogach, podworcach i klepiskach, trzęsły się nawet nad staw, nawet u drzew nad drogami wisiały złote, słomiane brody, a wszystek świat rozpachniał się przywiędłą słomą, trawami a młodym ziarnem.

Już gdzieniegdzie po stodołach biły cepy, spiesznie młócące na chleb. A na przestronnych, pustoszejących polach, na złotawych rżyskach, stada gęsi bobrowały chciwie za kłosami, pasły się całe zgony owiec i krów, kaj niekaj2914 dymiły pierwsze ognie, a już po całych dniach rozgłaszały się dzieuszyne2915 przyśpiewki, wrzaski radosne, nawoływania, turkoty wozów i jaśniały opalone, szczęsne twarze ludzi.

I nie położyli jeszcze żyta, to już po górkach owsy skamlały się o kosy, a jęczmiona dojrzewały prawie na oczach, a pszenice coraz złociściej rdzawiały, że nie było czasu odzipnąć ni nawet podjeść jako tako, ale mimo tej ciężkiej pracy i takiego utrudzenia, iż niejeden zasypiał nad miską wieczorami, kiej2916 pościągali z pól, Lipce jaże się trzęsły od wrzawy radosnej, śmiechów, rozpowiadań, śpiewań a muzyki.

Skończył się bowiem przednówek, stodoły były pełne, zboże sypało niezgorzej i każden, choćby najbiedniejszy, hardo podnosił głowę, z dufnością patrzał w jutro i roił se2917 jakoweś z dawien dawna upragnione szczęśliwości.

Któregoś z takich żniwnych, złotych dni, kiej2918 już zwozili jęczmiona, przechodził przez wieś ślepy dziad, wodzony przez pieska, lecz mimo spieki nikaj2919 nie wstąpił, spieszył się bowiem na Podlesie. Ciężko mu było dźwigać spaśny2920 brzuch i pokręcone kulasy, to wlókł się z wolna i cięgiem pociągał nosem, uszami czujnie strzygł i przystając przy żniwiarzach Boga chwalił, tabaką częstował, a kiej mu jaki grosz kapnął niespodzianie, pacierze mamrotał, ale i przemyślnie, od niechcenia zagadywał o Jagusię i lipeckie sprawy.

Niewiela się jednak wywiedział, bo go czym niebądź i niechętliwie zbywali.

Dopiero na Podlesiu, kiej2921 przysiadł pod figurą odzipnąć nieco, napotkał go Mateusz, rychtujący2922 niedaleczko drzewo na kowalowy wiatrak.

– Pokażcie mi drogę do Szymków! – prosił dziad dźwigając się na kule.

– Nie zażyjecie u nich wywczasu! Tam jeno2923 płacz i zgryzota! – szepnął Mateusz.

– Jagusia chora jeszcze? Powiadały, jako się jej cosik2924 w głowie popsuło…

 

– Nieprawda, leży jednak cięgiem2925 i mało wiele2926 o bożym świecie pamięta! Kamień by się nad nią zlitował! O ludzie, ludzie!

– Żeby tak zatracić duszę chrześcijańską! Ale stara pono skarży całą wieś?

– Nic nie wskóra! Wszystkie postanowiły, całą gromadą, prawo mają…

– Straszna rzecz gniew całego narodu, straszna! – Jaże2927 się wstrząsł.

– Juści, ale głupia i zła, i niesprawiedliwa! – wybuchnął Mateusz i podprowadziwszy go pod chałupę sam zajrzał do środka, ale rychło wyszedł obcierając ukradkiem łzy. Nastusia przędła len pod ścianą, dziad przysiadł pobok i wyjął niebieską flaszkę.

– Wiecie, trza tą wodą pokropić Jagusię trzy razy na dzień i nacierać jej ciemię, a do tygodnia jakby ręką odjął! Dały mi tę wodę zakonnice w Przyrowie.

– Bóg wam zapłać! Dwie niedziele już przeszło, a ona cięgiem leży bez pamięci, czasami jeno2928 rwie się kajś2929 uciekać, lamentuje i Jasia przyzywa.

– Jakże Dominikowa?

– A też kiej trup, jeno przy niej przesiaduje. Nie pociągną oni długo, nie.

– Jezu, co się marnuje narodu, Jezu! A kajże to Szymek?

– W Lipcach siedzi, przeciek wszyćko na jego głowie, bo ja muszę przy obu stróżować.

Wetknęła mu w garść całą dziesiątkę, ale dziad wziąć nie chciał.

– Z dobrego serca la2930 niej przyniosłem i jeszcze jaki paciorek dołożę do Przemienienia Pańskiego! Dobra była la biednych jak mało kto drugi na świecie, poczciwa.

– Prawda, co miała dobre serce, prawda! A może to i bez2931 to musi tyle przecierpieć! – szepnęła wlekąc smutnymi oczami po świecie.

Od Lipiec roznosiło się dzwonienie na Anioł Pański, a niekiedy dochodziły turkoty wozów, szczęki naostrzanych kos i dalekie, dalekie śpiewania, złocista kurzawa zachodu przysłaniać jęła całą wieś i pola wszystkie, i lasy.

Dziad podniósł się, spędził psy, poprawił torebek i wsparłszy się na kulach rzekł:

– Ostańcie z Bogiem, ludzie kochane.

2884w dyrdy (gw.) – pędem, galopem. [przypis edytorski]
2885jaże (gw.) – aż. [przypis edytorski]
2886sczeznąć – umrzeć. [przypis edytorski]
2887kiej (gw.) – jak. [przypis edytorski]
2888jeno (daw., gw.) – tylko. [przypis edytorski]
2889kiej (gw.) – jak. [przypis edytorski]
2890jąć (daw., gw.) – zacząć. [przypis edytorski]
2891zjuszony (gw.) – rozjuszony, rozgniewany, rozwścieczony. [przypis edytorski]
2892jaże (gw.) – aż. [przypis edytorski]
2893jeno (daw., gw.) – tylko. [przypis edytorski]
2894kajś (gw.) – gdzieś. [przypis edytorski]
2895kaj (gw.) – gdzie. [przypis edytorski]
2896człowiekowy (gw.) – ludzki. [przypis edytorski]
2897wyniesło (gw.) – wyniosło, wzniosło. [przypis edytorski]
2898kiej (gw.) – kiedy. [przypis edytorski]
2899stojał (gw.) – kiedy. [przypis edytorski]
2900każden (gw.) – każdy. [przypis edytorski]
2901imać się (daw., gw.) – brać się za coś. [przypis edytorski]
2902źrały a. źrzały (daw., gw.) – dojrzały. [przypis edytorski]
2903jeno (daw., gw.) – tylko. [przypis edytorski]
2904nikto (gw.) – nikt. [przypis edytorski]
2905somsiad (gw.) – sąsiad. [przypis edytorski]
2906kiej (gw.) – jak. [przypis edytorski]
2907stojały (gw.) – stały. [przypis edytorski]
2908frasobliwie (daw., gw.) – w zmartwieniu. [przypis edytorski]
2909deliberować (daw., gw.) – rozmyślać. [przypis edytorski]
2910kiej (gw.) – jak. [przypis edytorski]
2911cięgiem (gw.) – ciągle. [przypis edytorski]
2912na ścieżaj (gw.) – na oścież. [przypis edytorski]
2913powywierany (gw.) – pootwierany. [przypis edytorski]
2914kaj niekaj (gw.) – gdzieniegdzie. [przypis edytorski]
2915dzieuszyn (gw.) – dziewczyński, dziewczęcy. [przypis edytorski]
2916kiej (gw.) – kiedy. [przypis edytorski]
2917se (gw.) – sobie. [przypis edytorski]
2918kiej (gw.) – kiedy. [przypis edytorski]
2919nikaj (gw.) – nigdzie. [przypis edytorski]
2920spaśny (gw.) – gruby, tłusty. [przypis edytorski]
2921kiej (gw.) – gdy. [przypis edytorski]
2922rychtować (gw.) – przygotowywać. [przypis edytorski]
2923jeno (daw., gw.) – tylko. [przypis edytorski]
2924cosik (gw.) – coś. [przypis edytorski]
2925cięgiem (gw.) – ciągle. [przypis edytorski]
2926mało wiele (gw.) – niezbyt wiele, niewiele. [przypis edytorski]
2927jaże (gw.) – aż. [przypis edytorski]
2928jeno (daw., gw.) – tylko. [przypis edytorski]
2929kajś (gw.) – gdzieś. [przypis edytorski]
2930la (gw.) – dla. [przypis edytorski]
2931bez (gw.) – przez. [przypis edytorski]